Forum Gry Filmy i Seriale Tech Ogólne Archiwum Regulamin

Gra Deep Sleep Labyrinth of the Forsaken

01.10.2025 12:03
Drenz
1
odpowiedz
Drenz
35
Senator
Image
6.5

Grę jak najbardziej polecam. Niemniej nie jest to do końca przygodówka. Jest to miks wielu gatunków i chyba najbardziej pasowałby tutaj turowy survival horror. Ale po kolei.

"Deep Sleep: Labyrinth of the Forsaken" to poniekąd kontynuacja historii z trylogii Deep Sleep, ale z innym bohaterem i zdecydowanie bardziej rozbudowaną rozgrywka jak i historią. Wcielamy się w Amelię, która próbuje odszukać swojego zmarłego brata - Thomasa. Odkrywa, że poniekąd on "żyje", ale w innej "rzeczywistości" - snach. Śniąc, dziewczyna próbuje odszukać brata i dowiedzieć się o jego losie, ale wyprawa wśród wyśnionych miejsc nie należy do bezpiecznych. Historia w sumie jest dużym plusem, ale z tego słynie ta seria. Co prawda przez jej rozbudowanie z czasem straciła na swojej tajemniczości i klimat się po kilku godzinach rozgrywki rozmywa, ale nadal potrafi zaciekawić. Dialogi są w porządku, choć wiele z nich czyta się niczym encyklopedię, ale też mocno traktują o sferze snów i nie są jakimiś nic nieznaczącymi wypełniaczami i zabijaniem czasu - wszystko kręci się wokół tematu przewodniego gry.

Rozgrywka polega na eksploracji snów Amelii. Bazą naszej bohaterki jest mieszkanie brata, w którym za dnia może wykonywać różne czynności - czytać, oglądać TV, czy też wybrać się na przejażdżkę rowerem. Niektóre z nich dodają nam punkty życia lub punkty skupienia do wykorzystania w nadchodzącym śnie. Ponadto odsłuchanie sekretarki na telefonie daję nam odrobinę punktów echa.
Czym są poszczególne punkty: Życia nie muszę tłumaczyć, bo wiadomo, że gdy się skończą, to "umieramy" i kończy się sen -- wracamy do "rzeczywistości". Punkty skupienia z kolei pozwalają nam na wytwarzanie przedmiotów podczas snu. W trakcie jego eksploracji natrafiamy na różne przedmioty, które możemy wykorzystać w walce (przede wszystkim), ale nie tylko. Jeśli natrafimy na dany przedmiot, wykorzystamy go, to dzięki punktom skupienia możemy go sobie wyśnić. Każda rzecz ma wytrzymałość, i gdy ta spadnie do zera, to tracimy ów przedmiot, ale własnie punkty skupienia pozwolą na jego przywrócenie. Tym samym znowu będzie można go użyć. Czasami natrafimy w śnie na pokój, w którym wypicie kawy przywróci nam określone punkty skupienia (do wykorzystania tylko raz). Ponadto wśród napotkanych przedmiotów możemy trafić na termos, który po użyciu też przywraca pewną część punktów skupienia. Punkty echa to coś jak punkty doświadczenia - dostajemy podczas eksploracji, za ukończony sen (lub połowę tych punktów za porzucenie snu, niedokończenie go). Można je wykorzystać, uruchamiając w mieszkaniu komputer, do rozwijania różnych umiejętności lub do możliwości wytworzenia przedmiotów w śnie, bez wymogu natrafienia na nie. Tych pierwszych jest mnóstwo. Niekiedy rozwinięcie jednych odblokuje kolejne umiejętności do rozwijania, możliwość zwiększania obrażeń od naszych przedmiotów, zwiększanie punktów leczenia, skupienia, echa itd. W ten sposób możemy stworzyć postać Amelii pod nasze preferencje. Punkty można zresetować i rozdysponować od nowa między snami dzięki tabletkom, które znajdziemy w lodówce. Te elementy RPG całkiem fajnie współgrają z założeniami gry.

