filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Filmy i seriale

Filmy i seriale 30 grudnia 2019, 15:30

10 rzeczy, które Netflix musi poprawić w 2. sezonie Wiedźmina

Wiedźmin robi furorę na platformie Netflix, a my szukamy dziury w całym, rozbieramy amerykańską produkcję na czynniki pierwsze i zastanawiamy się, co można by zrobić lepiej.

Spis treści

Martwy świat, czyli generyczne fantasy

Widzieliście już serial – spróbujcie teraz na jego postawie opisać, jak wygląda świat Wiedźmina. Miasta, karczmy, rzeki czy nawet przydrożne kapliczki. Ale nie oszukujcie – nie na podstawie opowiadań, sagi czy gier, tylko samego serialu. Problem w tym, że jak próbuję wyjść poza jego wąskie kadry, to obraz, jaki podsuwa mi wyobraźnia, jest mdły i nijaki. Czemu? Ponieważ twórcy nie dość, że rzeczonego świata za bardzo nie pokazują, to jeszcze jak już to robią, jest on pozbawiony charakteru.

W trakcie pierwszego sezonu oglądamy głównie wnętrza pomieszczeń i dużo, dużo lasów. Te drugie są często absurdalnie zamglone, a przez to strasznie do siebie podobne, zaś te pierwsze to najbardziej typowe i banalne fantasy, jakie można sobie wyobrazić. Wszystkie karczmy wyglądają tak samo, bez względu na to, czy są w Nilfgaardzie, czy w Temerii. Nie wiemy też, co jest obok nich – inne budynki? Jakieś miasteczko? A może pola lub ogródek? Porównajcie to sobie z pierwszą gospodą z Wiedźmina 3 – i jej otoczeniem.

Witajcie w Cintrze, mamy tutaj wiele atrakcji. Oto słynne puste ulice.

Weźmy pod lupę taką Cintrę. Tylko pamiętajcie, że to przecież najmocniej eksponowane miejsce w serialu. Większość akcji toczy się w tej samej, pustej jak protestancki kościół, sali balowej czy też tronowej. Poza tym widzimy parę kamiennych korytarzy i pustych komnat, jakieś fragmenty murów, pojedynczą wieżę, w której bronią się wojska Calanthe. Parę razy pojawia się też bardzo odległa panorama całego miasta. Tak odległa, że w sumie prawie nic ciekawego nie widać. I tyle – to wszystko. Ba, twórcy pod koniec sezonu serwują nawet te same sceny z Cintry, które oglądaliśmy w pierwszym odcinku.

Albo popatrzcie na Blaviken – to miasteczko, w którym regularnie organizowany jest targ. Następny odbędzie się już za chwilę, a przygotowania do niego musiały rozpocząć się w trakcie wizyty Geralta. Tylko jakie przygotowania, spytacie? Bo w serialu nic takiego nie widać. Znowu – oglądamy parę smutnych i pustych uliczek, typową karczmę, ze dwie chaty i wieżę Stregobora. Efekt jest dość mizerny, a to przecież chyba drugie po Cintrze najlepiej pokazane miejsce z pierwszego sezonu.

W obrazie świata Wiedźmina bardzo zauważalne są ograniczenia budżetowe. Niewątpliwie odstaje on od tego, co pokazała konkurencja. Gra o tron miała swój styl – mocno wzorowany na średniowiecznej Anglii, ale unikatowy i wyróżniający ten serial na tle innych. Polacy z CD Projektu RED wykorzystali słowiańskie motywy w trzeciej odsłonie Wiedźmina właśnie po to, żeby ich wizja odróżniała się od dziesiątków innych gier RPG. Niestety, Netflixowi się to nie udało – zaprezentował najbardziej typowe fantasy, jakie można sobie wyobrazić. Tak generyczne, że dekoracje spokojnie mogłyby zostać użyte na planach paru innych seriali.

Część z Was powie, że się czepiam – że przecież serial wcale nie wygląda tak źle. Jasne, to nie jest tragedia, ale mnie jego świat rozczarował – zwłaszcza w porównaniu z tym, jak barwnie i z jaką masą smaczków czy detali opisał go Sapkowski. A nawet nie tyle rozczarował, co go po prostu nie zobaczyłem.

A tak sobie siedzimy. Cały czas. I patrzymy w reflektor.

BROKILON ZNACZY MARTWY LAS

Świętego lasu driad już raczej poprawić się nie da, ale to nie znaczy, że nie możemy sobie na niego ponarzekać. A problem, wbrew temu, co wypisują internetowi troglodyci, wcale nie ma związku z kolorem skóry driad. Brokilon przede wszystkim jest miejscem tak nijakim, że aż człowieka skręca. Absurdalne natężenie promieni słonecznych to bardzo tani i równie mało udany chwyt, żeby nadać mu jakiś charakter.

Nie pomaga też, że tych kilkanaście (!) driad, które go zamieszkują… w zasadzie nic nie robi. Tak, mieszkanki magicznego lasu nie mają szałasów, nie zbierają roślin, nie przygotowują posiłków, prawie ze sobą nie rozmawiają. Po prostu stoją lub kucają. To miejsce robi bardziej przygnębiające wrażenie niż sterta trupów na jego obrzeżach – choć raczej nie było to zamierzeniem twórców. Zupełnie mnie ta wizja Brokilonu nie przekonuje. Las z serialu wygląda jak teatralna dekoracja, a nie miejsce, w którym żyją driady. Gdybym był jedną z nich, szybko bym stamtąd wyemigrował…

JAKIE SĄ SZANSE NA POPRAWĘ?

Większy budżet może poprawić sytuację, ale tylko wówczas, gdy twórcy sami dostrzegą, że ich projekt świata jest po prostu generyczny. Jeśli postanowią się go trzymać, to może i otrzymamy więcej, ale będą to po prostu typowe średniowieczne pejzaże fantasy.

Adam Zechenter

Adam Zechenter

W GRYOnline.pl pojawił się w 2014 roku jako specjalista od gier mobilnych i free-to-play. Potem przez wiele lat prowadził publicystykę, a od 2018 roku pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Obecnie szefuje działowi wideo i prowadzi podcast GRYOnline.pl. Studiował filologię klasyczną i historię (gdzie został szefem Koła Naukowego); wcześniej stworzył fanowską stronę o Tolkienie. Uwielbia gry akcji, RPG-i, strzelanki i strategie. Kiedyś kochał Baldur’s Gate 1 i 2, dziś najczęściej zagrywa się na PS5 i od myszki woli pada. Najwięcej godzin (bo blisko 2000) nabił w World of Tanks. Miłośnik książek i historii, czasami grywa w squasha, stara się też nie jeść mięsa.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Podoba Ci się Geralt w wykonaniu Henry'ego Cavilla?

Tak
90,2%
Nie
9,8%
Zobacz inne ankiety