Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Pro Evolution Soccer 2017 Recenzja gry

Recenzja gry 17 września 2016, 11:58

autor: Amadeusz Cyganek

Recenzja Pro Evolution Soccer 2017 – wysoki poziom serii PES utrzymany

Rozpoczynamy kolejną piłkarską jesień, która tym razem zapowiada się znakomicie. Potwierdza to nowy PES, który sygnalizuje wysoką formę i daje mnóstwo podstaw do tego, by nie sadzać go na ławce przez cały najbliższy sezon.

Recenzja powstała na bazie wersji PS4. Dotyczy również wersji XONE

PLUSY:
  1. zróżnicowanie i nieprzewidywalność rozgrywki;
  2. praca sztucznej inteligencji;
  3. szereg możliwości w ofensywie;
  4. zoptymalizowane stałe fragmenty gry;
  5. poruszanie się zawodników po boisku;
  6. szeroki wachlarz zagrań;
  7. znacznie poprawione animacje;
  8. mimo wszystko sprawniej łatane błędy z nieaktualnymi składami – postęp od poprzedniej odsłony.
MINUSY:
  1. brak podstawowych licencji;
  2. sędziowie czasami mocno niedomagają;
  3. byłoby lepiej, gdyby reprezentacja Polski w ogóle się nie pojawiła.

Mniej więcej rok temu na rynku pojawiła się jedna z najlepszych odsłon serii Pro Evolution Soccer na przestrzeni ostatnich lat. Gra szalenie wciągająca, przemyślana pod wieloma względami, dobrze skrojona pod każdą piłkarską formację i dająca miłośnikom wirtualnej piłki kopanej sporo frajdy z walki zarówno z komputerowymi przeciwnikami, jak i innymi graczami przez sieć. Tak udana produkcja wzbudzała jednak obawy odnośnie kolejnej edycji, bowiem zazwyczaj bywało tak, że po świetnej części następował regres i na kolejny powrót na tron czekaliśmy nieraz i po kilka lat. Na szczęście już teraz mogę Was uspokoić – Pro Evolution Soccer 2017 zgłasza solidny i stanowczy akces do objęcia tronu króla gier piłkarskich w tym roku. I robi to absolutnie niebezpodstawnie.

To, co niewątpliwie cieszy to fakt, iż nowy PES nie stracił praktycznie nic ze swojej największej zalety – wielowymiarowej, boiskowej nieprzewidywalności. To zasługa nie tylko przemyślanych elementów rozgrywki odpowiadających za funkcjonowanie poszczególnych formacji zawodniczych, ale i sztucznej inteligencji. I to właśnie ona sprawia, że pojedynki z komputerowym przeciwnikiem stają się jeszcze bardziej wymagające – nie sposób bowiem nie odczuć, że walka z rywalami jest w tej odsłonie nieco trudniejsza niż w zeszłorocznej edycji. Sterowany przez AI rywal świetnie bowiem rozpoznaje zamiary gracza i nie popełnia tego samego błędu dwa razy, co wymusza na nas różnicowanie sposobów wyprowadzania ataku.

Atak środkiem czy skrzydłem? Dobre pytanie!

Owszem, wprawny gracz, dobrze operujący szybkimi podaniami i zwodami będzie w stanie przeprowadzić szereg ciekawych akcji jedną stroną boiska, niemniej z pewnością wykreuje on całą masę zupełnie odmiennych zagrań, które pociągną stworzoną akcję w nieco innych kierunkach. Zapomnijcie o kilku 70-metrowych rajdach skrzydłem pod rząd – już za momencik wirtualny przeciwnik zaskoczy nas podwojeniem krycia, a defensywny pomocnik zamiast rozbijać ataki w środku pola dopilnuje, by piłka nie zdążyła dotrzeć z boku boiska w okolice pola karnego.

Widoczki pierwsza klasa!

Nie da się bowiem ukryć, iż rozgrywanie piłki przed „szesnastką” wymaga teraz znacznie większej precyzji i zdecydowania niż wcześniej. Przeciwnicy bardzo agresywnie doskakują do naszych zawodników, próbując wytrącić zawodnika z równowagi przy próbie oddania strzału czy też podania. Holowanie piłki wzdłuż pola karnego to pomysł, który jak najszybciej warto wybić sobie z głowy – to najczęściej droga do wycofania futbolówki do strefy obronnej i mozolnego budowania ataku pozycyjnego praktycznie od podstaw. Często w tych okolicach kotłuje się bardzo mocno i przetransportowanie łaciatej w obręb „szesnastki” to trudne zadanie zwłaszcza wtedy, gdy niekoniecznie chcemy korzystać ze skrzydeł. Trzeba także zwrócić uwagę na świetną organizację defensywy jeśli chodzi o łapanie przeciwników na spalonym – pułapki ofsajdowe są sprawnie zakładane w kluczowych momentach i niekiedy mocno złapiemy się za głowę widząc, że znowu brakuje nam kilku centymetrów do udanego podania.