Zanim gra jeszcze miała premierę, czytałem zapowiedzi autora i byłem zadowolony, że wplótł do gry walkę turową. Jednak nie sądziłem, że będzie jej aż tyle. To sprawiło, że "Labyrinth of the Forsaken" nie jest przygodówką, lecz takim turowym survival horrorem. Bowiem łamigłówki ustąpiły walce, zaś odnajdywane przedmioty w dużej mierze używamy w starciach. Z każdym kolejnym snem walki było coraz więcej. To oczywiście wymuszało na graczu uważnego dobierania umiejętności, dysponowania przedmiotami podczas snu. Po pewnym czasie przyjdzie zmierzyć się nam z bossami. Ci okazali się przekoksowani. O ile na poziomie taktycznym z szeregowymi wrogami nie było problemów, tak boss okazywał się ścianą nie do ruszenia. W ten sposób gra wymusza na graczu ponowne przejście ukończonych już snów, aby nabić punktów echa do rozwoju i odszukać przedmioty, które pozwolą wrogom zadawać bardzo duże obrażenia. Taki backtracking i grind w jednym. Na szczęście twórca wypuścił łatkę, w której była możliwość zmiany poziomu trudności. O ile pierwotnie gra miała jeden - taktyczny, dodano później fabularny i taki, w którym gracz sam mógł sobie dostosować parametry rozgrywki. Pajęczycę pokonałem jeszcze na poziomie taktycznym, ale był to czysty fuks, zaś na pozostałych bossów zmieniłem już na tryb fabularny, w którym co prawda walka też występuje, ale wrogowie mają zredukowane punkty życia i potyczka trwa bardzo krótko. W grze też jest jakieś skalowanie poziomów przeciwników, bo gdy rozwinąłem postać Amelii pod walkę z pajęczycą, to przy kolejnym podejściu miała już nieco więcej życia jak i jej miniony także. Trochę to jednak zabijało przyjemność z gry. Bowiem człowiek nastawia się na przygodówkę w stylu trylogii Deep Sleep, z okazjonalnymi walkami, a dostaje coś odwrotnego. Jak wspomniałem na początku "Labyrinth of the Forsaken" to bardziej turowy survival horror z elementami przygodówki, RPG, roguelite i strategii. A skąd tu się jeszcze wzięło roguelite? Bowiem przy kolejnym śnie w tym samym miejscu, część przedmiotów zmienia położenia, część jest innych, zmianie może ulec rozstaw pokoi. Przez to też powtarzałem jeden sen trzy razy, bo raz się okazało, że nie dostałem wymaganej rzeczy pod zdobycie przedmiotu fabularnego a nie mogłem go wyśnić i tym samym nie mogłem zrobić progresu. Z innych minusów - występują błędy gramatyczne i ortograficzne.

Co do reszty elementów występujących w grze: muzyka jest bardzo dobra, grafika to duża pikseloza, ale nie wpływa ona na komfort gry. Napisy można sobie dostosować pod własne potrzeby - dla mnie te rozpikselowane były czytelne i w przeciwieństwie do tych "czystych" idealnie współgrały z grafiką. Dźwięki OK. Wczytywanie gry mogłoby być szybsze. Gra zapisuje się w określonych momentach, ale gdy wychodzimy zapisuje się - w tym samym miejscu zaczynamy gdy uruchomimy później grę. Język polski jak zwykle na plus, podobnie jak polska cena, adekwatna do zwartości.

Dla osób lubujących się w klasycznych przygodówkach "Deep Sleep: Labyrinth of the Forsaken" może okazać się niestrawne ze względu na walkę i elemnty innych gatunków. Niemniej jest wersja demo i każdy może sobie sprawdzić, czy taka rozgrywka przypadnie do gustu, czy nie. Ja oceniam tę część odrobinę niżej od trylogii, ze względu na rozmywający się klimat niepokoju, za dużo walki i przekoksowanych bossów wymuszających backtracking. Jednak nadal jest to kawał niezłej gry.

Gra Deep Sleep Labyrinth of the Forsaken