Jestem stary, nie mam nic i mieć nie będę.
Wokół wszyscy na wyścigi się bogacą,
Są i tacy, którym płacą nie wiem za co,
Ale cieszą się szacunkiem i urzędem,
Bo czas możliwości wszelakich ostatnio nam nastał.
Helllou!
Może i czasem nudno w tej robocie (o ile akurat dokądś nie biegnę), ale za to jakie widoki :D
TrzyKawki ---> a cóż to, gońcem jesteś jakowymś, że tak biegasz i nudno Ci jak tego nie robisz ?:))
Siema Kawczak, kopę lat :) Piękny wojewódzki widok. W Bieszczadach wczoraj popadało ale dziś wróciło słonko. Z deszczem poleciały orzechy.
Pomny postanowienia uczyniłem to.
Upodliłem się do imentu.
Piłem wódkę, piwo piłem, paliłem zioło i oddaliłem się od rzeczywistości.
Teraz nawrócony na łono pieleszy poczytałem komentarze polityczne.
I odkryłem, że nie jestem taki zły i odrażający, wręcz przeciwnie wprost.
Nie ma takiego prywatnego upadku pośród używek, któren mógłby równać się z wynaturzeniem politycznego dyskursu współczesności.
Tym pocieszony, nakapałem sobie pluskwianki do szklaneczki i odpalę civilizację, jakąś okrutną wielce, gdyż mam w zamiarze wyniszczyć do cna takiego jednego Kazimierza.
A mi już zdrowia szkoda na upadlanie. Głównie dlatego, że trzeba dziateczki ogarniać, które - w weekend w szczególności - pospać se nie mogą, tylko jak na zegarku "szóstka na początku", to już można matkę i ojca też z wyra wywlec. Zatem dzień po upodleniu do poziomu, o którym wspomniał Widzący, moja świadomość zapewne jeszcze błądziłaby gdzieś w innej bajce, a dziateczki w izbie dziecka oczekiwały na mamusię :)))
[edit] Kanon ---> znowu Ci zazdraszczam tych Bieszczad i tego urodzaju :)
Się bym upodlił ale nie dane było, bo było na rano do roboty, a że dopiero wróciłem to czasu na upadlanie braknie, bo jutro też do roboty. Wrócę pojutrze i zanim odeśpię to się nie upodlę i tak w kółko... Normalnie pupa.
Deserze, biedaku :)) Gdzie te czasy, kiedy jedyną konsekwencją upodlenia był dyskomfort fizyczny, ewentualnie z dodatkiem lekkiego kaca moralnego, a świat otworem stał i przygoda czekała za rogiem? Kiedy to człowiek otaczał się jeno ludźmi sobie podobnemi, a ludzie ci zasady te same wyznawali? Teraz, to na podobny czas do emerytury czekać trzeba, ale wtedy to upodlenie będzie wynikało raczej z jej wysokości, niż ze spożycia :))
Zapomniałem dodać, że ja lubię swoją robotę, no bo gdzie można sobie śmiało zamawiać kuchnię chińską, libańską czy swojską pizzę i jeszcze za to płacą? Gdzie ja bym te wszystkie seriale nadrobił? Czekam, bo być może niedługo pozwolą się upadlać w robocie :) Póki co dwa razy do roku fundują ale myślę, ze tych germańskich oprawców stać na więcej ;) No fakt, czasem coś trzeba zrobić i to powoduje dyskomfort ale mogę z tym żyć.
sraniedziałek
a ja pierwszy raz w życiu upodliłem się fizycznie a nie chemicznie. 75km w siodle na mtb i mam zakwasy każdej komórki ciała
a za dwa tygodnie mam zaplanowaną kwaśną podróż. będzie ciekawe doświadczenie po wielu latach
Tak to jest gdy szastasz zdrowiem. Zamiast chlać jak przyzwoite smoki to nie, na rowerze.
