Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 grudnia 2000, 14:07

autor: Maciej Zawarski

Delta Force: Land Warrior - recenzja gry

Najlepsi stratedzy powiadają że lepszy jeden żołnierz w dobrym miejscu i w odpowiednim czasie, niż batalion czołgów godzinę później i kilometr dalej. Ile w tym prawdy możemy sprawdzić osobiście grając w Delta Force – Land Warrior, trzecią już część serii.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Wszystkie siły zbrojne świata posiadają siły lądowe, które są filarem i kręgosłupem każdej armii. Jest tak od początku historii wojen, zawsze najliczniejsza, zawsze ponosząca największe straty i zawsze najbardziej bohaterska. Jest to oczywiście piechota, dla jednych mięso armatnie dla innych bezcenna formacja, często decydująca o zwycięstwie. Elitą wojsk lądowych są komandosi, najlepsi z najlepszych. Masowe tworzenie sił specjalnych przypada na okres II Wojny Światowej. Jednak pamiętać należy iż pierwowzory istniały już bardzo dawno, bo czymże była straż przyboczna Cesarza Rzymu, albo któregoś ze średniowiecznych królów. To także najlepsi z najlepszych, różnica polegała na tym iż wyłaniano ich z regularnych formacji. Gdy wykazali się nadzwyczajnymi umiejętnościami czy też bohaterskimi czynami lub wyjątkową odwagą. Nie szkolono ich i nie wysyłano na tyły wroga, może istniały pojedyncze epizody jednak nikt nie wykorzystał tego na masową skalę. Prawdziwymi pionierami w temacie sił specjalnych byli Japończycy, bo czymże był średniowieczny samuraj Ninja. Specjalnie szkolony zabójca, działający na tyłach wroga i atakujący z ukrycia w najmniej oczekiwanych miejscach. Najlepsi stratedzy powiadają że lepszy jeden żołnierz w dobrym miejscu i w odpowiednim czasie, niż batalion czołgów godzinę później i kilometr dalej. Ile w tym prawdy możemy sprawdzić osobiście grając w Delta Force – Land Warrior. Trzecią już część serii stworzonej przez ekipę z NovaLogic.

W grę wprowadza nas efektowne intro, ukazujące koronkową akcję komandosów z amerykańskich sił specjalnych. Jednak czołówka z Delta Force 2 wywarła na mnie większe wrażenie. Dalej jest już lepiej, bardzo ładne i czytelne menu gry a w tle muzyka, która doskonale uzupełnia to co widzimy i mocno podkreśla klimat gry oraz emocje które nas czekają. Wcielamy się w jednego z pięciu żołnierzy elitarnej jednostki Delta Force. Nie jest to zwykła jednostka komandosów, jakich wiele we współczesnym Świecie. Jest to jednostka wchodząca w skład programu: Force XXI - a dokładniej Land Warrior.

Rozpoczęty w latach osiemdziesiątych Program Force XXI ma na celu wprowadzenie armii USA w nowe stulecie, jako jeszcze bardziej nowoczesnej i zabójczej niż kiedykolwiek dotąd. W całym tym programie największe zmiany mają objąć piechotę, w której niewiele się zmieniało. Teraz prawdopodobnie całkowicie zmieni się oblicze piechurów i to za naszego żywota, na naszych oczach powstanie nowa potężna formacja, o ile nie najpotężniejsza na wiele kolejnych dziesięcioleci. Nowy pomysł testują obecnie elitarne jednostki piechoty takie jak np. żołnierze z fortu Benning w Georgia. Docelowo w system Land Warrior ma być wyposażony każdy szeregowy piechur, a początek temu ma dać pierwsze 35 000 zestawów w roku 2001. Land Warrior to wyposażenie żołnierza piechoty, które składa się z sześciu podsystemów: podsystem odzieży i ekwipunku, podsystem radia i komputera, podsystem sterowania, podsystem broni, podsystem hełmu oraz podsystem oprogramowania. Wszystkie te podsystemy są ze sobą ściśle powiązane, w przypadku awarii któregoś z systemów, pomimo tego że są zintegrowane działać będą nadal te nieuszkodzone.

Podsystem odzieży i ekwipunku to jak najmniej krępujące ubranko a zarazem doskonale chroniące ciało piechura, i tak odnosi się to do kevlarowych elementów stroju jak i nowych doskonalszych wzorów kamuflażu. Dodatkowym elementem jest prawie niezniszczalny plecak z radiem i komputerem oraz ekwipunkiem osobistym.

