Lubię w imaxie w tych okularach 3D pierdzieć oglądając avatara.
Oglądałem w sobote w kinie (IMAX 3d) i co prawda zakochałem się w Varang (jak chyba większość widzów), ale tak poza tym jakichś większych uniesień niestety nie miałem.
Czy to dlatego, że nastąpiło juz lekkie zmęczenie materiału?
Film jest jakby bezpośrednią kontynuacją "Istoty wody", jakby przecięli jeden długi 6-cio godzinny film na dwie części. Efekty 3d tez juz nie wydawały sie takie oszałamiające jak wcześniej... tak że bez wielkiego efektu wow.
Ale jesli będzie "czwórka", to oczywiście znów pójdę. Po tylu godzinach seansu z trzech filmów, czuję sie prawie jak członek rodziny Sullych i na pewno będę tesknił hehe;)