Witam serdecznie,
Załóżmy taką sytuację: dokonałem zakupu 4-paka piwka, cena podana na półce to 9 zł w promocji. Docieram do kasy, Pani kasuje ten produkt, pytam się czy te piwka rzeczywiście są po 9 zł (mam już niemiłe doświadczenia z magiczną zmianą ceny przy kasie), odpowiada niezbyt miło, że kosztują tyle, ile piszą i pokazuje 14 zł. Podchodzimy do półki, powiedziała, że to pomyłka, już tego nie ma.
I tutaj pytanie: czy sprzedawca nie ma obowiązku sprzedać towaru po takiej cenie jaka została podana? Czy zależy to wyłącznie od dobrej woli sprzedającego?
Powinien sprzedac za tyle za ile jest wystawione. Niestety Polska pod tym wzgledem to dokladne przeciwienstwo Niemiec. Tam byla taka sytuacja, ze cena na stacji paliw byla ustawiona na ponizej 1 EUR za litr i ludzie zaczeli sie zjezdzac. Wg prawa cene mozna zmienic tylko wtedy, kiedy nikogo nie ma na stacji, wiec troche stracili. Nie twierdze ze jest to idealne rozwiazanie, ale na pewno lepsze od polskiego, gdzie klient nie dojdzie swoich praw, a sprzedawcy nie maja przyzwoitosci.
Jeśli to była złośliwość ze strony obsługi sklepu- można to zgłosić do wyżej wymienionego urzędu.
Jeśli jednak koszt jednego biletu komunikacji jest większy niż różnica w cenie towaru- można się zastanawiać czy warto tracić czas.
To dość rzadkie przypadki, zwłaszcza w tego typu sieciówkach- prawie codziennie nowe promocje, jak dwie osoby obsługują cały sklep to metka może się zawieruszyć.
Nie, nie chcę i nie mam czasu robić nikomu nieprzyjemności, zwłaszcza, że przeprosiła za tą sytuację. Po prostu kiedyś o czymś takim czytałem i zastanawiałem się, czy to prawda.
Dzięki za odpowiedzi.
Moim zdaniem wyższa cena przy kasie niz była napisana na półce sklepowej niczym nie różni sie od kradzieży i to na dużą skalę. Kupując jeden produkt mozna sie zorientować jednak kto sprawdzi przy większej liczbie produktów czy cena zgadza sie z tymi na pułce ?
Moim zdaniem wyższa cena przy kasie niz była napisana na półce sklepowej niczym nie różni sie od kradzieży i to na dużą skalę. Kupując jeden produkt mozna sie zorientować jednak kto sprawdzi przy większej liczbie produktów czy cena zgadza sie z tymi na pułce
Kwalifikowałbym tą praktykę raczej jako oszustwo.
W Kauflandzie to przypadek, rzekłbym, standardowy. Zawsze sprawdzam paragon na miejscu. Kiedyś za takie pomyłki dawali 5 zeta (plus zwrot różnicy, oczywiście), chyba ich to za dużo kosztowało bo zaczęli dawać po tabliczce czekolady. Teraz nawet słowa "przepraszam" nie usłyszysz. Jedyny plus, że oddają różnicę bez marudzenia.
Kolega chyba w żabce zakupów nie robi :)
Robię bardzo często. Ale ograniczają się one do Coca Coli ;)
Jeśli 4pak sików kosztował by 9zł do środy, a w czwartek przychodzę a nadal została na półce ta cena- osobiście bym się nie rzucał. Co innego jak ktoś z obsługi ręcznej oszukuje na wadze czy cenie.
Może mam więcej wyrozumiałości niż powinienem, ale tam co chwile się zmieniają ceny, a pracownicy kasują, wyładowują towar, sprzątają itd. wszystko na raz.
Pewnie jak się ostro natnę to zmienię zdanie. W przeszłości jak coś się takiego zdarzało, to kojarzę głównie np. promocje w sklepach elektroniką- ale wtedy kasjerka robiła szybki tel do działu i wyjaśniała.
Różnica w cenie produktów to standard w każdym większym sklepie, więc trzeba za każdym razem sprawdzać rachunek. Podejrzewam, że to jakiś odgórny nakaz jest. W skali całego kraju, w danej sieci mogą to być naprawdę duże pieniądze.
W większych sklepach często się to zdarza, nigdy nie robili problemu jak reklamowałem wyższą cenę niż cena na półce.