Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 24 lutego 2024, 20:00

Nox to hack’n’slash z czasów, gdy Westwood konkurowało z Blizzardem i próbowało zdążyć przed Diablo 2

Pamiętacie Westwood? Tych od Command & Conquer? Ja też już ledwo. Swego czasu studio walczyło z Blizzardem o RTS-owy tron, ale i rzuciło wyzwanie Zamieci na polu hack’n’slash. W rezultacie powstał całkiem udany Nox.

Źródło fot. Westwood / Midjourney / własne
i

Ach, przełom wieków, czas wściekłej transformacji, spękanego betonu i gumy Turbo. Naszej młodości towarzyszył szelest papieru z Clicka!, Komputer Świat Gry czy – jeśli kogoś było stać – z CD-Action. Prasa, a wraz z nią dzieciaki, wyczekiwały powrotu króla, czyli Diablo 2. No ale trzeba było zabić czymś czas. Płytki z wypalonym pierwszym Diablo do 2000 roku nosiły na sobie masę rys, a Blizzard z premierą dwójki się nie spieszył. W ten głód tłuczenia demonów idealnie wstrzeliło się Westwood i zaproponowało alternatywę – RPG akcji (wtedy rzadko, jeśli w ogóle, polscy gracze i dziennikarze korzystali z terminu hack’n’slash) bardzo podobne, a jednocześnie bardzo różne od kultowego DiablosaNox. Swego czasu gra cieszyła się sporym powodzeniem, ale chwilę później na scenę wkroczyło sami-wiecie-co i Blizzard dosyć szybko zgromadził rząd dusz, którym nie starczyło czasu na coś innego niż farmienie Mefisto.

Gdyby Nox wyszedł dziś, mógłby uchodzić za bardzo udanego indyka. Ma swój rytm, klimat i sporo unikalnych rozwiązań. Fabuła miała nieco większe znaczenie niż w nadciągającym Diablo 2 – tzn. wyciągnięto ją bardziej na front – choć była prosta jak budowa cepa. Nasz bohater Jack zostaje wciągnięty do krainy Nox, gdzie spustoszenie sieje nekromantka Hecubach. Kobieta dysponuje taką siłą ognia i armią umarłych, że biedny Jack musi zmontować przepotężną Halabardę Horrendousa, broń legendarnego bohatera. Zaraz po tym jak zamieni jeansy i trampeczki na kamasze wojownika, modną kiecę maga lub skóry zaklinacza.

Pierwsze novum – gra jest leciutka pod względem formy. To bezpretensjonalne, humorystyczne fantasy z niezłymi tekstami, sporą dawka pastiszu w stylu Terry’ego Pratchetta i Mela Brooksa. Nic wybitnego, ale baśniowo-komediowy klimat połączony z przygodowym zacięciem stanowił miłą odmianę po mroku lub patosie z konkurencyjnych produkcji. A i kilka sympatycznych zwrotów akcji czekało nas po drodze.

Nox. Źródło: Westwood - Nox to hack’n’slash z czasów, gdy Westwood konkurowało z Blizzardem i próbowało zdążyć przed Diablo 2 - wiadomość - 2024-02-27
Nox. Źródło: Westwood

Profesjonaliści w każdym calu

Jako się rzekło – mieliśmy do wyboru raptem trzy klasy postaci, ale to tylko pozorny minimalizm. Profesje oznaczały nie tylko odmienny styl rozgrywki. Równały się ogrywaniu innej kampanii. Odwiedzaliśmy lokacje w odmiennej kolejności, poznawaliśmy ich historie z różnych perspektyw i w różnych sytuacjach.Dla przykładu – jedna kraina, którą odwiedzamy jako mag, cieszy się względnym spokojem, ale kiedy zachodzimy tam jako wojownik, na innym etapie gry, szaleje tam pożoga i rzeź. Choćby dlatego warto pobawić się każdą klasą.

