Skąd młodzieży taka chęć imprezowania? Nie chodzi mi o zwykłą "potańcówkę" ale chęć uchlania się. Często słyszę chwalenie się kolegów ile to oni nie wypili, ile dziewczyn wyrwali jednego wieczoru. Ja po prostu nie identyfikuję się z nimi. Niedawno skończyłem 19 lat, a nawet nie znam smaku wódki. Dla niektórych jest to rzecz nie pojęta, bo przecież oni w gimnazjum niekiedy schlali się tak, że budzili się pod ławką w parku, albo gdzieś w rowie. I jeszcze słowo o dziewczynach: gdzie podziały się te skromne dziewczyny? Teraz duża ich część idzie nie ową dyskotekę po to, żeby się upić, "przelizać" z przypadkowym chłopakiem lub stracić dziewictwo (w przypadku braku błony dziewiczej idzie się po to, by zrobić to jeszcze raz).
chwalenie się kolegów ile to oni nie wypili - czyt. chcieli się napić ale pół piwa i było rzyganie
ile dziewczyn wyrwali jednego wieczoru - czyt. będzie fapimpreza po imprezie
Młodzież nigdy nie była skromna.
Tylko że tak wcale wszędzie nie jest. Tak widzisz świat bo w takim środowisku dorastasz. Jest bardzo dużo młodych ludzi którzy nie ograniczają się do picia, seksu i udawania że są dorośli. Może nawet większość.
Takie czasy kolego, teraz Polska kojarzy mi sie z taka ameryka z połowy lat 60. Chca pic, palic, cpac i do sexu.
Soul - ale jemu chodzi chyba o to, co się mówi/co słyszy, a nie co się robi. Innymi słowy - wszystko po staremu i oczywiście masz sporo racji :]
Untermenschen.
Boli Cię to? Jeśli tak to naśladuj rówieśników, jeśli nie, to bądź sobą. Tyle.
A co jeśli boli go to, ale nie chce się zmieniać, bo wg. niego to ta młodzież powinna się zmienić.
Też to zauważyłem i szczerze mówiąc to współczuję takim ludziom, co nie umieją się inaczej bawić.
@wysiak Wiedziałem, że ktoś to napisze.
@Soulcatcher znam kilka osób, które wyznają regułę, że można się dobrze bawić bez alkoholu, tylko że można ich policzyć na placach u rąk.
Ja nie mam nic do młodzieży i kolejnych pokoleń. Nie mam zastrzeżeń, że w naturze młodych ludzi jest bawić się i czerpać z życia garściami. Mam tylko jedno "ale" dotyczące kreatywności. Odnoszę wrażenie, że w kulturze i sztuce, w literaturze, w architekturze, w malarstwie i rzeźbie, w filmie, w teatrze, w sztuce telewizyjnej, w muzyce i w sporcie nawet oraz w nauce obecna polska młodzież ma stosunkowo mniej do zaoferowania niż młodzież z wcześniejszych pokoleń. A żyje w ekonomicznie lepszych warunkach przecież. Istnieje jakoweś kulturowe wyjałowienie, wtórność i banalność. To niepokoi, a nie naturalne młodzieńcze pragnienia i odruchy.
z pierwszego postu bije niewyobrażalny wręcz ból dupy.
Takie żale zazwyczaj są dziełem osób, które same by chciały czasem gdzieś wyjść i się zabawić, ale mama nie pozwala/są nudziarzami bez znajomych, więc kiszą się w czterech ścianach i z ręką w majtach wmawiają sobie, że są elitą, która gardzi rozrywkami bezmózgiego plebsu. Nie dla nich alkohol i panienki - lepiej spędzić piątkowy wieczór w internecie/ z literaturą (zazwyczaj tą najambitniejszą - w stylu Sapkoskiego albo Pilipiuka)
"Dzisiejsza młodzież" to przereklamowane pojęcie. Młodzież zawsze była taka sama. Narzekanie na młodzież też zawsze było takie same.
