Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 listopada 2005, 10:32

autor: Daniel Sodkiewicz

Rag Doll Kung Fu - recenzja gry

Mark Healey, pracownik Lionhead Studios, wpadł na pomysł stworzenia dość innowacyjnej gry, a prace nad nią realizował po godzinach, zostając dłużej w pracy. Nie ma to, jak po ciężkim dniu pisania gier dla firmy, odprężyć się przy własnym produkcie.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

To właśnie wtenczas, gdy człowiek się nudzi, do głowy przychodzą mu najlepsze pomysły. Przykład historyczny: leniuchujący pod jabłonią Newton, którego chwilowe próżniactwo zaowocowało teorią względności. Przykład z historii najnowszej: pracownik Lionhead Studios i gra Rag Doll Kung Fu. Mowa tutaj o Marku Healey’u, człowieku z firmy odpowiedzialnej za takie przeboje jak seria Black & White i świetny Fable.

Historia idei

Mark wpadł na pomysł stworzenia dość innowacyjnej gry, a prace nad nią realizował po godzinach, zostając dłużej w pracy. Nie ma to, jak po ciężkim dniu pisania gier dla Lionhead Studios, odprężyć się przy własnym produkcie ;).

Aby w miarę poprawnie zakwalifikować Rag Doll Kung Fu do odpowiedniego gatunku gier i zrozumieć istotę programu, warto rozłożyć na czynniki pierwsze tytuł tego dzieła.

Rag Doll to system „fizyki szmacianych lalek” stosowany w większości dzisiejszych gier, niezbędny do symulowania realistycznych ruchów ludzkich, szczególnie widoczny po zabiciu wirtualnego przeciwnika (bezwładnie padające zwłoki). Gra bazuje głównie na możliwościach tej właśnie technologii. Kung Fu natomiast, czyli w Chuantong wushu/minjian wushu to nazwa bardzo popularnej wschodniej sztuki walki, obfitującej w bogactwo rozmaitych systemów, opartych na bardzo różnych koncepcjach i zasadach.

W konsekwencji, Rag Doll Kung Fu to nic innego, jak gra zręcznościowa, w której dzięki możliwościom Rag Doll, możemy w bardzo precyzyjny i innowacyjny sposób panować nad ciałem wirtualnego wojownika. Przy użyciu myszki (LMB), łapiemy i wymachujemy kończynami prowadzonej postaci. Wskazując zaś wybrany kierunek i używając prawego przycisku naszego gryzonia, poruszamy ciałem prowadzonej postaci, niczym kukiełką na sznurkach.

Shaolin Soccer.

Kung fuuuuuuuu

Prace nad grą rozpoczęto od nakręcenia filmików, opowiadających fabułę trybu dla pojedynczego gracza. Scenerią przedstawioną w nagraniach jest zwyczajny park, a klimat obrazu nawiązuje do typowych filmów karate z lat 70/80-tych ubiegłego stulecia, rodem z Hong Kongu. Aktorzy występujący w nagraniach to amatorzy (choć, trzeba przyznać, nieźle wysportowani) w zabawny sposób parodiujący hongkondzkie filmy kung fu.

Tryb kampanii ukrywa się w menu gry pod nazwą Training/Story. Jest to zestaw ponad dziesięciu misji treningowych. Podczas ich wykonywania uczymy się zasad rządzących w świecie programu oraz odkrywamy sekrety, dające nam dostęp do ukrytych w grze bonusów. Kolejne misje treningu stanowią fabularną całość. Wspomniane filmiki, opowiadają w zabawny sposób historię młodego wojownika, ratującego porwaną córkę swojego mistrza. Doprowadzenie historii do końca i odkrycie wszystkich sekretów (gwiazdka przy nazwie danego epizodu informuje, że na tej planszy odkryto sekret) zajmie nam jakieś 3 do 5 godzin.

Pod kolejną zakładką o nazwie Singleplayer mamy do wyboru osiem rodzajów rozgrywki (trzeba je wpierw odkryć). Wśród nich znajdziemy m.in.: grę w dziwną odmianę piłki nożnej, zawody skoków w dal i wzwyż, pojedynki kung fu z komputerowymi przeciwnikami, czy wtaczanie jajka po platformach. Niestety, o ile tryb treningowy jest bardzo ciekawy, tak dziwaczne misje dla pojedynczego gracza trudno nazwać grywalnymi. Są dość trudne i mało wciągające.

