Znowu to ptake
Dzisiaj znalazłem na podwórku młodą srokę. Nie jest już taka mała, jest opierzona praktycznie w całości. Dałem jej w dziób kilka małych dżdżownic, spróbowałem posadzić ją na gałęzi jednak pokraka by z niej spadła, toteż pozostawiłem ją na ziemi. Siedzi tam teraz, od czasu do czasu poskacze w jedną lub drugą stronę, ale i to jej świetnie nie wychodzi. Co z tym fantem zrobić? Ktoś siedzi w temacie, miał już podobne przypadki?
Zamierzam pozostawić ją tam jeszcze trochę, może zainteresują się nią rodzice. Jednak jak zrobi się ciemno to zapewne nie ma dużych szans na przetrwanie ze względu na koty (równiez mojego). Wezmę ją jak się ściemni do domu, przenocuję, nakarmię i jutro może zawiozę do Ptasiego Azylu.
Gniazdo z którego zapewne pochodzi jest na szczycie brzózki 5 m stąd, jednak rodzice mimo iż początkowo kręcili się w pobliżu, teraz zbytnio się nie pojawiają.
Zostaw. Zdechnie, albo coś ją zje. Natura jest na tyle zmyślna że sama sobie poradzi.
[2] +1 To tylko ptak, po co ma cierpieć i po co masz sie trudzić, zdechnie prędzej czy pózniej.
maciejkami - Ty też se od razu w łep strzel. Po co masz cierpieć na starość a lekarze trudzić. Przecież i tak umrzesz.
Odchowałem już niejedną kawkę w życiu;) Wyglądało to tak, że się ptake wsadza do klatki (jak nie masz to nie wiem, karton jakiś z otworami?) i się ją karmi (jajeczkiem, mącznikami, larwami much). Po tygodniu-dwóch jak już ptaszysko podrośnie i się podtuczy, sadza się takiego ptake na parapecie i czeka aż poleci. Jak nie poleci to z powrotem do klatki i dalej karmimy. Tylko nie puszczaj jej samopas po mieszkaniu bo bydle potrafi wszystko zasrać w 10 minut
Lepiej zostawić, poważnie. Jeśli rodzice mają wrócić, to wrócą. Jeśli weźmiesz do domu, na pewno po poczuciu od niej Ciebie się nią nie zainteresują. Rozumiem że ludzie kochają ptaszki itd, ale w tym przypadku to niedźwiedzia przysługa.
Podobnie jak Fett odchowałam kosa :) Wypadł z gniazda i dodatkowo został lekko zmaltretowany przez kota i psa, ale mimo wszystko dało się go odratować :) Chyba z 2-3 tygodnie trzymałam go w klatce dokarmiałam dżdżownicami (nie wiedziałam, że takie maleństwo może mieć taki apetyt ;)) po paru próbach nauki latania wsadziłam go do koszyka podwieszonego na gałęzi i sam już odleciał w ciągu kilku godzin. O tyle sprawa fajna, że prawdopodobnie ten sam kos przylatywał jeszcze kilka razy zimą do naszego karmnika :)
Aen -> jak ptak wypadł z gniazda to już po ptaku, jakoś nie kojarzę przypadku żeby rodzice pisklaka jakoś zaciągneli do gniazda
Jak faktycznie ma możliwość zawiezenia do Ptasiego Azylu to już na pewno nie zaszkodzi przenocować ptaszka w kartonie z dziurkami.
Tylko nie puszczaj jej samopas po mieszkaniu bo bydle potrafi wszystko zasrać w 10 minut
Heh mój brat kiedyś dostał od aktualnej już żony pisklaka kurczaka w prezencie wielkanocnym. Ten to dopiero miał przepustowość ;) Ale urocze puchate to było, jak zaczęło piór dostawać powędrował do gospodarstwa jakiegoś ;)
Aen - i co Ci rodzice zrobią? "Wyfruną" ją z powrotem do gniazda? I jaka znowu niedźwiedzia przysługa? Ile kosztuje wyżywienie ptaka?
Świadomość i satysfakcja, że się pomogło takiej małej, bezbronnej istocie jest wspaniała. Niby głupia rzecz a naprawdę cieszy. Gdzieś jeszcze u rodziców mam zdjęcie z ptake na ramieniu przed domem:)
Aen-> Pozostawienie ptaka jest imo nie najgorszą opcją i może mu przynieść więcej korzyści niż zaopiekowanie się nim. Rodzice nie wniosą go do gniazda, ale jest możliwość że nadal będą przylatywać i go karmić. Pojawiają się jednak 2 problemy. Po pierwsze temperatura-w gnieździe jest mu o wiele cieplej nocą niż na zimnej nie osłoniętej przed wiatrem ziemi. Po drugie zwierzęta które są wszędzie. Jestem w 100% pewny że nie przeżyłby on 1 nocy pozostawiony na ziemi. Moja wampirzyca niejednokrotnie przynosiła mi na wycieraczkę łupy z polowań w postaci wszelkiego ptactwa, a w okolicy jest jeszcze dużo innych kotów. Tak więc pozostawienie go=podanie kotu do miski.
Ptake zmieniło właściciela na właścicielkę, która powiedziała że zajmie się nim w najbliższym czasie, chociaż czuję iż trafi on do Azylu w przeciągu kilku najbliższych dni ;]
Fett i nutka dzięki za info, z pewnością kiedyś się przyda. Sam kiedyś przechowywałem jaskółkę ze złamanym skrzydłem. Mając długie włosy wdrapywała się w nie i przesypiała cały dzień. Niestety nie zdążyłem zawieść jej do weterynarza. Energii miała sporo jednak nie starczyło na 2 dni :/