Xboxy przynoszą straty, więc Microsoft nie obniży prowizji ze sprzedaży gier
W trakcie procesu sądowego pomiędzy Epic Games i Apple przedstawicielka Microsoftu przyznała, że firma nie zarabia na konsolach Xbox. Zyski generowane są przez płatne usługi, gry i dodatki do nich, dlatego nie ma się co spodziewać, że gigant z Redmond zrezygnuje z 30-procentowej prowizji w Microsoft Store.

Batalia sądowa pomiędzy Epic Games i Apple przynosi kolejne ciekawe informacje i to nie tylko z podwórka tych dwóch firm. Zaledwie wczoraj informowaliśmy Was, że Microsoft rozważał obniżenie 30-procentowej prowizji na zakupy w swoim sklepie na Xboxach do 12 procent, a dziś dowiedzieliśmy się, że gigant z Redmond nie tyle odłożył tę decyzję w czasie, co w zasadzie odrzucił taką możliwość. Wszystko przez to, że firma nie zarabia na konsolach Xbox, a zysk ze sprzedaży usług, gier i dodatków do nich ma zapewnić kapitał potrzebny na wyprodukowanie kolejnych modeli sprzętu.
Takie informacje padły z ust Lori Wright, wiceprezes do spraw gier, mediów i rozrywki w Microsofcie. Kobieta, w odpowiedzi na pytanie adwokata firmy Epic Wesa Earnhardta, ile wynosi marża ze sprzedaży konsol Xbox, przyznała, że urządzenia nie przynoszą zysków, tylko straty. Jej zdaniem Microsoft nigdy jeszcze nie zarobił na sprzedaży Xboxów.
Jakkolwiek zaskakujące wydają się jej słowa, ewentualne wątpliwości co do ich zgodności z prawdą rozwiał na Twitterze analityk serwisu Niko Partners, Daniel Ahmad. Jego zdaniem taka sytuacja nie jest niczym dziwnym na rynku konsolowym, bo niemal każde nowe urządzenie do grania przynosi na początku straty. Obecna sytuacja i tak ma wyglądać lepiej niż w latach dziewięćdziesiątych. Jako przykład stopniowego odwracania się tego trendu Ahmed podał PlayStation 4, które nie doczekało się drastycznych obniżek cen w ciągu 7 lat od premiery (w przeciwieństwie choćby do PS2 kiedyś), oraz Nintendo Switch – konsolę zaprojektowaną tak, aby jak najszybciej zaczęła przynosić zyski. Według Brytyjczyka to tylko kwestia czasu, aż PlayStation 5 oraz Xboxy Series X i S zaczną się spłacać.

Co nie znaczy, że Sony czy Microsoft będą do tego czasu na minusie. „Zieloni” zarabiają zarówno na usłudze Xbox Game Pass, mikrotransakcjach, jak i na sprzedaży gier i dodatków przeznaczonych na swoje konsole. 30-procentowa prowizja, którą pobierają w dostępnym na nich sklepie – zdaniem wspomnianej wcześniej Lori Wright – jest niezbędna, aby zapewnić użytkownikom Xboxów pełne doświadczenie konsumenckie, bo pokrywa koszty związane z utrzymaniem serwerów oraz te, które są przeznaczane na produkcję konsol, ich marketing i realizację zamówień.
Nie wygląda więc na to, aby w najbliższym czasie deweloperzy gier konsolowych mogli spodziewać się przejścia na model, w którym do ich kieszeni trafiałoby 88 procent przychodów ze sprzedaży poszczególnych produkcji. Jeśli gigant pokroju Microsoftu będzie wymagał 30-procentowej prowizji na Xboxach – firma ogłosiła ostatnio, że na PC zmniejszy ją do 12 procent – nie sposób oczekiwać, aby Sony, Nintendo czy, wychodząc poza rynek konsol, Valve lub Apple miały postąpić inaczej.
Więcej:Microsoft znów musiał tłumaczyć się z Xboxów znikających ze sklepów
Komentarze czytelników
tgolik Generał

A czemu STEAM miałby obniżać marże? Przecież celem firmy jest zarabianie możliwie dużej kasy.
A tak w ogóle 30% to nic w porównaniu z normalnymi marżami w handlu stacjonarnym.
Za 30% procent mieć dostęp do światowego rynku - 99% branż nawet nie może marzyć o tak dobrych warunkach.
Herr Pietrus Legend

No dokładnie, nic dodać, nic ująć.
Ale Chińczycy i "wolnorynkowcy" zapatrzeni w Putina kochają "walkę z monopolem".
Szefoxxx Senator

Prawda jest też taka, że nawet jakby na tych konsolach zarabiali to i tak prowizje na cyfrze to znacznie lepsza kasa. Sprzętu sprzedaje się znacznie mniej niż gier.
prekor Generał

No właśnie. To przecież normalne jest w przypadku konsol ,że Sony i MS w czasie cyklu życia swoich sprzętów szukają sposobów aby zejść z kosztów produkcji hardwaru.
Ale fanboje Sony mają pożywkę, ale news o poszukiwaniu tańszego procka przez Sony jest dziwnie przez tychże fanbojów przemilczany, a też jest tam mowa o tym że Sony dopłaca do swojego sprzętu.
. Ten akapit, który można różny sposób interpretować. Ktoś kto kompletnie nie zna się na konsolach mógłby z tego akapitu wyciągnąć mylne przekonanie ,że nowe PS będzie gorsze niż obecne. Zresztą do konsol dopłaca nie tylko Sony. MS i Nintendo też dopłacają.
No proszę. Już jesteś zanonimizowany. Jakoś wcale mnie to nie dziwi.