Dlaczego jestem zmuszany do zgody na naciaganie mnie przy parkowaniu w moim mieście? Ja stanowczo protestuje.
Idę do urzędu czy lekarza w centrum. Wszędzie płatne cwane parkomaty prywatnej firmy.
Nie wydają reszty za niewykorzystany czas parkowania. Ja nie wiem ile zajmie mi załatwienie sprawy, kupuje bilet na dwie godz. Jak się spóźnie 10 min natychmiast mam karę pieniężną. Jak przyjdę np po 20 min, to zysk zostaje w firmie, a ja zapłaciłem za friko.
Czy to cwane złodzieje? Ja protestuje!
Ściągnij sobie aplikację na telefon do płacenia za parkowanie. Nie wiem jaka firma działa w Twoim mieście i jakiej aplikacji używa. U mnie jest mobilet, minimalna kwota to 0,60zł za 15min i poniżej tego nie da się zejść, ale wszystko powyżej naliczane już jest co do minuty a nie co kwadrans.
Nie wiem w jakim mieście mieszkasz, ale jak rozwiązanie z [2] Ci nie zadowala to zawsze możesz postawić samochód na najbliższym parkingu bezpłatnym i resztę iść na nogach. Przejdziesz się trochę to Ci dobrze zrobi - opanujesz emocje. :P
Możesz też pojechać komunikacją miejską.
Nie jesteś do niczego zmuszany, masz wybór.
A jak chcesz protestować to możesz pojechać na Ukrainę i wesprzeć naszych sąsiadów.
Z tego co widzę Jelenia Góra obsługuje mobilet zatem porada Kyahna powinna się sprawdzić http://um.jeleniagora.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=615&Itemid=197&lang=pl
siwy - Nie mogę się zgodzić z Twoim podejściem "jak Ci się nie podoba, parkuj gdzie indziej albo autobus". Pod moim miejscem pracy (niedaleko centrum, ale już nie centrum) które mieści się w długim pasażu, również są parkometry. O ile w lato nie ma problemu, parkuję w niedalekim osiedlu gdzie zazwyczaj znajdę jakieś miejsce, o tyle teraz gdy spadł śnieg, jest to jakiś koszmar. Mógłbym postawić auto pod samą robotą i zapłacić, by mieć wóz na oku i nie musieć co rano wciskać się gdzieś między bloki, walcząc z oblodzonymi grudami, ale miejsca za które trzeba płacić są w ogóle nie przygotowane - Śnieg nie ruszony odkąd spadł. Dlatego ja również uważam że jest to zmuszanie za płacenie, bo gdyby było to odśnieżone przez firmę pobierającą haracz, to jak najbardziej, wykosztowałbym się by podjechać na przyrządzone miejsce i przytrzymać tam samochód przez cały dzień. Ale skoro oni uważają, że mogą zająć pas pod pasażem, nastawiać parkometrów i nawet nie dbać o to by można było zaparkować, to jest to moim zdaniem zwyczajne wysysanie pieniędzy.
Wszędzie płatne cwane parkomaty prywatnej firmy.
To jeszcze nic, w moim mieście (Poznań) chcąc załatwić sprawę w miejscowym urzędzie miasta, musisz nie tylko wrzucić pieniążki do parkomatu, ale również rzucić trochę kasy tzw. 'pilnowaczom', którzy dbają co by ktoś ci auta nie przetarł. Oczywiście jak nie zapłacisz, to różnie być może. A najlepsze jest to, że o cały ten biznes toczy się pod samym nosem straży miejskiej. A już wogóle kuriozalne jest to, że dzieje się to od ponad 7 lat i nikt z tym nic nie robi. Pojawiające się okazjonalnie artykuły na ten temat w miejscowych mediach, zarówno policja jak i straż kwituje tekstem, żeby... poprostu 'pilnowaczom' nie płacić!
dasintra -- Nigdy nie daję bejom i nigdy nic się nie stało autu, przestańcie być parówami.
Lookash
no nie dziwota jeśli jeździsz jakimś starym rzęchem za 5K pln, ale jak ktoś sobie kupił rok temu auto z salonu za 80K to nie chciałby mieć niespodzianki na drzwiach pasażera jak wróci
Oczywiście jak nie zapłacisz, to różnie być może.
