Rodzisz się, naharujesz jak wół, niektórzy przy kopaniu rowów z pensją 1200 zł na miesiąc, inni przy pokazywaniu szpetnej mordy z pensją 10000$ tygodniowo. I co z tego mamy ? Nic. Po paru latach zdychasz i zjedzą cię robaki. Nic ci nie zostaje. Wszystko jest moim zdaniem bez sensu, bez celu i niesprawiedliwe.
Ehh...
No to na co czekasz? Idź się zabij. Przecież i tak Cię robaki wpieprzą i tak. A jak zrobisz to teraz, to przynajmniej się nie narobisz przy kopaniu rowów.
Zostań Emo
I pomyśleć, że z tego powodu są jeszcze na tym świecie jacyś idioci wierzący, że gdzieś trafiają do "lepszego wiecznego życia" ...
mery - Z pewnej perspektywy można stwierdzić że idiotą jest ten co nie wierzy. Vide autor wątku ^^
emil kuroń --> Pamiętaj, co nas nie zabije to nas wzmocni..
Znaczy on nie wierzy w głębszy sens naszego życia tutaj.
Co zresztą pokrywa się z prawda, bo przecież większego sensu w tym nie ma. :D
A jakby ludzie w końcu ogarneli temat, że mają tylko kilkadziesiąt lat góra na dokonanie czegokolwiek, to może byśmy byli bardziej wobec siebie życzliwsi i żyło nam się lepiej. A tak każdy ma głęboko wyjebane na los drugiego, bo przecież i tak wkrótce będzie "żył wiecznie". ;)
meryphillia--> nie sposób się z Tobą nie zgodzić. Moim zdaniem ludzie są cały czas zaślepieni tym wszystkim co serwuje nam telewizja i zapominają przy tym o tych wartościach, które powinny być dla nich ważne w prawdziwym życiu.
W końcu to stara prawda tego świata, a nie moja filozofia życiowa.
Niestety tak jak i przed wiekami, nasza cywilizacji to w większości banda ślepych kretynów nie widząca tej prostej prawdy, a kierująca się "prawdami" wytyczonymi i narzuconymi przez innych "mundrych"...
Ile masz lat?
Nie jest powiedziane że jest do dupy.
Mozesz sie wziac za siebie, spełnić swoje pasje, marzenia, uszczęsliwić innych ludzi.
Załozyć rodzine, robić to co kochasz.
Chcieć to móc.
Po prostu już od najmłodszych lat wtłaczany jest nam konkretny sposób patrzenia na świat. Uczy się nas posłuszeństwa, a nie samodzielnego myślenia... Jest to zjawisko bardzo przykre i zarazem bardzo powszechne.. Niestety.. Dlatego też większość społeczeństwa nie potrafi sobie poradzić z podejmowaniem decyzji i z rozwiązywaniem pojawiających się na ich drodze problemów. Najłatwiej jest im załamać ręce...
Kuroń pyta: czemu życie jest do dupy?
Bo zupa bywa czasami za słona ;_:
A tu masz podsumowanie w formie muzycznej
http://www.youtube.com/watch?v=QwbIbahP7LQ
Edit
bonusowo 2 animacje podsumowujące świat//społeczeństwo
http://www.youtube.com/watch?v=5IGCcxdG2ws
http://vimeo.com/988244 << film zbyt zabawny by dłużej trzymać go na YT :D
przecież nie wszystko jest do dupy, np. pasta jest do zębów
A jakby ludzie w końcu ogarneli temat, że mają tylko kilkadziesiąt lat góra na dokonanie czegokolwiek, to może byśmy byli bardziej wobec siebie życzliwsi i żyło nam się lepiej.
Hahaha, jesteś najlepszym przykładem, jak taka życzliwość działa w praktyce, wpisując się do co drugiego wątku, dwojąc się i trojąc, żeby przysrać wierzącym.
Fett >>> Lepszy nie wiem, ale mądrzejszy na pewno. ;)
Hajle Selasje >>> Akurat moja antyreligijna działalność na tym forume jest cholernie mikra w porównaniu do "wierzących", który z pasją próbują wmówić, że niewierzący to libero-komuchy, masoni i w ogóle kretyni.