@szarzasty Mylisz się chłopcze. Zapewne jesteś jedną z tych osób, które opisałem. Nie jestem osobą, która wywyższa się nad innymi. Nie traktuję siebie (jak to określiłeś) jako elitę, tylko ubolewam nad tym, że coraz więcej osób takimi "barankami" się staje. Wydaje mi się, że żyją według takiego algorytmu: Piątek --> picie = kac w sobotę, sobota wieczór --> picie = kac w niedzielę, Poniedziałek = do pracy/szkoły i tak zapętlają go, czyniąc każdy weekend takim samym.
@Stra chciałbym. Tylko, że mieszkam w małej miejscowości, nie w mieście, dlatego nie mam zbyt dużego wyboru.
10 lat temu było tak samo, nic się nie zmieniło, może tylko tyle, że my się nie umieszczaliśmy zdjęć na fb
Mam 20 lat. Lubię się napić, zapalić to i tamto. Na parkiecie bez procentów jestem sztywny, w ogóle taniec mi nie wychodzi. Po odpowiedniej ilości już jest dobrze.
Powyższe nie znaczy, że chwalę się znajomym czego to ja nie zrobiłem. Idę się napić, pobawić z ludźmi, wracam do domu i na tym dzień się kończy. W gimnazjum nie piłem, pierwszy raz wódkę piłem, jak chodziłem do pierwszej klasy szkoły średniej.
I jeszcze słowo o dziewczynach: gdzie podziały się te skromne dziewczyny? Teraz duża ich część idzie nie ową dyskotekę po to, żeby się upić, "przelizać" z przypadkowym chłopakiem lub stracić dziewictwo (w przypadku braku błony dziewiczej idzie się po to, by zrobić to jeszcze raz).
Tam gdzie ja chodzę jest porządny klub. Nie ma takich sytuacji.
mlodziez rozpaczliwie probuje byc zauwazona przez kogokolwiek i rozpaczliwie probuje zaimponowac komukolwiek.Stad dosyc smieszne proby przekonania kogokolwiek ile to nie wypili i ile to panienek nie przelecieli.
@cswthomas93pl Właściwie, to nie chciałem wsadzać wszystkich do jednego worka. W mojej wsi niestety takie rzeczy się zdarzają (no, może oprócz seksu). W każdą sobotę (także dzisiaj) otwarty jest "Club" (chociaż z klubem ma to nie wiele wspólnego, bo to jedna wielka dyskoteka disco polo) i tam nie ma ograniczeń wiekowych w związku z wejściem. Byłem tam 2 razy (i już więcej nie pójdę) i za każdym razem widziałem 13, 14 letnie dzieci z piwem w ręku w gronie dorosłych. Zapewne ktoś im to piwo kupił, bo raczej 13-latkom człowiek przy zdrowych zmysłach alkoholu nie sprzeda. Burdy i bójki (ściany wymazane krwią, mnóstwo potłuczonych butelek) są tam na porządku dziennym.
Łojeju jaki stary jestem za moich czasow to mlodziez byla porzadna, szanowala starszych, dziewczyny ladniejsze i mniej puszczalskie, trawa bardziej zielona. Zeby jeszcze tylko kazde pokolenie nie mowilo tego samego...
Wypiję dziś za młodzież, do której sam niedawno się zaliczałem. : ) chlup!
U mnie też tak jest. Niestety ale uważam że idzie to w coraz bardziej złym kierunku. A później znalezienie przyzwoitej dziewczyny/żony będzie graniczyło z cudem, o ile już teraz tak nie jest...
A ja nie lubię imprez, bo leci na nich szajs, wiocho polo i techniacze. No i jest masa śmiesznych inaczej wyżelowanych lalusiów, no i panien wraz ze swoimi tłustymi facetami w koszulkach i żelu na łbie.
Co do alkoholu, to ja nie rozumiem ani chwalenia się ile się wypiło lub wyrzygał, ani chwalenia że się nigdy nie piło.
Alkohol jest super, lubię piwo, lubię wódkę. A to że się nigdy nie piło to wg. mnie nie jest powód do dumy tylko do żałowania że się nie zna fajnego stanu upojenia alkoholowego.
