Witam.
W piątek wylatuję na tydzień do Liverpoolu. Siostra zamawiała mi bilety, bo nie miałam dostępu do neta, no i po wydrukowaniu boardingów okazało się, że zrobiła błąd w dacie ważności mojego dowodu osobistego (na szczęście tylko data ważności dowodu się nie zgadza) Próbuję się dodzwonić na informację żeby zapytać co robić w takim przypadku, ale oczywiści dodzwonić się tam graniczy z cudem.. Mieliście może podobny problem kiedyś? Nie wiem czy będzie to duży problem przy odprawie, czy machną na to ręką?
Z góry dziękuję za odpowiedzi..
Jeżeli zgadzają się imiona i nazwisko to raczej problemów nie powinno być.
Tam ludzie nie mają tyle czasu na sprawdzanie każdej daty ważności dokumentu (o ile dokument będzie jeszcze ważny).
IMO.
Jak ze wszystkim: to zalezy. Jedni nie zauwaza, inni oleja a jeszcze inni sie przyczepia. Kwestia tego, czy chcesz ryzykowac, ze jednak nie polecisz. Znam przypadek gdy nie puscili znajomej bo na bilecie bylo Mr zamiast Mrs, ale znam duzo wiecej takich co jednak sie udalo. Ogolnie zalezy od konkretnej osoby, od ilosci osob wchodzacych na poklad, od opoznienia itp
Gdy lecieli do mnie rodzice na swieta to okazalo sie, ze zrobilem blad w dacie urodzenia mamy. Zadzwonilem do Wizzaira i poprosilem o poprawienie bledu. Bylem przygotowany na spory wydatek (Wizzair jest znany z kosmicznych oplat) ale mila pani powiedziala, ze skoro jeszcze nie wykonalem odprawy online to zmiana jest bezplatna. Taka anegdotka w temacie :)
PS. Ty nie mialas juz byc w UK?
nagytow-> mój mąż siedzi tam od 2 miesięcy ja postanowiłam do porodu zostać w Polsce, teraz lecę go odwiedzić, niestety tylko na tydzień bo kolejne badania prenatalne przede mną:(
Panikuję przez ten bilet bo już wczoraj byłam odprawiona i już żadnych zmian wprowadzać nie mogę. Swoją drogą jak już człowiek sam czegoś nie zrobi to nawet na siostrę nie można liczyć:) Jest w ogóle taka opcja, że przez to nie wpuszczą mnie na pokład? Mnie- kobiety w błogosławionym stanie?:)
Przez moment przyszło mi do głowy nakleić w miejscu daty wydrukowaną datę prawidłową i to skserować, bo już sama nie wiem co robić:(
Spokojnie, głowa do góry, naprawdę jest bardzo mała szansa, że będą się tego czepiać. A jak brzuszek widać, to w ogóle nie masz się co martwić. ;)
Nie przejmować się - ważne, że dowód jest ważny. Szansa, że ktoś będzie mu się dokładnie przyglądał szukając dat i innych detali jest naprawdę niewielka :)
Ja kiedyś kupiłem bilet na jeden paszport, a leciałem na inny (w międzyczasie w kraju docelowym zmienili do kiedy ma być ważny dokument w momencie wjazdu). I to przez Ruskich, więc dość przewrażliwionych na punkcie kontroli. Nikt się mnie o nic nie pytał.
Zresztą dość często zdarza mi się kupować bilet na paszport a lecieć na dowód (lub odwrotnie).
ostatnio dla testu lecialem z dowodem po dacie waznosci.
nawet nie zauwazyli
Jak pojawisz się na lotnisku to w każdym ticket desku możesz to poprawić. Albo przy stanowisku checkin. Albo zostawić i tak tego nikt nie zauważy :) Nie mamy czasu na takie rzeczy :D
Po polskiej stronie na pewno nie będzie problemu, natomiast Brytyjczycy mają tak napier$dolne na punkcie bezpieczeństwa, że nic mnie w ich przypadku nie zdziwi.