A na co Ci tyle zakwasu to już całkiem nie rozumiem.
Chlać na rowerze? W sumie...
Chemia odpada, nie chcę być niemiecką pływaczką.
Coś z konferencji rządzących - https://www.youtube.com/watch?v=HZI0KyBjaGs
Powrócilim. Cebulowy chleb, bundz, sałatka z rydzów. Fajna ta planeta. Tylko ludzie...
Ja się lekko upodlam regularnie, przynajmniej dopóki wypłaty starczy, potem znów pewnie kasza jęczmienna dwa razy dziennie :D
Kanon - ---> Siema sąsiedzie :D Pozdrowiłbym wszystkie swoje bieszczadzkie miłości, ale już za późno. Nic to, dwie z nich wysmokam na miejscu, a Połoniny, Otryt i Tarnicę przyjdzie mi osobiście za czas jakiś :D
Siekiera - hej ha!
Kanon może chciał powiedzieć, że ci ludzie po prostu nie dali rady mieszance "cebulowy chleb, bundz, sałatka z rydzów" plus te włoskie orzechy :)) I plus jakieś upodlenie zapewne, tudzież wielokrotne pozdrawianie :)
TrzyKawki ---> a to można się upadlać lekko? Maj gad ! ( w sensie, że nie smok, tylko tak z angielska:)
Ja pierdole przewinąłem dopiero teraz w górę i zauważyłem, że trzykawki się pojawiło - kiedyś dosyć blisko chyba byliśmy ? Nie pamiętam dokładnie, czy tylko w tym wątku, czy w jakiejś grze....
Może nie śmiezne ale pierwszy dowcip mnie rozwalił i ostatni Soboty
https://www.youtube.com/watch?v=BaM8sW1ebLE
kościół pęka
dobrze i niedobrze
dobrze, że lafiryndosyny poniosą konsekwencje swoich lubieżnych czynów
źle, bo przyjdzie swołocz islamska
a na wsi od tygodnia pierwszy jeleń szuka seksu. rykowisko się rozpędza
Joł :)
Dawno nie widzianych ściskam, przechodniów witam, a wszystkim piwo :)
Próbuję wszystko ogarnąć co skazane jest na porażkę więc mam, takie tam, dysfunkcje organizacyjne.
Kanonu - nie mogę ciągle polubić tej talii, a sprawdza mi się lepiej niż dobrze. Chyba za mało jest przekombinowana ;)
Cofam się muzycznie ale jednak cofam się do przodu. Taka logika premierowska - https://www.youtube.com/watch?v=eMXKt99W61A
AQA - Naturalnie, że istnieją różne stadia upodlenia. Można np. upić się i rozbić sobie mordę, a można i być przydupasem prezesa :-) I możesz do mnie nawet pisać "twaj gad", bo chwilowo nikt sobie do tego praw nie rości, tylko nie miej w związku z tym żadnych wymagań :D
Co dalej? Piotrasq ma pamięć jak słoń (ale bardzo stary), ewentualnych ściskających odściskuję, ofiarą czynu lafiryndosyna w młodym bardzo wieku raz byłem (aż mnie mama na inne godziny przeniosła - w sumie, jak oceniam, bez konsekwencji dla żadnej ze stron), na grzyby pojechałem kiedyś z ojcem firmowym Jelczem-Ogórem (i wcale tam nie chlał, tylko zbierał owocniki), a swołoczy islamskiej bym się nie bał, bo nikt ich do kraju nie wpuści (wcale to nie takie proste tu wjechać :D).
No .. i skoro po robocie, to CYK!
I już wiem dlaczego mam koty wychodzące - Kot przyniósł swojemu panu prezent. Znalazł na ulicy torebkę z kokainą i heroiną
TrzyKawki ---> true, true, jakby to rzekł Pijus, gdyby on również się znikąd nam zjawił :))
A co do Piotrasq, to ten tylko wie, że symbol słonia nie tylko z pamięcią jego związan jest, kto to na własne oczy zobaczył :)))
Deserze, czy to Tobie kotek ten prezent dostarczył, żeś taki uhahany ?:P
AQA - Na szczęście nie ale nigdy niczego nie wykluczam w przyszłości ;)
Wypada udać mi się do snu. Niestety oprawcy oczekują mojej obecności przez dzień, a później noc.