Pozostaje więc tryb wieloosobowy. To właśnie on, zdaniem Marka Healey’a, ma stanowić kwintesencję Rag Doll Kung Fu. Grę multiplayer można prowadzić z graczami z całego świata, otrzymujemy też ogromne możliwości w projektowaniu własnej postaci (import elementów z plików graficznych). Dopiero tutaj widać, na czym polega rozgrywka w dziele Marka. Niektórzy gracze (choć jak na razie, w rozgrywce on-line nie ma ich za wielu), potrafią wyczyniać niesamowite akrobacje sterowaną przez nich postacią. Niestety w moim odczuciu, gra ma w sobie zbyt wiele chaosu, a pojedynki sprowadzają się często do nerwowego i nieprzemyślanego wymachiwania myszką (klawiatura na nic się tutaj nie przyda). Co gorsza, grając w sieci, program potrafi nieźle zwolnić (lagi).

Za tryb treningu gra ma u mnie ocenę 5+, za singleplayer słabe 3, za multiplayer niestety też, mocno naciągane 3. Aby poczuć się naprawdę dobrym graczem w Rag Doll Kung Fu, trzeba przy grze spędzić sporo czasu (wbudowany trening nie wystarczy). Gra nie jest jednak na tyle dobra i wciągająca, aby większość graczy zdecydowała się na utopienie cennych godzin swojego życia w programie Marka.

Dziś młodzieńcze, poznasz technikę „pijanej słonicy”.

Technika tańczącego kondora

Prowadzoną przez nas postać można porównać do laleczki, którą poruszamy za pomocą myszki. Teraz opowiem o budowie plansz i samych misjach. Wszystko dzieje się na ograniczonych z czterech stron dwuwymiarowych planszach. Ich scenografia nawiązuje oczywiście do kultury wschodu: specyficzne lasy, świątynie czy łąki. Na ekranie znajduje się duża ilość platform, po których można skakać, dostając się po nich na sporą wysokość. Gdy nasza postać spadnie z dużej wysokości, nic jej się nie staje, zdrowie tracimy jedynie podczas samej walki. Co pewien czas z nieba spadają dzbany z bonusami. Są to m.in. różnej maści bronie: miecze, pałki, nunczaku, gwiazdki do rzucania, oraz takie dziwactwa jak wściekły pies (którego trzymamy na smyczy i który gryzie naszych przeciwników), bomby czy kaski z działkami „laserowymi”. Podczas starć na planszy dzieje się bardzo dużo, nieraz trzeba więc skorzystać ze spowolnienia czasu. Pozwala to na precyzyjne planowanie ruchów naszego wojownika (szczególnie bloków).

Postać jaką dyrygujemy, prócz paska zdrowia ma jeszcze dwa słupki symbolizujące: liczbę zjedzonych grzybów i liczbę złapanych motyli. Grzyby rosną na ziemi, można je jeść, co wypełnia wspomniany pasek opisujący stan naszego bohatera. Gdy napełnimy brzuch odpowiednią ilością podgrzybków, zebraną w ten sposób energię wykorzystujemy do spowolnienia czasu podczas wysokich skoków. Pozwala nam to na szybowanie w przestworzach na bardzo duże wysokości. Podczas latania w chmurach, możemy łapać motyle, co zaowocuje wypełnieniem kolejnego paska stanu. Dzięki temu parametrowi, możemy otrzymać nadzwyczajne moce: strzelanie kulami ognia, czy rażenie przeciwników błyskawicami. Aby jednak nabyć takie zdolności, prócz wyłapania odpowiedniej liczby motyli, nasza postać musi przyjąć odpowiednią pozycję. W tym przypadku szpagat z uniesionymi do góry rękoma.