Jak slysze taki tekst to odpowiadam, ze jak sie cos stanie, bede od razu wiedzial do kogo sie zglosic i wtedy moze byc roznie. Poki co nigdy sie jeszcze nic nie stalo :>
PS. w Niderlandach czesto placi sie wszedzie, nawet na obrzezach miasta, wiec nie narzekajcie na parkomaty w centrum polskich metropolii :>
Te parkomaty, albo prywatne parkingi na terenie przed dworcami itp to coś takiego, co tak niewyobrażalnie śmierdzi i budzi podejrzenia, że przekracza to zdolność poznawczą mojemu mózgu. W pełni popieram autora wątku. Te parkometry i inne takie wymysły, to coś jak fotoradary - zwykły haracz, grabież i skandal.
A ja myślę, że problem jest zupełnie odwrotny, tylu Januszów kłapało dziobami, że jak paliwo będzie powyżej 5 zł / litr, to przestaną jeździć, tymczasem jak wjeżdżam (nawet latem) do rodzinnego Olsztyna to mnie chu strzela, bo korki są takie, jakich nigdy nie widziałem a przejechanie miasta w szczycie zajmuje kilka godzin (jako, że są obecnie przebudowy ulic na jednym skrzyżowaniu można stać 2 godziny).
Mówię o mieście, którego przejście na piechotę wzdłuż / wszerz to 90 - 120 minut, a dojście do centrum z dowolnego w zasadzie miejsca rzadko przekracza minut 30... Ale PO CO, po co chodzić, po co jeździć na rowerach jak zacofani Duńczycy czy Holendrzy, jak można usadowić dupę w swoim 25-letnim rozpadającym się śmierdzącym rzęchu i stać w korku tysiąca sobie podobnych.
Jest bardzo dobre lekarstwo na problem, który opisujecie - zakaz poruszania się samochodów po centrum miasta. Podpisałbym się pod tym w mgnieniu oka :D
A parkometry to tak naprawdę Ci ratują dupę drogi OP-ie, nie wiem gdzie byś w tym centrum bez nich stawał, skoro Aen i milion jemu podobnych od zawsze zastawiało same (często ścisłe) centra miast, bo przecież tam mieszkają / pracują / whateva :) (i no offence Aen, nic do Ciebie ani do takich ludzi nie mam, ale generalnie dla wszystkich lepiej, że już się tak nie da :))
dasintra, znajomy w Poznaniu poruszał się autem na niemieckich blachach, stawiał go gdzie chciał, byle tylko go nie zholowali. Czasami mandatów dostawał na kilka tysięcy miesięcznie, ale nigdy niczego nie zapłacił. Taki protip ;)
PS. w Niderlandach czesto placi sie wszedzie, nawet na obrzezach miasta, wiec nie narzekajcie na parkomaty w centrum polskich metropolii :>
Jak nam się zrównają zarobki, to nie będę narzekał, masz moje słowo.
b212 - Tak się właśnie składa, że pracuję obecnie w Olsztynie, jestem weterynarzem. I wybacz stary, ale praktycznie codziennie dostaję wezwania do Warkał, Gutkowa itd. Sugerujesz bym wsiadł na rower i kiknął sobie z torbą, USG, lekami itd? Spoko. Zwłaszcza że nie pracuję nawet w centrum, tylko ma obmierzłym Zatorzu. Naprawdę, haracz tutaj jest niezbędny?
Aen
Zarabiamy mniej, wiec placimy mniej za h, oprocz tego nie na terenie calego miasta, wiec w sumie nie masz na co narzekac, jesli chcesz trzymac sie swojej argumentacji.
Aen, przecie wiem, żeś z Osztyna :) Pisałem wyraźnie o centrum, wszak centrum miasta dotyczy temat. W żadnym wypadku na Zatorzu nie powinno być parkometrów, prawie tam nie bywam i szczerze mówiąc nawet nie miałem pojęcia, że jakieś są. Totalny bezsens. Zwracam tylko uwagę na fakt, że jesteśmy bardzo bogatym społeczeństwem skoro nas stać na to, żeby w porównaniu z krajami rozwiniętymi prawie w ogóle nie korzystać z alternatywnych środków komunikacji (i nie mówię tu o publicznych) :) Jak porównasz relację wynagrodzenia - ceny paliw to w ogóle stanowimy chyba czołówkę światową... Bogu dzięki, że powstało Veturilo (nie mylić z tym co Polakowski próbuje robić w Olsztynie) i trochę to idzie do przodu, chociaż i tak 9 na 10 osób dojeżdżających do pracy na rowerze w Olsztynie to menele (BTW wczoraj widziałem jednego, aż mi szczęka opadła - da się! :D).
