Moim zdaniem kluczem do dobrej gry symulacyjnej jest jej "elastyczność", czyli danie graczom możliwości grania tak, jak sami chcą.
Nie każdy przecież szuka tego samego w takich tytułach. Jedni chcą po prostu spokojnie tworzyć postacie, urządzać domy i obserwować ich codzienność, a inni wolą bardziej wymagające scenariusze, gdzie trzeba coś „przetrwać” lub zdobyć. Dlatego idealnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie różnych trybów startowych albo suwaków trudności, które pozwalałyby określić, jak trudny i dynamiczny ma być nasz świat.
Przykładowo, chcesz wyzwania? Zaczynasz z pustymi kieszeniami, w małym mieszkaniu i z niskimi umiejętnościami, a budowanie relacji czy zdobywanie pracy wymaga większego wysiłku. A jeśli ktoś woli bardziej granie na luzie, to może wystartować już z gotowym domem, stabilną pracą i przyjaznym otoczeniem. Dzięki temu każdy mógłby grać w swoim tempie, bez poczucia, że gra „narzuca” mu styl zabawy.
Drugą ważną rzeczą jest żyjący, reagujący świat. Np. w takich Simsach brakuje poczucia, że coś się dzieje poza naszym domem. Świat powinien czasem „atakować” gracza, może niekoniecznie w sposób frustrujący, ale tak, żeby utrzymywać ciekawość. Mogłyby się pojawiać losowe wydarzenia (np. zmiany w pracy, plotki, kłopoty finansowe, konflikty społeczne w mieście), które wymagałyby od nas decyzji. Jednak co najważniejsze, nasze wybory powinny mieć konsekwencje. Jeśli gra jest zbyt wybaczająca i wszystko da się odkręcić jednym kliknięciem, to emocje szybko znikają.
Dla mnie najlepsze symulatory to takie, które potrafią balansować między wolnością a wyzwaniem. Nie chcę, żeby gra mnie karała na każdym kroku, ale też nie chcę mieć wrażenia, że cokolwiek zrobię pójdzie dobrze i po mojej myśli. Drobne trudności, zmiany i nieprzewidywalność sprawiają, że świat wydaje się bardziej autentyczny.
Bardzo dobry tekst.
Moim zdaniem problemem jest docelowa grupa w/w symulatorów. Są one robione dla młodszych lub casualowych graczy. Ma być łatwiej niestety niż trudniej. Dla starszego gracza mamy "The Forest", Green Hell, czy Dont starve oraz This war of mine".
Wciąż jestem przed zakupem INZOI-a Choc niebawem cztery dychy na karku to ciurało sie w każde simsy. Liczę aż koreańczycy dalej będa rozwijać ten symulator i pewnego dnia redakto Sonia napiszę w aertykule że tytuł w końcu skończony i gotowy do zakupu :)