Podsystem radia i komputera, dwa radia – jedno do kontaktu z drużyną, drugie z dowództwem, które tak przy okazji widzi wszystkie najważniejsze czynności życiowe żołnierza. Mamy tu także GPS i inne przydatne bajery. Z ciekawostek podam że komputer ten wyposażony jest w procesor Pentium.

Podsystem sterowania to czarna sztabka na piersi piechura łącząca ze sobą wszystkie podsystemy. Także z tego miejsca wydawane są polecenia dla systemu i wybierane tryby pracy.

Podsystem broni to zmodernizowane karabiny M16, M4 i M203 o tajemniczej nazwie O.I.C.W. Karabiny te zostały wyposażone w system kontroli ognia tzn. połączenie cyfrowego kompasu, GPS i celownika laserowego. System ustala odległość, szybkość i kierunek ruchu celu, a kombinacja ta przydaje się tak żołnierzowi jak i lotnictwu czy też artylerii do szybkiego, precyzyjnego ataku nie zdradzającego pozycji Land Warriora. Podobno wystarczy skierować lufę karabinu w interesujące nas miejsce i w ułamku sekundy mamy odczyt. Ale to nie koniec, na karabinie zamontowana jest także kamera, normalna i termowizyjna połączone z celownikiem optycznym. Chyba nie muszę pisać jakie możliwości daje ta broń. Nie trzeba już wychylać głowy z okopu, czy za róg aby zobaczyć co tam się kryje, wystarczy unieść czy wychylić karabin.

Podsystem hełmu, o wiele wytrzymalszy od dotychczasowego i naszpikowany bajerami, pierwszy z nich to monokular. W nim widzimy wszystkie informacje z systemu nakładane na obrazy z kamer. Motorola, Hughes Defence System i Lockhead Martin stworzyli i zamontowali w hełmie system identyfikacji żołnierza, który informuje wszystkich po której stronie konfliktu jest ten piechur. Dodatkowo system ten pełni rolę strażnika i szybko informuje żołnierza gdyby laser wysyłany przez broń wroga został skierowany w jego kierunku.

System oprogramowania - jak mamy komputer i te wszystkie cuda techniki to trzeba mieć także soft. Nie, nie jest to Windows a specjalna wersja UNIX, napisana tylko i wyłącznie na potrzeby Land Warriora. System jest podobno bardzo prosty i ma go obsłużyć każdy żołnierz. Czyżby piechota miała stracić miano najgłupszego wojska ??? Chyba tak. Ciekawostką także jest fakt iż wiele poleceń dla systemu wydaje się głosem.

System doskonały w zamyśle napotkał wiele problemów, choćby zasilanie które starcza obecnie na 160 minut pracy, a założenia przewidują minimum 1800 minut. Kolejny problem to monokular, delikatny, nieporęczny, nieprzejrzysty przez to nie mogący być w ciągłym użyciu. Planuje się go zastąpić okularami czy goglami z aktywnej matrycy elektroluminescencyjnej. Kolejnym bardzo dużym problemem to waga - aż 40 kilogramów. Ten właśnie program był inspiracją dla twórców gry a zarazem trzeciej części. Firma NovaLogic od początku ma dobre kontakty z wojskiem USA, przy okazji Delta Force 2 chwalili się nawet że gra jest wykorzystywana do początkowego szkolenia piechurów. Chodziło o zachowanie się w grupie na polu walki, nie wchodzenie sobie na linię ognia etc. Po prostu wpojeniu młodemu żołnierzowi podstawowych zachowań o wiele tańszym kosztem.

Powracamy do gry, w tak właśnie wyposażonego piechura masz szansę się wcielić i to w jedną z pięciu postaci przygotowanych przez twórców gry. Dwie kobiety, trzech mężczyzn, każda innej wojskowej profesji. Z opisu różniących się bardzo, jednak w samej grze nie zauważyłem poważnych różnic poza wyglądem. Wyglądu twarzy i postaci jak i cech charakterystycznych dla danego bohatera zmienić nie możemy, możemy nadać mu jedynie swoją ulubioną ksywę, lepiej jest już w trybie multi.