Ja pojawiam się "co drugi wątek", Ty natomiast w każdym jesteś, ze swoją pro-wierzącą propagandą przeciwko "oszołomom niewierzącym". ;)
Natomiast skoro wierzący czują się "zasrani" przez moja skromną osobę, to może w końcu najwyższy czas dla nich pomyśleć głębiej nad sobą. ;]
meryphillia----->
Proponuję czytanie ze zrozumieniem - to, że stajesz na głowie, żeby przysrać, nie znaczy, że jesteś w stanie. Za cienki w uszach jesteś, rzucając podobnymi tekstami możesz zrobić wrażenie co najwyżej na mniej dojrzałych gimnazjalistach.
O ile nie ukrywam swoich przekonań i staję w miarę swoich skromnych możliwości w ich obronie, o tyle na pewno nie urządzam takiej hucpy jak Ty - robisz typowy wjazd do tematu i zupełnie bez związku z nim zaczynasz pomstować na religię. Po czym zaczynasz pisać o "życzliwości". Koń by się uśmiał.
też uważam że wszystko jest takie badziewne, ale emo nie jestem (nie tnę się :P) jestem po prostu pesymistą
życie zawsze takie było, jest i będzie, i to nie ma znaczenia czy jesteś młody czy stary, bogaty czy biedny, pełnosprawny czy niepełnosprawny,wierzący czy niewierzący
i tak jesteśmy istotami pełnymi wad, ohydnymi, ograniczonymi fizycznie,mentalnie i duchowo
nawet jeśli w życiu czeka nas coś dobrego to trwa to chwilę i już nigdy nie wraca
nie masz żadnego prawa wyboru, nie możesz się wyrwać, niczego nie możesz być pewien...
no chyba że śmierci....
Jak to bez związku z tematem?
Przecież sprawa sensu życia jest nierozerwalnie związana z religią, a już tym bardziej chrześcijańską.
Cienki w uszach może i jestem, ale skoro podobni Tobie tak samo spinają poślady, to jednak moje hejtowanie jest skuteczne. ;]
Jak to mówiła pewna piosenka:
"W życiu piękne są tylko chwile..."
Ale fakt. Nie jest żyć łatwo człowiekowi, wszędzie dookoła przemoc, pieniądze, narkotyki, głód, nędza itd. Trzeba jakoś przeżyć to życie jednak i nie być aż tak wielkim pesymistą, powiedzieć sobie "może jutro będzie lepiej, coś przyjemnego mnie spotka", a nuż tak akurat będzie.
meryphillia mimo wszystko mógłbyś okazać trochę szacunku innym. Pisząc I pomyśleć, że z tego powodu są jeszcze na tym świecie jacyś idioci wierzący uogólniłeś i zrównałeś wszystkich ludzi jakiejkolwiek wiary na jeden poziom- tak jakby nie miało znaczenia czy jest to wierzący pedofil (ironia losu) czy osoba która swą wiarę zatrzymuje w granicach własnej osoby. To co już było wymienione wyżej- równie dobrze ktoś mógłby powiedzieć to samo o ateistach. Jakkolwiek kompletnie nie przeszkadzają mi właśnie tacy ludzie (ateiści), tak nie rozumiem osób kontrowersyjnie głoszących swoje anty-religijne poglądy. Szczególnie jeśli na wstępie ich jedynym argumentem jest nazwanie ludzi wierzących idiotami. Żeby nie było- tak samo neguję zachowania tych którzy chcą narzucić swoją wiarę innym, a ateistów uważają za moralny margines. Oczywiście mało Cię może to obchodzić, bo czymże jest jeden Joshi aka Endeavour pośród milionów internautów- ale uogólniając w poście 5 obraziłeś i mnie. Jakkolwiek zapamiętałem Cię i na GOL'u darzyłem szacunkiem (kiedyś zanim usunąłem stare konto podałeś mi w pewnym wątku różnych wykonawców Psytrance oraz parę razy kulturalnie wymieniliśmy się poglądami) tak teraz mogę powiedzieć tylko jedno- wielce straciłeś w moich oczach. Czymże różni się religijnych fanatyk bijący ateistę krzyżem po głowie od ateisty uderzającego otwartą dłonią w twarz osobę wierzącą i mówiącego "Po śmierci nic nie ma. Wierzysz w iluzję."?
Atak w stronę Hajle Selasje i użyte przez Ciebie argumenty są jakimiś wyimaginowanymi zdarzeniami- nie spotkałem się nigdy by w sposób radykalny próbował narzucać komuś wiarę a tym bardziej obrażał jakiekolwiek użytkownika tylko ze względu na jego światopogląd religijny.