Zwłaszcza że charakteryzują się one odmiennym stylem rozgrywki. Wojownik podchodzi do sprawy frontalnie, ma do dyspozycji szarże, uderzenia, generalnie – zdolności oparte na przemocy. Mag musi kombinować z potężnymi zaklęciami na dystans i uważać na każde kichnięcie przeciwnika, bo może zakończyć się ono zgonem. Zaklinacz z kolei walczy w zwarciu i na dystans, nosi średnie pancerze, ale przede wszystkim – może oswoić stworzenie, na które pozwala poziom i dostępne umiejętności (w skład obstawy mogą wchodzić cztery małe potworki lub dwa duże). Każdą z tych klas przemyślano, każda daje frajdę w inny sposób, ale warto przejść grę wszystkimi trzema – nie dość, że rozgrywka jest inna, to jeszcze odblokujemy odmienne zakończenia.

Takie same, ale inne

Media oskarżały Westwood i Noxa o bezczelną zżynkę, ale to ma tyle podstaw, co obecne czepianie się NiOH czy Lies of P w kontekście Dark Souls. No można, gry mają ten sam rodowód, ale generalnie pod spodem, zarówno w przypadku Noxa, jak i soulslike’ów pracowały założenia na tyle odmienne od „materiału źródłowego”, że nie ma co się pienić i oskarżać o plagiat. Nox odniósł sukces – przyćmiony chwilę później przez Diablo 2, ale jednak – nie tylko na piękne oczy i pokrewieństwo z dziełem Blizzard North. Z jakiegoś powodu po grę sięgnęło ponad 600 tysięcy graczy i bawiło się przy niej wyśmienicie. Zresztą recenzje też były raczej przychylne, tylko czepiały się tego podobieństwa.

Westwood postarało się o sporo innowacyjnych rozwiązań w mniejszym i większym zakresie. Pierwszym, co rzuca się w oczy jest system „true sight”. Rzeczy znajdujące się za osłoną (drzewo, ściana, głaz naszej wysokości), okrywa całun „mgły wojny”, którego położenie zmienia się w zależności od naszego punktu na mapie. Dzięki temu otoczenie wymaga naszej uważności, bo nigdy nie wiemy, jakie bydlę może czaić się na nas w cieniu – no i muszę przyznać, że nawet dziś ciekawie to wygląda podczas eksploracji. Mało tego – otoczenie było dosyć interaktywne, bo częściej mieliśmy do czynienia z zagadkami środowiskowymi i torami przeszkód (nasza postać mogła swobodnie skakać). Beczka z wodą mogła zostać popchnięta w stronę ognia zagradzającego nam drogę, a taką z wybuchowym co-nieco warto było wykorzystać jako element pułapki na silniejszego wroga (Nox potrafił dać w skórę, to trudna przeprawa).

Ten przegląd nie jest częścią naszego działu Premium. Decydując się na zakup abonamentu, możesz jednak pomóc w tworzeniu większej liczby takich tekstów. Dziękujemy.

Nox opierał się zresztą dużo bardziej o sekwencje zręcznościowe niż Diablo i dzielił sporo DNA z grami akcji. Świat składał się z hubów-miast/wsi i ręcznie zmontowanych lokacji z przemyślanymi zagadkami i pułapkami, nie było mowy o losowym generowaniu map jak u Blizzarda. Przez to grę przechodziło się bardziej jak klasyczną zręcznościówkę, strzelankę czy proste korytarzowe RPG niż mutację, jaką ofiarowało Diablo 2.

Loot też był predefiniowany, a nie losowy. Miecz danego typu zawsze miał te same statystyki, zbroja płytowa także. Choć na naszej drodze napotykaliśmy trochę magicznego wyposażenia, w grze ostatecznie liczył się tylko jeden artefakt – Halabarda Horrendousa. Reszta to konwencjonalne żelastwo, które mogliśmy wymieniać, jeśli się zużyło – ale lepiej było pilnować jego stanu, by nie popsuło nam się w trakcie wyprawy, gdy od miasta i kowala dzieliła nas długa droga. Nawet umiejętnościami miotaliśmy w bardziej arcade’owy sposób, przypominający ten, który znamy z dzisiejszych gier MOBA czy MMO – przypisywaliśmy cztery skille do paska z „hotkeysami” i spamowaliśmy w razie potrzeby. Do Diablo 2 dodano to dopiero w wersji Resurrected.

