80 godzin, o których zapomnę. Opinia weterana gatunku o Soul Hackers 2
Przez ostatnie lata Atlus pozostaje na fali: wydaje coraz lepsze tytuły, a oczekiwania graczy rosną z każdym z nich. Tym razem nie do końca udało się im sprostać.

Soul Hackers 2 to najnowsze dzieło Atlusa, studia odpowiadającego za topowe jRPG ostatnich lat, takie jak Persona 5 Royal czy Shin Megami Tensei V. Gra jest sequelem Shin Megami Tensei: Devil Summoner: Soul Hackers, które pierwotnie wydano aż 25 lat temu na konsolę Sega Saturn. Soul Hackers 2, zamiast bazować na poprzedniej części serii i wymagać jej znajomości od potencjalnych graczy, bardziej skupia się na czerpaniu z całego uniwersum Shin Megami Tensei. Oczywiście fani odnajdą tu drobne smaczki, ale ich niewyłapanie w żaden sposób nie rzutuje na odbiór gry czy to, jak dobrze będziemy się przy niej bawić.
Soul Hackers 2 to przede wszystkim RPG z nurtu opartego na kolekcjonowaniu i rozwijaniu różnych „potworków” – tutaj są one nazwane „demonami”. W grze eksplorujemy kolejne przestrzenie, jednocześnie rekrutując i rozwijając spotykane demony. Fabuła wpleciona jest bezpośrednio w przemierzane obszary, a jej postęp pozwala odkrywać kolejne lokacje. W Soul Hackers 2 wcielamy się w Ringo, pierwszą (pomijając opcjonalną bohaterkę z Persony 3 Portable) protagonistkę Atlusa. Ringo nie jest człowiekiem, a personifikacją zaawansowanej sieci informacji, którą porównać można do naszego Internetu, i pojawia się w ludzkim świecie, by powstrzymać jego koniec, a także zbadać naturę człowieka. Na swojej drodze spotyka trójkę bohaterów, którzy potrafią władać demonami oraz walczyć z ich pomocą, i wraz z nimi tworzy naszą grywalną drużynę. Skład tej ekipy jest stały, nie możemy wymieniać jej członków, a jedynie zarządzać tym, jakie demony wykorzystujemy w walce.
Fabularnie Soul Hackers 2 zgrabnie łączy cyberpunkową, skupioną na technologii rzeczywistość z mitologią i rozmaitymi wierzeniami. Występujące w grze demony inspirowane są postaciami z różnych religii i kultur, co nie przeszkadza im w sprawnym funkcjonowaniu w świecie opartym na technologii. Sama bohaterka jest właściwie komputerowym wytworem, który za pomocą elektronicznego urządzenia posługuje się w walce mitycznymi demonami. W świecie Soul Hackers nikogo to nie dziwi; postęp technologiczny funkcjonuje tu ramię w ramię ze światem spirytystycznym i, o dziwo, tworzy z nim spójną całość.

