Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Gramy dalej 11 sierpnia 2017, 15:15

Recenzja dodatku The Fall of Oriath do Path of Exile – oto król hack’and’slashy - Strona 2

Wojna pomiędzy Diablo III a Path of Exile dobiega końca. Jeśli Blizzard nas czymś nie zaskoczy, nic już nie uratuje legendy przed atakiem najnowszego dodatku do produkcji studia Grinding Gear Games.

Boskie moce w zasięgu ręki

Podczas podróży przez Wraeclast spotykamy różne bóstwa. Konkretnie jedenaście bóstw, bowiem każde z nich jest częścią Panteonu, czyli nowego systemu ulepszeń. Od szóstego aktu można polować na bogów i kraść ich moce. Na każdą z nich znajdzie się miejsce w naszym nowym panelu. Warto jednak zaznaczyć, że całość dzielimy na gniazda typu większe i mniejsze (major oraz minor). Tych pierwszych mamy cztery, drugich zaś siedem. Do tego w danym momencie możemy aktywować tylko jedno gniazdo major oraz minor. Nie ma jednak żadnych ograniczeń wybranych mocy czy dodatkowych kosztów. Będąc w mieście, możemy swobodnie wybrać, z których boskich potęg chcemy korzystać.

Szkopuł tkwi w tym, że te moce są głównie defensywne, ale spokojnie – mają ogromne znaczenie dla rozgrywki. Przykładowo za pokonanie Brine Kinga dostajemy zdolność, która niweluje ogłuszenie. Konkretnie, jeśli otrzymaliśmy efekt „stun” lub zablokowaliśmy taki cios, przez następne dwie sekundy nie możemy zostać ogłuszeni. Wasz uniżony sługa gwarantuje, że ta moc nieraz uratuje Wam życie. Do tego warto wspomnieć, że zdolności bogów również można ulepszać trzykrotnie, ale wymaga to polowania na bossów z danej mapy w Map Device. Najpierw należy wzmocnić naszego przyjemniaczka przy użyciu Divine Vessel, a następnie go ukatrupić. Dodam, że konkretna moc boga wymaga z góry określonej duszy bossa do ulepszenia. Przykładowo Brine King potrzebuje The Eroding One, Champion of Frost oraz Fragment of Winter, by móc w pełni się rozwinąć.

Niby tylko woda, ale jak cieszy!

Jest przystępniej

W zasadzie powyższe nowości to największe atrakcje The Fall of Oriath. Tak przynajmniej mogłoby się wydawać, ale rzeczywistość jest zdecydowanie ciekawsza. Oprócz dostarczenia nowej zawartości deweloperzy zajęli się również starymi elementami Path of Exile. Gruntownej zmianie uległa minimapa, która w końcu stała się przydatnym narzędziem. Wasz uniżony sługa nie ma zamiaru nikogo oszukiwać – do tej pory mapka wprowadzała raczej zamieszanie, zamiast naprowadzać graczy.

Teraz obszar odkrywany jest dynamicznie, szczegóły są bardziej widoczne, a szansa na trafienie w ślepy zaułek mocno zmalała. Do tego, gdy zbliżymy się do ważnych obiektów (teleport czy przejście do następnej lokacji), te zostaną na stałe zaznaczone na minimapce. Nie trzeba zatem błąkać się po omacku, szukając ponownie czegoś, co już wcześniej odkryliśmy. Z drugiej strony, mając wszystko podane na tacy, nie jesteśmy zachęcani do eksploracji. W pewnym sensie jest nawet zbyt łatwo, bowiem poruszamy się tylko od punktu A do punktu B.

Twórcy pokusili się również o wprowadzenie samouczka. Przez początkowy etap zostajemy poprowadzeni za rączkę (nie jak do tej pory), a wszelakie niejasności wyjaśnia panel pomocy. Tłumaczy on wszystkie niuanse związane z Path of Exile, jak np. pasywne drzewko umiejętności czy łączenie efektów gemów za pomocą slotów w ekwipunku. Wasz uniżony sługa przyznaje, że to bardzo dobre rozwiązanie, bowiem sporej liczbie graczy produkcja Grinding Gear Games wydawała się niezbyt czytelna.