Nie przesadzalbym, pare lat temu zdarzylo mi sie leciec z Heathrow do bodaj Berlina, i pierwszy raz ktokolwiek poprosil mnie o jakikolwiek dokument dopiero po wyladowaniu - przed lotem ogladali tylko wydrukowana w domu karte pokladowa:)
[11]
od czasu jak moja dwuletnia córka musiała TRZYkrotnie przechodzić przez bramkę wykrywającą metal to mnie nic nie zdziwi po polskiej stronie.
totalny luzik i nie przejmuj sie, nikt na to nie zworci uwagi w 99.999%:)
Raczej nie powinno być problemu.
Ja w lutym przeleciałem Wrocław - Pekin i z powrotem na biletach właśnie z napisanym Mrs. a nie Mr. Nikt nie zwrócił uwagi :)
Leciałem w weekend w 2 strony Wizzem i w Katowicach tylko zapytała czy jest jakieś dokument, a Niemiec przy powrocie raczył rzucić okiem, za to przy kontroli bezpieczeństwa porządnie trzepali ;)
też miałem podobną sytuacje, kolega który robił odprawę pomylił się w jakiś cyferkach i wyszła zła data ważności dowodu ( do 2012 zamiast do 2017 i inny miesiąc ). Nikt nie spojrzał na bilet ...
Na Okęciu to w ogóle niezły burdel jest.
Leciałem z kolega który ma obywatelstwo armeńskie i polską kartę stałego pobytu. Przy odprawie wielkimi wołami na stronie było napisane że przed odlotem trzeba kartę pokładową podstemplować. Do odprawy (i zdania bagażu) ogromna kolejka, my tylko z podręcznym, więc stwierdziłem że może to się uda jakoś inaczej załatwić. Podszedłem do ochrony przed kontrolą bezpieczeństwa i pytam o ten stempelek. Oni wielkie oczy, pierwsze słyszą, ale może służba celna coś wie. Poszedłem do służby celnej, wielkie oczy, o co chodzi, oni nic nie stemplują. No to stanęliśmy w tej wielkiej kolejce, pół godziny później podchodzimy, mówię że potrzebujemy stempelek, a pani pyta się pana obok i mówi "a my już nie stemplujemy, nie trzeba"... Szlag ich :>
W Barcelonie z kolei jak wracaliśmy już miałem bagaż, odstaliśmy swoje, oddaje walizkę i pytam o stempelek. A pani, że tak, stempelek obowiązkowy, ale ona nie stempluje, trzeba stanąć tam! a tam kolejka jeszcze dłuższa... :)
A za nami stanęła jakaś Polka, chyba podsłuchiwała, wystała się po stempelek i dopiero przy okienku dowiedziała się, że ona nie musi :) ale miała wkurzoną minę :)
nagytow-> mąż dostał pracę już parę dni po przylocie- zarabia na razie 7f na godzinę, na rękę i czeka na przydział do teamu (pracuje w firmie Hermes- czyli największej firmie kurierskiej w UK) Ma możliwość dorabiać w niedzielę i stara się z tego korzystać. Dzięki temu stać nas już było na przynajmniej pół wyprawki dla Antosi- co w Polsce po 2 miesiącach pracy po odjęciu wszystkich opłat byłoby raczej ciężkie, wręcz niemożliwe- nie wspominając o zakupie skutera (potrzebnego na dojazdy do pracy). Dzisiaj właśnie przeprowadza się do wynajętego pokoju, bo nasi znajomi już spakowani lada dzień wracają do kraju.
Bez nich byłoby pewno ciężko, ale jak widać- warto Was słuchać:)
Doskwiera mi oczywiście odległość jaka nas dzieli, ale przynajmniej jestem na tyle spokojna że Tosi na pewno niczego nie zabraknie, no i mąż też jest spokojniejszy bo bez problemu może nas utrzymać i nie musi się martwić skąd wziąć pieniądze na życie. No i chwała Bogu jest skype ;)
Naprawde ciesze sie, ze wszystko dobrze sie uklada. Praca wg mnie nienajgorsza, myHermes to stabilna i popularna marka. A pozniej to juz zalezy od wlasnych ambicji i mozliwosci.
Bez znajomych na pewno bedzie ciezej, zwlaszcza w sprawach urzedowych, ale wszystko da sie ogarnac.
mąż dostał pracę już parę dni po przylocie
Pozwole sobie zaznaczyc dla wszystkich narzekaczy ;)