Dzisiaj siedząc w restauracji zauważyłem smutną sytuację. Przyszedł jakiś chłopak i prosił przechodniów, żeby mu kupili w barze coś do jedzenia, bo jest biedny i glodny. Nie chciał kasy, tylko jakiś obiad. Ludzie patrzyli na niego jak na zdechłą owcę, omijali, niektórzy wyzywali, żeby szedł do pracy, żeby spadał stąd. Chłopak nie wyglądał jak menel, nie jechało od niego alkoholem. W końcu wkurzyłem się, wstałem od stolika, zaprosiłem go do środka i kupiłem jakiś zwykły obiad. Był w szoku, prawie sie popłakał ze szczęścia.
Skąd bierze się taka typowo polska mentalność?
Co zrobisz. Dzisiejszy świat jest niesprawiedliwy. Jedni depczą drugich w pogoni za kasiorą. I to nie tylko w Polsce tak jest.
Przykre, ale prawdziwe.
skoro chłopak młody, nie wyglądający jak menel i nie jedzie od niego alkoholem, to co stoi na przeszkodzie przed pójściem do pracy? oO
a tak w ogóle to siema req
Och tak, "jakie te urocze pieski są biedne, bo są urocze i puchate" w wydaniu ludzkim. Płaczmy i pomagajmy wszystkim! Pieniądze dla Afryki!!!!oneonejeden.
Ale wy jesteście koszmarnie naiwni.
Czesc, xircom.
A zeby pozostac w temacie, odpowiem na pytanie.
"Skąd bierze się taka typowo polska mentalność?"
Jest wysysana z mlekiem matki, razem z antysemityzmem, rasizmem, itd.
"Czy dajecie jeść biednym ludziom?"
Jakbym trafił na człowieka który nie ma absolutnie żadnej możliwości zarobienia to pewnie bym mu dał. Nie spotkałem dotąd takiego. Leniom nie daje.
Pójść do pracy może by i mógł, ale co za problem wydać kilka złotych na obiad - aż tak mu załujecie?? To tylko człowiek i musi skądś brać energię.
Zdarzyło się parę razy, ale czy to jest coś dziwnego w tym?
Dziś ktoś jest w potrzebie, jutro to mogę być ja.
W całą historię nie wierzę. Z minimum dwu powodów - po pierwsze "głodni" nie łażą po restauracjach, bo i grasować nie da obsługa, a i nie o restauracyjny obiad takim chodzi. A po drugie - że młody ma kasę na postawienie obiadu w restauracji komukolwiek, tak nagle na zawołanie.
Prędzej sytuacja miała miejsce w jakiejś wietnamskiej zjadalni psów. Ale o to mniejsza.
Grunt, że wszyscy głodni wiedzą gdzie są jadłodajnie darmowe. I te (jadłodajnie) zwykle załatwiają sprawę. Inne wypadki, to nic innego jak kombinowanie przez "głodnego" kasy.
W historię nie wierzę Danusiu ;-)
Tak, staram się dawać. Można oczywiście próbować wszystko racjonalizować, dzielić włos na czworo. Jeśli ktoś prosi mnie o jedzenie, to z pewnością jest mu w życiu gorzej niż mi.
Czy może się zdarzyć, że pomożemy jakiemuś oszustowi? Ależ oczywiście, że tak. Ale lepiej dać komuś coś, na co "nie zasługuje", niż odmówić osobie będącej w prawdziwej potrzebie.
Chociaż nie chce skłamać i zdarzało mi się też reagować odmiennie, ale z perspektywy czasu uważam to za błąd. Z waszej perspektywy mogę powiedzieć, że chciałbym częściej reagować jak idiota.
Miczkus: prosze bardzo - jak masz ochote to dawaj i hoduj nowe pokolenia żebraków zbyt leniwych żeby iść do pracy bo przecież "co za problem wydać kilka złotych na obiadę
Jak prosi o jedzenie, to kupuję jakiegoś hotdoga albo co. Tylko cyganom nigdy niczego nie daję.
Był w szoku, prawie sie popłakał ze szczęścia. Rozumiem popłakać się ze szczęścia, jeżeli przez 20 lat po ślubie nie udawało ci się zrobić bobasa a żona dzwoni do ciebie i mówi "jestem w ciąży", ale za obiad?!
edit. Fakt faktem, że w Polsce nie da się umrzeć z głodu, nawet kompletnie bez dochodu. W nocy z restauracji wywalają niezjedzone jedzenie, czesto lepszej jakości niż przeciętny Kowalski ma w domu. Dokładnie, już nawet w mojej małej mieścince normalni ludzie (w sensie nie menele, ale zarabiający, czasem niemało) zaczynają zbierać takie pokarmy. Nie pamiętam jak się ten ruch nazywa, ale generalnie dbają o to, żeby dobrego żarła nie wywalać. Mój ojciec czasami chodzi po owoce.
Fakt faktem, że w Polsce nie da się umrzeć z głodu, nawet kompletnie bez dochodu. W nocy z restauracji wywalają niezjedzone jedzenie, czesto lepszej jakości niż przeciętny Kowalski ma w domu. A utkwiło mi w pamięci, jak z 10 lat temu na juwenaliach po koncercie koło 4 rano poszliśmy do piekarni i na krzywy ryj dostaliśmy kilka świeżo wypieczonych chlebków - niebo w gębie.