Paudyn - Rozumiem, ale nakreśliłem swoją sytuację - Nie w centrum, w nie za dużym mieście, każą mi płacić za parkowanie w miejscu którego nikt nawet nie przygotuje w zimie by można tam zaparkować czymś mniejszym od czołgu. Nie chcę już wchodzić w dywagacje pt, "płacę podatki, za które ktoś powinien utrzymywać/budować parkingi", ale, do diabła, płacenie "bo tak" to tak jak napisano w tytule: Naciąganie.
b212 - Właśnie to że każdy pcha się autem jest moim zdaniem przejawem ubogiego społeczeństwa. Chętnie przejechałbym się rowerem, ale w mazurskiej perle (sic...) z powodu braku konkretnych ścieżek rozjechano by mnie pewnie parę razy. Piechotką też brzmi fajnie, ale oblodzone chodniki o różnicach wysokości idących w metry również nie nastrajają pozytywnie. Nie mówię już o autobusach, które stoją w korkach jak stały, bo jakiś kretyn wymyślił bus-passy, które mają po 20 metrów, po których ląduje się znowu w ścisku blach na Warszawskiej. C'est la vie.
"płacę podatki, za które ktoś powinien utrzymywać/budować parkingi"
A to jest juz temat na kolejna prace, przynajmniej doktorska.
Dlatego ja również uważam że jest to zmuszanie za płacenie, bo gdyby było to odśnieżone przez firmę pobierającą haracz, to jak najbardziej, wykosztowałbym się by podjechać na przyrządzone miejsce i przytrzymać tam samochód przez cały dzień. Ale skoro oni uważają, że mogą zająć pas pod pasażem, nastawiać parkometrów i nawet nie dbać o to by można było zaparkować, to jest to moim zdaniem zwyczajne wysysanie pieniędzy.
Czegoś nie rozumiem? Zmuszają cię do korzystania z ich nieruchomości w postaci miejsca parkingowego?
Czy może postawili parkometry na twojej działce?
To nie jest parking typu wjazd, miejsca i opłata za nie - To po prostu podjechanie skośnie przodem do chodnika naprzeciwko pasaży. Nie sądzę by ten fragment był czyjąś własnością (o tę się dba czyli np. odśnieża). Nie jest to, jak pisałem, centrum, samochody nie przeszkadzają idącym chodnikiem ludziom, po prostu ktoś wpadł na pomysł dojenia ludzi którzy chcą zaparkować po zakupy/do solarium/pizzerii/weterynarza itp.. Poza wjazdem w obskurne osiedle nie ma innego miejsca by postawić furę, trasa jest jednokierunkowa i po sekundzie wjeżdżasz na rondo. Dalej więc uważam, że postawienie tam parkomatów to tylko wysysanie kasy, ale mógłbym oczywiście pisać to paręnaście razy, a tacy jak Ty zapewne będą mądrze perorować, że powinno mi to nie wadzić, a jak wadzi to pewnie najlepiej bym się przeprowadził albo jeździł busem. Byleby skontrować.
Malaga -- Pierdolisz takie farmazony, że głowa boli. Ludzie, którzy jeżdżą samochodami za 5k jeżdżą takimi często dlatego, że nie stać ich na samochód za 6k, i to wcale nie znaczy, że nie zależy im na lakierze aut.
Co więcej, ludzi z samochodami za 5k prawdopodobnie nie stać albo nie opłaca im się wykupować AC, więc zależy im prawdopodobnie bardziej niż ludziom z samochodami za 80k, którzy pojadą sobie te drzwi polakierować i mają wywalone.
Zacznij używać mózgu.
Chętnie przejechałbym się rowerem, ale w mazurskiej perle (sic...) z powodu braku konkretnych ścieżek rozjechano by mnie pewnie parę razy. Piechotką też brzmi fajnie, ale oblodzone chodniki o różnicach wysokości idących w metry również nie nastrajają pozytywnie. Nie mówię już o autobusach, które stoją w korkach jak stały, bo jakiś kretyn wymyślił bus-passy, które mają po 20 metrów, po których ląduje się znowu w ścisku blach na Warszawskiej.
Bardzo mądrze, tyle że można by było zmienić brak ścieżek rowerowych na brak uspokojenia ruchu w centrach miast. Ogólnie wydzielone DDR to nie jest najlepszy pomysł, dużo lepsze są pasy rowerowe, tyle że duża część naszych polskich kierowców jest jaka jest i jeżdżenie na gazetę stanowi podstawę programową co najmniej połowy rodzimych rajdowców.