filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Filmy i seriale 4 października 2004, 12:15

autor: Daniel Sodkiewicz

Recenzja filmu „Hellboy”

„Hellboy'a” można przypisać do gatunków kina takich jak: horror, thriller, akcja i Sci-Fi. Znajdziemy w nim bowiem dużą ilość brutalnych scen walki, odrobinę przerażających potworów, sporo akcji i oczywiście szeroko pojęte elementy fantastyczno-naukowe.

Adaptacje komiksów to ostatnio bardzo popularna praktyka amerykańskich filmowców, którzy m.in. po szumnym Hulku i SpiderManie podjęli się stworzenia pełnometrażowego filmu o Hellboy’u. Osobiście nie jestem fanem kolorowych książeczek z rysunkami i niewielką ilością tekstu opowiadających o czerwonym bohaterze (mowa oczywiście o Hellboy’u), a do kina wybrałem się jako przeciętny widz, który dopiero kilka dni przed premierą filmu przeglądnął komiksy autorstwa Mike'a Mignoli o herosie, którego poczynania zobaczy na dużym ekranie. Bez większych emocji zasiadłem więc na krzesełku w kinie i...

Pod koniec II Wojny Światowej naziści przy użyciu czarnej magii, chcą stworzyć czerwonoskórego demona, który pomoże przechylić szalę zwycięstwa na stronę Hitlera. W momencie otwarcia bramy do piekieł i rozpoczęcia procesu przywoływania syna szatana, do akcji wkraczają alianci. Kilka granatów i brawurowa akcja żołnierzy zapobiega wielkiemu nieszczęściu. Niestety portal okazuje się być dostatecznie długo otwarty, aby na ziemię przedostała się jakaś siła nieczysta. Niedaleko zgliszcz pobojowiska zostaje odnaleziona mała, czerwona istota, którą dowodzący całą akcją profesor Bruttenholm postanawia się zaopiekować.

Czerwonego stwora nazwano Hellboy (piekielny chłopiec), poczym przez żmudne 40 lat trenowano i nauczano, aby stanął po stronie dobra i chronił ludzkość przed wszelkim złem. Powstała nawet organizacja B.B.P.O (Biuro Badań Paranormalnych i Obrony) składająca się m.in. z wtajemniczonych członków FBI, których zadaniem jest wspierać Hellboy’a w walce z mocami ciemności. Aby nie zdradzać fabuły filmu, wspomnę tylko, iż w końcu nasz bohater będzie musiał stawić czoła jego pierwotnemu twórcy, czarownikowi zwanego Rasputinem. Tyle o samej fabule, która, co warto zaznaczyć, dość wiernie oddaje treść znaną miłośnikom komiksów o Hellboy’u.

Selma Blair jako Liz Sherman; kobieta w guście Hellboy’a. W jednym z dialogów Liz możemy usłyszeć: „czerwony czy biały – wszyscy faceci są tacy sami”(*).

Film Hellboy można przypisać do gatunków kina takich jak: horror, thriller, akcja i Sci-Fi. Znajdziemy w nim bowiem dużą ilość brutalnych scen walki, odrobinę przerażających potworów, sporo akcji i oczywiście szeroko pojęte elementy fantastyczno-naukowe. Aby ekranizację można było szczerze pochwalić, do powyższych czynników potrzeba jeszcze dobrej obsady osobowej zarówno na planie jak i poza kadrem. Reżyserią filmu oraz stworzeniem jego scenariusza zajął się Guillermo del Toro, którego jednym z poprzednich dzieł był film Blade: Wieczny łowca 2 (Blade 2). Co zaś tyczy się obsady aktorskiej, w rolę Hellboy’a wcielił się, znany m.in. z takich filmów jak Two Soldiers (jako Pułkownik James McKellogg) i Wróg u bram (jako Kulikow), wspaniały aktor ze specyficznym wyglądem – Ron Perlman. U jego boku zagrała też m.in. Selma Blair jako Liz Sherman (wcześniej znana m.in. jako Karen z filmu Męska rzecz), niezbyt znany aktor Rupert Evans, który w Hellboy’u wcielił się w rolę pracownika FBI Johna Myersa, oraz Karel Roden jako Grigorij Rasputin, którego wcześniej można było ujrzeć m.in. w filmie Krucjata Bourne'a w roli Gretkova. Zarzutów do gry aktorskiej z pewnością nikt mieć nie powinien (no, może trochę do Selmy Blair wcielającej się w Liz, która grała dość mało przekonywująco), każdy z bohaterów posiada wyrazisty charakter, a ogólna ocena aktorskiego kunsztu w filmie wypada bardzo przyzwoicie. Na pochwałę zasługują także kostiumy i efekty specjalne występujące w ekranizacji. Co prawda, odkrywczych czy choćby bardziej innowacyjnych ujęć wykorzystujących moc dzisiejszych komputerów trudno jest się doszukać podczas 122 minutowego seansu Hellboy’a, niemniej jednak całość prezentuje się bardzo dobrze, a ludzie odpowiedzialni za obraz w filmie zasługują na co najmniej szczere gratulacje.

Ron Perlman (Hellboy); duży człowiek, wiec i duże zdjęcie w naszej recenzji mu się należy.

