Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 19 listopada 2023, 14:10

„Opóźnienie trwa tylko chwilę. Bycie do bani jest wieczne”, Gabe Newell zdradza tajemnice sukcesu Valve

Gabe Newell w dokumencie poświęconym kulisom powstania pierwszego Half-Life sprytną parafrazą opisał filozofię Valve, jaka towarzyszyła firmie przy okazji growego debiutu.

Źródło fot. Valve Corporation.
i

Branżowa legenda głosi, że słynny projektant gier Nintendo, Shigeru Miyamoto, miał powiedzieć niegdyś: „Opóźniona gra ostatecznie będzie dobra, ale pośpiesznie wydana gra na zawsze pozostanie zła”.

Z tą dewizą zgadza się wieloletni szef i „twarz” Valve, Gabe Newell, który przed laty kierował się tymi słowami – przy okazji prac nad pierwszym Half-Life’em.

Popularny „Gaben” w udostępnionym przedwczoraj filmie dokumentalnym na temat kulis powstawania owego kultowego dzieła Valve (poniżej), parafrazując Miyamoto, powiedział: „Opóźnienie trwa tylko chwilę. Bycie do bani jest wieczne”.

Nawiązał on tym samym do burzliwej sytuacji z 1997 roku, kiedy to Half-Life miał planowo zadebiutować. Premiera i wysyłka gier – zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami – miała nastąpić w listopadzie, co wiązało się z zobowiązaniami ówczesnego studia Valve ustalonymi z wydawcą, firmą Sierra.

Zespół Gabena wiedział jednak, że gra na kilka miesięcy przed zakładanym debiutem nie była jeszcze gotowa, aby móc osiągnąć sukces.

Na trzy miesiące przed ustaloną premierą w 1997 roku stwierdziliśmy, że to się wszystko nie klei. To [Half-Life – przyp. red.] naprawdę nie było dobre – przyznał w rocznicowym dokumencie deweloper Ken Birdwell.

Z drugiej jednak strony kierownictwo Valve wiedziało, że nie dotrzymując umowy, narazi się na utratę wsparcia finansowego ze strony wydawcy. Twórcy postanowili jednak zaryzykować, ponieważ z całej siły nie chcieli dostarczyć graczom nieprzygotowanego produktu, który byłby jedynie „wydmuszką” gry.

Mogliśmy to [Half-Life'a – przyp. red.] wydać na siłę. Jednakże nie taką firmą chcieliśmy być. Nie chcieliśmy być takimi ludzi, a przede wszystkim nie takich relacji pragnęliśmy z naszymi odbiorcami.

Troska Valve o komfort graczy ostatecznie opłaciła się. Co prawda Half-Life ukazał się dopiero rok od pierwotnie ustalonej daty premiery, jednakże gra dzięki zwłoce niemal z miejsca zyskała status legendarnej, rewolucjonizując całą branżę gier na wielu poziomach.

Korzystając z okazji, polecam Wam obejrzeć zamieszczony wyżej dokument w całości. To prawdziwa kopalnia ciekawostek, „smaczków” i refleksji – prosto od zasłużonych dla branży deweloperów.

I Gaben wyda coś pośpiesznie

Tym niemniej, żeby nie było zbyt kolorowo i pięknie, internauci wytknęli Gabe’owi Newellowi, że nie zawsze w swojej karierze kierował się sentencją, której autorstwo – zdaniem niektórych mylnie – przypisuje się Shigeru Miyamoto.

Chodzi o karciankę Artfiact, czyli bez wątpienia największą porażkę ze „stajni” Valve, której wydania nie przemyślano chyba zbyt dobrze – przynajmniej pod kątem modelu biznesowego.

Nie dość, że za grę początkowo trzeba było zapłacić, to rozgrywka premiowała znienawidzone podejście pay-to-win, dając przewagę graczom, którzy skłonni byli zapłacić dodatkowo za lepsze karty.

Najważniejsze pytanie jednak brzmi czy przytoczona w tekście dewiza znajdzie pokrycie w rzeczywistości przy okazji Half-Life’a 3. Przecież ta premiera musi kiedyś nastąpić… prawda?

Marcin Przała

Marcin Przała

Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Grami interesuje się od najmłodszych lat, a szczególne miejsce w jego sercu zajmują Call of Duty 4: Modern Warfare i Dragon Age: Początek. Zamiłowanie do elektronicznej rozrywki sprawiło, że tematem jego pracy licencjackiej stało się zjawisko immersji. Dzisiaj przede wszystkim miłośnik soulslike'ów oraz klasycznych RPG-ów. Poza grami lubi literaturę z gatunku dark fantasy, a ponadto od wielu lat z zapartym tchem śledzi rozgrywki angielskiej Premier League, gdzie gra jego ukochany klub – Chelsea.

więcej