Nox. Źródło: Westwood - Nox to hack’n’slash z czasów, gdy Westwood konkurowało z Blizzardem i próbowało zdążyć przed Diablo 2 - wiadomość - 2024-02-27
Nox. Źródło: Westwood

Nox był League of Legends zanim to było cool

Wprawdzie w multiplayer Diablo 2 zagrywały się tysiące, jeśli nie miliony ludzi, ale na ten aspekt spadło sporo krytyki. Mogliśmy się wdać w bójkę z kumplami pod miastem, handlować, biegać razem po mapach – i to wszystko. Nie spełniono obietnic o systemie wspierania gildii czy dedykowanych arenach do pojedynków. Tymczasem Nox podszedł do sprawy na pełnym wypasie.

Już w podstawce oferował osobne tryby rozgrywki i dedykowane mapy (oraz serwery) do rozgrywek między graczami. Mogliśmy rozgrywać klasyczny Deathmatch, gdzie wszyscy walczyli przeciwko wszystkim, w Capture The Flag biegaliśmy za flagą niczym w Unreal Tournament, czekał nas też odpowiednik Bombing Runa – Flagball oraz eliminacja. Rozgrywki te miały w sobie coś z protoplastów MOBA – musieliśmy wykorzystywać odpowiedni, szybko podniesiony ekwipunek, szybko wybierać skille, z których skorzystamy i wykazać się zarówno odrobiną refleksu, jak i małpią zręcznością. Na fali sukcesu Westwood wypuściło dodatek skupiający się na multiplayerze – doszedł tam między innymi tryb kooperacji, w którym razem ze znajomymi czyściliśmy specjalnie przygotowane miejscówki i dzieliliśmy się łupami. Dziś nie istnieją już dedykowane serwery, więc jeśli znajdziecie retrozapaleńców, musicie ogarnąć połączenie LAN oraz, najpewniej, program wspierający takie połączenia, jak Hamachi czy podobne aplikacje.

Zapomniany diamencik po taniości

Nox to takie trochę brakujące ogniwo ewolucji w drzewie genealogicznym hack’n’slashów. Z wierzchu podobny do sami-wiecie-której gry, ale tak naprawdę oferował odmienne doznania i mechaniki. Przez lata twórcy korzystali głównie z tego, co proponowało Diablo, ale Nox to ciekawa alternatywa i lekcja historii. A przy tym po prostu niesamowicie przyjemna, choć niełatwa gra, która nie wymaga aż tak dogłębnego grzebania w statystykach jak dzieło Blizzard North, za to wspiera uwagę w interakcjach z otoczeniem, zręczność, spostrzegawczość. I jest po prostu sympatyczna.

Dziś łatwo ją dorwać na GOG-u za ok. 24 zł (standardowa cena, angielska wersja językowa). Może robić fochy podczas uruchomienia, ale tryb zgodności z Windowsem 98 powinien załatwić sprawę. Kiedy przezwyciężycie te drobne niedogodności, czeka Was sympatyczna przygoda z oprawą, która broni się nawet dziś, jeśli macie słabość do pixeli i campowego, baśniowego fantasy z komediowym zacięciem.

Nox dzisiaj? Tylko z OpenNox!

OpenNox pozwala na zabawę nawet w 4K! Źródło: Westwood. - Nox to hack’n’slash z czasów, gdy Westwood konkurowało z Blizzardem i próbowało zdążyć przed Diablo 2 - wiadomość - 2024-02-27
OpenNox pozwala na zabawę nawet w 4K! Źródło: Westwood.

Jeśli chcecie dzisiaj bawić się w tę grę, to najlepiej to zrobić z modem OpenNox. Jest to fanowski projekt, który gruntownieunowocześnia silnik tej produkcji. Dzięki temu możecie bawić się w wysokich rozdzielczościach szerokoekranowych oraz stawiać własne dedykowane serwery do multiplayera.

Mod usuwa także wiele błędów technicznych, dodaje także opcję konfigurowania wielu elementów trybu Nox Quest, jak również implementuje alternatywny system rzucania zaklęć, wzorowany na tym z gry Magicka.

W sumie wszystkie te zmiany mocno ulepszają grę i OpenNox to obecnie najlepszy sposób na zabawę z klasyką studia Westwood.

  1. OpenNox - pobierz mod

Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej