
Kolizja na drodze - z czyjej winy?
Witam.
Wczoraj miałem dziwną sytuację na drodze, w której Policja uznała mnie za sprawcę, a nie wiem, czy słusznie.
A wyglądało to tak:
Jechałem drogą krajową (dwa pasy ruchu do jazdy w przeciwnych kierunkach) w terenie zabudowanym. Szukałem domu nr 52, okazało się, że za daleko zajechałem i chciałem zawrócić z wykorzystaniem wjazdu do domu z lewej strony drogi. Tak więc włączyłem kierunkowskaz, nikogo z naprzeciwka nie było, w lusterku lewym też, nikt mnie jeszcze nie wyprzedzał. Ale zwolniłem znacznie, włączyłem kierunkowskaz i zacząłem skręcać w lewo. Osoba za mną, która jechała spokojnie z 80-100km/h widocznie uznała, że nie wyhamuje i zjechała na lewy pas i zaczęła hamować, nie wyhamowała i puknęła mnie prawą lampą w moją lewą lampę i zleciała do rowu. Nikomu nic się nie stało na szczęście. Nagle wyszedł ten gościu, który jeszcze sam myślał, że to z jego winy, wyszli jacyś goście z ciężarówki i zaczęli się drzeć na tego co mnie chciał wyminąć, że to on spowodował wypadek i żebym dzwonił od razu na policję. Trochę poczekali, ale że byli w pracy a policja zjawiła się po ok. 40 minutach to musieli już jechać. Ale w razie czego mam ich nr telefonu. No i sprawa się skomplikowała, jak przyjechała policja. Każdy myślał, że wypadek będzie z winy gościa wyprzedzającego, a tu się okazuje, że to z mojej winy. Policja uznała, że skoro ja mam stłuczony lewy przód samochodu, a on prawy, to ja musiałem mu wyjechać jak on już był na lewym pasie i chciał mnie wyprzedzić. Powiedzieli, że prędkości i tak nie udowodnią bo nie ma ofiar a nic innego i tak nie jestem w stanie udowodnić, bo to wygląda jak wygląda, mógł wyprzedzać na tej drodze i jeśli skieruję sprawę do sądu to sąd orzeknie tak samo i tylko będę musiał zapłacić za sprawę. Pod wpływem presji z ich strony podpisałem ten mandat, zabrali mi dowód rejestracyjny, bo auto już nie nadaje się do jazdy i z ubezpieczenia nici.
I takie pytanie: Czy mogę coś jeszcze z tym zrobić? Czy w ogóle po podpisaniu mandatu (czyli jakby przyznaniu się do winy) mogę coś jeszcze w tym kierunku zdziałać? I czy jest w ogóle szansa, że ubezpieczalnia/sąd orzeknie inaczej?
Wyglądało to mniej więcej tak jak na obrazku.
No teraz już nic z tym podpisem nie zrobię, ale czy da się jeszcze coś z tą sytuacją zrobić?
zarejestruj się na jakims forum prawnym i opisz sytuacje, może coś się da zrobić...
... okazało się, że za daleko zajechałem i chciałem zawrócić z wykorzystaniem wjazdu do domu z lewej strony drogi. Tak więc włączyłem kierunkowskaz, nikogo z naprzeciwka nie było, w lusterku lewym też, nikt mnie jeszcze nie wyprzedzał. Ale zwolniłem znacznie, włączyłem kierunkowskaz i zacząłem skręcać w lewo.
Z prawego pasa chciałeś skręcać w lewo?
Jaka linia rozdziela pasy o przeciwnych kierunkach ruchu?
[5]
Ja rozumiem to tak, że po lewej stronie, przy drodze były domy i on chciał wjechać przed jeden z nich, aby zmienić kierunek jazdy, a ten co go stuknął jechał pod prąd, gdyż wyprzedzał autora wątku.
(dwa pasy ruchu do jazdy w przeciwnych kierunkach
A z którego miał by to robić? Z lewego?
