Kiedyś miałem tego gościa za świetnego reżysera, dzisiaj myślę trochę o nim jak o nieudaczniku. Jeśli, któryś raz z kolei musi tworzyć wersję reżyserską wstawiając całą masę wyciętych scen, a do kin jako pierwsza trafia ta słabsza wersja to znaczy, że gość nie zna się na swojej robocie.
Gdzieś usłyszałem hasło, że tworzenie filmów to sztuka montażu i umiejętne wycinanie scen tak żeby film był i dobry, i nie za długi.... Snyder pokazuje kolejny raz, że ma z tym trudności.
Proszę o doprecyzowanie, z tym obcym to chodzi o człowieka, który nie jest miejscowy, czy chodzi jednak o kosmitkę?
Ten kto wie to wie ;) ale czy ten obcy nie wygląda na demona z stu wackami z pewnej bajki dla dorosłych...
P.s Takie tam wolne skojarzenie ;-)
Rozumiem, że film jest cięty na potrzeby projekcji kinowych (długość, kategoria wiekowa), ale skoro Rebel Moon trafił od razu na Netflixa, to czemu od razu nie wypuścił tam wersji reżyserskiej?