Fakt że pierwszy post pasuje do xircoma, nieprzyjemnie się czyta, że chłop przez ten czas ani nie zmądrzał, ani choćby nie nabrał odrobiny rozsadku. Loser i tyle.
W moim cudnym malym miasteczku nie natknalem sie jeszcze na taka persone, ale jakby ktos mnie prosil o 5zl "na chleb" to pewnie bym ulegl, bo by mnie sumienie dreczylo :p
[2] w UK wręcz ostrzega się przed dawaniem pieniedzy różnej maści cyganom etc. żebrającym na ulicach. Dlatego, też ten proceder jest tam naprawdę znikomy - jak już ktoś ma naprawdę problemy to sprzedaje Big Issue.
Pamietam, kiedyś w metrze chyba świeżo przyjezdni cyganie próbowali pogrywać na harmoszce i prosić ludzi o datki - niektóre osoby gdy podchodziło do nich dziecko z czepaczką by wrzucić do środka jakieś drobne kompletnie nie wiedziały o co chodzi!!! Praktycznie nikt nic nie dał. Potem przez jakiś do standardowych "mind the gap" dorzucano prośbę by nie dawać takim ludziom ani grosza.
Chyba zadziałało, bo było to jakiś rok temu i od tej pory nikt nie próbował w ten sposób zarabiać na jedzenie/życie.
Kłosiu--> chlebek prosto po upieczeniu kojarzy mi się z moimi wakacjami za młodu. Najzwyklejszy chleb, ale taki gorący- smakował wybornie. Naturalnie nigdy się za niego nie płaciło, co teraz pewnie by nie przeszło.
Ja zawsze kupuje jedzenie albo jak jakas starsza pani/dziecko kase, przeganiam tylko pijaków i cyganow, bo to nieludzie. Ale generalnie nie umiem odmówić ubogim ludziom, jest mi ich bardzo szkoda i zawsze chętnie pomagam.
Nigdy jeszcze takiej sytuacji nie miałem (zwykle to "kolego,daj 5zł na piwo"),ale myślę że jakbym się znalazł się znalazł i miał przy sobie kasę to bym mu kupił .
dalem kilka razy jak mialem np bulki czy cos takiego, czasem na parkingu marketu itp
ale raz sie wkurzylem, 2 kolesi podeszlo i poprosilo o cos do jedzenia, powiedzialem ze nie mam, ale niech ida za mna kawalek do domu to wejde na gore i im za 10 minut zniose jak przygotuje
akurat mialem sporo konserw z krwiodastwa, czekolad, chleby itp, wszystko ladnie spakowalem, chleb im pokroilem, dorzucilem noz zeby mieli sobie jak zrobic te kanapki i cos do picia, znioslem, czekalem na nich 20 minut jak debil i sie nie doczekalem...
pewno powiecie ze naiwny bylem, ze bedzie chcialo im sie czekac te kilka minut (bo w sumie zszedlem po 5), ale mi sie przykro zrobilo...
Moja odpowiedz do niego była by taka http://www.youtube.com/watch?v=WofqmWpXJZ8 i była by taka gdybym był Afrykańczykiem,Amerykaninem,Anglikiem albo Niemcem.
Do mnie przed świętami wielkanocnymi podeszła kobieta i również nie chciała kasy tylko poprosiła, żebym jej kupił coś do jedzenia na święta, cokolwiek. W końcu nie kupiłem jej nic bo kolejki były masakryczne ale dałem jej 5zł. Myślę, że takim ludziom powinno się dać, ponieważ różne są sytuacje np. mogła stracić pracę 2 miechy przed świętami a jest sama na świecie albo co gorsze, z dzieciakiem. Natomiast żulom spod bramy którzy stoją parę miesięcy/lat praktycznie codziennie i chcą kasy czy fajkę nie powinno się nic dawać, no może prócz kopa w dupę jak któregoś się przyłapie jak leje gdzie popadnie.
Częstochowa - ulica Piłsudskiego:
Kolo podchodzi i wali prosto z mostu - chłopaki nie będe wam ściemniał 50 gr mi do browarka brakuje a strasznie mnie suszy, poratujcie. Dostał 2 zł.
Częstochowa, aleja N.M.P. - siedzę sobie na zewnątrz w jakiejś kawiarni obok białego borka, podchodzi kolo i zaczyna mówić że wyszedł ze szpitala, miał poparzoną rękę (opatrunek miał) i że nie ma gdzie wrócić i co jeść. Bez ogródek powiedziałem mu że kasy nie dostanie, mogę mu jedzenie kupić. Ucieszył sie jak dziecko, no to poszedłem i osobiście zamówiłem mu jajecznice - naprawdę poczułem się dobrym człowiekiem jak zobaczyłem szczęście na jego twarzy.
Typowym żulerom co chcą "na bułki" i cyganom którzy mają "chore" dzieci nie daję.
Nigdy nie spotkałem takich ludzi. Ale jakby ktoś poprosił i miałbym pieniądze to bym kupił.