Star Wars Jedi: Survivor to kolejny dowód, że internet popsuł gry
Mi utkwiło w głowie tylko to, że gry cyfrowe miały być tańsze bo odchodzą koszty tłoczenia płyt, brak pudełek i innych duperel. Jeszcze się nie doczekaliśmy obniżek z tego tytułu.
Dużą częścią problemu są serwisy jak wasz, który tak zepsutym grą daje oceny 8 i 7. Najdobitniej pokazuje to recenzja BF 2042 7/10 Michała Mańki. Potem ludzie idą i kupują takie G, a firmy się cieszą.
Owszem, trend się dosyć nasilił od czasów, gdy recenzenci przestali uwzględniać w ocenie "poziom techniczny".
Chociaż z tym też ciekawa sprawa.
Bo przykład Wiedźmina 3 i recenzji redaktora UV Impalera pokazał jasno, że gracze wręcz domagają się przymykania na to oko.
Kto czytał wtedy komentarze pod recenzją pamięta jakie bóldupienie było do UV za to, że odjął od oceny za bugi i armię klonów :)
Kiedyś ten fenomen też występował - kto ma koło 30stki ten pewnie pamięta jak się grało w Shadow of the Collossus na PS2 w zawrotnych 20fpsach. I nie było patcha, bo gra wytłoczona na płycie i koniec zabawy :)
Takich przypadków było więcej niż przeze mnie przytoczony.
Co może za to mocno niepokoić jest mocna tendencja przyrostowa do wydawania półproduktu i łatania go kilka lat.
W pełni się zgadzam autorem tego artykułu. Internet posuł gry. I to zdecydowanie. A ludzie co bronią only digital console są śmieszni.. Takie platformy nie dają klientom żadnych praw. Upadek Stadii i zamknięcie cyfrowym sklepów na Wii U i 3DS powinien czegoś graczy nauczyć . Naprawdę uważacie że jedynie słuszne scentralizowane rynki cyfrowe to jest najlepsza rzecz dla was jako klientów. Pudełek można nie lubić ale w przypadku konsol to jest jedyna sensowna alternatywa wobec cyfry. Nawet GP nie zapewnia tyle możliwości co dystrybucja pudełkowa.
Mi utkwiło w głowie tylko to, że gry cyfrowe miały być tańsze bo odchodzą koszty tłoczenia płyt, brak pudełek i innych duperel. Jeszcze się nie doczekaliśmy obniżek z tego tytułu.
Dokładnie to pamiętam. Wtedy też byłem takim PCMR jak kęsik. Teraz widzę co się wyprawia na rynku cyfrowej dystrybucji widzę jak strasznie głupi i naiwny wtedy byłem.. Oby pudełka przetrwały bo przy scentralizowanym, rynku na tych płatformach to marny los czeka posiadaczy. konsol
Kiedyś gry taniały po trzech latach. Przejście do taniej serii za 50 zł to było święto, a do Ekstra Klasyki czy innej Kolekcji Klasyki wywoływało wręcz euforię... O ile ktoś nie kupił wcześniej u Miszki na stadionie (w Wawie chodziły po 20-25 zł, u mnie na wschodzie po 35 zł)
Nic nie jest czarne albo białe
Obiecanki cacanki jak z ebookami.
Zaczęli się tłumaczyć że formatowanie ebooków to takie potężne zadanie, że jest droższe w wykonaniu niż wydruk + transport + dystrybucja.
Potem zmniejszyli VAT na ebooki, a ceny nawet nie drgnęły - teraz to nawet nie podjęli się próby tłumaczyć, po prostu deal with it.
