No i czego taki profesor może nauczyć?
"Niższe ceny żywności w Saksonii w porównaniu z cenami w Dolnośląskiem to efekt wyższej wydajności pracy w niemieckich gospodarstwach, większych niż polskie. Tak uważa dziekan Wydziału Nauk Ekonomicznych w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, profesor Bogdan Klepacki."
http://biznes.onet.pl/ceny-w-niemczech-nizsze-niz-w-polsce,18572,4874412,1,news-detal
Jeśli takie bzdury i farmazony publicznie głosi profesor i dziekan renomowanej uczelni to współczuję studentom a sam mam powody obawiać się o przyszłość naszej gospodarki i ekonomii.
Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
nie brzmi jak renomowana uczelnia
unowocześnianie produkcji wpływa na większą wydajność pracy, a tym samym na obniżkę cen wytwarzanej żywności
niektóre ceny w Niemczech są niższe,ponieważ jest tam więcej sklepów wielkopowierzchniowych. Stosuje się w nich niższe marże handlowe
Masz, moze zrozumiesz jak przeczytasz kilka razy.
profesor < pro socjalistyczny kierowca autobusu
r_ADM --> Masz, moze zrozumiesz jak przeczytasz kilka razy.
Co ma wspólnego wydajność produkcyjna polskiej i niemieckiej wsi z cenami sklepowymi? Ceny robią armie pazernych pośredników. Produkcja żywności w Polsce jest tańsza niż w Niemczech, ale ceny w sklepach są w Polsce wyższe!
Czyli w Polsce ceny żywności rosną, bo obniża się wydajność polskiego rolnictwa.
wysiak --> Zrodlo?
A jest droższa? Źródło! Tylko nie profesor Klepacki.
To ty stawiasz teze pod pozorem podawania faktu, dlatego nalezaloby ja jakos uzasadnic.
Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
nie brzmi jak renomowana uczelnia
A jaka akademia rolnicza jest bardziej renomowana?
Mirencjum zawstydzzl juz studentow prawa, teraz pokazuje ze "nie matura lecz ambicja chora zrobi z ciebie profesora". Nastepnym razem Mirus wpadnie do szpitala, by pokazac jak sie PRAWIDLOWO przeszczepia serce. W razie czego wezmie lapka z guglem :)
na YT jeszcze nie ma tutków do przeszczepu serca, ale jest wycięcie wyrostka robaczkowego, może mirek by się na to pisał
"Na podstawie obliczonych parametrów należy stwierdzić, że polskie gospodarstwa charakteryzują niskie koszty uzyskania jednostki produkcji (bez uwzględnienia kosztów własnych czynników wytwórczych). Koszt jednostkowy produkcji był o 0,07 euro mniejszy od średniego w UE. Ten parametr ulokował gospodarstwa polskie na 6 miejscu w UE. Najwyższy koszt jednostkowy produkcji poniosły gospodarstwa słowackie (1,58 euro), a najniższy gospodarstwa hiszpańskie (0,60 euro)."
http://www.kpodr.pl/index.php/inne/687-polskie-rolnictwo-w-ue
Pan Mirek ma racje wg tych informacji :)
(wyszukane na szybko - więc za rzetelność nie ręczę)
smuggler --> Jest cisza wyborcza. Myślałem, że na wszelki wypadek zostałeś zakneblowany.
Dodając jeszcze swoje 2 grosze - możliwe, że przytoczone porównanie Saksonii do woj. dolnośląskiego wyglądałoby inaczej niż w w/w linku. Pozwole sobie zacytować jeszcze raz:
"Niższe ceny żywności w Saksonii w porównaniu z cenami w Dolnośląskiem to efekt wyższej wydajności pracy w niemieckich gospodarstwach, większych niż polskie. Tak uważa dziekan Wydziału Nauk Ekonomicznych w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, profesor Bogdan Klepacki."
Pytanie tylko na ile rzetelnie dziennikarz przekazał to co profesor powiedział. Oczywiście, że jeśli wydajność pracy na gospodarstwie jest większa to ma to wpływ na niższe ceny. To raczej nie podlega dyskusji. Zakładam, że oburzenie wzięło się stąd, że cytat może sugerować jakby to był jedyny czynnik decydujący o cenach - a tak oczywiście nie jest. I jestem pewien, że to albo niefortunnie sformułowana wypowiedź (brakuje chociażby małego "między innymi") albo nierzetelnie przekazana informacja przez dziennikarza.
Jednak wniosek "Jeśli takie bzdury i farmazony publicznie głosi profesor i dziekan renomowanej uczelni to współczuję studentom a sam mam powody obawiać się o przyszłość naszej gospodarki i ekonomii. " jest zdecydowanie zbyt daleko idący :)
EDIT: dopiero doczytałem "wyższej wydajności pracy w niemieckich gospodarstwach, większych niż polskie" - i tu po raz kolejny dane się mogą różnić diametralnie.
