„Koniec w jednej milisekundzie”. Johnny Depp ujawnia kulisy kontrowersyjnego zwolnienia z uniwersum fantasy Harry’eg...
W ogóle jego sytuacja tylko wyolbrzymiła pewną patologię i intelektualną degrengoladę dziejącą się czy to w Hollywood, czy wokół znanych, sławnych, bogatych osób. Smutne jest to, że wystarczyły pomówienia, wydarzenia w trakcie, kompletny brak dowodów i rzetelnych informacji i zwyczajnie prywatny proces sądowy, by gościa zmieszać z błotem, obwinić o "żonobicie" i usunąć zewsząd niemalże ze skutkiem natychmiastowym. Smutne jest to, że wytwórnie i przemysł filmowy ubzdurały sobie, że ludzi - widzów, fanów, bardziej obchodzi jego życie prywatne, a nie to, że gra w filmach i jak gra w filmach. Dzięki działaniu na zasadzie "ej, ktoś tam powiedział, że bijesz swoją dziewczynę. Zwalniamy Cię, ten gościu na pewno ma 100% racji" Johnnemu zostało narobione mnóstwo smrodu dookoła jego osoby, a w dodatku wszędzie go wygnano, mimo że nie było żadnych bitych dowodów, że faktycznie był tym złym w swoim prywatnym życiu. Finalnie co się okazało, wszyscy wiemy, a wszyscy ci, którzy na nim psy powiesili wyszli zwyczajnie na idiotów. Ciekawe czy ta sytuacja zmieni coś na przyszłość, czy wśród "znanych i sławnych" jednak będzie się wpierw sprawdzać doniesienia, a dopiero potem podejmować działania mogące mocno człowiekowi zaszkodzić.
mizoandryczni dobrozmianowcy bialorycerzyki zcancelowali johnnego w milisekunde za choćby podejrzenie o skrzywdzenie kobietki, ech
oby johnny sie nie ugial, chyba ze za przeprosiny na kolanach i miliard $
Koniec nastąpił dosłownie w jednej milisekundzie, kiedy kręciłem film. Powiedzieli, że chcą, bym zrezygnował.
Ale zmyśla. Nie da się w jednej milisekundzie powiedzieć komuś, że chcesz aby zrezygnował. To niewykonalne.
No cóż. póki depp grał to dało się to oglądać. Nie powiem żeby jego następca zagrał źle. Po prostu stworzył całkiem inna postać w już trwającej historii. I chciał zrobić ją bardzo mroczną. Jednak zamysł charakteru był chyba bardziej pod pierwotną wersję i całkowicie zjechali to. Już nie mówiąc o tym że końcówka nie zapada w pamięć
Ciężko powiedzieć czy to przez scenariusz ostatniej części czy zmianę bohatera, ale no gdyby był to sukces i puścili kolejną część.
To mogli zarobić naprawdę spory szmal. Oraz stworzyć trochę dobrej jakości sztuki