Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

This War of Mine Opinie

Opinie 7 marca 2022, 13:53

This War of Mine - blisko przerażającego autentyzmu

This War of Mine to projekt, który jest czymś więcej niż grą wideo i któremu brakuje niewiele, by stać się przerażającym pod względem autentyzmu doświadczeniem. Ze wszech miar spełnia jednak swoje zadanie.

Od jakiegoś czasu możemy z bliska obserwować, jak wojna wywraca do góry nogami życie zwykłych ludzi. Jak w ciągu minut, godzin, a czasami dni spokojna, definiowana przyzwyczajeniami i schematami codzienność zmienia się w ciągły niepokój i walkę o życie. W pewien sposób zrozumieć sytuację osób, które znalazły się w takiej sytuacji, pozwala This War of Mine – tytuł, który zdaje się wykraczać poza dobrze znane nam ramy gry wideo.

O wydanej w listopadzie 2014 roku produkcji 11 bit studios jest teraz głośno za sprawą decyzji twórców, by całą kwotę ze sprzedaży egzemplarzy gry przeznaczyć na wsparcie Ukraińskiego Czerwonego Krzyża. Decyzji, która spotkała się z ciepłym przyjęciem setek tysięcy odbiorców, ale również sprowadziła na tytuł zjawisko review bombingu. Nie o zachowaniach społeczności graczy chciałbym dzisiaj z Wami podyskutować, a o samej produkcji, która w moich oczach usadawia się gdzieś pośrodku pomiędzy grą wideo, a przeżyciem lub inaczej mówiąc doświadczeniem.

Opowieść o życiu

Zapowiadając swoje dzieło w marcu 2014 roku, autorzy mocno podkreślali inspiracje i cele, które chcą osiągnąć. Wspominali, że te pierwsze przyniosło im samo życie poprzez relacje ludzi, którzy nagle znaleźli się w sytuacji bez wyjścia, odczuwając na własnej skórze skutki wojny. Przepełnione dramatyzmem, przygnębiające i tragiczne opowieści stały się kanwą, na której twórcy postanowili, z należytym szacunkiem i pietyzmem, namalować coś zupełnie innego od dziesiątek survivali i gier wojennych dostępnych na rynku. Tak opowiadał o tym Paweł Miechowski, Senior Writer w 11 bit studios, w wywiadzie udzielonym serwisowi Techraptor:

Redakcja: This War of Mine jest oparte na historii oblężenia Sarajewa. Co zainspirowało Was do podjęcia tak trudnego tematu?

Paweł Miechowski: Mój brat Grzegorz, który jest dyrektorem generalnym w 11 bit studios, czytał opowieści i wspomnienia osób, którzy przeżyły konflikty zbrojne. Uderzyło go, że to nie wyzwanie fizyczne jest najgorsze, ale emocjonalne, które ludzie muszą dźwigać. Na jakimś spotkaniu powiedział, że to jest pomysł na grę, ale tylko wtedy, gdy potraktujemy temat poważnie i stworzymy doświadczenie z należytym szacunkiem, jak na przykład w filmie Pianista o Władysławie Szpilmanie, który próbuje przetrwać piekło wojny. I od razu to zrozumieliśmy. Wszyscy zgodzili się, że to niezwykle inspirujące i że gra nie musi być zabawna, może traktować o bardzo poważnym temacie, jeśli tylko podejdziemy do niego w odpowiedni sposób i z wciągającą rozgrywką. I bez żadnego płytkiego moralizatorstwa.

Podobnie definiował założenia projektu i planowany ostateczny kształt tytułu, w momencie pierwszych zapowiedzi w marcu 2014 roku, Michał Drozdowski, lead designer w 11 bit studios:

W trakcie pracy nad nową grą natknęliśmy się na artykuł, w którym mężczyzna opisuje, jak udało mu się przetrwać w oblężonym mieście. Po zapoznaniu się z jego relacją, zrozumieliśmy, jaki horror przechodzą ludzie w podobnej sytuacji. Postanowiliśmy stworzyć grę, opierając się na jego historii i zrobić coś, co poruszy ludzi i sprawi, że chociaż przez moment skupią się na tym, co ich otacza. Najwyższa pora, żeby gry, tak jak inne formy sztuki, zaczęły mówić o rzeczach ważnych.

Wystarczy kilka godzin spędzonych w świecie This War of Mine, by przekonać się, że obietnice nie były rzucane na wiatr. Dzieło od pierwszych chwil wtłacza gracza w świat nie tyle mroczny i nieprzyjazny, co nieprzenikniony i niezrozumiały. I nie zamierza na żadnym etapie niczego wyjaśniać, opisywać zasad czy przedstawiać mechanik. Cywilom przeżywającym horror wojny też nikt nigdy żadnych reguł gry nie prezentuje.

Zagrajmy?

