Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 13 marca 2018, 14:53

autor: Bartosz Świątek

Ostatnia przygoda Geralta – czym będzie Pożegnanie Białego Wilka?

Grupa polskich moderów tworzy ambitny mod do Wiedźmina 2: Zabójców królów, który w założeniu ma stanowić zwieńczenie przygód Geralta z Rivii. Czym charakteryzuje się Pożegnanie Białego Wilka?

Wiedźmin po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci… i po raz ostatni. - Ostatnia przygoda Geralta – czym będzie Pożegnanie Białego Wilka? - wiadomość - 2018-03-13
Wiedźmin po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci… i po raz ostatni.

Trzech polskich moderów – Patryk, Konrad i Kamil – podjęło się stworzenia przygody, która ma stanowić zwieńczenie wiedźmińskej trylogii od CD Projekt RED, a w szczególności losów protagonisty książek i gier, czyli Geralta z Rivii. Projekt powstaje już od dwóch lat, nosi tytuł Pożegnanie Białego Wilka i będzie ambitnym modem do... Wiedźmina 2: Zabójców Królów.

Komu to w ogóle potrzebne?

To pytanie, które nasuwa się pewnie wielu z Was. Wiedźmin 3: Dziki Gon dostał przecież Krew i Wino – dodatek, który w założeniu deweloperów miał odgrywać taką właśnie rolę: zwieńczenia przygód i pożegnania z bohaterem, który towarzyszył graczom (i czytelnikom) przez tyle lat. Według znakomitej większości krytyków była to próba udana (w naszej recenzji rozszerzenie otrzymało rzadko spotykaną, okrągłą dziesiątkę). Po co więc komu jeszcze Pożegnanie Białego Wilka? Odpowiedź jest prosta: zdaniem całkiem sporej grupy fanów, w zakończeniu przygotowanym przez CD Projekt RED brakowało pewnego podsumowania, po którym można by postawić stosowną kropkę, tym samym w końcu wysyłając Geralta na zasłużoną emeryturę. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, że darowanej Płotce w zęby się nie zagląda. Każdy powód jest dobry, by powrócić do wiedźmińskiego uniwersum, czyż nie?

W Wiedźminie 3 brakowało takiego super szczęśliwego zakończenia. Wiem, że to trochę ckliwe, ale brakowało mi po prostu… Coś się kończy, coś się zaczyna – argumentował Konrad, jeden z twórców omawianej modyfikacji.

W Pożegnaniu Białego Wilka pokierujemy także Ciri.

Historia przedstawiona w modzie będzie mocno inspirowana nienależącym do kanonu wiedźmińskiego świata opowiadaniem Andrzeja Sapkowskiego Coś się kończy, coś się zaczyna, ukazującym trzydniowe, huczne – i jak to zwykle bywa w Wiedźminie – niepozbawione przygód wesele Geralta i Yennefer. To jednak nie wszystko – twórcy modyfikacji postanowili wpleść w swoją opowieść także wątki powiązane z postaciami, które występowały wyłącznie w grach. Dzięki temu każdy bohater ma otrzymać stosowne pożegnanie. Kluczowe znaczenie mają mieć jednak Geralt, Yennefer oraz Ciri.

Generalnie skupialiśmy się na tym, żeby jednak wykorzystywać postacie, które już były, które Geralt i Yennefer już znają – bo to jest epilog, to jest zakończenie. Chcemy zobaczyć, jakie te postacie mają plany na przyszłość, jak się będą zachowywały w nowych dla nich sytuacjach – powiedział drugi z moderów, Patryk.

Czemu nie trójka?

Decyzja o pracy nad modem do drugiej, a nie trzeciej – znacznie bardziej przecież zaawansowanej technicznie – odsłony przygód popularnego „Wieśka” jest powiązana z faktem, że w przeciwieństwie do Dzikiego Gonu, Zabójcy Królów otrzymali rozbudowany edytor, który oferuje znacznie większe możliwości amatorskim twórcom – tzw. RED Kit. Takie podejście do sprawy również wiązało się jednak z pewnymi komplikacjami.

Czytam pierwszą stronę i mówię do Konrada „Słuchaj, ale to jest niemożliwe, żeby to stworzyć, bo masz tam postacie, które nie występują w dwójce, na przykład Yennefer”. Zorientowałem się, że w głównej sali będzie około pięćdziesięciu osób… dobrze, że nie było mnie przy tworzeniu tej fabuły, bo nigdy w życiu bym się na to nie zgodził – opowiadał Kamil, trzeci z autorów Pożegnania Białego Wilka.

Nie zabraknie klimatycznych lokacji.

Problemy sprawiało także tworzenie scen animowanych. Twórcy modyfikacji bardzo chcieli, by przypominały one to, co znamy z Wiedźmina 3, jednak, jak to mówią, łatwiej powiedzieć niż zrobić. Nie dość, że silnik Zabójców Królów był znacznie bardziej statyczny pod względem sposobu ukazywania konwersacji (np. ujęć kamer), to jeszcze moderzy nie mogli od podstaw tworzyć własnych scen – jedynie modyfikować już istniejące. Zaprojektowanie nowych, ładnie animowanych i budzących skojarzenia z filmem dialogów wymagało więc mozolnego sklejania ich ze zmodyfikowanych kawałków starych konwersacji.

Szalone ambicje – skala Pożegnania Białego Wilka

Skala projektu ma być porównywalna z Sercami z Kamienia, przy czym dostaniemy nie jedno, a aż trzy odmienne zakończenia. Dzięki zastosowaniu dość nietypowego rozwiązania, które pozwoli graczom wcielać się w bohatera historii opowiadanej przez daną postać w czasie wesela, zobaczymy zupełnie nowe, nieznane nam wcześniej lokacje. Pomimo skupienia się na istniejących już postaciach, w modyfikacji nie zabraknie również bohaterów stworzonych przez jej autorów. Jednym z nich ma być Bjarne – wiedźmin ze szkoły Niedźwiedzia, który będzie towarzyszył Eskelowi w polowaniu na potwora. Rozgrywka w Pożegnaniu nie będzie się bowiem opierała wyłącznie na rozmowach z bohaterami – znajdzie się też miejsce na akcję. Słowem: skala projektu jest naprawdę porażająca. Jego stworzenie wymagało dosłownie tysięcy godzin.

Bjarne - nowy wiedźmin ze szkoły niedźwiedzia.

Samo stworzenie zamku Kaer Morhen to pamiętam, że to chyba… sześćset godzin. Nie dało się tego zamku z Wiedźmina 3 tak przerzucić bezpośrednio, dlatego zrobiłem tak, że odpaliłem Wiedźmina 3 na jednym oknie, edytor na drugim i tak alt-tabem przeskakiwałem – opowiadał Kamil o swojej pracy nad modyfikacją.

Oczywiście nie obyło się bez cięć i konieczności zaakceptowania pewnych ograniczeń. W tej kategorii znalazł się przede wszystkim dubbing. Twórcy nie chcieli podejść do sprawy amatorsko, a wynajęcie profesjonalnych aktorów oczywiście w ogóle nie wchodziło w grę w przypadku darmowej, amatorskiej modyfikacji. W związku z tym modyfikacja będzie całkowicie niema.

W Pożegnanie Białego Wilka zagramy w drugiej połowie bieżącego roku – wyłącznie na PC.

  1. Wiedźmin 2: Zabójcy Królów – recenzja gry