Zostawię obrazek.
trzykawki - zabij mnie, ale wiem, że dużo razem pisaliśmy, pamiętam że pisałem do ciebie w skrócie 3K, ale stary człowiek już jestem i nie pamiętam szczegółów. Ale PAMIĘTAM, co czyni cię very important.
czyli jak słoń pamięć
może i nie wjadą, ale nic nie lubi próżni. więc co? wyjdą z pupy?
Powinieneś zgodzić się z pewnym darwinizmem społecznym. Jeżeli oni reprezentują bardziej żywotny żywioł ludzki to nas zastąpią. To są zwyczajne dzieje.
Z żadnej pupy innej niż matczyna nie wyjdą, tyle że w znacznie większej liczbie niż my.
Dekadenci muszą odejść.
Ruszamy dalej ku germańskiej granicy do wsi która nie istnieje, coby godnie zakończyć urlop.
Szkoda tylko, że straszą jakimiś burzami.
Jaki cudowny wysyp smoków powstałych z pod lodu ! :D
Bieszczadzcy kurierzy --->
Piotrasq - Very Impotent Person, to właśnie ja :-)))) (3K, tak bylo :D)
AQA - nikt nie spodziewa się hiszp... eee ... wiedzy o seledynowych słonikach ^^
tygrysek, Widzący - Jaka próżnia? Jaki darwinizm? Jaki islam? Na razie to co miesiąc przybywają tu grube tysiące Ukraińców (jest w tym pewna ironia i, być może, sprawiedliwość dziejowa) :D Prężni są, a jakże, a niektóre nawet bardzo ładne :-)))
A kot żadnych predyspozycji na kuriera nie posiada, Kanonu! Apsik!
Ale dekadenci muszą odejść!
https://www.youtube.com/watch?v=rt60UVKG_X8&list=PLX9mISUlWiYga-CHrj5Ussa_stpQI1dm7
Tego robota co miał nalewać piwo to kiedyś kopnę w silnik. Styranym ale za to najedzony.
Joł!
TrzyKawki ---> czyliś obecnym był w Tutruniu, kiedy ów pokaz miał miejsce :)) zachodzę w głowę co to to "hiszp" i nic mię się nie kojarzy...
O! O! A ja czasem do Ciebie mówiłam "strzykawki" :) Oooo, a jakżeśmy się z Lechianderem "wyzywali", na wyprzódki normalnie :)))
A ja mam bardzo fajną panią z Ukrainy właśnie od warzywek i podziwiam ją, bo żadna polska sprzedawczyni , ba straganiarka nawet, nie chciałaby w tych osach, muszkach owocówkach i komarach za taki piniondz stać. A ta jeszcze nawet miła jest (chociaż nie bardzo ładna :))
Deser ---> wywalić trza to ustrojstwo i przywrócić samoobsługę :)) A tymczasem, skoroś styrany, ja poleję [_]& - peroszzz w fikuśnym kufelku :)))
Naturalnie " Hiszpańska Inkwizycja"!
( a Lechu gdzieś tu jest, tylko sie nie ujawnia :-)
A witam
A jadę sobie na wewieś, przemianę przeżyć z doktora we wsiowego.
Się zastanawiam czy suchym zakonem nie zebrać do kupy moje zmaltretowane komórki, czy też jednak upadlać w formie ciągłej?
Widzący wewieś, Kanon w inny wymiar to ja zwyczajnie pójdę sobie zaraz do roboty i dam o świtańcu znać czy było fajnie.
Ostatni dzień letni do cna wykorzystany.