Ale od początku, po intro ukazuje nam się główne menu. Zadecydujemy tam czy chcemy zagrać w single czy też multi, czy też poprzez Internet na serwerze NovaWorld, a także możemy przystosować ustawienia graficzne i dźwiękowe gry do naszego komputera. Gdy zajdzie taka potrzeba, uaktualnić grę poprzez Internet.

Tryb Single Player oferuje nam możliwość gry w Quick Mission, pojedynczą misję to tak dla treningu. Campaigns, czyli kampanie gdzie możemy budować karierę naszego bohatera poprzez wykonywanie kolejnych misji, a jest ich 30. Trochę mało, mam nadzieję na dodatek. Przy okazji zwiedzimy prawie cały świat jednocześnie ratując go od zagłady, zwalczając terrorystów, kartele narkotykowe i ich magazyny czy wreszcie unieszkodliwiając różnej maści wywrotowców grożących światu bombą atomową. Gra oferuje bardzo dobrze przemyślane i zrobione misje. Jak i w Delta Force 2 to jedna z najmocniejszych stron gry, bardzo ciekawe i miodne. Ale o tym później.

Tutaj możemy stworzyć naszego Land Warriora, nadać mu imię i profesję etc. Bardzo przydatna jest opcja player settings gdy z jednego komputera korzysta więcej osób, a na dodatek grają w tę samą grę i stworzyły swoich żołnierzy. Dla każdego stworzonego piechura można indywidualnie określić klawisze sterowania czy też poziom trudności i realizmu gry, oraz dostosować grę do swoich upodobań. Przy kolejnej sesji nie musimy na nowo konfigurować przycisków klawiatury lub myszki, zmienionych przez brata. Wybieramy swoją postać i gramy z parametrami ustalonymi przez nas, tylko opcje grafiki i dźwięku są ogólne.

Tryb Play at NovaWorld to gra w Internecie, na serwerze stworzonym przez NovaLogic na potrzeby produkowanych przez nich gier. Rewelacja, polecam szczególnie grę w trybie Attack and Defend lub klasyczny Deathmatch. W jednej bitwie może brać udział do 50 graczy !!! Grałem w Delta Force 2 bardzo często na NovaWorld, i tam maksimum wynosiło 32 graczy. Niesamowite wrażenia pozostawia Attack and Defend, prawdziwe pole bitwy gdzie walczyło o twierdzę 16 na 16 graczy, a teraz 25 na 25. W powietrzu będzie więcej pocisków niż kropel deszczu w czasie ulewy. Nowością jest statystyka najlepszych graczy, którzy będą awansowani na wyższe stopnie wojskowe a także będzie można otrzymać medale za swe bohaterskie czyny lub ogólne osiągnięcia. Aż pięć różnych odznaczeń, które można przyznawać wielokrotnie. Dostępna będzie statystyka najlepszych graczy, czyli stosunek oddanych strzałów do trafień, z poszczególnych rodzajów broni. Oczywiście ilość zabitych, ilość poniesionych śmierci, ilość strzałów w głowę itd. Statystyka jest naprawdę szczegółowa, jak to u Amerykanów.

Kolejna możliwość to Multiplayer Options, gdzie poprzez Internet lub lokalną sieć możemy pograć w trybie Cooperativ, maksymalnie do 4 graczy lub jedną z ośmiu możliwości rywalizacji w trybie gry Deathmatch, maksymalnie do 16 graczy. Na pochwałę zasługują mapki stworzone na potrzeby gry w trybie Deathmatch. Szkoda tylko że jest ich tak mało, zawsze jednak można stworzyć własną, gdyż gra zawiera edytor misji. To także rewelacyjna zabawa na długie wieczory.

Sterowanie w grze odbywa się za pomocą myszki i klawiatury, dobrze mieć trzy lub cztero przyciskową myszkę. Co do klawiszy to pełna dowolność, można wedle gustu i przyzwyczajeń skonfigurować klawisze, czyli pełen standard.