Zaczęliśmy myśleć o tym, że jest to świetny temat na grę. Ale oczywiście gra ma swój język - mechanikę, którą trzeba w niej umieścić. Postaraliśmy się być jak najbliżsi rzeczywistości, ale oczywiście tworzyliśmy grę, która musi być wciągająca. Z tego powodu nie ma w niej samouczka, ponieważ w momencie wybuchu wojny nikt nie powiedziałby ci, co masz robić. Nie byłoby żadnego samouczka.

Paweł Miechowski w wywiadzie dla RockPaperShotgun.

O sposobach otwierania gier wideo napisano i powiedziano już wiele. Doskonale znamy przykłady niedopracowanych i nietrafionych wprowadzeń oraz tych, które możemy stawiać za wzorzec. This War of Mine już na tym etapie pokazuje, że jest czymś innym. Tej opowieści nie otwiera żaden samouczek, co jest zaplanowanym działaniem twórców. W ten sposób chcieli jeszcze bardziej urzeczywistnić całe doświadczenie dla graczy. To jeden z wielu elementów, które popychają tytuł właśnie w stronę przeżycia, a oddalają go od gry wideo w tradycyjnym, dzisiaj może nawet już staroświeckim rozumieniu. Od samego początku, kierując losem danej grupy mieszkańców fikcyjnego miasta Pogoren, mamy zacząć identyfikować się z nimi, ich zagubieniem, przerażeniem, pogłębiającą się depresją i słabnącą wolą walki. Autorzy chcieli, by nie przeszkadzały w tym elementy dobrze nam znane z wielu gier o przetrwaniu. By wrażenia nie zmąciły nagłe „sukcesy” i poczucie posiadania kontroli nad sytuacją. A jednocześnie musieli jednak pewne mechaniki wtłoczyć, żeby to nadal była „gra”.

Tytuł ma więc swoje zasady. Narzucone z góry ograniczenia, które sprawiają, że cała opowieść ma odpowiedni wydźwięk. Ramy, które sprawiają, że przesłanie nie zostaje gdzieś w tym wszystkim zatracone, a uwaga odbiorcy odwrócona od tego kluczowego punktu – bezsilności i bezradności cywilów żyjących w centrum walk. To stąd ograniczony plecak. To dlatego tylko jedna nocna eskapada na dany dzień i tylko w pojedynkę. To z tego powodu konkretne zależności dotyczące przedmiotów i pewne przekoloryzowanie, kiedy chodzi o emocje targające bohaterami tego wirtualnego dramatu.

W ten sposób This War of Mine podkreśla, jak kruche jest ludzkie życie. W formie gry opowiada nie o tym, jak być bohaterem, ale jak trudno być zwykłym człowiekiem i zachowywać się humanitarnie, gdy wokół spadają bomby i kończą się zapasy. Tu nie ma przestrzeni na „zwycięstwa” znane na co dzień z tak wielu gier wojennych i nie tylko.

Po dwóch tygodniach od premiery This War of Mine autorzy podzielili się ciekawą infografiką. Wśród bardziej interesujących liczb wymienili wówczas 92 kraje, gdzie zakupiono grę, średni przedział wieku kupujących (25-34), ale również jakże wymowne 11% - mniej niż tylu graczy zdołało wówczas przetrwać do końca wojny w fikcyjnym państwie Graznavia.

Czy to prawda?

This War of Mine zmusza do refleksji i sprawia, że pewien traktowany po macoszemu element konfliktów zbrojnych trafia na pierwszy plan. Grając i przeżywając kolejne porażki, które tutaj są nieuniknione, analizujemy sytuację i próbujemy jakkolwiek postawić się w pozycji wirtualnych postaci. To właśnie tutaj produkcja robi duży krok w kierunku „doświadczenia”, pozwalając odbiorcom przenieść się w inne miejsce.

Czy zachowałbym się tak samo w tej sytuacji? Czy dałabym się tak „łatwo” złamać? Czy znalazłbym wyjście z danego kryzysu? Czy byłabym gotowa kraść, rabować lub mordować, jeśli od tego zależałoby życie moje lub moich bliskich? Każdy spędzony kwadrans w Pogoren przynosi nowe pytania i hipotetyczne sytuacje, których konsekwencje odbijają się na kierowanych przez nas wirtualnych postaciach.

To nadal w pewnym stopniu „gra”, więc zastosowane ograniczenia czy uproszczenia, każą nam powątpiewać w to, co widzimy i doświadczamy. Czy pozwolilibyśmy umrzeć naszemu druhowi, leżącemu na łóżku w piwnicy i konającemu z głodu, mając w plecaku dopiero co zdobyte pożywienie, bo napotkana w nocy sytuacja złamała nas psychicznie? Takie momenty są obecne w This War of Mine i przypominają, że to gra o mocnym przekazie, ale nazywanie jej wiernym odwzorowaniem losu cywila w czasie wojny jest już dość odważne.

