Najlepszy RTS o drugiej wojnie światowej nadciąga? Sudden Strike 5 wraca do widowiskowej skali bitew
Nowa odsłona kultowej serii porzuca stare błędy i stawia na otwartość, taktykę oraz gigantyczne bitwy. Czy to będzie powrót serii Sudden Strike do formy?

Wyznam, że kiedy usłyszałem od naszego redaktora naczelnego, iż szykuje się pokaz Sudden Strike’a 5, byłem daleki od optymizmu. Miałem zakodowane w głowie, że czwarta odsłona cyklu była uproszczonym i niedopracowanym drugowojennym RTS-em niegodnym swojej nazwy. Okazuje się jednak, iż odpowiedzialne za obie części studio Kite Games było – i nadal jest – zdeterminowane, by spełnić oczekiwania fanów serii.
Więcej dowodzenia, mniej chodzenia po sznurku
Pierwszym krokiem była naprawa Sudden Strike’a 4 – większość uwag graczy została uwzględniona. Błędy wyeliminowano, interfejs usprawniono, dzięki czemu dziś gra na Steamie może pochwalić się ocenami „w większości pozytywnymi”. Niemniej, gdy zacząłem wypytywać znajomych o opinie, powielali oni głównie hasła z czasów premiery, kiedy produkcja ta uchodziła za przeciętniaka, co oznacza, iż nie wszyscy wiedzą, jak wiele się zmieniło.
Teraz jednak przyszedł czas na wymianę fundamentów i ewolucję. Sudden Strike 5 ma przede wszystkim zerwać z tunelowymi misjami, które nie oferowały zbyt wielu opcji taktycznych. Co gorsza, gra cierpiała na przypadłość znaną już z pierwszych odsłon serii tworzonych przez Fireglow Games – dowodziliśmy określoną liczbą jednostek z okazjonalnym, oskryptowanym wsparciem dodatkowych oddziałów, co często prowadziło do sytuacji bez wyjścia już po 20 minutach misji.
Słyszeliście o Normandii?
Na prezentacji zobaczyłem scenariusz zatytułowany „Bitwa o Remagen”, czyli amerykański szturm na ostatni most na Renie. Tak – gra ponownie stawia na popularne motywy: front zachodni i wschodni, choć nie zabraknie także Afryki oraz kampanii we Włoszech (w tym Monte Cassino). Dostępnego sprzętu i pojazdów ma być sporo – twórcy obiecują aż 190 typów wozów i 110 rodzajów piechoty. Na start otrzymamy 25 scenariuszy typowych dla takich gier frakcji – aliantów, Sowietów, Niemców. Smakiem będą musieli się jednak obejść miłośnicy teatru działań na Pacyfiku – ten, jeśli się pojawi, to raczej w ramach DLC.
Widać, że zgodnie z duchem serii w Sudden Strike’u 5 położono nacisk na rozgrywkę dla jednego gracza. Nie znaczy to jednak, że zabraknie multiplayera – powróci również klasyczny tryb potyczki, choć na szczegóły musimy jeszcze poczekać.
Od razu rzuca się w oczy kluczowa zmiana w stosunku do poprzedniej części: większa skala i oddalenie kamery od akcji. Sudden Strike 5 to powrót do rozmachu znanego z pierwszych dwóch odsłon cyklu – przy czym nadal będzie można przybliżać kamerę i cieszyć się szczegółowymi animacjami jednostek, które naprawdę robią wrażenie. Koniec z mocno oskryptowanym przesuwaniem wojsk po ciasnych mapach – tym razem mamy do czynienia z dużymi, otwartymi przestrzeniami, zawierającymi zadania poboczne. Ich wykonanie zapewnia różnorodne formy wsparcia. Najważniejszym będzie oczywiście lotnictwo, do którego dostęp – w przypadku misji z prezentacji – uzyskujemy po przejęciu radiostacji.
Kupowanie jednostek – herezja w Sudden Strike’u?