Odnośnie komentarza Herr Pietrusa - kiedyś (w latach 2000s) nowe gry kosztowały 99zl, max 130. Do tego często były ładnie wydane i poza płytą i instrukcją (swoją drogą, te też i na konsolach stają się pieśnią przeszłości) miały jakieś dodatki. Nie do końca się zgadzam z argumentem, że obniżki do 50zl to były po 3 latach od premiery, owszem, zdarzały się takie przypadku, dużo jednak zależało od samej gry. Większość taniała znacznie szybciej i już po roku sporo świetnych tytułów lądowało w Platynowej Kolekcji albo czymś podobnym. I odwracając trochę argument - dziś z kolei mamy przypadki w stylu RDR2 na PC, które 3 lata po premierze dostało na Steamie przecenę z 260 na 120zl (swoją drogą, chichot historii, w generacji PS4 argument PCMR o drożyźnie na konsolach kompletnie się odwrócił, skoro na tej platformie rok po premierze RDR2 można było dostać już za mniej niż 100zł)
Wzrost cen gier zaczął się w momencie rozwoju dystrybucji cyfrowej, Steama i ogólnej globalizacji na rynku gier, czyli wczesne 2010s, i jeśli chodzi o pewne konsekwencje tych zmian, to trochę się zapędziliśmy.
W latach dwutysięcznych to moja babka miała 500 zł renty, i spokojnie za to przeżywała miesiąc i kupowała leki (OK, miała chyba jakiś dodatek do czynszu - 100 zł? Już nie pamiętam...). Minimalna to było jakieś 600-800 zł, dziadek kolegi dorabiał na emeryturze jako stróż na parkingu za bodaj 300 zł miesięcznie. Także ten... w latach 1998-2006/2008 oryginalne gry były u nas cholernie drogie. W międzyczasie na szczęście zaczęliśmy się mimo wszystko bogacić, chociaż nadal wydać 350 zł na gierkę zarabiając 3200 zł minimalnej to jest abstrakcja, ba, to jest IMHO abstrakcja przy sporo większych zarobkach. Sam dałbym może tyle za jakąś ścigałkę, w której spędzę kilkaset godzin przez najbliższe kilka lat, za cokolwiek innego - w życiu, a w sumie mnie stać.
Wersję pudełkową można przejść i sprzedać, odzyskać jeszcze część pieniędzy. Z cyfrową to już pupa blada ;( Dla mnie to główny argument, bo wtedy mogę nawet kupić grę na premierę za 200-300zł, potem sprzedać, bo zbieractwem pudełek się nie zajmuję ;P
Nie po to kupuję grę, żeby ją sprzedać, tylko żeby ja mieć w swojej kolekcji, poza tym to był i jeszcze jest tylko przywilej konsolowców, na PC to nigdy nie było możliwe.
Ja już kupuję głównie cyfrę, zwłaszcza na PC ale także na PS5 i na Switcha, przynajmniej nie trzeba wymieniać płyty lub kadridża.
W przypadku wersji fizycznych można nie chcianą grę odsprzedać . Nie ma przymusu kolekcjonowania. Natomiast w przypadku jak nie trafisz zakupem cyfrowej to Ci ten gniot zostanie na koncie na stałe, Mam na Steam całą masą takich gier z którymi nic nie można zrobić. A co gorsza takimi perełkami nic nie zrobisz.
Z cyfrą na pewno. W przypadku wersji fizycznych nie przepisanych do konta moge je odsprzedać. Natomiast z cyfrową kopią nic się nie do zrobić poza tymi śmiesznymi 2 godzinami na zwrot. Tutaj wychodzi jak ułomną formą dystrybucji cyfra jest. A co gorsza nie daje klientom żadnych praw poza dostępnością do gier jak długo dany laucher będzie istniał.
Nie zostanie Ci. Masz 2h na zwrot.
Tu warto dodać, że GOG ma 30dni bez limitu czasowego (w sensie czasu gry).
Tyle ,że GoG to pozytywny wyjątek na tle innych laucherow. Poza tym zdecydowanie na plus GoG przemawia to ,że sprzedaje gry bez DRM. I zmusza klientow do all -ways online.
Tyle ,że GoG to pozytywny wyjątek na tle innych laucherow.
I dlatego trzeba o tym często wspominać.
