Zmierzch Steama? Netflix gier wideo coraz bliżej, a Valve milczy

Choć dziś pozycja Steama wydaje się niezagrożona, istnieje możliwość, że w ciągu najbliższych kilkunastu lat spotka go podobny los, jaki on sam zgotował pudełkowym wersjom gier.

Michał Grygorcewicz

Półtorej dekady temu, gdy debiutował Steam, a nieliczni twórcy gier zaczynali nieśmiało przebąkiwać o wizji przyszłości bez płyt i pudełek, za to z wirtualnymi kontami i pobieraniem plików przez sieć, brzmiało to wszystko jak totalne science fiction. Prawie nikt takiego scenariusza nie brał poważnie pod uwagę – a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości.

Tymczasem wydarzenia potoczyły się w lawinowym tempie i dziś na rynku pecetowym sprzedaż pudełkowa dogorywa, będąc w zasadzie jedynie przedłużeniem dystrybucji cyfrowej. W pudełkach w końcu i tak znajdujemy po prostu kody do Steama, a nawet jeśli na płycie są pliki z grą, musimy ją aktywować w systemie.

Na konsolach sytuacja prezentuje się lepiej (a może gorzej?), ale mając w pamięci zapędy Microsoftu przed premierą Xboksa One i doskonałą kondycję cyfrowych sklepów, można zakładać, że postępu zatrzymać się nie da. Już chyba tylko najwięksi optymiści wierzą, że pudełkowe wydania gier przetrwają najbliższe lata rozwoju branży.

Steam w tej chwili jest niekwestionowanym liderem pecetowego rynku, ale jeśli stanie się przestarzały, sytuacja może ulec drastycznej zmianie. - 2018-06-29
Steam w tej chwili jest niekwestionowanym liderem pecetowego rynku, ale jeśli stanie się przestarzały, sytuacja może ulec drastycznej zmianie.

Kupowanie cyfrowych wersji gier (czy raczej ich „wypożyczanie”, o czym warto pamiętać – zgodnie z licencją nie płacimy za posiadanie gier, a jedynie za możliwość korzystania z nich) wcale nie musi się jednak okazać finalnym etapem tych zmian. Właściwie to, sądząc po ruchach wybranych deweloperów oraz sytuacji na rynkach muzycznym, serialowym i filmowych, można przewidywać, że w najbliższych latach czeka nas kolejna rewolucja, tym razem polegająca na niemal całkowitym przejściu do grania w oparciu o usługi abonamentowe.

Netflix gier wideo

Zanim zaczniecie ostrzyć widły i szykować pochodnie, by bojkotować kolejne próby odebrania graczom własności nad grami, warto się zastanowić, czy abonamentowe granie faktycznie byłoby takie złe? Spójrzmy na takiego Netflixa – za cenę dwóch biletów do kina, jednego obrazu na DVD bądź połowy płytki Blu-ray, otrzymujemy miesięczny dostęp do biblioteki tysięcy filmów i setek seriali, wszystkich w wysokiej jakości, w większości z profesjonalną polską wersją językową, możliwych do natychmiastowego, wygodnego odpalenia. Nie mniej dobrze wypada chociażby Spotify, które już w darmowej wersji oferuje gigantyczną bazę muzyki do odsłuchania, a przy opłacie miesięcznej, wynoszącej mniej niż cena nowego albumu znanego wykonawcy, pozwala cieszyć się tą bazą bez ograniczeń w rodzaju reklam i w zadowalającej jakości.

Początki Netflixa w Polsce były burzliwe, ale dziś już tylko najwięksi malkontenci narzekają na liczbę oferowanych przez usługę filmów i seriali. - 2018-06-29
Początki Netflixa w Polsce były burzliwe, ale dziś już tylko najwięksi malkontenci narzekają na liczbę oferowanych przez usługę filmów i seriali.

Sukces tych platform wynika przede wszystkim z wyjątkowej wygody i atrakcyjnego stosunku ceny do oferowanej zawartości. Za niewielką kwotę otrzymujemy olbrzymie popkulturowe biblioteki, korzystanie z których jest zwyczajnie o wiele prostsze od samodzielnego kompletowania wybranych tytułów. A taki komfort na dłuższą metę bardzo rozleniwia. Przykładowo, choć sam lubię zbierać płyty DVD z filmami i wciąż ozdabiają one moje półki, zdarzyło mi się już, że mając daną produkcję w domowej kolekcji, odpalałem ją z Netflixa, gdyż było to po prostu szybsze i mniej kłopotliwe.

