Łot szud aj du?
Zbliża się końcówka roku akademickiego (oczywiście formalnie kończy się w ostatnich dniach września) i jestem na kierunku który chcę zmienić (wgl uniwersytet zamienić na polibudę), już od 3 miesięcy chodzę na zajęcia, bo chodzę. Za kilka dni sesja, ja nie zaliczyłem jeszcze matmy i mikroekonomii (ćwiczeń) i kurczę naprawdę mi się nie chce... Z jednej strony niepotrzebnie teraz marnuję czas bo przecież wiem, że tu nie chcę zostać na następny semestr, a z drugiej moi bliscy (rodzice, starsze rodzeństwo, dziewczyna) mówią mi, żebym to zaliczył, bo "jak to będzie wyglądało"? I tak zamiast się uczyć macierzy, czy mikroekonomii z której jutro piszę poprawę, to siedzę na GOLu i się tak zastanawiam co robić... Zejdzie mi pewnie jeszcze trochę, może do 2 w nocy, bo o tej godzinie zazwyczaj zaczynałem naukę w sesji zimowej. Jak wy to widzicie? Rzuciłbym to wszystko w pizdu, ale to już końcówka i szkoda tak to zostawić, bo może to być jakaś droga powrotu. Z reguły jestem facetem, który nie zastanawia się długo i wybiera to co jest dobre, akurat dla mnie, ale w tym przypadku mocno się waham, bo są "plusy dodatnie i ujemne". Może ktoś stał przed takim wyborem? I żeby nie było, dla mnie nie jest to jakiś wielki problem i świat się nie zawali jak ktoś tam będzie na mnie zły z tego powodu że odpuściłem egzaminy.
W ogóle nie rozumiem czym się martwisz. Skoro chcesz zmienić studia to po co w ogóle kontynuujesz te na których jesteś zamiast już dawno je olać i zając się czymś innym?
I co to za problem "jak to będzie wyglądać?". Co ma wyglądać? Fakt, że będziesz mógł się chwalić ukończeniem pierwszego roku na jakiś studiach? I co Ci to da? No chyba, że boisz się, że Cie nie przyjmą i w razie czego skończysz e na których jesteś.
Ja bym się spiął i zaliczył. Zwłaszcza jeżeli jest szansa, że na tym nowym kierunku na który się wybierasz można będzie przepisać ocenę z tej matmy albo ekonomii. No i poza tym może rzeczywiście czegoś przydatnego się nauczysz :p. No i odpoczniesz od GOLa :p.
przeczytaj wszystkie regulaminy rekrutacji, bo może się okazać, że Twój trud jest w ogóle niepotrzebny. U mnie jak ktoś chce się przenieść, to ma dwie opcje; jak chce zostawić sobie drogę powrotu, jakby się nie, to zapisanie się na rekrutację jako na drugi kierunek(tylko, że dla takich jest dosłownie kilka miejsc i szanse są małe), a drugą jest rezygnacja ze studiów na obecnym kierunku i podejście jeszcze raz do procesu rekrutacji od nowa(tylko trzeba dobrze wykalkulować, czy się człowiek dostanie)
@TrashMetal
Raczej się nie boję, że mnie nie przyjmą i w sumie masz rację. W najbliższych dniach pójdę i zabiorę papiery, bo miałem robić tyle rzeczy, iść na staż w wakacje, a przed tym się podszkolić w programowaniu, no ale oczywiście nigdy nie było czasu, bo studia, zajęcia no i dupa zbita. Można iść do dziekanatu i po prostu zabrać papiery?
@Andrewlee
Właściwie to wątpię... kolega przyszedł z polibudy (był na geodezji) i zaliczył rok, po czym zaczął od nowa ekonomię na tym uniwerku i nic mu nie przepisali...
@Kradnolud
Tak jak już napisałem: raczej nie boję się o to czy się dostanę, bo akurat mój rocznik nie musiał pisać 1 przedmiotu rozszerzonego, ale ja pisałem ten rozszerzony i oprócz tego jeszcze dodatkowy podstawowy, więc musi mi się udać :)
Andrewlee po części ma rację. Jeśli, któryś z tych przedmiotów będzie na nowej uczelni i jest szansa, że ci przepiszą to zalicz. Jeśli nie to.... foook it.
Między uczelniami to nie ma co ryzykować tego przepisywania. Ew sprawdź jakie przedmioty są na pierwszym roku i jeśli faktycznie jakiś brzmi podobnie to możesz ryzykować. Bo na późniejszych latach nie ma bata by Ci przepisali.
Co do zabierania papierów. Po prostu nie chodzisz i Cię wykreślają, nie trzeba czasu marnować na papierkową robotę.
@Trash
Jestem teraz na ekonomii, ale chcę iść na infę i jedyny przedmiot jaki może być wspólny pomiędzy tymi uczelniami to chyba matma...
edit.
i angielski (z tego przedmiotu już mam wpis) :)
tHrash
W ogóle nie liczyłbym na cud przepisania matmy z uniwersytetu na polibudę o kierunku informatycznym. No chyba, że nie są Ci obce całki, macierze, pochodne, równania różniczkowe, zespolone i to ja miałem na podstawach na wydziale chemicznym.
Bardziej bym liczył na ekonomię bo ona powinna się pojawić i tu pewnie wykładowcy będą do tego podchodzić lajtowiej to powinni Ci przepisać z uniwersytetu ekonomicznego.
Tak mi się wydaje, ale ręki sobie uciąć nie dam.
Angielski to się kończy egzaminem, do tego możesz mieć na polibudzie techniczny i w sumie nic nie wiadomo z tym przepisywaniem.
najchętniej to bym zabrał te papiery, bo tam mam ten dyplom maturalny, czy jak to się zwie (z wynikami) i to jeszcze oryginał, więc po prostu mogę od razu zabrać je i wypisać się z uczelni?
Matma z uniwerku przepisana na polibude? Z ekonomii na informatyke? Zapomnij :)