Może znajdzie się ktoś obcykany w temacie.
W skrócie, samochód ma lekko przebity nr VIN. Ogólnie wygląda to tak, jakby ktoś pomylił się i zamiast V dał A a potem poprawiał.
Postępowanie karne zostało umorzone, samochód nie figuruje w żadnej bazie skradzionych pojazdów. Możliwe, że podczas wypadku te 10 lat temu coś było przy nim robione i stąd taki efekt. Ale pewności nie ma.
Pytanie.
Czy taki samochód da się zarejestrować? W jakikolwiek sposób..
Przecież numer VIN nie jest w jednym miejscu na aucie, u nie przynajmniej jest w 3 miejscach... a tam w 1?
W papierach gdzieś wcześniej nie widnieje ten nr?
oczywiście, że widnieje w papierach, jest też np. w bagażniku.
Ale nr podwozia jest spieprzony, stąd moje pytanie do osób, które wiedzą na 100% że:
1. wymagany jest nienaruszony nr podwozia albo
2. że można zarejestrować na podstawie nr na tapicerce.
Musisz jechac gdzies na wies, gdzie zrobi ci przeglad "na oko" bez sprawdzania duperel. Mialem podobny problem, tyle ze u mnie fabryka krzywo wybila i poprawial 2 razy te sama litere i podbil mi taki jeden wioskowy typek, ktory nie pytal o szczegoly. Podobno chca takich "zwalczac" a to idiotyzm, bo samochod byl sprawny, a mial tylko drobny klopot formalny.
Generalnie jednak dajesz w okienku umowe kupna-sprzedazy jaka podpisales z poprzednim wlascicielem, stary dowod osobisty (VINy na dowodzie i w umowie musza sie zgadzac), wowczas dostaniesz dowod "miekki" i przepisujesz OC. Nie wspominaj nic przy okienku, im mniej powiesz tym lepiej. A oni nie musza sie dopominac o reszte dokumentacji samochodu. Nie rozumiem dlaczego mialbys miec problemu
Lepsze przekrety mialy miejsce, ludzie rejestrowali samochody zupelnie innej marki niz posiadali, a tylko tablice mieli przelozone, wiec jesli faktycznie wszystko u ciebie jest okej, poza tym drobiazgiem, to powinno sie udac.
kurna, ludu, proste pytanie :D
nie chcę nic kantować, nie o to mi chodzi.
Nie wspominaj nic przy okienku, im mniej powiesz tym lepiej.
no właśnie teraz prowadzę sprawę o takie im mniej powiesz tym lepiej :) muszę mieć tylko pewność, że jest tak jak myślę, że bez dobrze wybitego nr VIN guzik mogę zrobić z rejestracją
To prosta odpowiedz:
Bedziesz sie chwalic tym zle wybitym VINem na lewo i prawo - nie zarejestrujesz
Pojdziesz do okienka i dasz dokumenty nic nie mowiac - zarejestrujesz
Rejestrowalem osobiscie 3 samochody, a bylem przy rejestracji kilkunastu. Byly rozne problemy, ale nigdy urzednik/urzedniczka nie prosili o zadne potwierdzenia od rzeczoznawcy odnosnie zgodnosci VIN. Nie myslisz chyba tez ze wstanie zza biurka i pojdzie ogladac twoje auto :P
|Nikt twojego auta ogladac nie bedzie, jedynie diagnosta jak pojedziesz na przeglad...zarejestrujesz bez problemu. Jesli masz problem z vinem, to jedynie gdzie mozesz miec problemy to przeglad. Bo podczas przegladu sprawdzaja vin(zazwyczaj)
Diagnosta oczywiście sprawdza VIN za każdym razem, więc oczywiście nie ma najmniejszych szans, byś taki samochód zarejestrował. Facet nie jest samobójcą i nie będzie legalizował kradzionego samochodu, bo z jego punktu widzenia tak to będzie wyglądało. A jeśli to zataisz, to przy pierwszej kontroli będziesz miał duże kłopoty, bo pierwsze co zrobią to zatrzymają samochód. Popytaj na forach motoryzacyjnych, może ktoś miał podobny problem, to powie jak go rozwiązać.
Czyli na podstawie VIN przy kole zapasowy nie da rady? Na 100%?
właśnie takiej odpowiedzi szukałem
NewGravedigger - w urzedzie zarejestrujesz bez problemu, problem moze byc przy przegladzie. To sa dwie rozne rzeczy. Haszon nie wiem czemu wiaze przeglad z rejestracja... A ten win w kole jest na papierze czy tez wybity w blasze ? Jesli wybyty to moim zdaniem przejdzie przeglad bez problemu w 99%, bo ten 1% zawsze sie trafi jakich "sluzbista" i mu cos nie bedzie pasowalo. Ja kila lat wtescz w puncie mialem vin praktycznie nieczytelny, bo znajdowal sie on w podlodze, pod dywanikiem, a tam wiadomo woda , wilgoc , rdza....ja tam nie moglem tego odczytc a i tak diagnosta pomimo sapania podbijal przeglad.
nie czaje jak mozna mylic ciagle REJESTRACJE w urzedzie z PRZEGLADEM w stacji :| :|
Nie.
A to nie ma takich sytuacji? Przecież są.