Fakt. Dobre rzecz trzeba chwalić. Gdyby inne lauczery by traktowały klientów podobny sposób jak GoG to cyfra mogła by sobie wypierać pudełka na konsolach. Tyle ,że tak nie będzie I danej konsoli będzie tylko jedynie słuszny sklep cyfrowego monopolisty. Ze wszystkimi konsekwencjami tego dla klientów
Bo steam w te 2 godz zwraca zawsze i z automatu a tam to kwestia decyzji człowieka w którego interesie jest rozpatrzyć reklamacje negatywnie
Zwracałem trzy razy, każdy po prawie miesiącu, bez podania powodu i zwracali. Raz w ciągu gdzieś koło godziny, dwa na następny dzień.
na PC to nigdy nie było możliwe.
Odsprzedaż gier na PC nigdy nie była możliwa? Była, dopóki Steam nie wszedł do gry.
Dużą częścią problemu są serwisy jak wasz, który tak zepsutym grą daje oceny 8 i 7. Najdobitniej pokazuje to recenzja BF 2042 7/10 Michała Mańki. Potem ludzie idą i kupują takie G, a firmy się cieszą.
Bo ludzie są naiwni wierzą obcym ludziom których na oczy nie widzieli .
Internet? Nie, tylko głupota konsumentów. Akurat tutaj internet nie ma nic do rzeczy. Chyba, że to samokrytyka autora, bo przecież ten tekst to kolejny bait skrojony pod NAJGŁUPSZEGO I NAJMNIEJ WYMAGAJĄCEGO odbiorcę.
Owszem, trend się dosyć nasilił od czasów, gdy recenzenci przestali uwzględniać w ocenie "poziom techniczny".
Chociaż z tym też ciekawa sprawa.
Bo przykład Wiedźmina 3 i recenzji redaktora UV Impalera pokazał jasno, że gracze wręcz domagają się przymykania na to oko.
Kto czytał wtedy komentarze pod recenzją pamięta jakie bóldupienie było do UV za to, że odjął od oceny za bugi i armię klonów :)
Kiedyś ten fenomen też występował - kto ma koło 30stki ten pewnie pamięta jak się grało w Shadow of the Collossus na PS2 w zawrotnych 20fpsach. I nie było patcha, bo gra wytłoczona na płycie i koniec zabawy :)
Takich przypadków było więcej niż przeze mnie przytoczony.
Co może za to mocno niepokoić jest mocna tendencja przyrostowa do wydawania półproduktu i łatania go kilka lat.
Musisz jednak pamiętać, że większość graczy w Polsce ogrywała Wieśka na PC z day one patchem - bez wątpienia, najbardziej odpicowaną wersję tej gry. Słynne "8.5" dałem wersji na PS4, która miała sporo problemów na konsoli przed premierą. W późniejszej fazie gry doczytywało nawet znaczniki na mapie, bo sprzęt sobie nie radził.
PC to tylko cyfra, chyba, że chce się kupić jakaś kolekcjonerkę czy edycje specjalną. Konsole cyfra lub pudełko. Cyfra jest lepsza w tym, że masz grę zaraz po zakupie o każdej porze i nie musisz czekać kuriera itp. Konsole się jeszcze bronią pudełkami. Tam to jeszcze ma sens, ale już za niedługo będzie tak samo jak na PC. Cyfra wyprze pudełka.
Konsole się jeszcze bronią pudełkami. Tam to jeszcze ma sens, ale już za niedługo będzie tak samo jak na PC. Cyfra wyprze pudełka.
Nie był tego taki pewien. Pudełka na konsolach zostaną. Chociażby z powodów kompatybilności. A nie wspomnę dobrym BR dla corpo jak one wspierają media fizyczne pomimo dominacji cyfry. Dekoncetracji modeli biznesowych sprzedaży gier to dobra rzecz dla copro. Bez tego to pudełka były by dawno temu martwe na konsolach tak jak ma miejsce na PC. A jednak na konsolach tak się nie stało. I daleka droga do tego.
Niestety, brak możliwości odsprzedaży i mikrotransakcje sprawiły, że bardziej opłaca się wydawać gry co 10-15 lat niż co 3-5.
