A mogło być tam normalnie - nie chcieli...
Jak wiadomo trwa polityczna zawierucha wokół Ukrainy, na tamtejsze władze z całej Europy zatroskanej prawami człowieka, a właściwie prawami jednej kobiety sypią się gromy, POlscy komisarze unijni pod rękę z prezesem PiS nawet postanowili zbojkotować Euro. I wszystko byłoby dobrze, cyrk toczył by się swoim obłudnym torem, ale na scenę z wrodzonym wdziękiem postanowiła wkroczyć jeszcze jedna persona. Prezydent Komorowski miał na szczycie w Jałcie zaapelować: Ukraino zmień przepisy - nie można sądzić karnie polityków za ich polityczne decyzje. Chciałoby się rzec - dumał, dumał i wydumał. Szczyt odwołano.
Swoją drogą nie wiedziałem, że u nas obowiązują takie przepisy, że niepisane rzecz oczywista.
Może to i dobrze, szczyty w Jałcie nie kończyły się dobrze dla Polski. A co do meritum, to polityków jak najbardziej powinno się karać za błędne czy niekorzystne polityczne decyzje.
Przecież to jakieś żarty - w Polsce również politycy odpowiadają karnie za podobne numery i nikt nas nie bojkotuje:
Jakubowskiej postawiono w zarzut przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego przez bezprawne dokonanie zmian zapisów w rządowym projekcie nowelizacji ustawy. Chodziło o zapis dotyczący prywatyzacji telewizji regionalnej i jego zmianę w taki sposób, że prywatyzacja byłaby niemożliwa. Rząd, według prokuratury, dopuścił tymczasem możliwość prywatyzacji Polskiej Telewizji Regionalnej S.A. po uprzednim uzyskaniu zgody ministra skarbu. Dwóm pozostałym osobom zarzucono bezprawne przerobienie projektu ustawy medialnej poprzez usunięcie z niej słów "lub czasopisma". Brak tych słów w ustawie oznaczał, że wydawcy czasopism mogliby kupić ogólnopolską telewizję, a wydawcy dzienników - już nie.