autor: Luc
15 największych bzdur prosto z ust twórców gier
Nietrafione prognozy, absurdalne obietnice, nakręcanie hype'u, niezdarne tłumaczenia z błędów - oto 15 największych bzdur, jakie w ostatnich latach usłyszeliśmy w branży gier wideo.
Spis treści
- 15 największych bzdur prosto z ust twórców gier
- „Xbox One nigdy nie będzie sprzedawany bez Kinecta”
- „Stworzenie Godus zajmie nam od pięciu do siedmiu miesięcy”
- „Call of Duty: Ghosts wprowadza niezwykle realistyczne postacie i immersyjny świat dzięki nowemu, next-genowemu silnikowi graficznemu”
- H1Z1 – w grze nie znajdziemy elementów pay-to-win
- „Drzewa oraz lasy rosną razem z przemijającym czasem – po prostu widzisz, jak świat zmienia się wraz z dojrzewaniem bohatera”
- ”Nie wyposażymy PlayStation 3 w dysk (twardy)”
- Grafika w grach rodem z Toy Story 2 – i to w roku 2001
- „Każda decyzja jaką podejmujesz będzie miała wpływ na to, jak finalnie potoczą się losy bohatera”
- Technologia 3D to przyszłość gier wideo
- „Zostaniesz cyfrowym bogiem”
- „Nie pracujemy nad żadnymi przyszłymi projektami ani rozszerzeniami dopóki nie rozwiążemy problemów z Battlefieldem 4”
- „Gry na PC? Na tym obszarze skupiamy się teraz ze zdwojoną siłą”
- „To rzeczywistość, nie ma tu krztyny science fiction” – Project Milo
- „Ten trailer reprezentuje to, jak gra aktualnie wygląda”
„Xbox One nigdy nie będzie sprzedawany bez Kinecta”
Xbox One to Kinect. To nie są dwa, osobne systemy. W skład Xboksa One wchodzą procesory, pamięć, odtwarzacz Blu-Ray, kontroler i Kinect – wszystkie są jedną, spójną częścią platformy. – Phil Harrison, wiceprezes Microsoft Studios
Konsolowe wojny trwają w najlepsze i choć pod względem sprzedażowym to PlayStation wypada póki co lepiej, Microsoft może mieć o to pretensje tylko i wyłącznie do siebie. Powód? Późniejsze premiery w wielu krajach na świecie oraz stosunkowo wysoka cena działały na wielu potencjalnych klientów odstraszająco. Gracze w Polsce, którzy chcieli po prostu kupić sprzęt ósmej generacji, ostatecznie wybierali to, co było pod ręką. Niedostępność Xboksa One w poszczególnych regionach odbiła się zresztą właścicielom marki czkawką, ale nawet tam, gdzie był dostępny od samego początku, sprzęt nie sprzedawał się najlepiej. Zaporowa kwota, na jaką wyceniono konsolę, mocno oburzała wielu graczy, przedstawiciele Microsoftu jak mantrę powtarzali jednak, że spowodowane jest to dołączeniem dodatkowej technologii. Kinect do tanich przecież nigdy nie należał, a fakt „stałego” włączenia go w infrastrukturę Xboksa musiał wpłynąć na cenę.
Jak się jednak okazało – wspominana „stałość” przestała odgrywać znaczenie w momencie, w którym włodarze firmy ujrzeli finansowe raporty i zestawienia. W wielu miejscach PlayStation odskoczyło Xboksowi znacznie bardziej niż dałoby się to przewidzieć, a czym najlepiej przekonać wahających się graczy do zmiany preferencji? Oczywiście odpowiednią obniżką ceny. Aby nie dopłacać jednak do produkcji, Microsoft musiał jakoś uszczuplić swoją konsolę – zmniejszenie dysku twardego nie wchodziło w grę, pozostałe elementy także wydawały się nie do ruszenia. Jedynym sensownym kandydatem okazał się ostatecznie Kinect – technologia jeszcze niedawno reklamowana jako nieodwracalnie zintegrowana z całym systemem. W kilka miesięcy po oficjalnej premierze sprzętu, przedstawiciele Xboksa ogłosili, że wersja konsoli bez kontrowersyjnej funkcji zawita na półkach sklepowych w najbliższej przyszłości. Okazało się wówczas, że sprzęt nie tylko staniał o dobrych kilkaset złotych, ale także zanotował skok wydajności dzięki zwolnionemu w ten sposób dodatkowemu rdzeniowi procesora. Zyskali więc wszyscy … oprócz graczy, którzy wcześniej wydali pieniądze na coś, czego w ogóle nie potrzebowali.