Wg. mnie to tak jakby się chwalić że się nie zna smaku czekolady.
Mam tylko jedno "ale" dotyczące kreatywności. Odnoszę wrażenie, że w kulturze i sztuce, w literaturze, w architekturze, w malarstwie i rzeźbie, w filmie, w teatrze, w sztuce telewizyjnej, w muzyce i w sporcie nawet oraz w nauce obecna polska młodzież ma stosunkowo mniej do zaoferowania niż młodzież z wcześniejszych pokoleń. A żyje w ekonomicznie lepszych warunkach przecież.
Kultura najlepiej rozwija się w związku z jakimś kryzysem, wtedy ludzie zaczynają dostrzegać to co najważniejsze, my może i mamy jakiś kryzys ale czym on jest w porównaniu do wojen światowych czy rewolucji francuskiej.
Chyba wrzucę soje 5 groszy do tego tematu, ale nie odniosę się do pijaństwa i puszczalskości młodzieży, a do braku jakiejkolwiek wartości moralnej i etnicznej. To jak ,,Młodzież'' zwraca się osób starszych i niepełnosprawnych, przyprawia mnie do totalnego wku...nia i ropzie....lenia ich wszystkich. Byłem w środę świadkiem pewnego zajścia w podmiejskim autobusie, kiedy to młoda dziewczyna (około 15-16 lat) chamsko wpierd...ła się w niewidomego starszego mężczyznę, po czym zaczęła oczywiście się bulwersować mówiąc ,,Jak pan chodzi, nie widzi pan że JA idę?''. Mężczyźnie wypadły torby z zakupami oraz laska. Starszy pan zwrócił się do niej. ,,Proszę wybaczyć młoda damo, ale jestem niewidomy. Więcej się to nie powtórzy. Czy podałaby mi pani moje rzeczy?'', ta parsknęła śmiechem i odeszła. Jako że jestem osobą wrażliwą na cierpienia tego typu ludzi, podszedłem i pomogłem starszemu mężczyźnie.
Inna sytuacja
Będąc na rynku w mieście (niedużym, żeby rozwiać wątpliwości) w trackie jakiejś imprezy, w niedużej odległości knypki w przedziale pomiędzy 14-15 lat, w kierunku jednego z namiotów piwnych krzyczą do mojego znajomego, ,,Czarny do Afryki... itd. itd. '' Policja która była świadkiem tego zajścia co zrobiła? Nic A no bo jeden chłoptaś był synem komendanta, a drugi burmistrza, to lepiej ich zostawić w spokoju.
Tu mnie się nasuwa pytanie czy młodzież nie ma jakiejkolwiek granicy wstydu? Poniżenia?
Gdzie są ludzie z tamtych lat?
Nie ma to jak spęd nastoletnich moralizatorów, biadolących jak stare baby pod kościołem "oj jaka ta młodzież sraka i owaka" (choć prawdę mówiąc stare baby mają chyba nawet więcej dystansu niekiedy).
I to jest dopiero żałosne i smutne.
Jako że jestem osobą wrażliwą na cierpienia tego typu ludzi, podszedłem i pomogłem starszemu mężczyźnie. ...a autobus zaczął klaskać oponami.
[27] - Tak a ty dołączyłeś do dziewczyny bo jesteście siebie warci. Get Lost.
Here we go again.
Zanim się rozkręcicie zapytajcie dziadków co sądzili o pokoleniu waszych rodziców.
ja bylem ostatnio swiadkiem sytuacji, ktora wlasnie dala mi wiare w mlodziez. mieszkam niedaleko szkoly (gimnazjum polaczone z technikum) do ktorej chodzi sparalizowana dziewczyna jezdzaca na wozku. przechodzilem obok tej szkoly i akurat jechala ta dziewczynka, ktorej jakis gimbus kopnal (nie jestem do konca pewien czy na 100% ale tak to przynajmniej wygladalo) w kolko od wozka inwalidzkiego i pekla w nim opona. w moment ku mojemu zdziwieniu wyskoczyla grupka gimnazjalistow i typek zostal przez nich ladnie przekopany. troche to smiesznie wygladalo jak go kopali w czterech, ale ze w slusznej sprawie to nawet nie reagowalem, glupote trzeba tepic.
troche to smiesznie wygladalo jak go kopali w czterech, ale ze w slusznej sprawie to nawet nie reagowalem, glupote trzeba tepic.
