Wielu ludzi myśli że zagłada naszej planety nastąpi po wojnie atomowej lub zderzeniu z asteroidą, natomiast prawdziwym powodem dla którego nasza cywiliazcja updanie jest zniszczenie ekosystemu naszej planety i globalna zmiana klimatu
I zanim ktoś powie "Ale przecież mamy elektryczne auta i nakrętki przymocowane do butelki itp" - Gówno to znaczy
Obecnie mamy potężne cały czas rosnące wykładowczo behemoty niszczenia naszej planety - Indie oraz inne kraje trzeciego świata (Lecz najgorsze są Indie). To tam całe rzeki zamieniane są w rzeki śmieci i plastiku, tak samo jak całe miasta, a ciężarówki wywalają do jednej rzeki kilkaset ton śmieci i plastiku DZIENNIE.
Obecnie Indie mają populacje ponad bilionową i cały czas rosną, i nawet jeśli wyślemy całe ich masy do zachodnich krajów, to nie jesteśmy w stanie ich wszystkich pomieścić, ich prędkość rozmnażania przerasta nasze możliwości imigracyjne. Tego nie da się zatrzymać.
Będzie jeszcze więcej śmiecenia, jeszcze więcej niszczenia naszej planety, i jeszcze szybciej będą się rozmnażać z czasem.
Dlaczego nikt o tym nie mówi?
Co możemy więc zrobić? Zabronić Indii rozmnażania? Wprowadzić polityke jednego dziecka jak Chiny? Wysyłać tam i do innych krajów wolontariuszy aby zbierali butelki z ziemi? Coś bardziej drastycznego?
Nie mi na to odpowiadać. Sytuacja jest tragiczna i bardzo trudna do opanowania, a będzie tylko gorzej. Moim zdaniem nie można już nic zrobić. To jest prawdziwa bomba nuklearna która rośnie z dnia na dzień tyle że będzie ona wybuchać powoli przez wiele lat . Takiego potężnego wirusa nie można już zgładzić.
Nasza planeta ulegnie zniszczeniu w niedalekiej przyszłości, i jest to nieuniknione.
Ale człowiek wiadomo stworzenie które się adaptuje, z czasem to i przyzwyczai się do spania na stercie śmieci. Jak wybuchnie bomba raz a porządnie, to jest tragedia, a jak będzie wybuchała powolutku każdego dnia przez lata, nawet z tym samym końcowym efektem, to wszsytko będzie cacy bo ludzie będą się do tego oswajać.
jakoś nie widze żeby lewactwo przejmowało się niszczeniem planety w krajach trzeciego świata, raczej skupiają się na europejczykach pijących przez rurki
jakoś nie widze żeby lewactwo coś komentowało na temat niszczenia planety w krajach trzeciego świata, raczej skupiają się na europejczykach pijących przez rurki
tak tak
Przeciez planeta dawala sobie rady miliony lat, teraz tez sobie poradzi. Skad nagle takie zainteresowanie tematem
Az musialbym przeleciec historie twoich postow. Jestem pewien ze to kopalnia dobrych kopiuj-wklej wrzutek. Szkoda, ze akurat wychodze z domu, moze kto inny bedzie mial ubaw
Niewidzialna ręka rynku to opanuje. Kiedyś zacznie się komuś opłacać to sprzątać i posprząta.
Albo problem rozwiąże sama przyroda starą, sprawdzoną i w 100% skuteczną metodą:
Nie wiem czy dla Ciebie to pocieszenie czy nie, ale znacznie szybszym problemem będzie migracja ludzi z obszarów które nie nadają się do życia, a kiedyś nadawały (między innymi właśnie w Indiach, gdzie są rejony gdzie napierdziela 40C+ prawie bez przerwy), tempo rozmnażania się Indian to przy tym małe piwo. To ten czynnik spowoduje relokacje a nie fakt że 'się nie mieszczą'. Podobnie ma się sytuacja z kolegami z Afryki.
Hordy śmieci są obrzydliwe i są małymi katastrofami ekologicznymi ale nie powodują zagrożenia globalnego - to zagrożenie jest niewidzialne i wydalasz je otworem gębowym po każdym oddechu.
Ludzie mówią o tym od dawna, nie można udawać zaskoczenia, natomiast próby polepszenia sytuacji zawsze spotykają się z niezadowoleniem społecznym, można to przełożyć zarówno na największe mocarstwa na świecie (Amerykański Donald pościągał wszystkie ograniczenia które mógł i zealoci klaskali uszami z zachwytu) jak i nawet na nasze podwórko (zobacz jaki jest kwik jak się próbuje odejść od wspaniałego rodzimego wungielka).
Czekam kiedy wjedzie narracja że nikt nie wiedział i nie dało się tego przewidzieć ;)
Europa wycięła lasy, wyregulowała rzeki pod budownictwo, osuszyła łąki pod rolnictwo. Teraz będzie pouczać świat o ekologii.
A klimat zależy tylko od wpływu naszej gwiazdy Słońca, którego wpływ nadal jest raczej niepoznany, ale wie to chyba każdy, kto odróżnia dzień od nocy i zimę od lata.