Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 19 października 2004, 12:16

autor: Borys Zajączkowski

Bombowa Zatoka - recenzja gry

„Bombowa zatoka” nie stara się odkrywać nic nowego. Jej podstawowym założeniem jest wykorzystanie starych sprawdzonych schematów gier zręcznościowych i wykorzystanie ich do maksimum oraz podanie całości w ładnej, miłej dla oka formie.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Jest w prostocie siła, z którą ciężko się zmagać, gdyż z jakiej strony by jej chcieć nie uszczknąć, obroni ją zakorzenienie w tradycji, klasyczna elegancja i takie tam różne, z których najważniejsze będzie czerpanie ze sprawdzonych i lubianych schematów. Z drugiej strony ludzie lubują się w dodatkach, uzupełnieniach i wszelkiego rodzaju nowościach, co sprawia, że jakikolwiek produkt, który nie wnosi do swojego gatunku nic nowego, z góry skazany jest na krytykę – „e, to już było”. Nie kryję, że do Bombowej zatoki zasiadłem z takim właśnie nastawieniem – szkoda mi było czasu na grę, która – z poprawką na grafikę – mogła ujrzeć światło dzienne piętnaście lub więcej lat temu. Zresztą nie raz, w innej postaci, ujrzała. Szkoda mi było również czasu na grę przeznaczoną dla dzieci, bo ja przecież już taki stary jestem, że niech się Wieczne Miasto Rzym schowa. Jednak, gdy po godzinie pływania żółwiem po zaośmiorniczonych wodach tropików, zauważyłem, że dobrze się bawię, dotarło do mnie, że mam do czynienia z fajną grą. Po prostu.

Bombowa zatoka nie stara się odkrywać nic nowego. Jej podstawowym założeniem jest wykorzystanie starych sprawdzonych schematów gier zręcznościowych i wykorzystanie ich do maksimum oraz podanie całości w ładnej, miłej dla oka formie. Klientela na tego rodzaju gry istnieje i są nią dzieci, które z wielu różnych powodów nie chcą i nie mogą się bawić grami zręcznościowymi dla starszych. Dzieci potrzebują barwnej grafiki, sympatycznych stworków, różnorodności oraz prostego sterowania. Nie potrzebują zaś hektolitrów przelewanej krwi. I taką grą właśnie jest Bombowa zatoka – kolorową, zabawną, stale dodającą do zabawy nowe elementy i banalną w obsłudze.

Z opowiastki wieje Mangą. Ale czy to źle?

Oto w krainie żółwi pojawiają się paskudne ośmiornice rodem z kosmosu, które nie dość na tym, że rozmnażają się w króliczym tempie, to jeszcze zamieniają bezbronne żółwiki w kostki lodu swoim mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Jeden żółw jednak ocalał z pogromu i z pomocą gracza oraz najnowszej żółwiej techniki wyrusza na pomoc swoim pobratymcom. Całe sterowanie jego postacią ogranicza się do poruszania myszką w prawo i w lewo oraz naciskania jej głównego klawisza, a do wyboru pozostają te same funkcje przeniesione na klawisze kierunkowe na klawiaturze. Trzy klawisze sterujące to niemalże rekord minimalizmu, gdyż, jeśli mnie pamięć nie myli, pałeczkę pierwszeństwa w tej konkurencji dzierży stareńki Decathlon. Dowcip polega na tym, że za pomocą tylko tych trzech klawiszy grający jest w stanie poruszać swoim żółwikiem po całej planszy, korzystać z dopalacza, rozbijać więżące żółwie kostki lodu, rozbijać beczki, przepychać skrzynie dynamitu, wysadzać miny, rozbijać jaja ośmiornic i... wiele więcej.

Recenzja Super Mario Bros. Wonder - zachwycający powrót króla platformówek
Recenzja Super Mario Bros. Wonder - zachwycający powrót króla platformówek

Recenzja gry

Podchodziłem do Super Mario Bros. Wonder z dużą rezerwą, bo ostatnie platformówki 2D z udziałem hydraulika były mocno odtwórcze i nie miały tej magii co kiedyś. Okazało się jednak, że Nintendo odrobiło zadanie domowe.

Recenzja gry LEGO Skywalker Saga - beztroska rozrywka na trudne czasy
Recenzja gry LEGO Skywalker Saga - beztroska rozrywka na trudne czasy

Recenzja gry

LEGO Star Wars Skywalker Saga, choć nieidealne, dostarcza na rynek cenny ładunek, którego chyba wszyscy teraz potrzebujemy: czystą rozrywkę pozbawioną ciężkiej fabuły i trudnych emocji. Suchy humor, ulubione uniwersum i tysiące znajdziek.

Recenzja gry Psychonauts 2 - mózg rozwalony
Recenzja gry Psychonauts 2 - mózg rozwalony

Recenzja gry

Psychonauts 2 miesza w głowie wieloma stylistyczno-narracyjnymi dziwnościami, chwyta za gardło masą zwrotów akcji i pomysłów na siebie, a na sam koniec łapie za serce ciepłem i morałem snutej opowieści. Psychodeliczny szał ciał, ot co.