Nie mówiąc już o tym, że duże firmy jak ognia unikają jakiejkolwiek innowacji i ryzyka.
"brak potrzeby taszczenia ze sobą sterty pudełek przy każdej przeprowadzce lub wyjeździe z konsolą;"
Uła, ale zaleta, bo przecież ludzie co tydzień się przeprowadzają.
Warto napisać o tym, że Steam to praktycznie ransomware. Chcę grać, a nie mogę - muszę mieć ich launchera i się dostosować. Kiedyś grałem w swoje do końca świata i jeden dzień dłużej, a dziś jak stwierdzą, że na danym systemie Steam już nie ruszy to koniec, mimo że gra może nawet być z ery Win 98.
Granie na PC to rak z tymi launcherami, a w dodatku nie idzie odsprzedać gry, co jest absurdem. Przecież mogłoby być coś takiego jak wycofanie licencji klucza z konta i możliwość odsprzedaży.
Internet popsuł także gry multiplayer, i to bardzo. Kiedyś, gdy spotykały się dwie indywidualności w rozgrywkach 1v1 to było ciekawie, bo każdy prezentował jakiś swój własny styl grania, a dziś już dzieciaki bez skilla przed premierą uzbrajają się w guidy z youtuba i każdy ostatecznie gra te same meta schematy, nie mówiąc o powszechności exploitów.
Warto napisać o tym, że Steam to praktycznie ransomware.
Ile okupu oczekuje od ciebie Steam? 1000? 2137?
Kiedyś, gdy spotykały się dwie indywidualności w rozgrywkach 1v1 to było ciekawie, bo każdy prezentował jakiś swój własny styl grania
Nic się nie zmieniło, chyba że piszesz o multiplayerach tak nudnych jak flaki z olejem typu Fortnite czy inne battle royale.
Kiedyś grałem w swoje do końca świata i jeden dzień dłużej, a dziś jak stwierdzą, że na danym systemie Steam już nie ruszy to koniec
Steam całkiem świadomie daje pewną furtkę, którą jest bardzo podstawowe DRM bez większych zabezpieczeń. Poza tym wnioskuję, że bazujesz na tym newsie o tym że przestaną wspierać określone systemy wkrótce. Niestety nie jest to ich decyzja - klient Steama jest oparty o Chromium. Chcąc zapewnić względny poziom bezpieczeństwa muszą go aktualizować. Jeżeli Chromium przestaje wspierać systemy, oni po aktualizacji silnika też muszą przestać. I tak Valve mocno przeciągnęło te terminy, by nie zabierać ludziom dostępu do kolejnych aktualizacji klienta.
Jakie ma to znaczenie czy Valve ma wpływ na zaprzestanie wspierania danych gier czy nie? Nie zmienia to faktu, że jest to pewien mankament, który narodził się wraz z opanowaniem rynku przez cyfrową dystrybucję. Prawdą jest, że powszechność launcherów sprawiły, że fakt posiadania przez nas gry musi być ciągle weryfikowany internetowo, z czego potem wynikają takie sytuacje, że ktoś nie może zagrać w legalnie kupiony produkt.
Nie muszą, mogą zostawić starą wersję dla ludzi którzy mają ochotę jej używać na własną odpowiedzialność.
Najlepszy jest GOG nawet lepszy niż pudełka.
Konsole upadają ? Tego nie wiem , bo nie interesuje sie tym. Jesli tak jest to głównie dlatego że wszystko ulega zmianie.
1. Pojawienie się stremerów
2. Konsole nie dają takich możliwości w edycji materiałów filmowych, mówię tylko jak mi się wydaje bo nie mam konsoli. Możliwe że trudniej streamować.
3. Ceny gier rosną bo streamerzy chcą mieć PIERWSI , i kupują przedpremierowe wersje. Cena 500 zł za bycie pierwszym to dla nich grosze jesli ogarniają. Jednak cierpi na tym zwykły konsument. Zostaje im oglądanie streamów, co jeszcze bardziej tworzy błędne koło.