Mimo zmian w działaniu Energy Shield, nie byłem w stanie zrezygnować z klasycznego buildu.

Pakiet pełen nowości

The Fall of Oriath wprowadza również 17 nowych gemów. Trzy z nich zawierają umiejętności (Dark Pact, Storm Burst oraz Charged Dash), a pozostałe są kamieniami typu wsparcie (support). Do tego zmodyfikowano działanie efektów typu trucizna oraz krwawienie (poison oraz bleeding), co miało ogromny wpływ na dotychczasowe buildy. Największym ciosem dla społeczności okazało się osłabienie wartości Energy Shield. W efekcie sporo osób zrezygnowało z budowania postaci w oparciu o tę tarczę i redukowanie życia do 1, by otrzymać niewrażliwość na obrażenia od chaosu. Warto do tego doliczyć 24 nowe, unikatowe przedmioty! Tyle wystarczyło, by spowodować prawdziwą lawinę szaleństwa.

Nie samymi nowościami żyją wygnańcy w Path of Exile. Wraz z nadejściem The Fall of Oriath zmieniono działanie zadania „Deal with the Bandits”. Od teraz możemy wybrać, którego zbira oszczędzimy, a ten zapewni nam przypisany do siebie bonus. Ewentualnie pozbędziemy się wszystkich, zgarniając 2 dodatkowe pasywne punkty umiejętności. Zmodyfikowano również kary za umieranie. Podróżując od aktu 6 do 10, za śmierć zostaniemy ukarani 5-procentową utratą punktów doświadczenia. Więcej expa stracimy, ginąc w lokacjach wywołanych przez Map Device. Ścieki również przerobiono, łącząc je w jedną mapę Sewer w akcie 3. Dzięki temu etap ten stał się zdecydowanie przyjemniejszy.

Path of Exile na każdym kroku przypomina, że jest mroczne, a nie cukierkowe.

Zmieniono również działanie lokacji The Lord’s Labyrinth, dostęp do której na stałe został przypisany do Aspirants’ Plaza. Przy pierwszym podejściu konieczne jest ukończenia 6 podstawowych labiryntów. Wyższe poziomy próby (Cruel oraz Merciless) wymagają przejścia poprzednich etapów oraz 3 odpowiadających danemu poziomowi labiryntów. Podczas ostatecznej próby (Endgame) trzeba zaliczyć wszystkie poprzednie oraz 6 testów na specjalnych mapach. Wasz uniżony sługa gwarantuje, że nie będzie łatwo.

Największą atrakcją dla mnie okazała się aktualizacja grafiki. Standardem stało się wreszcie korzystanie z dobrodziejstw DirectX 11. Dodatkowo deweloperzy popracowali trochę nad wodą w grze, co widać już podczas pierwszych kroków na plaży przed Lioneye’s Watch. Grafika w Path of Exile nigdy mi się nie podobała. W moim odczuciu produkcja ta była zwyczajnie brzydka. Niektórzy twierdzą, że to specyficzny, ciężki styl, który nadaje grze klimat. Mnie nie porwał i pod tym względem o wiele lepiej bawiłem się w cukierkowym Diablo III. Niemniej teraz Wasz uniżony sługa zdecydowanie odszczekuje tę ostatnią wypowiedź. The Fall of Oriath sprawiło, że Path of Exile jest po prostu ładne. Do tego nie ma już takich problemów z płynnością, nie odczułem żadnych spadków FPS-ów, a podróż od aktu 1 do 10 mnie nie znudziła. Nawet góry zwłok w Oriath wydały mi się interesujące.

Nowości w Path of Exile – umiera król, niech żyje król!
Nowości w Path of Exile – umiera król, niech żyje król!

Gramy dalej

Gdy Diablo III nie może podnieść się z kolan, Path of Exile wyrasta na nowego króla gatunku hack’n’slash. Upadek hitu Blizzarda przypieczętowuje tona nowości, które studio Grinding Gear Games zamierza wprowadzić do swojej darmowej gry.