Sceny walki to popis nie tylko efektów specjalnych, ale także kunsztu i sprawności fizycznej Hellboy’a (Ron Perlman). Niestety szybkie akcje, jakie oglądamy na kinowym ekranie, nie należą do najbardziej zapierających dech w piersiach wyczynów. Wbrew szybko rozgrywającym się zdarzeniom, całość wydaje się ciągnąć dość ślamazarnie, a miejscami powodować u widza znudzenie. W fabułę dość niezgrabnie wpleciono wątek miłosny, w którym Hellboy zakochany w ognistej (dosłownie) Liz Sherman, napotyka rywala (agenta Myersa) w walce o serce wybranej kobiety. Wygląda to trochę sztucznie, a ewentualne uczucie pomiędzy bohaterami nie jest pokazane w przekonujący odbiorcę sposób.

Na szczęście, od kinowej porażki, Hellboy broni się dialogami i mocno zaakcentowanym aspektem humorystycznym. Dowcipami na lewo i prawo miota oczywiście nasz heros – Hellboy – który do całej sprawy ratowania świata podchodzi z lekkim przymrużeniem oka. To właśnie jego zabawne teksty chronią niektóre sceny w filmie od totalnej porażki i krytyki. Jako przykład idealnie nadaje się moment, w którym Hellboy wpada do brzucha przeogromnego potwora, poczym wewnątrz bestii detonuje granaty. Monstrum chwilę później przestaje oczywiście istnieć, okolica ocieka jego wnętrznościami, zaś Hellboy wychodzi z tego bez większego uszczerbku na zdrowiu i wyglądzie. Załamałbym w tym momencie ręce, gdyby nie tekst: „chyba jutro będą zakwasy” (*) :-). W filmie brzmi to przezabawnie, martwi jednak poczucie niezniszczalności bohatera, przez co odbiorca nie ma możliwości zaznać choćby niewielkiej obawy o życie Hellboy’a.

Kolejny po Hellboy’u dziwoląg występujący w filmie. Niemniej jednak – jedna z sympatyczniejszych postaci.

Hellboy jest jedną wielką bajką i tylko ten się nie zawiedzie na filmie, kto spodziewa się lekkostrawnej, miejscami zabawnej dobranocki dla większych dzieci. Co jednak ważne, w kinie widziałem, iż podczas seansu dobrze bawiły się zarówno osoby w wieku 12 jak i 40 lat; czyżby film można było nazwać projektem rodzinnym? Jest to chyba najtrafniejsze określenie, gdyż mimo kilku dość brutalnych dla młodych widzów scen, film przypadnie do gustu zarówno mało wymagającym miłośników S-F, jak i osobom z grona „kina familijnego”. Nie można zapomnieć także o fanach komiksów z Hellboy’em. Dla nich jest to oczywiście pozycja obowiązkowa, co więcej, zdaniem krytyki, jest to dotychczas najlepsza komiksowa ekranizacja. Filmu nie można niestety nazwać pozycją obowiązkową, a odbiorca wychowany na Matrixach, Władcach Pierścieni i Terminatorach uzna zapewne Hellboy’a za stratę czasu. Film spełnia jednak podstawowe założenia swojego powstania i jest po prostu projektem ze średniej półki, dla mało wymagających kinomaniaków.

Czy ten związek ma przyszłość? Oczywiście, że tak. Babki lecą na napakowanych bohaterów.

Warto przypomnieć, iż Hellboy ma swój udział także w rynku gier komputerowych w postaci już dość starej (z 2000 roku) gry akcji od Cryo Interactive. Na koniec zapraszam do zapoznania się z ciekawostkami wygrzebanymi z zakamarków sieci dotyczącymi filmu "Hellboy".

A oto i sam Hellboy, który po premierze filmu w USA stał się symbolem czarnego, ciętego humoru.
  • Film „Hellboy” został w USA przyjęty na tyle dobrze, iż trwają już prace nad jego sequelem (Hellboy 2 już w 2006), a w planach jest nawet trzecia część opowieści o Czerwonym Bohaterze.
  • Guillermo del Toro (reżyser filmu) już od dawna chciał zrealizować ekranizację Hellboy’a, jednak nie mógł tego dokonać przez ograniczenia finansowe. Realizacja marzeń stanęła otworem po sukcesie Blade 2. Guillermo del Toro otrzymał nawet propozycję reżyserii Blade 3, z czego zrezygnował na rzecz Hellboy’a.
  • Guillermo del Toro podczas kręcenia filmu nie znajdował się tylko za kamerami. Reżyser podłożył głos dla małego Hellboya, Kroenena i Trupa Ivana, oraz pokazał się na jednym z ujęć jako facet w tłumie przebrany za rycerza.
  • Hellboy w pierwowzorze posiada prawą kamienną rękę. Twórcy filmu chcieli w swojej ekranizacji obdarzyć bohatera nie prawą, ale lewą kamienną kończyną, aby ułatwić grę aktorowi. Na szczęście okazało się, że Ron jest leworęczny.

Daniel „KULL” Sodkiewicz

(*) – teksty cytowane z pamięci – mogą w niewielkim stopniu odbiegać od oryginału.