Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 2 lipca 2003, 11:17

autor: Borys Zajączkowski

Star Trek: Elite Force II - przedpremierowy test - Strona 2

Star Trek: Elite Force II to kontynuacja gry akcji/FPS „Star Trek: Voyager Elite Force”, osadzonej w realiach słynnej gwiezdnej sagi Star Trek. Tym razem gra bazuje na serii odcinków Star Trek: The Next Generation.

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Ani na jotę nie zmienia to faktu, że EF2 jako strzelanka spisuje się znakomicie. Przeciwnikami Hazard Teamu, poza tradycyjnymi już Borgami czy Romulanami, są nowe, insektoidalne gatunki, których pojawienie się stanowić będzie pożywkę dla szarych komórek naukowców. Koniec końców zwierzę potrafiące przegryźć się przez pancerz tytanowy na drugą stronę frapuje i przeraża – „Alien” się kłania. Poza tym do takiego zwierzęcia fajnie się strzela, gdyż rozbryzguje się ono soczyście. Strzelać też jest z czego. Poza klasycznymi fazerami i strzelbami, gracz dostaje w swoje ręce jeszcze dziesięć zabawek – od ulepszonych na różne sposoby strzelb po granatnik. Boli trochę to, że straszliwe te bronie przeważnie nie wyrządzają otoczeniu żadnych szkód – pomijając te elementy, które do zniszczenia zostały przewidziane. Ale i tak jest fajnie. Przeciwnicy robią uniki, chowają się za przeszkodami i schodzą z linii strzału w sposób często irytujący. Zdarzyło mi się gonić za wrogiem dookoła jedynej w pomieszczeniu kolumienki i nie móc przez dłuższą chwilę znaleźć czystej linii na oddanie strzału.

Aby gracz tak do końca nie zbzikował od ciągłego przebierania broni po kieszeniach i od naciskania spustu, autorzy przewidzieli również nieco wyzwań dla jego mózgu. Wyzwania te oczywiście idą w parze z wykorzystaniem tricordera – nieodzownego w każdej niebojowej sytuacji. Poza klasycznym jego zastosowaniem do tak zwanego :-) odczytywania i modulowania wszelkich dostępnych częstotliwości, czyli dezaktywacji pól siłowych i otwierania drzwi, pojawiają się nowe. Jest zabawa w dopasowanie jednej fali do drugiej za pomocą regulacji amplitudy, częstotliwości i przesunięcia w fazie. Jest również łamigłówka z dawnych czasów, gdy to układało się tory kolejowe przed jadącym pociągiem lub rury dla lejącej się wody. Tutaj w szeregu sytuacji gracz zmuszony jest do połączenia przerwanych obwodów starając się nie dopuścić do zwarcia. Często musi tego dokonać pod presją czasu, jak na grę zręcznościową przystało.

Jest bowiem „Elite Force 2” zręcznościówką aż do bólu. I nie zmieniają tego ani przerywniki filmowe wykonane na enginie gry, ani sporadycznie pojawiające się opcje dialogowe. Zresztą wybór którejkolwiek z nich wpływa wyłącznie na dalszy bieg filmiku, nijak nie odbijając się na fabule. Ponadto gracz odkrywa tajne przejścia oraz zbiera bonusy, które w odpowiedniej liczbie odblokowują dodatkowe poziomy. A jakby tego było mało, co kilka etapów pojawia się prawdziwy, klasyczny boss z własnym wskaźnikiem zdrowia.

Autorzy EF2 wiele uwagi poświęcili nadprodukcji w organizmie gracza adrenaliny. Fabuła pełni tu li tylko funkcję usługową dla uwiarygodnienia kolejnych misji bojowych, które, Bogiem a prawdą, mimo to nie tworzą wrażenia spójności. Zresztą... od tego Hazard Team jest, by raz sprostać takiemu niebezpieczeństwu, innym razem stawić czoła zupełnie czemuś innemu, co nie wiadomo, skąd się wzięło. Za to sfera akcji w grze dopracowana została do filmowego poziomu. Podchodom uprawianym z wrogimi gatunkami towarzyszą szybkie przeloty kamery, dramatyczna muzyka w dramatycznych momentach, krzyki współtowarzyszy: „uważaj!”, „jest ich zbyt wielu!” etc. Nie to, żeby ten mechanizm zawsze i wszędzie sprawdzał się perfekcyjnie. Zdarzyło się nie raz, że kierowany do mnie okrzyk: „uważaj!” docierał do moich uszu, gdy krew już ociekła ze ściany. Wówczas nie wiedziałem, czy to „uważaj!” tyczyć miało tego, co właśnie się rozplasnęło w kontakcie z moim fazerem, czy czegoś, co się na mnie ciągle gapi z boku i szykuje do skoku.

„Star Trek: Elite Force 2” jest grą przesyconą akcją, a przy tym ładniutką. To, że miałem okazję już w nią zagrać, czyni mnie człowiekiem szczęśliwszym, niż byłem nim wczoraj. Przyjemność walki w drużynie z hordami mrożących krew w żyłach przeciwników nie daje się przecenić. Koniec końców, cóż więcej można wymagać od gry zręcznościowej ponad to, żeby była bardzo ładna i bardzo grywalna? Jestem o tym głęboko przekonany, że wy wszyscy również staniecie się jutro szczęśliwszymi ludźmi, niż jesteście dzisiaj.

Shuck

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.