Mamy wątek o podróżach, ale.... Jakie macie marzenia podróżnicze? Takie które są bardziej marzeniami niż planami :) Głównie ze względów finansowych ale mogą być inne. U mnie (kolejność od najmniej prawdopodobnrgo do najbardziej):
1. Wyspa Wielkanocna
2. Bhutan
3. Nowa Zelandia
4. Grenlandia
5. Alaska
Od zawsze mam tylko jedno marzenie tego typu. Jako dzieciak zakochalem sie w parku Yellowstone, to jedyne miejsce na swiecie, ktore chcialbym zobaczyc, a ktorego zapewne nigdy nie odwiedzę. Chyba ze na emeryturze jakims cudem do tego dojdzie.
W pracy zwiedzilem wiekszosc cywilizowanej europy i nie mam ciagat w zadne jej rejony.
Mi tam jest dobrze, ale niektorym zycze, by im sie udal ten ich wyjazd na Marsa.
Marzenie od zawsze - Nowy York
Najbliższe plany - Hongkong, Makao, Kiszyniów, Stambuł, Budva i Wilno.
Ostrzegam tylko, że po takich wątkach chodzi bukary i spisuje sobie wasze zwierzenia.
Osobiście chciałbym zrobić Wyspy Owcze, Bhutan, wizytę u goryli w afryce i jakieś super ekskluzywne miejsce z białymi plażami i wodą wprost z Far Cry. Marzenia, bo miejsca te kosztują tak astronomiczne kwoty, że głowa mała.
Cała reszta to tylko cele, a nie marzenia.
Kiedyś Japonia bardziej niż taka (przereklamowana) Ameryczka, no chyba że tu okolice Miami, ale to było kiedyś.
Teraz to chyba nigdzie, dobrze mi w piwnicy i w mieście którym mieszkam :P
W moim przypadku raczej chodzi o czas niż o forsę, ale w końcu czas to pieniądz. Jakbym mógł to bym pojechał rowerem dookoła świata.
Do tego niestety też sama podróż już jest mniej fajna, bo świat staje się coraz bardziej niebezpieczny.
Wyjechać tak na 2 tygodnie do Japonii i pozwiedzać wszelkie sklepy z grami, konsolami, targami. Odwiedzić lokale gdzie są automaty do gier i tym podobne tematy.
Mało oryginalnie, ale Japonia. Od małego dziecka mi się marzy odwiedzić to państwo, szczególnie, że jestem mangozjebem, więc to rosło od dawien dawna we mnie. Podoba mi się kompromis tego państwa, tj. lekko zachodni vibe, z dużą dozą egzotyki kultury.
póki co (bo czesto mi sie zmienia) to jakas mala kraj-wysepke typu Nauru albo Saint Kitts :)
Mezopotamia - problem w tym, że tam nie ma czego zwiedzać. Na Google Street View odpaliłem sobie ruiny Wieży Babel, to obraz nędzy i rozpaczy.
Zawsze chciałem też odwiedzić Egipt, piramidy, Sfinksa itd., ale jakoś nie było okazji.
Może jeszcze chciałbym zobaczyć Skandynawię, ale jakiś wariant z fiordami, dziką, a nie drewniane domki rybaków.
Natomiast ja jestem generalnie leniwym podróżnikiem, więc nie wiem czy te marzenia są na tyle silne, by wygrać z wygodą.
Mam wrażenie, że co roku mi się one zmieniają, aczkolwiek priorytetem od wielu lat jest Australia. No i przez te wszystkie drugowojenne tematy zawsze ciągnęło mnie do Normandii.