Mam wrażenie że jak gry skocza do 1000 zł za sztukę to jedyna opcjia to samemu streamować, tylko jest jeden problem - możesz już na tym niezarobić by ci się zwróciło.
Tak działa ten świat, jeśli rzucisz ziarnko na ziemi zlatuje się cały kurnik, i trzeba szukać nowego miejsca gdzie cie koguty nie dorwą.
Jest jeszcze jedno ale, przykłądowo wydawało mi się że era TV przemineła a jednak potrafiły się ulepszyć. Poszły w wielkość i jak widać zwykłe monitory komputerowe jeszcze niezdominowały rynku jak mogło by się wydawać. Kiedyś pewnie pomiędzy monitorem a TV nastapi jakiś balans i będzie jednym urządzeniem. O ile do tego czasu nie powstanie HOLOGRAM komputerowy. Skoro chińczyki potrafią już czytać myszom w mózgach to świat się wali i wszystko jest możliwe..
Tak więc może tak być , że nastapi jakiś przełom w konsolach i mogły by sie wybić - a wiem co mogło by to być wg mnie ale nie napisze tego, bo mi nikt za to nie zapłaci xD
I to nie internet psuje gry, a pieniądze.
"Ceny gier rosną bo streamerzy chcą mieć PIERWSI , i kupują przedpremierowe wersje."
Nie sądzę, żeby to była wyłącznie wina streamerów. Pewnie, dokładają swoją cegiełkę, ale znacznie większa grupa graczy chce być pierwsza i kupuje kota w worku.
Choć jestem zwolennikiem cyfry to życzę, by pudełka na konsolach były z nami jeszcze długo.
Cyfra ma swoje zalety, bo możesz mieć gigantyczną bibliotekę, która praktycznie nie zajmuje miejsca na wyciągnięcie ręki, z drugiej strony pudełko daje swobodę grania niezależnie od internetu choć z tym coraz gorzej, i nie chodzi tu tylko o konieczność pobrania dodatkowych plików z sieci.
Zarówno płyty jak i konsole się zużywają, zwłaszcza te pierwsze, które wędrują między rękami coraz to innych użytkowników i nie każdy dba o płytki. Ilość tychże jest także ograniczona i z czasem będzie spadać, co odbija się na rynku wtórnym i jego cenach. Gry z PS2 już często kosztują powyżej $100 i stanowią bardziej wartość kolekcjonerską niż nośnik z grą, PS3, które jest młodsze już powoli idzie w tym samym kierunku i ceny wolno, choć stopniowo rosną. Nawet jeśli pudełka są w obiegu to dostęp do nich często jest utrudniony lub w przypadku jeszcze starszych gier niemożliwy. Pół biedy jak gra dostanie nowe życie na innych platformach czy to w postaci reedycji, czy też odświeżenia, niestety dotyczy to tylko niewielkiego procenta gier podczas gdy reszta pozostaje w kolekcjonerskim limbo.
Konsole też nie są wieczne, ze względu sam proces potwierdzenia legalności danej płyty. Jeszcze niedawno było głośno o tzw. "CMOS bomb", która w sprawiała, że w momencie, gdy serwery konsoli zostaną odłączone, a bateria utrzymująca CMOS padnie to takie PS4 będzie ładnym przyciskiem do papieru (choć w przypadku PS4 Sony ogarnęło temat).
Mimo wszystko, elektronika z czasem się psuje, a wypadki chodzą po ludziach i ktoś niechcący może permanentnie uszkodzić konsolę.
Cyfra też ma swoje wady. Takiego P.T. nie da się już odpalić, a wielu gier wycofanych czy to ze względów licencyjnych, czy innych nie da się kupić. Do tego w przypadku PC dochodzą DRMy, które nie zawsze zostaną załatane, bo wsparcie dla produkcji już dawno temu się skończyło, albo zgubiono kod źródłowy. Might and Magic X to akurat dobry przykład, choć Denuvo też swoje za uszami ma i po pewnym czasie twórcy powinni je usuwać (co szczęśliwie chociaż część robi, patrzę na Ciebie Ubisoft). No i cyfra jest bardzo zależna od działania serwera i "widzimisię" właściciela platformy, a tutaj potrafi być różnie.