Z kąpielą jeziorną włącznie.
Teraz pluskwy i woda (miała być dobra herbata, ale się skończyła tydzień temu).
TrzyKawki ---> już ktoś wspomniał, że Lechu gdzieś tu jest. Czy on się taki nieśmiały zrobił, chociaż poszedł na własny rozrachunek i karczmę założył ? :))
Piotrasq ---> masz Ty jeszcze ów gadżet ?:)))
Widzący ---> upadlać się; bo czy suchy zakon rzeczywiście do kupy zbierze, czy raczej kupę frustracji zafunduje ?
Aj łonder, kto się tak jeszcze nie ujawnia, a bywa... I niech mi ktoś, proszę, wyjaśni ilu jeszcze mamy różnych Widzących.
Widzących dwóch jest w jednym ciele.
Jeden co widzi przez smogi miejskie i drugi wsiowy. Rzecz nieukrywana a z pobudek praktycznych powstała, zaródź czego była w niepamięci.
Ach, ciekawam, z czego pomysł na taki podział. Szkoda, że niepamięć naszła :)) Trochę mi się z Wieśkiem Geraltem kojarzy (toć to o grach forum, nie ?:)), bo tam też na Podgrodziu urzędował jeden wiejski taki, a w mieście drugi - oczywiście ładniejszy i bogatszy :))
[edit] alem sobie najpierw pomyślała, że to może kobieta ten Wiejski Widzący. Bo trochę mniej o upadlaniu i jakoś tak optymistyczniej wieszczy :))
Niepamięć była taka normalna, nie jakaś szczególna, najzwyczajniej we wszechświecie zapomniałem hasła do gola.
Więc jestem tak samo piękny na wsi i w mieście, a biedny jestem równo, i tu i tam.
Oooo, proza życia jednym słowem :) Mi się udało odzyskać konto po kontakcie z wszechmocnymi tego serwisu, którzy zwą się Uwagi (tak trochę z laotańska, nie ?:)). No, ale u mnie problem stanowił brak dostępu do maila, a nie wiedza tajemna.
Ten Wiejski to taki co se mieszka w domku na wewsi nad jeziorem, trawę strzyże owoce zbiera, wino pędzi.
Teraz słucha jak deszcz napierdziela po dachu i se pstryka w klawisze.
Ten drugi, zwyczajny, miejski model, grajec civilizacyjny i szwendoła knajpiany.
Ot cała rozpiska.
To ja bym chciała jak ten Wiejski nad jeziorem kiedyś w takim małym domku, owoce zbierać, trawę strzyc i słuchać deszczu. Nie wiem ino, czy Puynnego namówię na takie numery. Może na emeryturze...
AQA - mam. Czasem po spożyciu przyodziewam, jak córcia pójdzie spać, żeby żonę przed snem rozbawić.
W nieistniejącej wsi burza. Zbawienna, bo susza od pół roku. Pomidor żółty gruszka. Obok koktajlowych jeden z najsmaczniejszych. Można hodować w domu.
Joł o świtańcu!
Burza na mojej wewsi była króciutka ale na tyle skuteczna, że na kilka sekund prądu zabrakło około północy. Do rana mieliśmy przerąbane próbując wszystko uruchomić i doprowadzić do stanu używalności. Coś czuję, że w poniedziałek będzie dużo i jeszcze więcej raportów do zrobienia.
Zrobiło się zimno do tego stopnia, że nawet zaprzyjaźniony lis z okolicznego lasu nie wpadł do mnie na nocną fajkę, a do tej pory co noc zaglądał.
Też nie mieliśmy prądu, ale mieliśmy miodówkę więc nikt nie zauważył. A dziś od rana słonko i pyszna kawa.
Też tak kiedyś miałem.
Rustykalne klimaty, szczęśliwi indianie, boso po trawie i te bliskości prostego życia.
Zostałem cynikiem.
Taaa..., i te podpłomyki.
