Internet zamiast lekarza - nowy trend w słuzbie (sic!) zdrowia?
Już trzeci albo czwarty raz odchodzę od lekarza z lakonicznym stwierdzeniem - "(....) leki ma pan brac takie i takie/ta choroba to... - poczyta pan sobie w internecie".
Wszyscy sie czepiają, gdy ktoś pyta na forum o poradę medyczną, ba, sam czasem dopisuję się w takich wątkach majac do powiedzenia coś w stylu "Greg gra teraz w Wilsonem w pokera, albo ma randkę z Cudy", ale widzę, ze to niepoważne zachowanie, bo do wujka google odsyłają z przychodni.
Co prawda dzisiejsze odesłanie było w stylu "ja sie tym nie zajmuję, doświadczenie ma dr X, więc niech sie pan zapisze do niego"... - nadal jednak, po głębszym zastanowieniu, może niesłusznie, wspominanie przy okazji o sieci wydaje mi sie... brakiem szacunku? ja wiem, ze w sumie we własnym interesie warto poczytać, dowiedzieć się, poszerzyć horyzonty... no i w tym przypadku skoro ide do X, to X mnie o plusach i minusach terapii itp poinformuje (?), ale miałem też tak na prywatnej wizycie (!), a potem jeszcze raz czy dwa na państwowej.
To co, mozę google powinno zacząć prace nad internetowym lekarzem? Zreszta, chyba jakiś uniwersytet prezentował wstępny projekt komputera-lekarza, dysponującego obszerna bazą danych...
W momencie kiedy opublikowałeś posta, google pewnie przysiadło i ma już prototyp do obsługi choroby pacjenta, oraz wyszukiwarkę chorób na podstawie objawów
Do tego wyszukuje partnerów/partnerki, od których niczego na pewno nie złapiesz :D
leki ma pan brac takie i takie/ta choroba to... - poczyta pan sobie w internecie".
Nic nie mówił o świeczce na wszelki wypadek?
maviozo - rozumiem, ze twoim zdaniem odesłanie do internetu jest ok? Szczerze mówiąc nie do końca wyłapuję ironię symbolizowaną błazeńską ikonką.
Ale pewnie - jakbym był zdrowy jak byk, to może bym sobie dworował tak samo.
mirencjum - nie, nie jest az tak xle, ba zdaniem lekarzy skoro dzieci w Afryce głodują, to ja powinienem sie bujać i chwalić Pana że nie mam raka, SM, albo innej sarkoidozy (by Greg House)
Tzn. lekarz nie podał Ci diagnozy choroby i sposobu jej leczenia, czy nie wytłumaczył dokładnie całej charakterystyki choroby?
Herr Pietrus - komputerowe(internetowe) systemy eksperckie wykrywające chorobę na podstawie objawów to podstawa pracy wielu lekarzy.
W Polsce?
Herr Pietrus - komputerowe(internetowe) systemy eksperckie wykrywające chorobę na podstawie objawów to podstawa pracy wielu lekarzy. Zwłaszcza tam gdzie chorób jest dużo.
Dziwię się natomiast że dałeś sie tak spławić. Ja bym naciskał aby powiedział coś wiecej.
Najlepsze jest, że jak czasami się coś pogoogla i zapyta potem lekarza z intencją wyjaśnienia pewnej niejasności, chęci upewnienia się, to większość z lekarzy jest obrażona, że niby się kwestionuje ich wiedzę itd. i słyszy się pomstowanie na Internet. I tak źle i tak niedobrze.
Nie wiem tylko czego oczekujesz po tym wątku. Mamy Cię wspierać w bólu? Dałeś ciała, skoro dałeś się spławić.
Poza tym pamiętaj, że tam, gdzie jest potrzeba, pojawiają się ludzie, którzy na tym zarobią. Powstanie takiego serwisu "który nie ponosi odpowiedzialności", ale ma kilka ptaszków typu "boli mnie gardło", "mam gorączkę" a potem każe wysłać smsa by dostać diagnozę to kwestia czasu - pewnie ktoś już podchwycił pomysł i zarobi na frajerach.
Najpierw marudzicie, że kolejki w przychodniach i długo trzeba czekać, a jak lekarze starają się przyjąć więcej pacjentów to pojawia się narzekanie, że lekarz nie chciał sobie ze mną pogawędzić przy kawie. Jeśli lekarz u którego byłeś jest osobą kompetentna to pewnie uznał, że wytłumaczenie na czym polega choroba nie jest w twoim przypadku potrzebne bo twoja wiedza na temat choroby nie będzie miała żadnego wpływu na proces leczenia.