Proponuję przemyśleć sens jakiegokolwiek uogólniania- bo ludzie to często lubią robić a zapominają że takie ogólniki ni jak mają się do rzeczywistości.
no coz ateisci nowego chowu przypominaja fanatykow religijnych , jest to dowod na to ze natura nie znosi pustki ;)
Podstawowa sprawa.
Nie jestem żadnym ateistą. ;]
Zwyczajnie nie uważam by jakikolwiek bożek, nawet jeśli istnieje, zasługiwał na jakąkolwiek uwagę z naszej strony, a już tym bardziej szacunek i religijne uwielbienie.
Nie stanowił, nie stanowi i nigdy nie będzie stanowił ów twór jakiegokolwiek znaczenia w naszym życiu. Tysiące lat naszej egzystencji już to udowodniły wystarczająco chyba.
W każdym razie powinny, ale jednak właśnie jest inaczej...
Ludzie wręcz uwielbiają nurzać się w tej głupocie, aż do przesady, że nie tylko są gotowi, ale wręcz zabijają w imię swojej wiary.
Jeśli wierzący czują się tym dotknięci, to nie moja broszka, bo ja czuję się tak samo obrażony ich wiarą w coś tak nonsensownego jak właśnie wiara w jakąkolwiek religię.
Śmieszne, że wierzący czują się obrażonymi przez niewierzących samym faktem ich istnienia wręcz, ale już totalnie nie zakładają że ich wiara mogłaby kogokolwiek obrazić.
Całe szczęście religie powoli wymierają ku ostatecznemu upadku, a ten z pewnością kiedyś nastąpi, o ile znowu nie stoczymy się w erę kamienia łupanego.
Tudzież jakiś bóg nie objawi się z pretensjami. ;)
Wiem, że tego wierzący jeszcze długo tego nie pojmą i będziemy dalej nazywani "ateistami" i głupcami, ale staramy się chociaż część tych wątpiących naprowadzić na dobry tok rozumowania, by w końcu dotarło. ;]
[1] - Rodzisz się, naharujesz jak wół, niektórzy przy kopaniu rowów z pensją 1200 zł na miesiąc, inni przy pokazywaniu szpetnej mordy z pensją 10000$ tygodniowo.
Z tym harowaniem jak wół to bym się spierał. Co prawda wiele jest czynników, na które nie mamy wpływu, a które są dodatkowo ze sobą skorelowane, ale na parę spraw możemy wpływać. Można próbować się realizować poprzez pasję lub pomaganie innym, co sprawi, że życie nie będzie szare i jałowe.
Nierównomierność w zarobkach istnieje i nic się na to nie poradzi. Powiedziałbym nawet, że może ona otworzyć - tak samo jak bieda i choroby - drogę człowiekowi do pomocy drugiemu, co często jest pomijane lub odmachiwane "byleby uspokoić sumienie".
I co z tego mamy ? Nic. Po paru latach zdychasz i zjedzą cię robaki. Nic ci nie zostaje.
Masz tyle, ile dajesz. Fundamentem radości z życia nie jest posiadanie, lecz dawanie i ew. samorealizacja.
Wszystko jest moim zdaniem bez sensu, bez celu i niesprawiedliwe.
Pomoc psychologa może Ci bardzo pomóc. Mówię poważnie.
meryphillia - potrzebna Ci jest rozmowa twarzą w twarz (przez Internet się tego nie załatwi) z osobą, która może Cię nakierować. Widać, że masz problemy w rozwoju własnej wiary. To nie jest powód do wstydu. Jesteś wierzący, bo uznajesz istnienie Boga (lub "Bytu"). Skoro wiary nie porzuciłeś znaczy, że chcesz, ale w jakiś sposób jednak nie możesz tworzyć relacji z Bogiem. Jeśli w głębi serca czujesz, że rzeczywiście coś jest nie tak, to skontaktuj się z kimś, kto może i zostanie Twoim przewodnikiem duchowym. Jeśli będziesz mocno chciał, na pewno dasz radę, bo Bóg Ciebie - wbrew temu co możesz teraz myśleć - nie zostawi i nie powie "nie udało mu się za którymś razem to nara".
Pozdrawiam.
(...)coś tak nonsensownego jak właśnie wiara w jakąkolwiek religię.
