W sumie w Polsce jeszcze tego nigdy nie zobaczyłem, a może było, jest czasem a nie zauważyłem :)
W różnych krajach europy, jak bywałem, bywam, 2-3 razy udało mi się zobaczyć oto takie zjawisko. Robi się już wieczór, jest i widać dokładnie okrągłe słońce. Nagle w ciągu dosłownie minuty a może nawet mniej, całe słonce potrafiło się już schować. Super to wyglądało. Czemu tak szybko, nagle potrafi zniknąć ? Od czego to zależy? Może im dalej na zachód to tak jest? Lub im może wyżej jesteśmy to jest wtedy
taki efekt? Pora roku? Czasu? Wiem że 2 razy wtedy byłem akurat 2km n.p.m. Może już sobie odpowiedziałem na to moje pytanie? :D
w niektórych krajach grawitacja jest większa i szybciej przyciąga słońce do ziemi
Sprawa jest prosta - na kilka minut słońce przyśpiesza - żeby zapewnić super widowisko mieszkańcom zachodniej europy (oni po prostu więcej płacą podatków, które idą na utrzymanie układu słonecznego).
Bo w chwili gdy słońce zaczyna tak szybko zachodzić... jego za horyzontem już nie ma. Złudzenie optyczne powodowane załamaniem światła w atmosferze.. Trzeba brać po uwagę to, że Ziemie nie jest wklęsła a jednak ma kształt ma kształt nieco spłaszczonej elipsy. I jeśli obraca się z prędkością 1667 km/h na równiku to po prostu masz złudzenie, że dłużej pozostaje pełne iże szybciej zachodzi przy końcu dnia bo po prostu druga połowa Ziemie zasłania. :)
Były jakieś śmigłowce? Może Michael Bay kręcił film. On lubi przyśpieszać słońce.
Tak, zależy to od pory roku i miejsca. Chodzi o kąt pod jakim Słońce chowa się za horyzont.
Bo Ziemia jest trochę nachylona do Słońca, dlatego masz między innymi noc polarną w zimę na biegunie północnym i dzień polarny w lato.
Wszystko zależy czy Wielki A’Tuin, płynąc przez eter przewraca się na grzbiet, aby nie zderzyć się z ciałami niebieskimi szybującymi bezwładnie. Przede wszystkim jednak, ważne jest czy Jerakeen, Great T’Phon, Berilia albo Tubul podniosą nogę we właściwym momencie.
Czy mi się wydaje, czy kiedyś o takich rzeczach uczono w podstawówce na geografii?
Szkoda, ze akurat autor nie mowi o tym, ze dzien jest krotszy tylko opisuje inne zjawisko.
Szkoda, że jedno jest powiązane z drugim, bo wynika z pozornej wędrówki słońca po nieboskłonie.
Mephistopheles
15-letnia córka przyjaciół, noga z chemii, była w szoku, jakie to proste, kiedy zacząłem jej tlumaczyć na graficznych wzorach cząsteczek (w sensie H-0-H itd.) chemię organiczną. Nikt im tego nie pokazał. A przecież do tego musisz tylko umieć liczyć i znać wartościowość pierwiastków. Skoro tak teraz uczą chemii, to jak wyglądają podstawy astronomii? Będzie okazja w weekend, to się chętnie spytam.
Teraz w szkole nawet pisać dobrze nie naucza bo dysleksja, synek chorowity i sie nie ma koedy uczyc itd. Itp., Jak wiec tu mowic o czyms takim.
Szkoda, ze nie bedziesz 12latkowi mowil o wszystkich aspektach geografii ;).
To tak jak z fizyka - dopiero pozniej dowiedza sie, ze nie dojsc, ze cos sie przesuwa to trzeba jeszcze policzyc tarcie, opory powietrza, a tak naprawde to ruch nie jest jednostajnie przyspieszony, a to tarcie to w ogole jest wieksze zanim obiekt zacznie sie ruszac, a mniejsze gdy juz obiekt jest wprawiony w ruch
Skoro tor ruchu jest mniejszy, a prędkość obiektu jednakowa, to oczywiste jest, że moment "wygasania" będzie krótszy. To nie jest jakaś wiedza tajemna, wystarczy chwilę pomyśleć. I tak, nawet niektóre dwunastolatki potrafią myśleć. Chyba.
Boże, to jeden z tych wątków, po lekturze których człowiek staje się głupszy, a drobna część duszy umiera.