+1
Mieszkam we Wrocławiu a od ponad pół roku przebywam w Amsterdamie. Po prostu w***ia mnie takie polskie przekonanie,że jak impreza to tylko upojenie sie do granic możliwości i przysłowiowe przelizanie sie. Ludzie idąc do klubu odreagowują stres choć także chcą odpocząć od codzienności i bytu dnia powszedniego.Najbardziej denerwuje mnie to narzekanie na Techno itd. Ludzie od pokoleń słuchają Daft Punk,Prodigy, The Chemicals Brothers czy Justice bo to grane będzie w klubach choć w Pl większość woli posluchać komercji pokroju Rihanny czy Pitbull'a[sory za literowke(nie interesuje mnie ten poziom muzyki)].Teraz zapewne większość z was powie Amsterdam to jaranie zioła itd.Tak ludzie palą skoro to jest legalne i widać to wszędzie choć nie zawsze.Widać w klubach ludzi pokroju biznsemenów jak i tytułowych nastolatków i każdy z tych ludzi widzi etap w zyciu napotkanej osoby i nie stara się w niego zagłębiac a jedynie powiedzieć HEY-uśmiechnąć sie-czasami chwile przeprowadzić konwersacje i dalej chwytać chwile odskoczni od życia.Sam byłem niegrzecznym nastolatkiem i wiem,że gdy ma się olej w głowie to te czasy zabaw,imprezowania dla siebie a w sumie na pokaz miną i zostanie po nich wspomnienie,mają kiedyś swój koniec to nie można wrzucać każdego do jednego worka.
Ps.Autora tekstu na poważnie zapraszam do Amsterdamu na weekend i to z noclegiem za darmo ze względu,że od lat czytam GOL-a to może przestanie mieć taką opinie o dzisiejszych nastolatkach bo gwarantuje,że doświadczysz wrażen 10 krotnie lepszych i na poziomie a poczujesz po co Ci nastolatkowie to "robią";
[12] + miljon
Miałem napisać dokładnie to samo. Myślę, że autor watku po prostu to ciamajda(sorry!) bez dobrej grupy znajomych.
Wydaje mi się, że żyją według takiego algorytmu: Piątek --> picie = kac w sobotę, sobota wieczór --> picie = kac w niedzielę, Poniedziałek = do pracy/szkoły i tak zapętlają go, czyniąc każdy weekend takim samym.
Nie mówię, że pochwalam takie zachowanie co tydzień, ale co jakiś czas na pewno nie zaszkodzi. Jestem bardzo ciekaw jak u Ciebie to wygląda.
@kamil0749 Myślę, że autor watku po prostu to ciamajda(sorry!) bez dobrej grupy znajomych.
Nie rozumiem ludzi, którzy na osobę, która chce wyrazić swoje zdanie muszą patrzeć z perspektywy osoby, która nie ma znajomych, siedzi sama w domu przed kompem, czy jest typowym looserem. Otóż mam grupę bardzo dobrych kumpli z którymi wychodzę czasem na piwo, pogadać itp. Wiadomo, że większość czasu spędzam w domu, bo mam maturę w tym roku i dodatkowo przygotowuję się do egzaminu zawodowego, więc nadmiar czasu mi nie grozi. Poza tym, jak wspomniałem wcześniej, mieszkam na wsi, więc naprawdę nie ma za bardzo gdzie wyjść. Ja sam przecież nie jestem za abstynencją. Lubię dobrą zabawę, kluby, dziewczyny, ale nie zgadzam się z nadmiarem, a zwłaszcza alkoholu u małolatów. Widocznie źle mnie zrozumieliście i to całe to zamieszanie.
