U mnie w grupie zostaje jako akcja. To jak wpierdzielanie koła sera w trakcie walki z bossem by się podleczyć. Jako akcja wymaga trochę lepszej ekonomii akcji.
I niech lepiej wizardzi nie biorą ekonomii akcji z Baldura bo ci ja spierdzielili zupełnie.
Niestety jednak zapowiada się że oneDnd czy tez dnd 5.5 podzieli los czwartej edycji (głównie za sprawą wotc i hasbro), część zmian pewnie zaadaptujemy a przy części zostaniemy z 5 (jeśli naprawia mnicha i rangera to git, ale rasowe atrybuty są dla nas lepsze niż backgroundowe)
Ok, ale jak ktoś chociaż minimalne pojęcie o społeczności dnd, to wir że ta zasada była wykorzystywana przez społeczność na lata przed wydaniem Baldura, zanim w ogóle wiedzieliśmy że takowy powstaje. Nie wiem gdzie po raz pierwszy się ona pojawiła ale wiem że mocno spopularyzowało ją Critical Role.
Tak więc ani Larian ani panowie Perkins o Crwaford Ameryki nie odkryli
Przykład który podajesz z opierdzielankem koła sera jest trochę z dupy. Idź do kuchni, włącz stoper i opierdziel paczkę parówek, zapisz wynik i zresetuj stoper, a następnie weź szklankę wody albo innego napoju, uruchom ponownie stoper i walnij na hejnał. Szybko zauważysz że jest zdecydowana różnica w tempie egzekucji tych czynności.
Brak konieczności wyboru: leczenie czy zadawnie obrażeń, rozluźni trochę rozgrywkę, a to bardzo dobrze. Weźmy na przykład takiego paladyna z 5e. Ma świetną umiejętność Lay on Hands. Ja przezywam ją Ambulans. Wielokrotnie stałem przed wyborem - uleczyć się czy zburstować tego gościa co mi robi największe kuku moimi Divine Smite'ami. Trochę to kłóci się z rolą paladyna jako takiego supporta tanko-healera (mówię o stereotypie).
W DnD 5e 2024, divine smite zostanie przeniosny z feat'a na spell, więc ograniczenie tylko 1 smite na turę, ale za to Lay on Hands zostaje "zdegradowany" do akcji dodatkowej, a nie głównej. Ja się z tym zmian cieszę.
1. Tak. Chcac grac optymalnie trzeba znac swoja postac. Tak jest wszędzie i zawsze. Przesunięcie do akcji bonusowej miksturki nie sprawi że będziesz grać optymalnie.
2. Koło sera to stary trope w grach np wiedźmin ktory biegajac w okol bossa wpierdala krag sera. Nie przykład z zycia. Ale ok, chcesz życiówkę, niech bedzie zyciowka. Runda trwa 6 sekund. W tym czasie mieści się ruch, akcja i akcja bonusowa. Idź do miejsca gdzie ćwiczą jakiś sport kontaktowy. Dostań wpierdziel (wszak musisz się napić miksturki) I się zmachaj. A następnie wyciągnij fiolkę z kieszeni odkorkuj i wypij. Zmierz czas tego wszystkiego i powiedz czy ci wyszło mniej niż 6 sekund.
3. Zadawanie obrażeń. Proszę pomogłem ci. Leczenie w dnd 5e jest najbardziej nie optymalna czynnością jaką można zrobić i jeśli musisz to robić to coś robisz źle. Prewencja i dmg.
4. Upraszczanie ma granice. Ale jak mówię- na szeście jest olbrzymia szansa że ta edycja umrze niedotknieta przez większość tak jak 4.
Cały system DnD od samego początku opiera się na umownych, uproszczonych zasadach. Fakt, że runda trwa 6s to tylko wierzchołek góry lodowej. Fakt poruszania się po kwadratowych polach i cały connundrum poruszania się na ukos. Prędkość poruszania się w czasie tych 6 sekund (jakiś jeden zapaleniec zrobił o tym film na YT). Problem ze skalowaniem AC na późniejszych poziomach. To są przykłady wzięte na poczekaniu, a jest ich zapewne o wiele więcej.
Założenie, że "Leczenie w dnd 5e jest najbardziej nie optymalna czynnością jaką można zrobić" jest dla mnie błędne. DnD opiera się na losowym systemie rzucania kośćmi. Można się dwoić i troić, aby zebrać jak najmniej obrażeń przy okazji zadając jak najwięcej obrażeń, ale prędzej i później i tak je zbierzesz. Poza tym Twoje podejście praktycznie wyklucza z zabawy osoby niedoświadczone, które intuicyjnie będą próbowały powielić zachowania z gier komputerowych gdzie leczenie w trakcie walki jest wręcz czymś oczywistym. Jeżeli spróbujesz je przymusić do Twojego stylu gry "prewencja i dmg", zaliczą o jeden zgon za dużo, to prędzej je zniechęcisz do dalszej gry, aniżeli czegoś nauczysz. W tej perspektywie, przeniesienie leczenia potką / przytoczonym Lay on Hands (i wielu innych czynności) ułatwi właśnie takim osobom rozgrywkę. Stanie się ona bardziej przystępna, ergo zacznie grać więcej ludzi. Ja widzę w tym same benefity. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś trzymał się utartego szlaku 5e. Są nadal ludzie co ciepią w 3.5e.
Zawsze znajdą się osoby, którym te zmiany nie podejdą i będą się trzymały tego co już znają bardzo dobrze, to sprawa oczywista. Nie uważam, że edycja One DnD / 5.5e umrze, ze względu na to, że gdy czytam ogólne opinie o nim, to zwykle są one pochlebne. Opierając się w głównej mierze o 5e i wprowadzenie poprawek upłynniających rozgrywkę, a nie silenie się na wynajdywanie koła na nowo jest dla mnie dużym plusem. Owszem, wkurza mnie fakt, że będę zmuszony ponownie kupić sobie pakiet książek na Beyondzie mnie irytuje, ale cóż... business is business.
1. Możesz odpowiadać na swój komentarz do mnie. W ten sposób nie będziesz tworzyć nie wiadomo ile wątków.
2. To ty zacząłeś porównywać to do rzeczywistości. W rzeczywistości wypicie miksturki jak jesteś zmęczony i obity to dość zajmujace zajęcie.
3. A jednak społeczności DnD już dawno to ogarnęła (nie licząc kilku pomyleńców). Jest to po prostu mało efektywne. Poza podniesieniem kogoś jest tysiąc lepszych rzeczy które można zrobić niż leczyć.
4. Porażka jest wstępem do sukcesu. Możliwe że grasz z osobami które płaczą jak im nie wyjdzie. Ja nie. Dość szybko ludzie się uczą ze marnują swoją akcje. "Barb ma tylko 10 życia więc leczę go za...8 ." Dwa orki biją barba zadając mu 18 obrażeń. "Gratukacje kleryku, w twojej turze nic nie zrobiłeś!".
5. Nie potrzebuje by grało w to więcej ludzi. Mam swoją grupę + ew polecenia od ludzi wewnątrz. Przystępność i upraszczanie zasad do kamienia nie ma dla nas żadnego benefitu.