Soul Hackers 2 spośród wszystkich tytułów Atlusa przygotowanych na współczesne platformy i osadzonych w tym samym uniwersum wydaje się tym najbardziej przystępnym. Oczywiście oferuje wiele mechanik rozwijania bohaterów i demonów, a demony wciąż można łączyć ze sobą, by tworzyć nowe, jednak całość strategicznego progresu jest tu zdecydowanie prostsza niż w większości gier tych samych twórców. Powiedziałabym nawet, że da się ukończyć całą grę z minimalnym skupieniem na dobieraniu odpowiednich akcesoriów czy demonów, choć oczywiście będzie to znacznie trudniejsze.
Fabularnie produkcja ta też jest bardzo uniwersalna i choć zawiera elementy „filozofowania” na temat losu ludzkości i natury człowieka typowe dla serii Shin Megami Tensei, zdecydowanie bardziej skupia się na prozaicznych perypetiach bohaterów. Soul Hackers 2 nie przytłacza ilością możliwości ani ciężką tematyką i – wciąż pozostając przy tym wartościową historią – świetnie sprawdza się jako prosta rozrywka. Turowe walki są intuicyjne, a nowe opcje tłumaczone na bieżąco i choć samą grę oceniłabym jako trudniejszą od np. Persony 5, w przypadku braku umiejętności łatwo możemy nadrobić to grindem i tak czy inaczej poradzić sobie z każdym przeciwnikiem.
Soul Hackers 2 jest zaskakująco przystępne, jakby stworzone do tego, by wprowadzić laików w ogromny, rozbudowany świat jRPG. Nie odrzuca długością (główną fabułę da się ukończyć w parę wieczorów), mnogością możliwości ani zawiłą historią, a jednocześnie zostało na tyle dobrze zrealizowane, że i fan gatunku posiedzi przy nim z przyjemnością. Ten właśnie fan gatunku może też, niestety, odczuć pewien niedosyt. Osobiście, mimo że doceniam przystępność i uniwersalność, miałam poczucie, że potencjał gry nie został do końca wykorzystany, a materiału i możliwości twórcy mieli jeszcze na wiele godzin historii. Czy moje oczekiwania były wygórowane? Być może.
Ostatnie lata okazały się dla Atlusa wyjątkowo udane, a jego nowsze tytuły trafiły też do tych graczy, którzy wcześniej z jRPG mieli niewiele do czynienia. Trudno się temu dziwić, bo Persona 5 Royal zachwyca rozbudowaniem relacji między postaciami i porywającą, osadzoną we współczesnym Tokio fabułą, a Shin Megami Tensei 5 gameplayem i ogromnym, półotwartym światem wciąga na dziesiątki godzin. Taki sukces wiąże się z tym, iż gracze nabierają przekonania, że skoro Atlus wydaje coś nowego, to musi to być coś niesamowitego.
Jeśli miałabym wskazywać winnych tego, że Soul Hackers 2 robi może i przyjemne, ale na pewno niezbyt duże wrażenie na odbiorcy, to pierwsze na myśl przyszłyby mi same poziomy. Unikalnych lochów jest tutaj zaledwie kilka, a zdecydowana ich większość nie różni się od siebie nawzajem. Są oczywiście teleporty, schody i inne cuda, które mają je urozmaicić, ale nie zmienia to faktu, że wszystkie one wyglądają dosłownie tak samo i wywołują poczucie, że chodzi się w jednym miejscu w kółko. Kiedy przemierzałam już dwunasty taki sam poziom (z łącznie piętnastu), zorientowałam się, że identycznie działały lochy w Personie 3, czyli grze sprzed szesnastu lat, która wtedy, pomimo swoich licznych zalet, już miała w sobie sporo powtarzalności. Ciągle te same lochy, ciągle ci sami bohaterowie w drużynie... Zabrakło mi tu nieco swobody i rozmachu, a szkoda, bo klimat wciągnął mnie od pierwszych minut gry.
Soul Hackers 2 nie jest niczym niesamowitym. Nie jest grą, która zyska status kultowej, ani taką, którą wspominać się będzie jako rewolucyjną pod jakimkolwiek względem. To po prostu świetne jRPG – bardzo solidna reprezentacja gatunku ubrana w urokliwą grafikę. Główny motyw wypada ciekawie, historie bohaterów są rozbudowane, a walkom nie da się nic zarzucić. Mnie osobiście grało się bardzo dobrze, spędziłam przyjemne wdziesiąt godzin, ale wiem, że miną dwa lata, doczekam się paru ciekawszych wydań gier w podobnych klimatach i mało będę z Soul Hackers 2 pamiętać.
Moja opinia o grze Soul Hackers 2
PLUSY:
- rewelacyjna oprawa muzyczna;
- bardzo intuicyjne wprowadzenie gracza w zawiłości mechanizmów zabawy;
- błyskotliwe połączenie nowych technologii z dawnymi wierzeniami;
- idealnie wpasowana w główny klimat i motywy fabuła.
MINUSY:
- powtarzalne, nużące obszary;
- brak możliwości zmiany członków drużyny;
- rekrutowanie nowych demonów oparte na losowości zamiast na naszych decyzjach;
- momentami pobieżnie rozwinięte wątki.
OCENA KOŃCOWA: 6,5/10
OD AUTORKI
Wyznam szczerze, że obiektywna ocena tego tytułu była dla mnie ogromnym wyzwaniem, bo prywatnie jestem fanką uniwersum Shin Megami Tensei i zawsze chętnie je każdemu polecam. Soul Hackers 2 jest teraz dla mnie idealnym tytułem do zaproponowania na początek, ale na pewno nie tym, który wskażę jako wyjątkowy i niezastąpiony. Nie zmienia to jednak faktu, że bawiłam się dobrze, wypełniłam każdą poboczną misję, odkryłam każdy zakątek świata i zdobyłam każdego demona – samo to pokazuje, że gra mimo wszystko naprawdę wciąga.
Bardzo często dzielę się opiniami o grach także tutaj, gdzie serdecznie zapraszam, jeśli chcecie odkryć coś nowego bądź np. zapytać, jakie demony w Soul Hackers 2 uważam za najlepsze i najbardziej przydatne, bo zawsze chętnie doradzam.

Gracze
Steam
OpenCritic
Komentarze czytelników
Sasori666 Senator

Te Atlusowe jrpgi od jakiś 6 lat wyglądają jak kopie Persony 5.
kęsik Legend

Famitsu dało tej grze lepszą notę niż P5 Royal więc musi być bardzo dobra.
1000iqhere Konsul

Po bliższym przejrzeniu się już wiem co mnie tak drażni w tej grze - projekt postaci, który jest tak generyczny, bardziej pasuje do jakiegoś Genshina niż do uniwersum Megaten. Patrząc na starsze prace Kazumy Kaneko (projektował m.in postacie do pierwszego Soul Hackers w tym kontekście) boli to podwójnie. Może kiedyś dam jej szansę, ale według mnie w złym kierunku idzie całe uniwersum. No ale nie mnie to oceniać.
Raistand Legend

Przez ostatnie lata Atlus pozostaje na fali: wydaje coraz lepsze tytuły, a oczekiwania graczy rosną z każdym z nich
No własnie. Prawie każdy oczekiwał, że to będzie "Persona 6". A to tylko prosty jRPG.
Adrian_V Centurion
Warto wspomnieć jeszcze o „day 1 story DLC” - Atlus wyciął część gry (grywalna postać i questy) i oferuje ją jako płatny dodatek co nie spotkało się z pozytywnym odbiorem.