Wątek z serii tych o narzekaniu i marudzeniu... poza tym zdaje się kiedyś był taki o podobnej tematyce no ale dobra...
Ostatnio przebywanie w jakimkolwiek miejscu publicznym czy środku transportu nie jest pozbawione przynajmniej jednego młodego i gniewnego osobnika, który swoje zbuntowanie okazuje tym, że z głośników telefonu da się usłyszeć mniej lub bardziej zrozumiały bełkot (najczęściej jakieś techno, disco czy rap). Wystarczy krótka przerwa w parku i już gdzieś za plecami niczym natrętny komar bziuczy jakiś głośniczek z jakże gustownymi przebojami. Jazda komunikacją miejską i to samo - zbuntowane łubu dubu wydobywa się ze skrzeczącego głośnika...
Jestem osobą niezwykle tolerancyjną ale czy do jasnej cholery muszę być skazany na mimowolne słuchanie muzyki, której delikatnie mówiąc nie lubię?? Oczywiście mogę sobie wsadzić słuchawki w uszy i odciąć się od tego bełkotu ale też i nie zawsze mam (i nie tylko ja) ochotę w danym momencie słuchać jakiejkolwiek muzyki... Czy ten osobnik, narzucający swoje mizerne gusta muzyczne całej reszcie podróżujących osób/przebywających w pobliżu nie zdaje sobie sprawy, że komuś może się to nie podobać??
Stąd rodzi się pytanie - czy ludzi serio nie stać na jakieś słuchawki do telefonu? Taka bieda w kraju? W zestawie do telefonu teraz nie dają? Wszyscy producenci zbankrutowali czy jak? Czy taka moda na młodych, gniewnych i zbuntowanych?
Nie. Po prostu "Patrzcie jakiej zajebistej muzy słucham, jestem pRO". Wyrosną z tego, ale na razie - przecierpieć albo opierdolić.
najlepiej od razu z liscia w twarz...
jedna z najgorszych i najbardziej natretnych rzeczy jakie widzialem mieszkajac w anglii to wlasnie bylo sluchanie przez mlodziez bardzo glosno muzyki w transporcie publicznym...
jesli pozwolicie mlodziezy to samo, to bedzie ich coraz wiecej, az w koncu tez bedzie to nie do wytrzymania
Stara sprawa. Kiedyś były boom boxy :)
Pozatym jak 15latkowi z komóry leci jakiś Hip Hop - to od razu wiesz, że jedziesz busem razem z Królem tutejszych ulic - i nie podskakuj, bo dostaniesz kosą w żebra. Ot takie czasy
Ano chodzą tacy młodzi gniewni i szpanują czego to oni słuchają, cóż jest to wielce irytujące, gdyż zazwyczaj z tych małych pierdziawek leci coś w stylu "Łub, łub, łub, bum, bum, bum....." a reszta to niezrozumiały pisk i skrzeczenie :)
Niektórzy słuchają muzyki na słuchawkach na max głośności i normalnie słychać w autobusie. Nie wyjdzie im to na zdrowie.
Dessloch - w UK używają słuchawek, ale niektórzy mają je tak mocne - że mimo wizgotu metra i tak słyszysz czego dany osobnik słucha..
Przypomniałeś mi o pewnych kolesiach, którzy wiedzą jak sobie poradzić z takimi ludźmi
http://www.youtube.com/watch?v=z6cTzUuHZjo
Czy wyrosną to ciężko powiedzieć bo widywałem już osobniki w różnym wieku...
Opierdolić też nie zawsze można bo jak napisał Vader jeszcze można samemu oberwać. W przypadku środków transportu jest to zazwyczaj grupka kilku osób... i zupełnie już tego nie rozumiem bo nie raz zdarza się, że siedzą w grupie a każdy gra coś innego... tak jakby specjalnie chcieli kogoś wku#%%$ć i sprowokować.
Nie spotkałem się z tym jeszcze.
Za to ludzi ze słuchawkami na uszach, z maksymalną głośnością - owszem.
Jak można tak słuchać? Przecież to musi być równie przyjemne co dłubanie gwoździem w uchu.
Zresztą nie powinienem się odzywać, pierwsze co robili znajomi - gdy chcieli posłuchać co tam mam - to pogłaśnianie i pytanie „czy ty w ogóle coś słyszysz?" Owszem, słyszę...
Zaiste w dziwnych czasach żyjemy...
Z takimi ludźmi to jak z kierowcami lubiącymi jechać pod wpływem - beton intelektualny.
Jest to zbyt powszechny proceder by z nim walczyć, to jak wojowanie z wiatrakami.
Idiotow sluchajacych muzyki z glosniczka komorki nie ma nawet co komentowac, niereformowalni.
Sam bardziej ubolewam wlasnie nad ludkami, uzywajacymi dolaczonych do telefonu 'pchelek' - jest to typ sluchawek, kompletnie nie nadajacy sie do uzywania w halasie, i przez to zmuszajacy uzytkownika do podbijania glosnosci, ale daje to tylko tyle, ze jakosc dzwieku jak byla gowniana, tak nadal jest, a do tego masakrycznie dziala to na sluch. Juz sto razy lepiej jest 'zainwestowac' w chocby najtansze sluchawki dokanalowe (w cudzyslowie, bo to koszt smiesznie maly) - no ale coz, niektorzy bardziej sobie cenia kilka czy kilkanascie zlotych, niz wlasne zdrowie. Ich wybor.
Nie wiem co to za problem, skoro jesteś taki dorosły to na pewno masz swoje ważniejsze sprawy i to nimi powinieneś się zająć, a nie jakimiś pierdołami. Naprawdę to taka katorga jak ktoś puści muzykę z głośniczka, którego gówno co słychać? Ja w domu niekiedy muszę słuchać jak mój ojciec gra na organach :D i żyję jakoś.
Gwoli ścisłości - ja używam słuchawek, ale słucham bardzo głośno więc troszkę może mnie słychać. Mam się udać do psychologa czy od razu zabić?
Miałem założyć wątek na ten temat XD
U mnie gimbaza=< chodzi/wozi się/buja/pokazuje gusta muzyczne ze swoich uber telefonów,a najczęściej jest to "polski rap".
epic facepalm
Ja w domu niekiedy muszę słuchać jak mój ojciec gra na organach :D i żyję jakoś.
Pfff,ja muszę czasami słuchać jak sąsiad disco polo puszcza w samochodzie przy pracy,przebij to .
Czasem widzę żołnierzy RPK z gimbazy słuchających Peji czy innego syfu.
Nie dość że wiocha, to jeszcze bez kitu - nic nie da się zrozumieć. Same łubudubu joł. Nie zrozumiem takich ludzi.
Kilka lat temu jechałem z takim osobnikiem pociągiem. Zastosowałem moją ulubioną metodę, czyli wyjąłem swoją komórę i też odpaliłem. Po minucie jazgotu zrozumiał.
Też mnie to wkurzało, pisze w czasie przeszłym, bo od paru lat nie jeździłem już co dzień autobusami itp.
Gdy jeździłem przez parę lat codziennie do szkoły średniej, autobusem, to bardzo często a może i każdego dnia, zawsze gdzies z tyłu wypełnionego ludźmi po brzegi autobusu, ktoś puszczał czy tam szpanował swoją ulubioną muzą, wkurzało to wszystkich ale nikt nie reagował bo zawsze muzykę puszczała jedna osoba ale razem z nią słuchali jej zadowoleniem ziomkowie tej osoby.
Czasem był to hip-hop a czasem, rzadziej ale jednak, disco-polo.
Jakoś to trza było wytrzymać te 10 kilometrów jazdy.
Zawsze mnie to doprowadzało do szału. Najlepiej mam jak wychodzę z Gimbazy i jacyś goście czekają na autobus i zawsze jest 50 % szans że będzie słychać polski rap włączony na full. Abo na wycieczce tydzień temu jak puszczali w autobusie swoją muzę ( dubstep, rege o maryhuaninie albo ewentualnie jakiś szajs rock ). Jeden geniusz miał nawet czapkę z jakimiś głośnikami czy czymś :D ale nawet reszta uznała że to już przesada