Dzis "dałem sie spławić" - bo jakby nie było to pierwszy z kilku lekarzy który miał pomysł na jakieś konkretne leczenie.. ale abstrahując od zdarzenia, które mnie zainspirowało... poprzednio chodziło oczywiście nie o samą diagnozę (bo wtedy takiej właściwie nie było, leczono mnie na czuja i w ciemno, a na coraz uporczywsze pytania czemu właściwie w ten sposób i przypuszczalne "to" leczymy i jaka jest szansa poprawy dostawałem dyplomatyczną odpowiedź z ukrytym przesłaniem: "nie wiem i gówno mnie to obchodzi, ale może trafimy tym razem i dasz mi spokój"), ale wyjaśnienie, czemu akurat takie leczenie wprowadza, czemu dokładnie na podstawie objawów podejrzewa takie a nie inne scorzenie i ogólnie jak to z tą choroba jest, kiedy moze się poprawic, czemu akurat nie - imho raczej podstawy, ma chyba prawo wiedzieć czemu tak a nie inaczej sie leczę i jaki jest z punktu widzenia specjalisty stan mojego zdrowia.
Naciskanie - no włąsnie, o tym nie wspomniałem. będąc spławianym wcześniej starałem sie naciskac, ale i tak gówno uzyskałem - miałem wydrzeć jape, zrobić karczemna awanture? (w jednym przypadku akurat podziałało - ale byłem zdesperowany) normalne, konkretne pytania trafiały kula w płot, w zamian dostawałem jakieś komunały jakby zywcem wzięte - z internetu :D
Pocieszenie? nie, pytam czy wedłyg was to czy naprawdę jest ok, że np. mam sobie poczytać w internecie o chorobie, skoro ide do lekarza by poznać diagnozę i... zawsze było tak, zę czegoś sie dowiedzieć, poza receptą, często z dopominaniem sie o wyjaśnienie dawkowania (czy jest jakis przepis, ze milczenie w tym przedmiocie to domniemanie dawkowania z ulotki?)
"Najlepsze jest, że jak czasami się coś pogoogla i zapyta potem lekarza z intencją wyjaśnienia pewnej niejasności, chęci upewnienia się, to większość z lekarzy jest obrażona, że niby się kwestionuje ich wiedzę itd. i słyszy się pomstowanie na Internet. I tak źle i tak niedobrze."
O właśnie! Kilka razy pytałem o jakieś inne metody, to usłyszałem, że jak zwykle naczyta sie taki w internecie i przychodzi, albo zę ja nie skończyłem medycyny i jak skończę, to się będę mógł leczyc, albo ze czegoś tam nie stosować, bo nie... (co ciekawe w jednym przypadku pani doktor kazała potem jednak zastosować ten preparat, o który sam wcześniej pytałem i zostałem zrugany... ) W ogóle w paru przypadkach chamstwo wręcz zwalało z nóg i gdyby nei fakt, zę to małą grupa i niezła klika, wszyscy sie niemal znają, bo z jednego UM, to paru dostałoby na koniec taki opr...
Niech zgadnę - choroba dermatologiczna?
Oj tak, zaraz po informatykach, lekarze to najbardziej arogancka i nieprzyjazna dla klienta grupa zawodowa :)
qLa - a co, juz na UM maja taki prikaz by traktować każdego jak śmiecia?
Dobra, odpowiem, jak takiś ciekawy - tak. Tymczasem bujam się 1,5 roku, co najmniej jakbym szukał genialnego profesora mając jakiś trudny przypadek raka mózgu...
W tych czasach Internet to najlepszy lekarz jest!
@Herr Pietrus
Wszyscy sie czepiają, gdy ktoś pyta na forum o poradę medyczną
Co jest zasadniczo mało sensowne, bo z forów internetowych nie korzystają tylko gimnazjaliści, ale także np.: lekarze.
bo do wujka google odsyłają z przychodni.
Chwila moment. Czym innym jest sytuacja, w której ktoś zgrubnie opisuje objawy i oczekuje porady od nieznajomych ludzi, a co innego, gdy ktoś idzie do lekarza, otrzymuje fachową diagnozę i receptę a _następnie_ sugestię, żeby poczytać sobie o nich w internecie. Monografie chorób i leków są dość obszerne, więc gdyby lekarz chciał dokładnie tłumaczyć każdy szczegół, to by mógł przyjąć góra dwóch pacjentów dziennie przy takiej samej skuteczności leczenia (nawet dobry, nadprzeciętnie inteligentny student ma problemy z zapamiętywaniem dużej ilości informacji, chociaż jest ona zgodna z jego zainteresowaniami).
Lekarz powiedział, co i jak, po czym odeesłał Cię do przeczytania szczegółów w sieci, czy niczego nie powiedział i rzucił tylko "pan sobie magistra Gógla zapyta"?
czy jest jakis przepis, ze milczenie w tym przedmiocie to domniemanie dawkowania z ulotki?
Tak. Rzuć okiem na dowolną ulotkę. Zwykle jest na niej napisane "Jeżeli lekarz nie zaleci inaczej...".
To co, mozę google powinno zacząć prace nad internetowym lekarzem?
Są już takie projekty :)
@Vader
lekarze to najbardziej arogancka i nieprzyjazna dla klienta grupa zawodowa :)
Wszyscy psychiatrzy, z którymi pracowałem to z kolei podejrzanie sympatyczna grupa :)