@ch18 Dzięki za zaproszenie, niestety jak już wcześniej wspomniałem - mam za dużo napakowane zajęć w tym roku i nawet boję się zachorować, by nie stracić dnia w szkole. Kocham muzykę House(zwłaszcza Deep)! Techno też lubię. Po dzień dzisiejszy moim ulubionym kawałkiem jest "Metrum" Fedde'go Le Grand'a (chyba go znasz).
Lepiej żeby byli tacy niż potem pizdami w przyszłości :)
Kuc i wszystko jasne.
A w ogóle jakie to wszystko ma znaczenie ? Nie patrz na to co inni robią tylko działaj tak abyś sam był szczęśliwy i zadowolony. Jeżeli ktoś lubić pić, bawić się, tańczyć, jest szczęśliwy i nie szkodzi drugiemu człowiekowi to czemu nie ? A z kolei jeżeli ktoś jest szczęśliwy jak sobie nie wiem - popływa, poczyta książkę, pogra w szachy - to niech to robi. Różne są charaktery i nie wszyscy są stworzeni do hucznych zabaw i popijaw. Niektórzy na przykład wolą ciszę. Najgorsze to zmuszać się do czegoś ze względu na innych. Jeżeli robisz coś z przymusu i nie sprawia ci to przyjemności to tego nie rób. Wszyscy ci którzy mówią, że się żalisz lub nazywają pizdami lub looserami to zwykłe prymitywy. Jeżeli źle ci z tym, że inni się bawią to dołącz do nich, albo rób coś innego byleby ci po prostu było z tym dobrze - można bawić się na rozmaite sposoby.
Naprawdę serdecznie współczuję tym którzy nazywają ciebie jakimiś kucami itd. Proszę was zachowajcie swój prymitywizm dla siebie
Naprawdę serdecznie współczuję tym którzy nazywają ciebie jakimiś kucami itd. Proszę was zachowajcie swój prymitywizm dla siebie
Ciśnięcie od lewaków i wklejanie jakichś "zabawnych" obrazków z korwinem to za to szczyt wyrafinowania.
W 1957 asyriolog Stanley Noah Kramer opublikował na łamach miesięcznika „Crime & Delinquency” bardzo ważny tekst - przetłumaczył starożytne zapisy pismem klinowym na tabliczkach odnalezionych przez Sir Leonarda Woolleya w Ur.
Największą karierę w XX wieku naszej ery zyskał dokument, który był popularny także w XX wieku przed naszą erą (wnioskując z tego, że zachował się w 57 kopiach). Zatytułowany jest „Skryba i jego zepsuty syn”.
Skrybowie pełnili w Ur rolę z grubsza przypominającą dzisiejszą klasę średnią. Żyło im się oczywiście lepiej niż niewolnikom fizycznie zasuwającym w polu, ale zawodowo zależni byli od możnych, którzy ich zatrudniali.
Jednocześnie jako pierwsi odkryli przyjemność pisania dla samego pisania, stąd kilka tekstów o codziennym życiu skryby, o szkoleniu na skrybę i łapówkach, które trzeba zapłacić, żeby nauczyciel przestał się czepiać. Słowem, czy to XXI pne, XXI ne, to samo się dzieje.
„Skryba i jego zepsuty syn” zaczyna się jak dialog, w którym ojciec pyta syna: „dokąd idziesz”. Odpowiedź brzmi:„donikąd - to czemu się lenisz?”.
„Nie snuj się po publicznych placach czy po bulwarach. Bądź pokorny i okazuj szacunek swojemu nauczycielowi. Jeśli pokażesz strach, nauczyciel cię polubi. Wy, którzy snujecie się po placach, czy odniesiecie sukces?”