Grafika w grze jest wreszcie tym, czego wszyscy fani oczekiwali już w Delta Force 2. Bardzo spodobał mi się wygląd słońca i chmur, przepiękne zachody i jeszcze bardziej klimatyczne wschody słońca, aż czuje się chłód poranka. Nocą nawet gwiazdy na niebie zachowały znajomy układ. Drzewka, budynki także poprawnie wyglądają, trochę brakuje mi głębokiej trawy, jak miało to miejsce w Delta Force 2. Postacie sterowane przez nas i nasi przeciwnicy mogliby być bardziej dopracowani. Ale tu się już czepiam. Nie ustrzeżono się też błędów, są sytuacje gdy stojącemu za murem żołnierzowi wystają kończyny lub lufa karabinu. Dosłownie jakby przebijały ścianę lub był w nią wmurowany, działo się tak na VooDoo 2 i Rivie TNT M64, na szczęście nie zdarza się to często.

Dźwięki w grze są naprawdę dobrze zrobione, dźwięki strzałów, rykoszetów, wybuchów, plusku wody, wycie wiatru, nie jest to super realistyczne, ale bardzo zbliżone. Szczególny szok przeżyłem gdy usłyszałem polskie dialogi. W kilku misjach słyszymy jak terroryści rozmawiają po polsku, i to czystym literackim językiem. Krzyczą całkiem ciekawe teksty, których nie będę teraz przytaczał. Swoją drogą początkowo byłem bardzo zbulwersowany bo my już w NATO a oni tu robią z nas bandziorów, do których muszę strzelać. Mało tego misje te nie dzieją się nawet w Polsce. Wytłumaczenia są dwa, albo nie wiedzą jeszcze że jesteśmy w NATO, co całkiem możliwe lub mieli pod ręką jakiegoś Polaka i o te kilka tekstów urozmaicili bogactwo językowe w grze. Obecnie patrzę na to z sympatią, robiąc własne misje, na komputerowych przeciwników wybieram „Polish terrorist”. Nagle zdałem sobie sprawę co myślą Rosjanie, gdy w połowie gier strąca się ich samoloty, strzela do ich czołgów czy żołnierzy. Wychodzi na to że w grach rodem z zachodu systematycznie i bezlitośnie morduje się naród rosyjski.

Misje jakie przyjdzie nam wykonywać są bardzo ciekawe, w kampanii poziom trudności rośnie w każdej następującej po sobie misji. Jest to najmocniejsza strona gry od pierwszej części. Autorzy misji zasługują na porządny medal, tym bardziej iż zadbali o to aby w najmniej spodziewanym momencie nastąpił diametralny zwrot w akcji. Szkoda tylko że rozmieszczenie żołnierzy nie jest losowe, choćby w małym stopniu. Doprowadza to do sytuacji gdzie wykonując misję kolejny raz doskonale wszystko wiemy, gdzie, kto i kiedy. Najsłabszym jednak punktem gry jest poziom inteligencji komputerowych przeciwników. Dochodzi do paranoi gdy idzie patrol, zabijemy jednego z żołnierzy, a reszta nadal podziwia piękne widoki dłubiąc w nosie. Przede wszystkim powinni się rozbiec, poszukać osłoniętego miejsca, położyć plackiem na ziemi, otworzyć ogień w kierunku skąd padły strzały i poprzeć to choć jednym granatem. Wszyscy żołnierze na planszy powinni być już zaalarmowani i przygotowani jak najlepiej na spotkanie z atakującymi. Dlatego nie ma sensu grać na innym poziomie niż hard, gdyż gra szybko znudzi. Kolejnym poważnym błędem jest sytuacja gdy pojedyncze trafienie, nawet w rękę, dłoń czy nogę a nawet stopę jest śmiertelne. Nie ma też jak w Delta Force 2 ciężkiego sprzętu, jak bojowe wozy piechoty, czy czołgi. W helikopterach też bieda, jeden rodzaj po wrogiej stronie i dwa po naszej. Przy okazji edytor misji jest łatwy i przyjemny w obsłudze, zrobiłem dwie misje i odczuwam wielki niedosyt sprzętu wojskowego i strategicznych budowli, jak duże lotniska, fabryki itp. Za to obiektów dekoracyjnych jak drzewa, małe elementy infrastruktury itp. jest dużo, nawet bardzo. Już teraz na wielu stronach w Internecie można pobrać misje zrobione przez graczy, można znaleźć prawdziwe perełki.