Dziki przyjacielsko chrumkające pod oknem, lisy, kury i daleko do doktora.
Ale co tam, jest bimber i sok malinowy.
Mam baniak, cukier i drożdże turbo. Ciekawe co z tego będzie?
Na dodatek puka sobie w drugim baniaku winko z winogron, biały muskat.
Jakoś poprawia to mój nastrój, przechodzę powoli na wewnętrzny obieg kultury.
Nie to że wódki u mnie mało, tanie to przecież nad wyraz, ale coś jest w tej samodzielności. Polityka czy co?
https://www.youtube.com/watch?v=vp5P5Hi7Ha4
W pełni zgodzę się z tą samodzielnością. U mnie niestety, bo bardzo bym chciał, nic nie wychodzi. Ostatni raz, sporo lat temu, kiedy próbowałem zrobić wino, skończyło się wypiciem spirytusu, zjedzeniem cukru i kompotem z owoców. Mam jednak to szczęście, że ojciec robi różne napoje sam i chętnie mnie nimi obdarowuje. Aktualnie stoi napoczęta nalewka jeżynowa, wino porzeczkowe, pół tequili od młodej z Wiatrakowa i pół litra wódki. Od tego wyliczania wyszło mi, że powinienem skoczyć po piwo. Młody pojechał do siebie do wrocka na weekend to będę się upadlał.
Nie podpłomyki tylko sodziorze. Doktor mieszka dwa domy dalej. Bimbru w bród i palinka przywieziona z Maramuresz, nalewek nie zliczę. Maliny, śliwki, gruszki, dereń, czeremcha, czarny bez, wiśnie, brzoskwinie, pigwy brakuje rąk do roboty. Jelenie jak ciężarówki, dzikie dziki i wilki wyjące.
[edzia] Dobry wieczór :)
Kanon ---> dom przecudny; podobny był u moich dziadków, tylko miał jeszcze wysuniętą werandę. Ty tak na stałe, czy ino urlopowo?
Ja się nigdy sama nie brałam za przygotowanie trunków od podstaw. Za dużo roboty i bałaganu. Ale moja mama robi rewelacyjne nalewki - orzechówka, piołunówka, dereniówka i inne cuda niewidy. Z kolei tata świetnie rozrabia spirytus z miodem, a i winko niezgorsze potrafi nastawić. Zeszłego roku jakieś z głogiem ukręcił, ale kiedyś też pojechał po bandzie i z truskawek urobił - taki się toto zajzajer zrobił, że dwie lampki i rumieńce każdemu wychodziły na policzki, a i oko błyszczało od razu :))
Hej AQA, ja urlopowo, dom jest własnością przyjaciół. Póki co jeszcze siedzę w mieście, ale ponieważ jestem wieśniakiem skończę na wewsi. Produkcja nalewek to rzecz bajecznie prosta. Potrzeba tylko czasu i dobrych owoców.
Mam piwo i używam.
Zamiast na rozmaite dni gminy czy ziemniaka zapraszać różnych obcych kulturowo wykonawców disco proponuję swojską Amerykę, która pewnie wiele z naszych delikatnych dusz mogłaby wprawić w osłupienie.
https://www.youtube.com/watch?v=HcDFLfwGQGo
Powróciłem z lasu, grzybów ni ma co jest bardzo smutne, bo zazwyczaj trzeba chodzić tu ze skrzynkami. Znalazłem za to pigwę, co już jej czas najwyższy. A te suchary co znalazłem idą w jajecznicę. I po urlopie.
Jedno i drugie...
Pada, siąpi itd.
Pieczeń się dopieka, fasolka dogotowuje to pora naobierać ziemniaków. Będzie jedzone.
Jutro pierwszy poniedziałek po urlopie. Jakoś mnie nie rusza.
Obejrzałem sobie filmik i od razu lżej ruszać do kieratu.... https://www.youtube.com/watch?v=HVBFiFC2Eyk