W swojej tyradzie skryba odlatuje potem w ponadczasowe „twoi rówieśnicy mają gorzej”: „Czy kazałem ci zbierać trzcinę? Młodzież i dzieci wszędzie to robią, ty nigdy nie musiałeś. Nigdy nie wysłałem cię, żebyś pracował na moim polu. Nigdy nie powiedziałem - idź, pracuj, utrzymuj mnie. A teraz dzień i noc cierpię przez ciebie, a ty dzień i noc marnujesz na przyjemności...”
Mimo tych narzekań (a może właśnie w związku z tym) widać, że skryba kocha leniwego syna, bo kończy błogosławieństwami. Wśród nich jest urocze „stań się jednym z najlepszych wśród uczonych twego miasta, żeby twoje miasto, to piękne miejsce, wypowiadało twoje imię ku chwale!”.
Ojciec narzeka na to, że leniwy syn nigdy nie uzyska „namlulu”, czyli człowieczeństwa definiowanego jako znośna pozycja na rynku pracy. Dopiero przyzwoite „namlulu” sprawi, że miasto Ur zacznie wypowiadać imię syna w chwale.
No więc, czy kiedyś istniała jakaś „złota era”, kiedy uczniowie okazywali szacunek nauczycielom, a synowie powielali system wartości ojców? Nie.
Narzekanie na "dzisiejszą młodzież" trwa od wielu tysięcy lat!
:)
Taa...dzisiejsza mlodzies to takie pierdzieluchy mentalnych emerytow "jak to kiedys bylo dobrze a teraz do dupy"...guwno prawda.
Ja sam w gimnazjum i liceum obracalem (a raczej nie mialem wyboru) sie w kregach ludzi typu "ile wychlales wczoraj? ja tak sie naebalem ze rzygalem pol nocy"...Samemu zdarzylo mi sie wypic za duzo, teraz mam wstret do wodki i ogolnie nie lubie alkoholu, wczoraj (w sumie to przedwczoraj) na imprezie andrzejkowej ledwo co wypilem dwa piwa, troche wina i odrobinke wodki), impreza bardzo fajna, na ktorej jedynym celem nie bylo sie "naebac", bardzo sobie chwale.
Co do tego ze mieszkasz w malym miescie. Tez mialem ten problem dopoki na studia sie nie udalem i poznalem ludzi na nieco wyzszym poziomie inteligencji niz iq ameby :)
[45]
"ledwo co wypilem dwa piwa, troche wina i odrobinke wodki" - no nic dziwnego że masz "wstręt do alkoholu" nikt cię nie nauczył pić.
[38]
Jestem pewny że w twojej wiosce jest jakiś kościół i święto***** młodzież oazowa! Do dzieła, nie marnuj czasu na wszystkich innych ludzi którzy są dla ciebie "lewakami".
Że też frondelkowo tak ostatnio kontratakuje.
^^ Był okres, ze na imprezach pilo sie tylko czystą ale ja mam na to zbyt slabą glowe. No i kac nawet jak wypije malo. Wiem, ze sie nie miesza ale dwa piwa (w tym jedno to Shandy lolz), kieliszek wina i wodka (w drinku)? Tego nawet nie mozna nazwac "mieszaniem", zbyt śladowe ilosci alkoholu biorac pod uwage ze czlowiek jeszcze jadl miecho pomiedzy.
[44] +1
Mój świętej pamięci dziadek, który urodził się w latach 20-stych też opowiadał, że o jego rocznikach starsi mówili: "co z tego wyrośnie, jak oni się zachowują"? Sam tak mówił gdy był starszy. A pod koniec życia się po prostu z tego śmiał, bo przecież to się cyklicznie powtarza.
Odnośnie tych chamskich zachowań to zdarzają się wszędzie i w każdym przedziale wiekowym. Zapraszam w czwartek do mojego miasta gdy jest tzw. "święto dyszla". Można zobaczyć wtedy zobaczyć kulturę starszych ludzi walczących o miejsca w autobusie.
Do OP. Rozwiązania twojego problemu jest proste. Zmień znajomych, ilość czasu który im poświęcasz, miejsce zamieszkania, zajęcia, zainteresowania. Miejsca na ziemi jest jeszcze sporo więc wszyscy się pomieszczą.