Kolejną nowością w grze jest możliwość zapisu stanu gry w trakcie misji, co według mnie jest niepotrzebne gdyż nie motywuje do skutecznego działania i psuje miodność gry. Na szczęście można nie skorzystać z tej opcji. Nie ustrzeżono się i tam błędów, zaniosłem sobie na wzgórze dwa granatniki, zapisałem stan gry. Gdy wczytałem granatników nie było na wzgórzu tylko tam skąd je wziąłem. Inny błąd to: namierzyłem cel dla artylerii i chwile później oberwałem kulkę, gdy wczytałem grę artyleria zbombardowała wskazane miejsce. Wszystkie te błędy na szczęście nie mają większego wpływu na grę.

Nowym pomysłem są także opcje realizmu broni, chociażby taki odrzut po strzale. Czy też celownik który porusza się jakby w rytm naszego oddechu, można ustabilizować ten efekt kładąc się na ziemi, nabrało znaczenia czy strzelamy stojąc, klęcząc czy też leżąc. Wystarczy wziąć do ręki poczciwego Kałacha, wystrzelić serie i już patrzymy w niebo. A tak przy okazji to zrobiono wszystko aby ta broń wypadała bardzo źle. Dano do dyspozycji jakiś stary model z bukową kolbą, czyli lata 60-te. Szkoda że nawet w gry wkrada się polityka, ale nic nie zmieni faktu że karabin ten to broń wszechczasów i jest w godłach aż sześciu państw !!!

Wymagania sprzętowe w stosunku do Delta Force 2 są mniejsze gdyż na komputerze z procesorem P200 MMX, VooDoo 2, 64 Mb RAM i przy rozdzielczości 640 x 480 z minimalnymi detalami można bez problemów pograć, a grafika i tak prezentuje się lepiej niż w dwójce, której na podanym komputerze nie byłem w stanie odpalić. To ogromny plus. Grałem także na komputerze z Pentium II 333 MHz, 128MB RAM, RIVA TNT M64 - 32MB, odpaliłem grę w 1024 x 768 wraz ze wszystkimi opcjami graficznymi na maxa. Nawet na chwilkę nie przycięła się.

Podsumowując, gra Delta Force – Land Warrior otrzymała świetną grafikę, dźwięk. Dobre i ciekawie zaprojektowane misje, dodatkowo oferuje nam edytor misji. Ma małe wymagania sprzętowe i poprawnie działa. Dodano kilka przydatnych szczegółów, większy realizm w używaniu broni, większy arsenał no i możliwość wymiany primary weapon na zdobyczną. Większa ilość graczy biorących udział w rozgrywce na serwerze NovaWorld. Wielkim plusem jest bardzo rozbudowana opcja multiplayer i stabilność w czasie rozgrywek w sieci LAN. Wyjątkowy jest też klimat otwartych przestrzeni. Wszystko to psuje słabiutki poziom inteligencji komputerowych przeciwników i brak podziału ciała komputerowych żołnierzy na strefy krwi tzw. Gore Zone zastosowane w Soldier of Fortune.

Na horyzoncie pojawili się poważni konkurenci dla Land Warriora, a są to: Private Wars, Spec Ops, SWAT 3 czy Rainbow Six. Szczególnie pierwsza z wymienionych jest w stanie pobić na głowę trójkę Delta Force, ale czy ma tak rozbudowany system rozgrywki w multi, czy jest tak potężny serwer w Internecie jak dla Land Warriora, albo czy ma edytor misji??? Mimo wszystko programiści z NovaLogic mają jeszcze wiele pracy aby ich produkt mógł zwyciężyć z konkurencją, czego gorąco im życzę. Dla mnie Delta Force – Land Warrior to bardzo dobra gra w którą zagrywam się nocami z przyjaciółmi lub robię coraz to trudniejsze misje, właśnie na te spotkania. Gra otrzymuje u mnie ogólną ocenę 80%.

Wielkie dzięki dla moich towarzyszy broni za pomoc w testowaniu gry, a są to: Myk Jabal i Gazgul.

Żegnam się starym pozdrowieniem komandosów. Uwaga na plecy !!!

ZawaR

Delta Force: Land Warrior - recenzja gry
Delta Force: Land Warrior - recenzja gry

Recenzja gry

Najlepsi stratedzy powiadają że lepszy jeden żołnierz w dobrym miejscu i w odpowiednim czasie, niż batalion czołgów godzinę później i kilometr dalej. Ile w tym prawdy możemy sprawdzić osobiście grając w Delta Force – Land Warrior, trzecią już część serii.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.