autor: Patryk Łukasz Kubiak
Głupie filmy, które były... niezłe
Dobre kino nie musi poruszać, wzruszać czy pozostawiać z milionem pytań bez odpowiedzi. Czasem wystarczy, że podczas seansu uśmiechniemy się kącikiem ust.
Spis treści
- Głupie filmy, które były... niezłe
- Armia umarłych (Army of the Dead)
- Co robimy w ukryciu (What We Do in the Shadows)
- American Ultra
- Bestie na krawędzi (Ji-pu-ra-gi-ra-do Jab-go Sip-eun Jib-seung-deul)
- John Wick
- Kolejny film o Boracie (Borat Subsequent Moviefilm)
- Chłopaki nie płaczą
- Stuber
John Wick
Co to: Keanu Reeves, proszę państwa, w niemal kultowym już obrazie
Rok premiery: 2014
Gdzie obejrzeć: Player, Cineman, Rakuten, Canal+
John Wick nie udaje. To film, w którym kości trzeszczą, krew tryska po boazerii, a Keanu Reeves – mimo wówczas pięćdziesiątki na karku – uwija się jak w ukropie, łamiąc karki kolejnym osiłkom. Produkcja, za której scenariusz odpowiada znany fanom kina akcji Derek Kolstad (Tajemnicza przesyłka czy Mordercze starcie – obydwa z Dolphem Lundgrenem), nie obiecuje niczego więcej ponad to, czym jest. A jest naprawdę doskonała w swojej klasie.
Pierwsza część uznanej już serii o przygodach emerytowanego zabójcy to debiut reżyserski Chada Stahelskiego i Davida Leitcha, którzy wcześniej odgrywali mało znaczące role w filmach akcji różnej maści. Stahelski był nawet dublerem Reevesa w Matriksie. Zebrane przez lata doświadczenie z planu zaprocentowało i dało naprawdę wybuchowy efekt. Fabuła w Wicku jest jedynie pretekstem. Tutaj cel uświęca środki, a twórcy dążyli do jednego: ukazania jak największej liczby jak najbardziej widowiskowych scen walki.
Następne części to również doskonałe obrazy sensacyjne, ale to właśnie początek przygody Johna Wicka umieszczam w niniejszym zestawieniu, bo dzięki najwyższej jakości realizacji pozwolił on na powrót mocnego kina akcji do masowej świadomości. Trochę tak, jakby Keanu przeniósł nas na barkach z powrotem do lat 80. XX wieku. Jeśli ktoś miał to zrobić, to właśnie on.