O wrażeniach z toczonej rozgrywki często decyduje różnorodność i szeroki wachlarz dostępnych zagrań i pod tym względem nowy PES absolutnie nie zawodzi. Już sama ilość podań pozwala stworzyć naprawdę niepowtarzalne akcje, a na boisku dzieje się naprawdę sporo. Wydaje się, iż zawodnicy stali się nieco bardziej ruchliwi, znacznie częściej szukając możliwości do szybkiego zgrania futbolówki czy efektownej klepki, pozostawiającej przeciwnika w kompletnej dezorientacji. To samo tyczy się pracy skrzydłowych, którzy bardzo chętnie pokazują się na wolnym polu oczekując na precyzyjne podanie i nie stronią od dynamicznych zejść do środka, przez co rotacja na poszczególnych ofensywnych pozycjach jest naprawdę duża.

Ja pierwszy, ja najwyżej!

Bramkarze w niezłej formie

Jak w nowym PES-ie zachowują się bramkarze? Cóż – postęp w porównaniu do poprzednich części tej serii niewątpliwie trudno przeoczyć, jednak nadal zdarzają się im zagrania, które na dłuższą metę mogę delikatnie irytować. Cieszy, że golkiperzy stali się nieco bardziej “ludzcy” – przy odpowiednio założonym pressingu piłka po wycofaniu do własnego pola karnego i szybkim wybiciu wielokrotnie ląduje na aucie, a nawet zatrzymuje się na napastniku, co momentalnie kreuje wręcz stuprocentową sytuację na strzelenie bramki. Bramkarze radzą sobie dobrze z każdym rodzajem strzału, choć wydaje się, że złapanie bomby zmierzającej pod poprzeczkę z trzydziestu metrów jest zadaniem niemożliwym. Jak się jednak okazuje, w PES 2017 takie sytuacje są na porządku dziennym. Czasami denerwuje także fakt, iż bramkarze z lubością parują mocne strzały nie za końcową linię boiska, a w kierunku bocznej krawędzi murawy. O ile jest to bardzo potężny strzał, to piłka szybko wyleci na aut – niestety często zdarza się, że do futbolówki szybko ktoś dopada i dogrywa w okolice pola bramkowego na tzw. „pustaka”.

Cieszy także fakt, iż stałe fragmenty gry – zwłaszcza jeśli chodzi o rzuty wolne – zostały odpowiednio urealnione. Poprawiła się praca muru, dzięki czemu futbolówka nie przelatuje przez piłkarzy jak przez dziurawe sito, a i bramkarze lepiej radzą sobie z obroną strzałów. Oczywiście nadal lepiej unikać fauli na 20-25 metrze przed bramką – to zawsze spore zagrożenie zmiany wyniku.

Pierwszy i ostatni raz takie wślizgi!

Dziurawa kieszonka w sędziowskim trykocie

Niestety, wciąż małe zastrzeżenia można mieć do pracy sędziów. W trakcie rozgrywki uparcie chciałem sprawdzić, gdzie leży granica tolerancji arbitrów na boiskowe wybryki i okazało się, iż regularnie znajduje się ona bardzo, bardzo daleko, we wręcz nieosiągalnym miejscu. Złapanie czerwonej kartki – mimo wyraźnych wysiłków w tym kierunku – często jest wręcz niemożliwe. To dziwne, bo wachlarz stosowanych przeze mnie nieczystych zagrań był wyjątkowo różnorodny – a to wykonałem popularne „sanki” od tyłu, a to bez pardonu wjeżdżałem z boku w nogi przeciwnika czy też zdecydowanie powstrzymywałem rywala biegnącego samotnie w stronę bramki. Trzeba jednak przyznać, iż zdobycie bezpośredniej czerwonej kartki jest nieco łatwiejsze niż po dwóch żółtych – często jeden wpis do notesika wystarcza, by przy kolejnych faulach obserwować festiwal upomnień i próśb arbitra o czystą grę. Niejednokrotnie udało się niestety popsuć dobrze zapowiadającą się akcję przez złą ocenę przywileju korzyści. Nadal frustrujące jest także odgwizdywanie końca spotkania czy też pierwszej połowy tuż przed polem karnym czy podczas dynamicznej kontry – to już jednak choroba tocząca obydwie konkurencyjne piłkarskie serie.

Albo udany rajd, albo szybka strata – inny scenariusz nie wchodzi w rachubę.

To jednak tak naprawdę tylko niewielkie mankamenty, bo zmagania w nowym PES-ie są po prostu szalenie absorbujące, ale i wymagające sporej dozy treningu i systematycznego uczenia się nowych zagrań. Futbol w wykonaniu ekipy Konami to niesamowicie plastyczna zabawa z regularnie zmieniającymi się warunkami panującymi na boisku – to zasługa wielu różnorodnych wariantów rozgrywania piłki, nieprzewidywalności przeciwnika i płynnej, atrakcyjnej rozgrywki.

Widać, że twórcy spędzili sporo czasu nad poprawą animacji zawodników, bo ta wygląda naprawdę pierwszorzędnie – piłkarze świetnie operują futbolówką i dobrze poruszają się bez piłki, robiąc to naturalnie. Bardzo dobre wrażenie sprawiają także scenki dyskusji wirtualnych rozjemców z zawodnikami – sędziowie stanowczo gestykulują i pouczają graczy, a jednocześnie potrafią przy tym wyrazić współczucie, zainteresować się losem zawodnika i poprosić o wejście na murawę medyków. Co prawda tych scenek nie ma zbyt wiele, ale w świetny sposób budują meczową atmosferę.

Machajcie panowie, machajcie!

Ulepszone animacje pociągnęły także ze sobą zmiany w oprawie wizualnej tego tytułu, choć nadal można mieć wrażenie, że autorom nie do końca udało się jeszcze okiełznać możliwości wykorzystywanego silnika. Widać to zwłaszcza na zbliżeniach, gdzie piłka bardzo często nie przylega do nogi czy bramkarskich rękawic, a podczas kontaktów incydentalnie zdarza się, że poszczególne części ciała zawodników przenikają przez siebie. Bardzo dobrze odwzorowano z kolei największe gwiazdy futbolu, oczywiście przy założeniu, iż Konami posiada odpowiednie licencje.

Real ‘MD White’ Madryt

A tym niestety tradycyjnie mamy spory problem, bo walka na tym polu pomiędzy EA a japońskim koncernem wcale nie zwalnia, a producenci PES-a po raz kolejny tę wojnę sromotnie przegrywają. Pro Evolution Soccer 2017 w kwestii licencji stosuje bardzo nieprzyjemną zasadę dawania, ale i jednoczesnego odbierania w pełni odwzorowanych zespołów. I tak oto w grze pojawia się FC Barcelona, ale zamiast Realu Madryt mamy MD White; jest Arsenal i Liverpool, nie ma z kolei Manchesteru United, Juventusu czy Bayernu. Licencje na wyłączność to choroba, która toczy światek wirtualnej piłki nożnej od dawien dawna i po raz kolejny Konami zostaje w tyle. Nadal istnieje także problem z aktualnością poszczególnych składów, niemniej jednak wreszcie postanowiono z tym w miarę skutecznie walczyć, wprowadzając sprawnie działający Live Update, który powoli niweluje wszelkie braki związane z brakiem odwzorowania ruchów transferowych w poszczególnych zespołach.

Polak, Ukrainiec – dwa bratanki bez licencji.

Kamyczkiem do ogródka jest (nie)obecność reprezentacji Polski – niby w grze ją znajdziemy, za to w składzie brak jakiegokolwiek „orła Nawałki” – zamiast rodzimych zawodników mamy kompletnie zmyślonych piłkarzy o brytyjsko brzmiących nazwiskach. Co to za frajda biegać zawodnikami w narodowych trykotach, skoro zakładają je Burrows, Bacon, Parker czy Bower?!

Niewiele zmieniło się w kwestii trybów rozgrywki – jedynie Master League poczyniono bardzo niewielkie zmiany jeśli chodzi o rynek transferowy czy też planowanie kolejnych spotkań. Poza tym moduł zabawy jest ten sam, zarówno jeśli chodzi o multiplayer, jak i rozgrywkę dla pojedynczego gracza, gdzie znów znajdziemy cały zestaw klubowych rozgrywek pucharowych.

Czasami słychać opinie, że serii Pro Evolution Soccer wybacza się zbyt dużo – zwłaszcza w kontekście braku podstawowych licencji. Muszę jednak przyznać, iż warto puścić tę kłopotliwą sprawę mimo uszu i skupić się na rozgrywce, bo ta jest naprawdę pierwszorzędna. Olbrzymia różnorodność zagrań, sprawnie poczynająca sobie sztuczna inteligencja, świetnie odwzorowane poruszanie zawodników po murawie czy też autentyczne emocje wydobywające się po każdej sfinalizowanej czy też zmarnowanej akcji to coś, czego nie da się przecenić. Mimo małych niedociągnięć w nowego PES-a gra się jeszcze lepiej niż w poprzedniego, a to przecież w tym wszystkim najważniejsze.

Recenzja gry Pro Evolution Soccer 2017 na PC – zmian jak na lekarstwo
Recenzja gry Pro Evolution Soccer 2017 na PC – zmian jak na lekarstwo

Recenzja gry

Pecetowi fani futbolu nie mają lekko – kiedyś ignorowali ich twórcy FIF-y, dziś to samo robią producenci PES-a. I to już któryś raz z rzędu.

Recenzja Pro Evolution Soccer 2017 – wysoki poziom serii PES utrzymany
Recenzja Pro Evolution Soccer 2017 – wysoki poziom serii PES utrzymany

Recenzja gry

Rozpoczynamy kolejną piłkarską jesień, która tym razem zapowiada się znakomicie. Potwierdza to nowy PES, który sygnalizuje wysoką formę i daje mnóstwo podstaw do tego, by nie sadzać go na ławce przez cały najbliższy sezon.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.