Chwilę, chwilę... ja chyba wszedłem do złego pokoju bo widzę że tu rozmowa o czymś w ogóle innym się toczy. Wiara w... religię? Jeśli spotykałeś na swojej drodze samych ludzi którzy twierdzi iż wierzą w religię to faktycznie mógłbyś mieć powody do obawy o takie osobniki. Ja nie wierzę w religię, wierzę w... i to pozostawię dla siebie. Budda, Allah, Bóg, Jehowa- to nie ma absolutnie żadnego znaczenia. W związku z tym albo mieszasz wiarę w "coś" lub "kogoś" z wiarą w wiarę, albo twierdzisz że wiara w religię a wiara w boga (proszę zwrócić uwagę że chodzi mi boga, nie o Boga) to to samo.
(...)bo ja czuję się tak samo obrażony(...)
Jeśli czujesz się obrażony tym że ktoś ma swój światopogląd to dla czego reprezentujesz swój własny? Jesteś jakimś fanatykiem paradoksów, czyż nie?;)
(...)ich wiarą(...)
Ich, czyli kogo? Aaa, no tak. Rozumiem. Chodzi o tych złych co wierzą w religie, a co za tym idzie o wszystkich wierzących. Tutaj przechodzimy do drugiego punktu wycieczki czyli- uogólnianie. Zapraszam na krótki pokaz cytatów:
Śmieszne, że wierzący czują się obrażonymi(...)
(...)że ich wiara mogłaby kogokolwiek obrazić(...)
(...)będziemy dalej nazywani "ateistami" i głupcami, ale staramy się(...)
Wniosek:
Nie wyniosłeś Waść żadnych werdyktów ani przemyśleń z tego co napisałem wcześniej. Wciąż uogólniasz, na dodatek nie tylko wrzucając do jednego worka wszystkich ludzi jakiejkolwiek religii, ale zrobiłeś to samo z ludźmi którzy nie wierzą. Wypowiedziałeś się za nich, a dowód tego jest w ostatnim cytacie podanym przeze mnie. Zaiste ciekawym jest że poznałeś tajemnicę światopoglądu wszystkich ateistów (lub niewierzących, jak zwał tak zwał, mi to bez różnicy) i przedstawiłeś ten właśnie światopogląd tutaj na łamach forum w imieniu wszystkich niewierzących. Zaskoczę Cię, ale znam wiele ateistów (o tak, naprawdę istnieją ludzie którzy nie boją się tak o sobie powiedzieć!). Większość z nich nie obchodzi to w co kto wierzy- mają swoje własne zdania na różne kwestie, w tym kwestie religii. Oczywiście są i tacy którzy bawią się w wyśmiewanie wszelkich przejawów wiary.
Diagnoza:
Po dzisiejszym badaniu ogólnym pacjenta zaleca się założenie własnej sekty Obrońców Wiecznej Nicości (bo przecież właśnie to nastanie po śmierci, prawda?) lub ewentualnie skierować się na terapię psychologiczną pod tytułem "Ja mam swoje zdanie, inni mają swoje. Nie mi dane wyrażać się w imieniu setek tysięcy niewierzących ludzi i nie mi dane oceniać grupy ludzi jednakowo."
Reasumując:
Kończę tę bezcelową dyskusję, bo widzę żeś Waść niekompetentny do racjonalnej wymiany poglądów. Używanie ogólników jest jedną z ostatnich desek ratunku bądź przejawem zwykłego braku jakiejkolwiek wiedzy na temat prywatności innych. Mówiąc ironicznie: nie jesteś jakimś bogiem (znów małe "b") aby wypowiadać się w imieniu mas.
...
Jeśli w głębi serca czujesz, że rzeczywiście coś jest nie tak, to skontaktuj się z kimś, kto może i zostanie Twoim przewodnikiem duchowym.
Nie bawmy się w jakieś fanatyzmy. Nie dziwię się że ateistów coraz więcej, a i tym co są już od dawna ciężko uwierzyć skoro gdy oznajmi się że w nic się nie wierzy to pojawiają się osoby rzucające tekstami przesyconymi absurdem niczym radziecka propaganda.
Tomuslaw >>> Za późno...
Jeśli chodzi o nasz krąg kulturowy przynajmniej.
Po kilkunastu miesiącach walki z proboszczem z byłej mojej parafii (gdzie był akt bierzmowania i chrztu) i po decyzji z samej "wierchuszki kościoła" chyba, wpisano do aktu chrztu fakt mojej apostazji.