Czy układ, w którym za 60 zł miesięcznie otrzymujemy pełny dostęp do, powiedzmy, tysiąca gier – w tym najświeższych premier, za które w dniu ich debiutu musimy płacić ponad 200 zł – jest taki zły? Osobiście mocno zawahałbym się przed zbojkotowaniem firmy, która zaoferowałaby taką usługę, zwłaszcza gdyby abonament obejmował też DLC do dostępnych tytułów.

STREAMING

Przyszłością gier są nie tylko abonamenty, ale również strumieniowanie danych. W dużym skrócie technologia ta polega na tym, że dana gra odpalana jest po stronie serwera, do użytkownika wysyłany jest zaś wygenerowany obraz, tak jakby był to film, a urządzenie, na którym gramy, odsyła z kolei do serwera informacje o wciskanych przez nas przyciskach czy ruchach myszy. Dzięki strumieniowaniu uruchomimy nawet najbardziej wymagającą technicznie grę na najsłabszym sprzęcie.

Niestety, duże ilości przesyłanych danych powodują, że aby technologia ta działała w miarę sprawnie, potrzebne jest bardzo dobre łącze. „W miarę sprawnie” wciąż oznacza natomiast odczuwalne opóźnienie, przez co – o ile streaming sprawdza się w turówkach czy przygodówkach – tak już w produkcjach wymagających szybkiej reakcji, jak strzelanki bądź tytuły akcji, nie pozwala na komfortową grę. Z tego względu technologii ta z pewnością nie zdobędzie popularności tak szybko jak abonamenty.

Nie znaczy to jednak, że nikt z nią nie eksperymentuje. Usługa PlayStation Now (niedostępna w naszym kraju, ale działająca od lat m.in. w Stanach) na przykład łączy streaming z abonamentem, pozwalając za miesięczną opłatą uzyskać dostęp do kilkuset klasycznych już dzieł i streamować je nie tylko na konsole, ale także na PC. Wybrane kupione na Steamie czy innym uPlayu gry, które są zbyt wymagające dla naszego peceta, da się natomiast odpalić za pomocą serwerów w chmurze Nvidii i następnie przestrumieniować rozgrywkę z nich na własny komputer – to z kolei umożliwia usługa GeForce Now.

Podobało się?

48

Michał Grygorcewicz

Autor: Michał Grygorcewicz

Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

Opłacasz jakieś growe usługi abonamentowe (np. PS Plus, Xbox Game Pass, Origin Access)?

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Inne Gry
2018-07-18
02:08

zanonimizowany1187984 Centurion

Akcje Netflixa wciąż spadają i chyba szybciej się wykruszy niż Steam

https://www.money.pl/gielda/wiadomosci/artykul/netflix-gielda-akcje-uzytkownicy-filmy,207,0,2411215.html

Komentarz: zanonimizowany1187984
2019-05-18
10:46

KaMeR Legionista

byli już tacy co byli netflixem gier. i co? nic, umarli

Komentarz: KaMeR
2019-07-24
07:10

amfa24 Konsul

amfa24

Zważywszy na to ile godzin mam przegranych w gry tak wole posiadać niż wykupywać abonament było by bez sensu.

Komentarz: amfa24
2019-07-24
09:18

premium807909 Centurion

premium807909

Abonament nadaje się wyłącznie dla gier sieciowych gdzie i tak wydaje się cenę za tytuł AAA, który już za rok może być niegrywalny z powodu braku osób do gry.

Komentarz: premium807909
2019-07-24
09:47

kubuses Konsul

kubuses

Z abonamentem w PL jest tak, że jak trzeba go płacić, to i tak znajdziemy jakiś sposób żeby to obejść, albo rozwiązanie, które będzie darmowe, bo przecież nie będziemy wydawać naszych ciężko zarobionych cebulionów na coś, co można mieć za darmo. Osobiście wolę kupować gry jednorazowo niż płacić za nie abonament, nawet jeżeli będę miał dostęp do jakiejś mega biblioteki gier (np 300 gier) to kiedy będę miał niby czas żeby zagrać chociaż w 1/3?

Komentarz: kubuses

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl