Od jakiegoś czasu słyszymy że google "wie o nas wszystko" i że stanowi to poważne zagrożenie dla naszej prywatności.
I nie można temu zaprzeczyć.
Ale przyszedł mi do głowy dość zabawny plus tej omniscjencji. Jak wiadomo google połączyło wszystkie usługi w jeden profil przypisany do konkretnego użytkownika. Nie oszukujmy się, nawet niezalogowany łapiemy się pod 40letnie cookie, albo jesteśmy rozpoznawani przez google w inny sposób. Idę o zakład że nawet jak konto mailowe na gmailu zmienisz to google nie miałby problemu aby cię rozpoznać po kilku miesiącach.
Pomyślcie jak potężne będzie to narzędzie dla przyszłych biografów i historyków. Już nie trzeba będzie się przekopywać przez prywatną korespondencję sławnych ludzi, wypytywać znajomych i przyjaciół o ich zainteresowania i nawyki.
Wszystko będzie jak na tacy. Mało tego - jeśli osoba słynna w przyszłości korzysta z telefonu z androidem to całkiem precyzyjnie będzie można określi gdzie i kiedy przebywała.
Interesuje Cię proces twórczy jakiegoś artysty grafika/muzyka - proszę bardzo, oto czego szukał w przeciągu 2 miesięcy przed stworzeniem dzieła... A to kopie szkiców które wrzucił na nasze serwery.
Tak być może będzie. Fajnie co?
Wejdzie Google Glass i będzie wiadomo kto gdzie chodził i na co patrzył.
Mnie osobiście podoba się to łączenie googla. Wszystko razem zgrane, współpracujące, jeden login i jest fajnie.
A co do możliwości biograficznych. Tu jest ciągle jeden szkopuł - ochrona danych osobowych. Trzeba by zmienić prawo, by google mogło ujawnić hasła i loginy. Ale jest to do przeskoczenia.
Kiedyś publikowało się listy, teraz będzie maile.
Ja myślałem o czasach daleko przyszłych - jakieś 50, 70 lat.
O ile google jeszcze będzie istniało, to możliwość zerknięcia w stare zapisy powinna być większa.
Albo na przykład przejrzenia wszystkiego na swój temat.
za 50 lat google bedzie biografem i historykiem, a ludzie beda co najwyzej paliwem do zasilania calosci