WTF? --> twoja wina. Mój kolega miał tak samo że gość jechał drogą i skręcał do siebie do bramy a kolega go w tym czasie wyprzedzał, czyli tak samo jak u ciebie. Trącił gościa i dachował.
Policja orzekał tak samo jak u ciebie że to wina gościa co skręcał bo to że wrzuci kierunkowskaz nie znaczy że może skręcić. Musi się upewnić że może to zrobić.
Gdyby udeżył cię na prawym pasie uznali by że nie zachował właściwego odstępu. Z lewego uznali że to ty nie upewniłeś się że możesz skręcić.
Oups .. faktycznie. Jeszcze nie wypiłem kawy i jakimś trafem odczytałem po dwa pasy ruchu do jazdy w przeciwnych kierunkach
Pardon.
nie wazne ile jechal i nie wazne, ze nie bylo go w lusterku jak hamowales...
Tryknales goscia jak wykonywal manewr wyprzedzania - twoja wina.
Choc nie do konca.
Wolno cie wyprzedzac dopoty, dopoki nie wlaczysz lewego kierunku. Wtedy juz nie wolno cie wyprzedzac - jak to udowodnisz w sadzie (ze zaczal cie wyprzedzac jak miales wbity lewy kierunek) to wygrasz.
mikmac - mam nr telefonu do świadków, co jechali za tamtym gościem i wszystko widzieli. O ile się nie będą teraz od tego wymigiwać, to mam świadków. Ale czy to coś da, jeśli już podpisałem mandat? Podpisałem oczywiście pod presją tego, co Ci policjanci do mnie mówili.
Zajrzyj na przykład tutaj:
http://forumprawne.org/prawo-wykroczen/170886-odwolanie-od-mandatu-za-spowodowanie-kolizji.html
Zwolniłeś i wrzuciłeś kierunkowskaz, czy wrzuciłeś kierunkowskaz i zwolniłeś?
wysiak
już nic
To jest jakiś absurd, że wina została w ten sposób orzeczona. WTF wyraźnie napisał, że wyhamował z kierunkiem i kiedy to robił, nikt go nie wyprzedzał. Jeśli tak było, wina jest gościa wyprzedzającego.
Wszyscy zresztą jesteśmy w stanie na 90% ocenić, co się stało. Każdy z nas wyprzedza na takich drogach, w 99% przypadków auta przed nami wrzucając kierunek sygnalizują manewr wyprzedzania, a nie skrętu. Gość tutaj się zagapił i pieprznął. O tym, że tak właśnie było, świadczy poczucie winy, które miał po zdarzeniu. Każdy normalny człowiek miałby poczucie winy w jego sytuacji. Baranom z policji można powiedzieć tylko tyle, że tak na dobrą sprawę żadnych dowodów w tej sytuacji nie ma na żaden scenariusz, orzekli po prostu wg swojego widzimisię.
Twoja i nie Twoja....
Kto wie, moze zarowke miales przeplona? A moze sytuacja jak ostatnio moja (autentyk): Na trasie z Lodzi na Rawe M (maly ruch bo godziny pozne) jechalem za autem, ktore przez 2 kilometry prawie wleklo sie 40-50 km/h a ze byla linia ciagla a ja anglikiem to czekalem cierpliwie na odcinek gdzie moglbym go lyknac. Linia przerywana, ja zaczynam manewr wyprzedzania a ten ni z gruszki ni z pietruszki wali kierunek skrecajac rownoczesnie w lewo ( akurat odcinek ze wsia wiez skrecal w brame), wyhamowalem na centymetry. I wez badz tu policjantem i w takiej sprawie stwierdz jednoznacznie kto bylby winny kolizji.
Art. 24.
1. Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy:
- ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;
- kierujący, jadący za nim, nie rozpoczął wyprzedzania;
- kierujący, jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa ruchu.
Koleś nie spełnił warunków rozpoczęcia manewru wyprzedzania. Powinna być jego wina, a to, że tobie dali mandal to dla mnie skandal.
wilcz -->
udowodnij gliniarzowi, ze byla taka kolejnosc... a jezeli koles najpierw wrzucil kierunek i zaczal wyprzedzac a dopiero pozniej nasz autor wyhamowal i wrzucil swoj migacz?