Nawet jeśli zdarzy się kiedyś tak że uznam że jakikolwiek bóg istnieje, nigdy nie będę jego czcicielem.
Z tym chrześcijańskim, to już w ogóle miałbym na pieńku. ]:>
Joshi aka Endeavour >>> Znaczy co?
Nie mogę nazwać całej cywilizacji wierzącej, nawet w nie swoją niewiarę, głupcami?
Jeśli wierzysz, to sorry skoro "idiota" boli. Jesteś zatem w moim mniemaniu tylko głupcem.
Oczywiście tylko gdy rozmawiamy o wierze, bo osobiście Cię nie znam nawet, a na tyle na ile czytam Twoje wypowiedzi, to na kretyna nie wyglądasz. ;)
Śmieszne właśnie jak religia potrafi dzielić ludzi.
Na serio nie sądzicie, że bez niej nie byłoby w ogóle takiego problemu? :3
meryphillia --> nie dostrzegasz malego problemu, ani Ty, ani Twoja opozycja. nie wiem czemu zawsze setki postow leca na ten temat, kiedy rozwiazanie jest bardzo proste.
"zyj i pozwol zyc innym" - proste, prawda? szkoda, ze nikt nie korzysta. jesli ktos chce wierzyc i ma taka potrzebe, prosze bardzo, niech identyfikuje sie z podobna grupa i odprawia rytualy, dyskutuje, itd. i tak samo druga strona - nie chce wierzyc, w porzadku. ale niech nikt nikogo do niczego nie namawia, nie wyzywa, nie obraza, nie stara sie udowodnic, ze jego wybor jest wyborem slusznym.
zreszta ten problem jest obecny w calej naszej cywilizacji: spory o partie polityczne, kluby sportowe, idolow... i tak mozna wymieniac i wymieniac. wraz z upadkiem gatunku ludzkiego nastanie Pokoj i Cisza :)
@Maajka - Większość społęczeństwa dobrze sobie radzi z podejmowaniem decyzji. Niektórzy robią to lepiej, inni gorzej, ale przeciętny człowiek radzi sobie w życiu przeciętnie (niby oczywiste, ale jak widać po tym wątku, nie dla każdego). Załamują ręce wyjątki, których, jak mówi rozkład normalny, jest mniej więcej tyle, ile wyjątków radzących sobie nadspodziewanie dobrze.
@meryphillia - Jeżeli uważasz, że obraża Cię czyjaś wiara, to polecam wizytę u psychologa. Chyba że jesteś osobą młodą, w którym to przypadku można liczyć na to, że kiedyś Ci przejdzie. Być może w chwili, w której "zorientujesz się, że masz tylko kilkadziesiąt lat góra na dokonanie czegokolwiek". Bo na razie mieszasz swoją prywatną opinię z totalistycznie rozumianą ideologią, co jest typowe dla budujących swoją tożsamość nastolatków.
@emil kuroń - Albo bez sensu, albo niesprawiedliwe. Jeżeli nie ma jakiegoś ogólnego sensu, wówczas nie można mówić o sprawiedliwości (bo niby jak ją określić, skoro nie ma sensownych kryteriów).
Może autor wątku nie zaiczył roku szkolenego i narzeka, jak to będzie harował przez wakacje ucząc sie na poprawki.
merphilia skoro dolozyles staran zeby wyrobic sobie apostate ( tak sie to chyba odmienia) to moj drogi nie jestes juz czlonkiem kosciola katolickiego a i zebys ew. mogl wrocic musialbys dostac zgode kardynala :) Ale ofc sie nie cofniesz .A skoro odrzuciles akt chrztu sw. jestes ateista .CND.
A skoro go odrzuciles to w mysl nauk kosciola w razie sadu ostatecznego idziesz z punktu do chlopakow zarzadzajacych pieklem ofc , bez mozliwosci negocjacji :)
Ale ze w to nie wierzysz to pewnie nie bedziesz sie wyglupial na stare lata i latam po kuri zeby to odkrecac .
BTW twoje jeczenia i wyrzucanie ludziom ze sa katolikami troche przypomina moje pogrozki do kumpla kawalera - ozen sie mowie , ten pyta czemu , ja odpowiadam a co tylko ja mam miec przejeb....
Jeśli ktoś czuje się obrażony samym faktem, że ktoś inny wierzy w Boga, to równie dobrze może pomstowac na blondynów, że mają niewłasciwy kolor włosów. Ma to równy sens.