Sporo zależy od tego jak charakteryzujemy "wydajność pracy", bo ona tu, jak i w innych podobnych rozważaniach, wydaje się być słowem-kluczem. Jeśli osiągamy marne zyski, automatycznie uznaje się, że jest za niska, skoro trzeba było włożyć w nią tyle wysiłku co ktoś kto zyski ma większe.
Duży odsetek polskich gospodarstw charakteryzuje się produkcją nietowarową. Nie bez znaczenia jest również mały areał gospodarstw w niektórych regionach i idące za tym przeludnienie agrarne. Porównaniu nie podlegają dwa identyczne gospodarstwa, a całokształt.
Faktem jest, że ceny nie zależą wyłącznie od produktywności., ale ma ona również znaczenie.
[14] "Myslalem" - dobry dowcip!
"Myslalem" - dobry dowcip!
Poziom gimbusów osiągnięty. Gratuluję.
[19] Nie wiem jaki to jest "poziom gimbusow" ale zakladam, ze ty wiesz doskonale, wiec dziekuje.
Przecież markety zaopatrują wielkie, wyspecjalizowane gospodarstwa rolne, hodowlane i przetwórcze, a nie rolnik z furmanką i dwoma hektarami za płotem.
mirencjum - i tu o te 2-3 h jest problem niemieckie średnie gospodarstwo blisko 40 ha polskie 10.. (w tym zaledwie w jednym województwie mamy powierzchnię 30ha za to 7 województw o gospodarstwach poniżej 10 w tym w mazowieckim średnie gospodarstwo ma niewiele ponad 3).. (dane na rok 2011).. Niemcy zmniejszają liczbę gospodarstw rolnych (bodajże o 30.000 w zeszłym roku skupiając się w większe gospodarstwa - czyli wydajniejsze)
i tu zaczynają się schody.. bo każdy chce własny traktor, maszyny ( nawet na golu miałeś niedawno przypadek https://www.gry-online.pl/forum/stracilem-wiare-w-polskie-prawo-gt-prosba-o-porade-ws-umowy-o-pra/z6b0e564 ) o ile wielkie gospodarstwa z racji powierzchni raczej nie mają szans się dzielić maszynami z racji areału (maszyna zajęta większość czasu) to u nas jest sunsiad ma truktor to i ja... A tu leci amortyzacja, paliwo, utrzymanie - do przewozu jednej osoby chyba nie kupiłbyś autobusu (zakładam że wiesz jakie są jego koszta i koszta utrzymania)
Hodowla 100 pierdołek na raz też nie jest dobra - zupełnie inne nawozy, środki ochrony roślin, maszyny i potrzebne wyposażenie (zbieraczki, rozsadniki ..)..
Ile firm chce skupować drobne ilości plonów rolnych? Zakup od 1 osoby 1000ton jest znacznie tańsze niż od 100 po 10 ton..
(zwłaszcza że ziarna nawet tego samego gatunku zboża-warzywa może być innego podgatunku co nie da tego samego smaku finalnego produktu - sam chyba wiesz ile jest rodzajów pomidorów zrób z nich ten sam sos o tym samym smaku)
Zabawniej ten sam rolnik sprzedając w mieście często liczy sobie DROŻEJ niż te same produkty kupione przez giełdę i dostarczone do bazaru czy popularnego warzywniaka (patrz z pośrednikami może być nawet taniej :D)
lecimy dalej niemieckie ugory 2% polskie ponad 17,6% ... (w samym roku 1998-2002 wzrosły z 11 do 17% (dane na2002 jak coś nowszych nie szukałem)
trzeba dalej?
Ceny żywności w Polsce są wyraźnie niższe niż w Niemczech. To, że tam jest tańsza śmietana i jeden z typów sera twarogowego, niewiele zmienia.
Dane eurostatu: http://epp.eurostat.ec.europa.eu/cache/ITY_PUBLIC/2-28062010-AP/EN/2-28062010-AP-EN.PDF
Ale ten profesor ma sporo racji. Wiadomo że 1 gospodarstwo 100 ha będzie lepiej funkcjonowało niż 50 gospodarstw po 2 ha. Będzie miało np. 5 traktorów, a nie 50 (w Polsce każdy rolnik ma swój traktor itd).
Swoje robi też socjalizm unijny- płaci się ludziom nawet za to że mają łąkę, którą skoszą 2 razy w roku. Jednak i tak w Niemczech te chore dopłaty są wyższe niż w Polsce, więc rolnicy mogą taniej sprzedawać swoje produkty, a co za tym idzie mają na nie zbyt, czyli kółko się zamyka i opłaca im się siać. Tymczasem Polak słusznie stwierdzi że po co siać, skoro polski piekarz taniej kupi sobie mąkę z Niemiec? Lepiej brać dopłatę na ugór- dlatego w Polsce mamy tak ogromne połacie niezagospodarowanej ziemi.