To pierwszy element mający oddać graczowi realną kontrolę nad tym, czym i jak walczy. Drugi jest znacznie bardziej radykalny jak na Sudden Strike’a – po raz pierwszy będziemy mogli kupować jednostki za zbierane punkty prestiżu. Nabyty sprzęt dostarczany będzie na mapę pociągiem. Mechanizm ten ma ostatecznie rozwiązać problem, który od lat doskwierał graczom – brnięcia w coraz bardziej niekorzystne położenie wskutek ponoszenia przypadkowych strat aż do momentu, gdy ostatnie 15 minut misji trzeba wyrzucić do kosza.
Powróci także mechanika inspirowana Company of Heroes – dowódcy reprezentujący różne doktryny. Za punkty doktryn będzie można wybierać karty oferujące konkretne premie, takie jak zmniejszony koszt medyków, możliwość naprawy pojazdów do 50% sprawności czy zwiększenie pancerza przedniego czołgów o kilka punktów. Nie jest to może tak ciekawy system jak w CoH, gdzie największą atrakcją były unikalne jednostki, ale stanowi pewne urozmaicenie.
Wojna nigdy nie była taka fajna?
Sam rdzeń starć pozostał bez większych zmian – Sudden Strike to wciąż bitwa miniatur, stawiająca zabawę ponad realizm, choć z pewną dozą autentyczności. Czołgi mają punkty życia, ale to, ile ich stracimy, zależy od kierunku uderzenia pocisku. Amunicja i paliwo mogą się skończyć, gąsienice zostać uszkodzone – pojazdy logistyczne i naprawcze nadal odgrywają tu kluczową rolę. Na pełny realizm jednak nie liczcie – moździerz 380 mm ze Sturmtigera potrafi zabrać zaledwie kilkanaście procent punktów życia ciężkiemu czołgowi. Mimo to, dzięki połączeniu sprawdzonych mechanik bitewnych z nową ekonomią i większą skalą, istnieje duża szansa, że Sudden Strike 5 okaże się najlepszą odsłoną serii.
Powracają również jednostki inżynieryjne, mogące budować mosty pontonowe – tym razem bez narzuconych z góry przez scenariusz miejsc. Destrukcja otoczenia wciąż prezentuje dobry poziom – bombardowanie potrafi błyskawicznie zmienić krajobraz w zgliszcza. Nadal możliwe jest przejmowanie porzuconych pojazdów, co zaprezentowano podczas pokazu, przechwytując wspomnianego niemieckiego Sturmtigera.
W grze pojawi się też nowy aspekt dotyczący piechoty – stres. Twórcy nie zagłębiali się w szczegóły, podkreślając, że to mechanika rozwojowa. Prawdopodobnie będzie to rozwinięcie znanego z Sudden Strike’a 4 systemu poddawania się, który wcześniej był jedynie oskryptowany.
Jeśli ktoś był wielkim fanem dynamicznego duetu „snajper i artyleria” z pierwszych części Sudden Strike’a, w „piątce” znów będzie mógł się wyszaleć. Tym razem jednak nie będzie to jedyna skuteczna strategia ani obowiązkowa droga do zwycięstwa.
Chcę już, a poczekamy do 2026 roku
Nowe dzieło Kite Games wygląda już naprawdę solidnie. Jeśli Sudden Strike 4 zdołał do siebie przekonać choćby część graczy, z dużym prawdopodobieństwem „piątka” będzie dla nich naturalną, satysfakcjonującą kontynuacją. Muszę wyznać, że z osoby sceptycznej i zastanawiającej się, czy dziś jest jeszcze miejsce na RTS-y w stylu Sudden Strike’a, sam stałem się kibicem trzymającym kciuki za to, by pojawiła się – pamiętająca o sile scenariuszy single player – alternatywa dla Company of Heroes.
Na Sudden Strike’a 5 poczekamy do 2026 roku. Zagramy nie tylko na PC, ale także na konsolach PS5 i Xbox Series X/S – bo jak pokazała poprzednia część, również na rynku konsolowym nie brakuje fanów klasycznych RTS-ów. Na stronie twórców ruszyły zapisy do otwartej bety. Tymczasem, żeby umilić sobie czekanie, jeszcze raz polecam zagrać w Sudden Strike’a 4 – to świetny przykład tego co można zrobić z grą, gdy słucha się feedbacku graczy po premierze, dzięki czemu tytuł ten ma obecnie masę zawartości.