Czy wyłączanie monitora i głośników przez listwę wpłynie na ich żywotność?
Otóż wiadomo jak to wygląda; zarówno głośniki jak i monitor mają własny włącznik, monitor odpowiednio przycisk i głośniki pstryczek, a od małego byłem uczony by wyłączać wszystko po kolei, w sensie najpierw na nich odpowiednio a w tedy dopiero listwę (opcjonalnie, bo często listwa była po prostu włączona 24/7. Jednak się ostatnio tak zastanawiając doszedłem do wniosku, że na dobrą sprawę sensu to chyba nie ma żadnego.
Czy wyłaczając wszystko bezpośrednie przez listwę (nie mówię o wyłączania na żywca podczas pracy systemu oczywiscie) bez bawienia się w przyciski na monitorze i głośnikach czymś ryzykuję? Zdaję sobie sprawę że pewnie żyję zabobonami i mitami, jednak przez tyle lat byłem tak przyzwyczajony, może niepotrzebnie..?
Czy wyłączanie monitora i głośników przez listwę wpłynie na ich żywotność?
ja robię tak od niepamiętnych czasów i wszystko działa
zwykłe takie pieprzenie na nowość, tak samo dajmy przykład, telefon.
pierwszy miesiąc pilnujesz bardziej niż jajka, a później jak upadnie z łóżka ect. ect. to kogo to obchodzi.
I nikt nie mówi że nie szanować rzeczy i wgl, ale co za dużo to nie zdrowo.
Pamiętam starego kompa(już straszny gruchot) zanim kupiłem nowy to ze 3 lata wyłączałem po prostu z listwy bez zamykania systemu i żył normalnie.
Teraz tak nie zrobię bo to droższa bajka, ale kwestia jest taka że żył i nie narzekał że mu źle. Więc trzeba rzeczy szanować ale bez popadania w paranoje.(Są na przykład ludzi którzy nakrywają meble folią żeby się nie zniszczyły i tak siedzą)
Tyle lat wyciagamy pendraki z portow USB choc powinno sie je najpierw wysunac z systemu a dopiero pozniej fizyczny pendrak. Kto tak robi? Pewnie malo kto ;)
Koktajl --> Tak akurat robi pewnie kazdy, komu zdarzylo sie stracic dane albo i uszkodzic pendrive przy takim wyciaganiu z portu bez odlaczenia (jak mi sie to np zdarzylo). Chyba, ze ma ochote stracic dane ponownie:)
Po Waszych odpowiedziach wnioskuję, że jednak lepiej wyłaczać wszystko po kolei, niż listwą. Cóż, wygląda na to że stary system zostanie.
Tyle lat wyciagamy pendraki z portow USB choc powinno sie je najpierw wysunac z systemu a dopiero pozniej fizyczny pendrak. Kto tak robi? Pewnie malo kto ;)
Matko Bosko nawet sobie nie wyobrażam podjęcia takiego ryzyka.
hmh, nigdy w zyciu nie wyjąłem pendraka z kompa wczesniej usuwajac go z managera urzadzen...:) nigdy tez nie stracilem danych
Zdaję sobie sprawę że pewnie żyję zabobonami i mitami, jednak przez tyle lat byłem tak przyzwyczajony, może niepotrzebnie..?
No, niepotrzebnie.
Widocznie jestem jakimś pechowcem, ponieważ "udało" mi się tak uszkodzić pendrive jak i komputer.
Long story short - to zależy od listwy. W tych słabych jakościowo podczas włączania/wyłączania mogą powstawać skoki napięcia (drżenie), co negatywnie wpływa na elektronikę i nie jest wychwytywane przez zabezpieczenia nadprądowe. W rzeczywistości trzeba mieć dużo pecha, żeby coś się stało. Warto też dodać, że współczesna elektronika może przechowywać pewne ustawienia w pamięci ulotnej, która nie zostanie nigdzie przepisana przy nagłej utracie zasilania.
Co do PenDrive'ów - o ile mi wiadomo nie można ich "uszkodzić" poprzez nagłe wyciągnięcie z gniazda. Można natomiast uszkodzić tablicę, w której przechowywana jest struktura plików i w ten sposób uniemożliwić sobie do nich dostęp (nawet jeżeli fizycznie istnieją na nośniku). Windows w swojej wyrozumiałości kończy zapisywanie danych w sposób bezpieczny i PenDrive można bezstresowo wyciągnąć, gdy zapis się dokona. W niektórych wersjach Linuxa już nie jest tak dobrze i trzeba jawnie odłączyć urządzenie.
Właśnie po naszych odpowiedziach powinno przeniknąć do twojej sieci neuronów że spokojnie możesz sobie wyłączać spokojnie listwę bez płaczu. Ale chyba nie ogarniasz co się dzieje ze światem ;O
Tyle lat wyciagamy pendraki z portow USB choc powinno sie je najpierw wysunac z systemu a dopiero pozniej fizyczny pendrak. Kto tak robi? Pewnie malo kto ;)
Życie jest zbyt krótkie, żeby bezpiecznie usuwać pendraki ;).
Odpowiem na Twoje pytanie z nieco innej strony. Otóż, bardzo często, producenci montują obecnie przyciski on/off nie tyle odcinające zasilanie, co po prostu przełączające urządzenie w Stand By.. popularne wstrzymanie. Mimo tego, że urządzenie jest NIBY wyłączone, to wciąż pobiera prąd z sieci a także aktywny jest zasilacz tego urządzenia (bądź, w mniejszej lub większej częsci, jego układ zasilający).
Pomyśl teraz tak - wyłaczając komputer poprzez ZAMKNIJ (tak, wyłącza komputer, jednakże do zasilacza komputera wciąż dochodzi napięcie i jest w nim obecne) oraz urządzenia peryferyjne (drukarka, monitor, głośniczki i inne) poprzez ich włącznik a następnie, poprzez wyłączenie listwy, odcinasz całkowicie dopływ prądu do tych urządzeń. Możesz być pewien, że urządzenia te w żaden sposób NIE PRACUJĄ i NIE ZUŻYWAJĄ energii.
A teraz pomyśl tak - wcześniej wyłączone urządzenia, gdy włączasz listwę, nie stanowią dla niej dużego obciążenia, gdy właczysz je po kolei. Weź teraz pod uwagę jakie przeciążenie wywołasz na układzie filtrującym listwy, gdy ją włączysz a reszta urządzeń była wcześniej włączona w pozycję ON - listwa winna podać napięcie wszystkim tym urządzeniom. Może to doprowadzić do uszkodzenia listwy albo urządzeń doń podpiętych.
a reszta urządzeń była wcześniej włączona w pozycję ON - listwa winna podać napięcie wszystkim tym urządzeniom
Znaczna większość urządzeń zachowuje się tak samo zarówno gdy odcięcie od prądu nastąpiło po ich wyłączeniu, jak i przed ich wyłączeniem.
Tuminure - w jakim celu cytujesz mój post, pisząc przy tym o odcięciu prądu, gdy ja piszę w cytowanym fragmencie o jego włączeniu? Nie rozumiem..
Odkąd tylko mam w domu komputer (czyli już paręnaście lat będzie) zawsze włączam/wyłączam głośniki i monitor "za pomocą listwy" i żaden z czterech monitorów i trzech zestawów głośników na tym nie ucierpiał. Nawet aktualnie używane przeze mnie głośniki, które uważane były za bardzo awaryjne, działają bez zarzutu już ponad 6 czy nawet 7 lat.