Możliwie, że wyłapię za to "plusy ujemne" u moderacji, ale w przypadku starszych gier, niedostępnych legalnie piractwo wcale nie wydaje się tak złą alternatywą. Gdyby nie rozwój emulatorów, a wraz z nim piractwa konsolowego masa starszych, nigdzie niedostępnych tytułów po prostu albo by przepadła, albo kisiła się na półkach kolekcjonerów.
W ogóle jest teraz ogromny problem z utrzymywaniem dostępu do starszych tytułów, a sprawa wcale nie wygląda by miała się na lepsze. Problem jest już teraz, choć szczęśliwie jest coraz bardziej nagłaśniany.
"w przypadku starszych gier, niedostępnych legalnie piractwo wcale nie wydaje się tak złą alternatywą."
Niestety tak. Co innego można zrobić, jeśli naprawdę chciałbyś w coś zagrać i jesteś gotowy wydać na to pieniądze, ale gra po prostu nie jest nigdzie dostępna? Kiedy ty chcesz rzucić w wydawców pieniędzmi, a im się nawet nie chce schylić i ich podnieść?
Co do zasady zgadzam się z większością podniesionych w komentarzach argumentów ale niestety pomijamy tutaj wszyscy jeden jedyny argument przemawiający za cyfrą, ze wszystkimi jej wadami i zaletami. Chodzi oczywiście o wygodę, większość użytkowników internetu w naszym kraju ma albo szybkie albo bardzo szybkie stałe łącze, jakieś 10-20% nadal siedzi na czymś wolnym, ultra wolnym a często na dodatek niestabilnym. Jak dojdziemy do momentu w którym 100% kraju zostanie pokryte szybkim i stabilnym światłowodem tego typu dywagacje staną się memem.
jakieś 10-20% nadal siedzi na czymś wolnym
Nie, jakieś 10-20% siedzi na czymś szybkim jeśli już. Światłowód mimo znaczącej poprawy pokrycia (głównie dzięki dotacjom z UE, bo operatorzy by palcem nie kiwnęli) nadal brakuje go w wielu miejscach a spora część kraju siedzi i pracuje na przeciążonym i mało stabilnym 4G.
Znam osobiście przypadek, gdzie światłowód został dociągnięty do mniejszej miejscowości. Do jednego domu. Sołtysa. Nie szkoły, przedszkola, kurde poczty - do sołtysa. A reszta może się bujać, bo operatorom się tam nic nie chce robić i ludzie chcący się podłączyć musieliby bulić za dociągnięcie światła. :D
Jak dojdziemy do momentu w którym 100% kraju zostanie pokryte szybkim i stabilnym światłowodem tego typu dywagacje staną się memem.
Już widzę jak dostawcy się zabijają żeby wydawać fortunę na dociągnięcie infrastruktury do każdej małej wioseczki, w której będą mieć kilku klientów na krzyż, zatem koszty inwestycji nigdy się nie zwrócą. Zejdź na ziemię.
Tylko głównym problemem cyfrowego wypożyczania gier jest to, że jest drogo, ale za to nie masz żadnych praw do produktu.
Blizzard wypuścił overwatch 2,więc usunął ludziom z bibliotek jedynkę. Starsze części GTA tracą zawartość, kiedy producenci stwierdzą, że można po prostu wycofać swoje stare gry przy wypuszczeniu nowej tak żeby gracze nie mieli wyboru i musieli wypożyczać nową część zawsze jak wyjdzie?
Wersja pudełkowa może zyskiwać na wartości. Kiedyś wydane pieniądze na gry były inwestycją. Dziś ubolewam nad tym ze ciężko kupić grę w pudełku.
A kto ma teraz napęd w pc? Jak nawet jest pudełko to w środku jest sam kod na Steama itp.
Cyfrowe wersje to rak i nie mają żadnych zalet.
