autor: Maciej Kozłowski
Testujemy wersję beta Wrath of Heroes - darmowej spuścizny Warhammera Online - Strona 2
Bioware Mythic odchodzi od konkurowania z World of Warcraft. Teraz fani "młotka" stoczą walki przypominające raczej te z DOT-y. Jakie są nasze wrażenia po ostatnich testach wersji beta?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Dość ciekawy jest również dobór dostępnych bohaterów, których w tej chwili jest szesnastu (w dniu premiery będzie zapewne więcej). Poza klasycznymi tankami, healerami i DPS-ami znalazło się również miejsce dla postaci nieco odbiegających od kanonu – chociażby dla bardzo zwinnych skavenów (świetnie sprawdzają się jako złodzieje run oraz punktów kontrolnych) czy krasnoludzkich inżynierów (dzięki wieżyczkom doskonale radzą sobie w defensywie). Balans poszczególnych herosów stoi na całkiem niezgorszym poziomie, chociaż da się zauważyć pewną dominację orkowych wojowników i wampirzyc. Można jednak przypuszczać, że zostanie to naprawione do czasu premiery.

Snotling tkwi w szczegółach
To, co bardzo rzuca się w oczy, to naprawdę poważne niedopracowanie gry. Poza ohydnymi menusami i niezbyt wygodnym interfejsem pewien niesmak budzi również oprawa graficzna. Wrath of Heroes korzysta z uproszczonego (!) silnika Age of Reckoning, dodając do niego efekt pogrubionych krawędzi – nadaje to obrazowi nieco komiksowy styl. Kontrowersyjną sprawą jest to, na ile tego typu konwencja pasuje do ogólnego klimatu Warhammera, jednak zasadnicza kwestia nie podlega dyskusji – tak, ta gra wygląda naprawdę kiepsko. Dodatkowym problemem jest perspektywa TPP (widok zza pleców bohatera), która znacząco utrudnia wybieranie przeciwników, jakich chcielibyśmy zaatakować. Szczególnie razi to w sytuacjach, w których znajdujemy się w centrum większego starcia – konia z rzędem temu, kto pośród ogromnej feerii barw i eksplozji zdoła cokolwiek zobaczyć. Na szczęście wrogowie zaznaczani są na wpół automatycznie, przez co nie musimy samodzielnie w nich celować – w takim wypadku gra stałaby się całkowicie bezsensowna.

Sam system namierzania przeciwników również pozostawia nieco do życzenia – wciskając klawisz F, wybieramy tego niemilca, który znajduje się najbliżej, a klepiąc TAB, celujemy do następnych. Co prawda istnieje możliwość ręcznego doboru celów za pomocą myszki, jednak w ogniu walki zwykle nie ma na to czasu. W rezultacie oznacza to, że gracze bez kociego refleksu będą atakować postacie losowe, a nie te, które by akurat w tym momencie należało.
Znajdziemy tu też cały wachlarz typowych dla bety błędów. Nagminnie zdarza się, że herosi namierzani są przez wrogów znajdujących się za ścianami i otrzymują przez nie obrażenia, bohaterowie-strzelcy mogą natomiast dostawać się w trudno dostępne rejony mapy i stamtąd prowadzić ogień do bezradnych przeciwników. Okresowe konserwacje serwerów oraz wysypy do Windowsa można by przemilczeć, chociaż ich obecność na tym etapie prac jest już nieco zastanawiająca (aktualna wersja beta jest już piątą z kolei, a premiera gry przecież tuż, tuż!).
Popioły Middenheim
Wrath of Heroes ma wyraźny problem ze swoją tożsamością – z jednej strony widać w nim dziedzictwo gry MMO, a z drugiej – próbuje nawiązać równą walkę z klonami DOT-y. Ten swoisty rozkrok i brak konsekwencji w połączeniu z maksymalnym uproszczeniem rozgrywki nie pozwalają żywić zbyt wielkich nadziei względem tego projektu. Mimo to trzeba przyznać, że krótka i niezbyt wymagająca zabawa może sprawić całkiem sporo frajdy, o ile natrafi się na zgranych i kompetentnych graczy. Ponieważ tytuł został zapowiedziany jako produkcja całkowicie darmowa (chociaż zawierająca mikropłatności), warto dać mu szansę. O tym, jak sprawdzi się nowa koncepcja BioWare Mythic, przekonamy się na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2012 roku.