Niepotrzebnie wchodzicie w szczegóły :) muszę zadzwonić chyba do jakiejś stacji. Pytanie jest jedno - czy nieczytelny vin jest podstawą zwrotu samochodu na zasadzie rękojmi. O to się tylko rozchodzi.
NewGravedigger - jedz do goscia od ktorego kupiles i zadaj zwrotu kasy z powodu tego ze byles niby na stacji i ci diagnosta powiedzial ze nie podbije przegladu, chyba ze wynajmiesz rzeczoznawce i mu papier dasz potrwierdzajacy ze vin jest ok i auto nie kradzione. Do dodania dramaturgii mozesz jeszcze dodac ze straszyl ze wezwie policje. Chyba ze kupiles auto za 20 000, a na umowie masz 15 000 , to wtedy bedziesz w plecy 5k :) A rzeczoznawca to koszt kolo 1000 zl
A co do auta bez przegladu- w zyciu bym takiego nie kupil :)
Powtórzę, to jest samochód mojego klienta i zrobiliśmy dokładnie w ten sposób. Pełnomocnik strony przeciwnej upiera się jednak, że pomimo nieczytelnego Vinu i brak opinii biegłęgo w tym zakresie samochód da się zarejestrować bez problemów, a sam przegląd zrobić na podstawie nr. "choćby na tapicerce".
Zastanawiam się, czy ja czegoś nie wiem bo dla mnie jest to zupełnie nielogiczne.
A diagnosta ma obowiązek w takiej sytuacji zatrzymać i dowód i samochód i powiadomić policję. Co ciekawe poprzedni właściciel jeździł nim 6 lat bez żadnego problemu - ale tutaj zakładam, że robił właśnie tak jak wyżej radziliście chachmęcić.
NewGravedigger - nie , nie da sie . Na kazdej normalnej stacji gosc sie przyczepi do vinu. Vin musi sie zgadzac w tylu miejscach w ilu jest.
Gosc moze i jezdzil bo jezdzil sobie do znajomego na tej stacji
Wiec jesli auto jest ok, i klient je chce zatrzymac to pogadajcie z poprzednim wlascicileme ze jesli ogarnie rzeczoznawce na swoj koszt, nikt mu nic nie zwroci
Na kazdej normalnej stacji gosc sie przyczepi do vinu. Vin musi sie zgadzac w tylu miejscach w ilu jest.
Dlatego ja jezdze na "nienormalne", bo czepianie sie krzywo wybitej literki w 125p z konca produkcji to nawet nie biurokracja, tylko czysta zlosliwosc
A ty NewGravedigger lubisz sobie zycie utrudniac widze
Przeczytalem i nadal tak mysle
A oto dlaczego:
Rozumiem ze to nie twoj samochod i nie twoj problem, ze cos z VINem nie tak. Ale zamiast mu poradzic, zeby jechac gdzies na wies na przeglad i oszczedzic sobie problemow biurokratycznych, to brniecie z tematem dalej. Mamy sie nie dopytywac o szczegoly, ale ciagle mowisz zagadkowo zamiast wylozyc caly problem na lawe
Jak kancelaria może poradzić facetowi, żeby pojechał na wieś zrobić przegląd. No proszę..
Już nawet to pomijając to proszenie się o problemy. Później przy jakimkolwiek wypadku ubezpieczyciel może wypiąć się na was. W mojej ocenie 100 razy większe problemy mogą powstać przy takim załatwianiu sprawy, niż przy działaniu zgodnie z przepisami.
a zagadkowo nie chciałem, po prostu myślałem, że przy minimum info osiągnę efekt
Pytanie jest jedno - czy nieczytelny vin jest podstawą zwrotu samochodu na zasadzie rękojmi. O to się tylko rozchodzi.
Oczywiście, że tak (jeśli kupiłeś od firmy) - to wada prawna.
Samochód zarejestrujesz bez problemów, bo robisz to na podstawie papierów, które jeśli się zgadzają nie będzie problemu. Tylko co z tego? Auto będzie miało bardzo poważną wadę prawną, która będzie problemem przy każdorazowym wykonaniu badania technicznego, może prowadzić do braku wypłaty odszkodowania w przypadku szkody komunikacyjnej oraz w zasadzie uniemożliwia przyszłą odsprzedaż.
Do rejestracji musisz mieć ważne m.in badanie okresowe. VIN jest w dwóch miejscach na samochodzie: na nadwoziu oraz tabliczce znamionowej. Ten pierwszy jest najważniejszy, ten drugi bardziej w celach informacyjnych, zazwyczaj w łatwiej dostępnym miejscu.
Niemniej jeśli jest problem z którymkolwiek z w/w numerów - diagnosta nie przepuści samochodu na przeglądzie.
Generalnie to jedna z najgorszych wad, jakie może mieć samochód. Trudna do odkręcenia.
Radziłbym czym prędzej zażądać zwrotu pieniędzy za ten samochód, pisemnie listem z kancelarii (ważne są terminy odkrycia wady, itp. - lepiej żeby zajął się tym prawnik).
Jeśli kupowałeś od firmy (faktura) to sprawa będzie dużo łatwiejsza. Jeśli na umowę cywilno - prawną to gorzej.
Porady typu "jedź na wieś na stację diagnostyczną" można usłyszeć chyba tylko na forum internetowym dla dzieci, więc mi nawet szkoda klawiatury na komentowanie takich rzeczy.