Jednocześnie to bodajże najwierniejszy i najbliższy przekaz dla tego tematu, z jakim może zetknąć się posiadacz komputera czy konsoli. Coś, co pozwala jakkolwiek wyobrażać sobie dramaty tych setek tysięcy kobiet, mężczyzn i dzieci uwięzionych w wojennej zawierusze. Projekt dający pewien wgląd w to, co dzisiaj przeżywają miliony Ukraińców, a wcześniej niejeden raz spotykało przedstawicieli wielu innych nacji. To potrzebne i mocne przesłanie, o którym powinniśmy pamiętać, widząc każdą relację z linii frontu.

To, z czym ludzie zmagają się [podczas wojny – przyp. red.] najbardziej, to wyzwania emocjonalne. Na stronie Amnesty International można znaleźć artykuł, w którym jest mowa o młodej kobiecie, która została ranna pierwszego dnia oblężenia Sarajewa. Trafiła do szpitala. W czasie oblężenia działały one przez cały czas, ale bardzo szybko zabrakło w nich środków pierwszej potrzeby, takich jak bandaże i antybiotyki. Położono ją na łóżku obok starszej pani. Obie były w złym stanie. W nocy lekarz musiał zadecydować, którą z nich należy ratować – podjął decyzję by ocalić młodszą, ponieważ miała przed sobą całe życie. Tej samej nocy starsza pani zmarła.

Paweł Miechowski w wywiadzie dla RockPaperShotgun.

Nie pozostaje nic więcej, jak tylko powtórzyć jakże trafny hashtag #fuckthewar, który towarzyszy obecnej inicjatywie związanej ze sprzedażą This War of Mine.

O AUTORZE

This War of Mine ograłem po raz pierwszy w styczniu tego roku, by parę tygodni później przytłoczony doświadczeniem dowiedzieć się o wybuchu wojny na Ukrainie. Z tej perspektywy projekt 11 bit studios traktuję dzisiaj jako pozycję obowiązkową, z którą każdy powinien się na pewnym etapie życia zetknąć. Nie po to, by zrozumieć piekło wojny, bo to nadal nie jest możliwe za pomocą jakiegokolwiek dzieła kultury, ale by zacząć inaczej patrzeć na konflikty zbrojne w którychkolwiek częściach świata. W medialnych przekazach pełnych zniszczeń i wojskowych manewrów, łatwo zgubić perspektywę zwykłego człowieka. O niej właśnie This War of Mine przypomina. Jeśli chcesz ze mną podyskutować, jestem obecny na Twitterze.

Norbert Szamota

Norbert Szamota

Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Tam też obronił pracę dyplomową poświęconą miesięcznikom o grach konsolowych, wydawanym na przełomie XX i XXI wieku. W GRYOnline.pl działa od 2009 roku. Początkowo jako newsman i autor felietonów, później twórca wpisów encyklopedycznych i bloger na gameplay.pl, a od kilkudziesięciu miesięcy jako członek działu Publicystyki. Zaczynał dwa lata wcześniej, tworząc dla serwisu GamePress jedne z pierwszych wideorecenzji gier w polskim Internecie i publikując je na raczkującym wówczas YouTube. Gra we wszystko i na wszystkim, ciągle szukając ciekawych historii, intrygujących mechanik oraz zachwycających obrazów i dźwięków. Uwielbia tropić dawne opowieści z branży, a w wolnym czasie tworzyć też własne growe opowiadania na blogu Gralingrad.pl.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Przeszedłeś This War of Mine?

Tak, po wielu trudach udało się utrzymać moich ludzi przy życiu.
43,1%
Nie ma lekko, jestem w trakcie gry.
43%
Nie przeszedłem i odpuściłem.
14%
Zobacz inne ankiety
This War of Mine

This War of Mine

Miała być rozrywka, jest ból. Te gry Was przytłoczą i przygnębią
Miała być rozrywka, jest ból. Te gry Was przytłoczą i przygnębią

Gry to nie tylko zabawa i rozrywka. Są tytuły, które przetestują Waszą wrażliwość, wywołają łzy albo po prostu maksymalnie zdołują. Mimo to, i tak warto je znać!

Kupując This War of Mine, wspieracie Ukrainę i możecie ujrzeć prawdziwą stronę wojny
Kupując This War of Mine, wspieracie Ukrainę i możecie ujrzeć prawdziwą stronę wojny

Polscy deweloperzy z 11 bit studios zdecydowali się na godny docenienia gest – przez następne dni pieniądze zarobione na ich grze This War of Mine zostaną przekazane na rzecz Ukraińskiego Czerwonego Krzyża. Każde z nas może więc dołożyć cegiełkę.

Nie tylko This War of Mine - te gry też mogłyby zostać lekturami
Nie tylko This War of Mine - te gry też mogłyby zostać lekturami

Z okazji powrotu roku szkolnego zastanówmy się, czy jest możliwe, aby cyfrowa rozrywka zagościła na lekcjach języka polskiego. Zobaczmy, jakie gry mogłyby wejść do kanonu lektur.