Krótka historia bluesa
Co łączy najważniejszego człowieka świata – Baracka Obamę z archetypem korposukcesu, Harvey Spencerem z serialu Suits?
Te, autor, archetyp korposukcesu nazywa się inaczej.
Lata temu miałem przyjemność pracować w sklepie muzycznym i smutna prawda jest taka, że typy, które kupowały płyty z bluesem nie miały nic wspólnego ani z Obamą, ani z Harveyem S.
koobon, nie za bardzo rozumiem. Autor zadaje pytanie co łączy Obamę ze Spencerem, a nie co łączy Obamę, Spencera z ludźmi kupującymi blues. Odpowiada - blues. Wszystko jest na miejscu. Co ma do rzeczy fakt, że bluesa kupują ludzie nie mający nic wspólnego z tymi postaciami?
Ja bym w wątpliwość postawił tylko nazywanie Obamy najważniejszym człowiekiem świata :)
Ciekawy i rzeczowy tekst. Można z niego wynieść coś konkretnego i poszerzyć horyzonty, w przeciwieństwie do ostatniego wtórno-opiniotwórczego trendu który tu zaobserwowałem. Nie twierdzę, że to coś złego, ale od zalewu wpisów o oldtajmerstwie, interpretacji zjawisk w mentalności graczy i forsowania swoich poglądów może głowa w końcu rozboleć. ;)
Miło dla odmiany przeczytać coś antyfilozoficznego, antypsychologicznego i antypatetycznego, co z kolei ocieka zwyczajną, tradycyjną pasją. ;)
Tak, to był komentarz subiektywny, kocham blues. :P
[2]
nie za bardzo rozumiem
Z tego co słyszałem to częsta przypadłość wśród kotów.
Spieszę zatem z wyjaśnieniem. Po pierwsze, nigdzie nie napisałem, że cokolwiek (poza nazwiskiem bohatera serialu) się nie zgadza. Po drugie, autor podając takie, a nie inne przykłady, odmalowuje gatunek jako elitarny, a samych fanów bluesa jako osoby wyrafinowane. Chciałem zatem sprostować, że nie w większości, a przynajmniej nie w Polsce. Gdyż w Polsce statystyczny słuchacz tego gatunku ma żółte od nikotyny, smutne wąsy, chodzi w kanadyjskim garniturze i wali od niego tanim piwem i szczynami.
Uprzedzając wyrazy oburzenia przypomnę, że większość =/= wszyscy. Być może znajdzie się gdzieś w naszym kraju, poza Lwem-Starowiczem, jakiś fan odbiegający od tego wizerunku.
OK. Po prostu chciałem to sprostować. Nie zerknąłem na Twoją wypowiedź na właściwym forum. Na gameplay.pl wygląda to tak, jakbyś uwagę o polskich słuchaczach bluesa połączył z przytykiem autorowi o archetypie korposukcesu. Na forum widać, że to oddzielna myśl. Nie chciałem Ci wytykać nic, zwyczajnie sprostować wypowiedź. Tak to u kotów bywa, że czasem trzeba powiedzieć jeszcze raz.
Uważam, że można trochę inaczej odebrać ten pierwszy akapit - że nawet ludzie światowi mogą słuchać muzyki trafiającej głównie (przynajmniej w Polsce) do zgoła innych ludzi. Niekoniecznie chodziło tu o ukazanie bluesa jako muzyki elit - raczej muzyki, której NAWET elita może uwielbiać.
Jest bardzo przyjemna rzecz w tym co piszesz - że ludzie, którzy mogą postronnym ludziom kojarzyć się z zepsutymi typami przychodzą do sklepu, żeby kupić płytę z bluesem. Jest w tym coś romantycznego.