Natychmiastowy dostęp do biblioteki zainstalowanych tytułów - i tak trzeba poczekać na pobranie, a nawet zostawić nieraz na noc, to przez ten czas zdążyło by przyjść pudełko do paczkomatu, a zresztą takie wersje są gorsze niż pirackie bo nie da się zgrać na dysk zewnętrzny skąd by był prawdziwy natychmiastowy dostęp tylko znów bez sensu pobierać wszystko od początku. Wszyscy wszystko chcą natychmiast i mamy tego efekt w postaci chłamu zamiast poczekać cierpliwie na skończone dzieło, patologia konsumpcjonizmu. Takie debilne wymagania pozbawiają jakiejkolwiek tam wyjątkowości posiadania gry
Otwarcie rynku na mniejszych, niezależnych deweloperów - to jedyna zaleta, ale i tu się znajdzie wada bo ciężko znaleźć dobrego indyka w masie syfu
Brak potrzeby taszczenia ze sobą sterty pudełek przy każdej przeprowadzce lub wyjeździe z konsolą - to sama przyjemność przekładania i pakowania kolekcji, a nie prymitywne skrolowanie listy gier na ekranie.
Mniej plastiku - a niby w czym to przeszkadza? Śmierdzi? Zapach nowych pudełek to jeden z najlepszych zapachów nowej rzeczy jak nowe buty czy ubrania
Seriale stały się full online (zamiast dawnej cotygodniowej premiery w telewizji faktycznie dobrych i przemyślanych seriali) i co to dało? Zalew syfu z którego ciężko coś dobrego znaleźć i wogóle zniechęcenie do oglądania czegokolwiek tak samo jak z grami
Jeśli Steam bierze 20% za grę, to przy grze za 200zł elektroniczne "pudełko" kosztuje 40zł.
Brak możliwości pożyczania, sprzedawania - przez to powinny gry być tańsze. Te licencje są nie takie "wieczne" jak to bywało z grami od Ubisoftu.
Steam się dobrze zabezpiecza zapisami prawnymi co do ceny na innych platformach. Nawet jeśli by tak nie było, to gracz jest w stanie wydać tyle i tyle - więc po co dawać tytuł taniej?
Gry tanieją tak czy siak z czasem. Jeśli nowy tytuł AAA wyszedłby za 10zł to raczej gra musiałaby chodzić na prawie każdym starym zakurzonym sprzęcie, nie dało by się wyrobić z poprawianiem i kosztami poprawiania. Ktoś kto wyda te 200-300zł raczej interesuje się gatunkiem/tym o czym gra jest - wystawi wyższą ocenę nawet pomimo bugów, albo przyzwyczaił się już do niedokończonych produktów (gorzej gdy hype jest powodem kupna, albo jest dobra konkurencja).
Osobiście uwielbiam przykład gry Kingdom Come: Deliverance, który zainstalowany z płyty na PS4 wymaga pobrania patcha większego niż kompletna wersja cyfrowa kupiona na PlayStation Store. Patcha można oczywiście nie instalować, ale jak wyglądała wersja 1.0 na premierę wszyscy wiemy.
Trzymanie i odpalanie gier w cyfrze jest duzo wygodniejsze i szybsze niz uruchamianie ich z dysku, ale kurde, jednak wole miec fizyczna wersje produktu
Śmieszy mnie fakt że tutaj mówimy o tym że płyty DVD czy blueray mają malo pojemności czy prędkości danych a w internecie mogę z aliexpress ściągnąć za 6zl 2TB pendrvie.
Co oznacza jako developer zamawiający cały kontener pendrive zapłacę może ponad 3zl.
A w taki pendrive beż problemu jak na razie wejdzie prawie każda gra co oznacza że zamiast płyt powinniśmy dostawać grę na sticku.
podobnie mysle o dziennikarstwie growym, kiedys to byly gazety i bylo widac, ze sie komus chce, ze sie stara, nie to co teraz, np taki GOL, dno kompletne
na marginesie "cyfrowe tytuly" to troche glupie okreslenie, zwlaszcza w odniesieniu do gier komputerowych