Duże możliwości w precyzyjnym poruszaniu członkami naszego wojownika (nogi, ręce, tułów, głowa) wykorzystano do ukrycia mocy, jakie można uzyskać przyjmując określone pozycje. Przykładem, prócz wspomnianego wyżej przywoływania motylej mocy, jest możliwość odnawiania energii-życia. Wystarczy złączyć razem nogi, wystawić ręce do góry, poczym złapać za tułów i pociągnąć go na dół, zmuszając naszą „marionetkę” do dziwnego ukucnięcia. Takich smaczków jest w grze dość sporo, można się o nich dowiedzieć m.in. z porozmieszczanych na mapach znaków informacyjnych.

Sceneria leśna, pojedynek trzech na jednego. Podobnie jak w hongkondzkim kinie akcji, zazwyczaj wygrywa ten „jeden”.

Grafika, muzyka, akcja

Grafika programu nie jest zbyt zaawansowana, taka zresztą być miała (przyzwoite pseudo 3D z gustownie dobranymi tłami). Gra skupia się głównie na możliwościach systemu rag doll, a grywalność produktu miała z założenia zniwelować wszelkie niedostatki wizualne. Nie do końca jednak tak się stało. Rag Doll Kung Fu to przezabawna gra zręcznościowa, będąca istnym rodzynkiem na skostniałym rynku gier komputerowych. Program powstał z pasją, co widać i czuć. Głownie w filmikach, klimacie rozgrywki i świetnej muzyce. Wyśmienita zabawa nie trwa jednak długo. Przeciętnie, program znudzi nam się mniej więcej po dwóch dniach ostrego młócenia. To dość mało za prawie 15 dolców (prawie 50 PLN), nabywając grę w systemie STEAM.

Nie zmienia to oczywiście faktu, że Rag Doll Kung Fu jest grą ciekawą i warto w nią zagrać, choćby dla innowacyjnego sterowania. Niemniej jednak, w takiej sytuacji nie mogę grze wystawić wysokiej oceny. Potwierdza się również prawda o monopolu ogromnych koncernów na produkcję gier. Niskobudżetowe przedsięwzięcia zapaleńców nie mają szans z produktami rekinów biznesu. Tym niezbyt optymistycznym akcentem pragnę mimo wszystko zachęcić wszystkich do zagrania w Rag Doll Kung Fu – ostatni bastion innowacyjnych produkcji.

Daniel „KULL” Sodkiewicz

PLUSY:

  • innowacyjny system sterowania;
  • ciekawy pomysł na grę;
  • humor;
  • muzyka i filmiki;
  • grywalność (ale tylko przez pierwsze 5 godzin grania!);
  • ciekawa kampania w postaci treningu;
  • niewielkie wymagania systemowe.

MINUSY:

  • gra na 2 dni za prawie 50 złotych? stosunek cena/jakość wypada marnie;
  • grafika;
  • miejscami zbyt wygórowany poziom trudności;
  • średnio udany multiplayer i przeciętne gry w trybie singleplayer;
  • po którejś z kolei nieudanej próbie przejścia misji, można się nieźle wkurzyć – gra dość stresogenna.
Rag Doll Kung Fu - recenzja gry
Rag Doll Kung Fu - recenzja gry

Recenzja gry

Mark Healey, pracownik Lionhead Studios, wpadł na pomysł stworzenia dość innowacyjnej gry, a prace nad nią realizował po godzinach, zostając dłużej w pracy. Nie ma to, jak po ciężkim dniu pisania gier dla firmy, odprężyć się przy własnym produkcie.

Recenzja gry Tekken 8 - żarty się skończyły
Recenzja gry Tekken 8 - żarty się skończyły

Recenzja gry

Tekken 8 zaprasza na ring, a sam walczy o miano najlepszej bijatyki obecnej generacji. Ma duże szanse na zwycięstwo – twórcy nie idą na żadne kompromisy. Pora więc kolejny raz stanąć do rywalizacji o tytuł Króla Żelaznej Pięści – tym razem naprawdę warto.

Recenzja Mortal Kombat 1 - przyjemny, ale zachowawczy reset
Recenzja Mortal Kombat 1 - przyjemny, ale zachowawczy reset

Recenzja gry

Mortal Kombat 1 rozpoczyna nowa erę smoczej serii i wkracza w świeżą linię czasową, gdzie historia przebiega niby nieco inaczej, a mimo wszystko wiele rzeczy pozostało po staremu. Pora rozpocząć kolejną edycję krwawego turnieju.