To jest imo sprawa do sadu i to ze swiadkami bo gliniarz mial dwie mozliwosci i obie rownie prawdopodobne...
Przypadek taki, ze ktos cie wyprzedza a ty w tym czasie tez zaczynasz wyprzedzac i "plask" bokami jest w Posce bardzo czesty... nagle skrety w boczna uliczke bez zadnej sygnalizacji tez sa nagminne.
Obstawiam nawet, ze czesciej jest dzwon spowodowany naglym zjezdzaniem z drogi niz nieprawidlowym wyprzedzaniem - bo naprawde trzeba sie albo porzadnie zagapic albo byc polmozgiem aby wyprzedzac po lewej (z prawej wolno) auto stojace z lewym migaczem...
Wiec reakcja gliny IMO dosc usprawiedliwiona - ot statystyka...
wilcz --> Z drugiej strony...
Art. 22.
1. Kierujący pojazdem może zmienić kierunek jazdy lub zajmowany pas ruchu tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności. (najwyrazniej niedopelnione)
2. Kierujący pojazdem jest obowiązany zbliżyć się:
- do prawej krawędzi jezdni - jeżeli zamierza skręcić w prawo;
- do środka jezdni lub na jezdni o ruchu jednokierunkowym do lewej jej krawędzi - jeżeli zamierza skręcić w lewo.
3. Przepisu ust. 2 nie stosuje się, jeżeli wymiary pojazdu uniemożliwiają skręcenie zgodnie z zasadą określoną w tym przepisie lub dopuszczalna jest jazda wyłącznie w jednym kierunku.
4. Kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas z prawej strony.
5. Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu (nie wiadomo) oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru.
6. Zabrania się zawracania:
- w tunelu, na moście, wiadukcie lub drodze jednokierunkowej;
- na autostradzie;
- na drodze ekspresowej, z wyjątkiem skrzyżowania lub miejsca do tego przeznaczonego;
- w warunkach, w których mogłoby to zagrozić bezpieczeństwu ruchu na drodze lub ruch ten utrudnić (najwyrazniej niedopelnione)
mikmac---> dlatego polecam wszystkich kupić sobie za 150 zł kamerkę do samochodu, wtedy nie będzie problemu z udowadnianiem.
Co do kierunkowskazu to on jest najważniejszy, jeśli go nie było, to wiadomo kogo wina. Ale przecież WTF? miał świadków, którzy mogli potwierdzić, że kierunkowskaz był i jaka była kolejność wykonywanych czynności.
wysiak---> Co do zachowania szczególnej ostrożności to przed wjazdem na skrzyżowanie nawet z sygnalizacją mam zachować szczególną ostrożność, co nie znaczy, że moja wina będzie jak ktoś mi się wbije na czerwonym.
- w warunkach, w których mogłoby to zagrozić bezpieczeństwu ruchu na drodze lub ruch ten utrudnić (najwyrazniej niedopelnione)
Tak, tylko manewr, który on wykonał to po prostu skręt w lewo. Napisał, że chciał wjechać na wjazd do czyjegoś domu (potem wyjechać), więc zawracaniem to nie było.
Uważam, że policja zachowała się beznadziejnie, przyjechali chcąc jak najszybciej zakończyć sprawę. A za gadanie, że sąd najpewniej też orzeknie jego winę i nie zadzwonienie do świadków, bo bym wywalił z pracy.
Podejrzewam, że policjant ukarał kierowcę, którego podejrzewał o mniejszy staż "za kółkiem".
Pod wpływem presji z ich strony podpisałem ten mandat, zabrali mi dowód rejestracyjny, bo auto już nie nadaje się do jazdy i z ubezpieczenia nici.
nigdy nei zrozumiem takiego zachowania
"wyszedł ten gościu, który jeszcze sam myślał, że to z jego winy"
Po co wzywałeś policję, skoro sprawca sam wierzył w swoją winę? Nie miał OC czy coś wydziwiał?