Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 25 marca 2013, 13:00

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry BioShock: Infinite - warto było czekać! - Strona 4

Po Rapture przyszła kolej na Columbię. Długo oczekiwany BioShock Infinite jest jedną z najlepszych gier w historii elektronicznej rozrywki, poruszającą przy tym poważne problemy religijno-społeczne.

Starć w grze jest zatem sporo, choć zdarzają się też dłuższe przestoje, podczas których mamy okazję spokojnie eksplorować Columbię. Oczy cieszy wtedy fantastyczny projekt świata, cudne kolory i zapierające dech w piersiach widoczki. Grafikom z 2K udało się wykreować tak niesamowite rzeczy, że aż trudno uwierzyć, iż gra śmiga na „stareńkim” Unreal Enginie 3. Który niestety ma liczne ograniczenia, co w trakcie zabawy wielokrotnie daje o sobie znać.

BioShock: Infinite byłby grą doskonałą pod względem wizualnym, gdyby nie niemal całkowita statyczność świata. Mam na myśli jego mieszkańców, którzy zazwyczaj stoją jak kołki w jednym miejscu i ani myślą się ruszyć. Różne scenki rodzajowe, których jesteśmy świadkami jako Booker DeWitt, ciągną się zapętlone w nieskończoność. Ćwiczący plażowicze podskakują w takt kilku komend, choćbyśmy spędzili obok nich pół dnia. Pozujący obok do fotografii ludzie prężą się przed aparatem, wykonując przez cały czas te same wygibasy, a pochylony pan fotograf zastygł w jednej pozie. To tylko przykład, ale ten sposób przedstawiania tzw. tła jest w grze nagminny. Jeżeli jednak zgodzimy się, że autorzy musieli pójść w tej kwestii na kompromis, i przymkniemy na to oko, będziemy od początku do końca bawić się wspaniale. W przeciwnym wypadku obawiam się, że czar Columbii może prysnąć.

Wiele scenek rodzajowych jest niezwykle ciekawych i dużo mówi o Columbii. Na obrazku licytacja, kto krócej wykona daną pracę. Niesamowity wyzysk z powodu rosnącego bezrobocia. - 2013-03-25
Wiele scenek rodzajowych jest niezwykle ciekawych i dużo mówi o Columbii. Na obrazku licytacja, kto krócej wykona daną pracę. Niesamowity wyzysk z powodu rosnącego bezrobocia.

Ja w BioShocku: Infinite znalazłem coś więcej niż tylko kolejną strzelaninę z fajnie zrobionym światem. Uważam, że gra jest pierwszym tak poważnym manifestem politycznym i jako jeden z naprawdę nielicznych tytułów kładzie nacisk na istotne problemy społeczne, które przecież przez te sto lat, jakie minęły od podróży DeWitta na Columbię, wcale nie znikły z naszego życia. Autorytarne rządy samozwańczych liderów sekt, rasizm czy wyzysk pracownika wciąż są ogólnoświatowymi problemami. Dociekliwi znajdą w Infinite także pochwałę terroryzmu szerzoną przez Comstocka, dla którego zabójstwo Lincolna przez Johna Wilkesa Bootha jest czynem iście bohaterskim. Sam DeWitt staje się od dawna oczekiwanym fałszywym pasterzem, którego komunikaty w radio określają jako anarchistę, karła i Mulata. Wszystko po to, by zdyskredytować go w oczach mieszkańców oskarżeniami o odmienność. W Columbii „inny” równa się bowiem „zły”. BioShock gra na emocjach, umiejętnie podsycając ciekawość tego, co wydarzy się dalej.

Stróże porządku są stałym elementem podniebnego miasta. - 2013-03-25
Stróże porządku są stałym elementem podniebnego miasta.

Gra ma znakomite udźwiękowienie. Głosy aktorów zostały dobrane perfekcyjnie. Nie inaczej jest z soundtrackiem, w którym oprócz standardowych melodii i nadawanych przez radio starych piosenek w dość dużym stopniu wykorzystano także muzykę klasyczną.

Dla mnie BioShock: Infinite jest jednym z najważniejszych tytułów ostatnich kilku lat. Pierwszym tak odważnie podejmującym problemy społeczne-religijne i niebojącym się krytyki skrajnych postaw. To strzelanina z cudownie wykreowanym światem, wspaniałą współbohaterką opowieści, nietuzinkowymi głównymi przeciwnikami i całą masą pobocznych postaci i scenek rodzajowych, które na długo zapadną mi w pamięć. Kolejny majstersztyk Kena Levine’a.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej