Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Gramy dalej 29 czerwca 2015, 14:24

autor: Luc

Piętnaste urodziny Diablo II - wspominamy grę, która zdefiniowała gatunek hack-and-slashy - Strona 3

To, jak wyglądają współczesne hack and slashe, zawdzięczamy przede wszystkim serii Diablo. Druga odsłona, która do perfekcji doprowadziła zaproponowany w „jedynce” model zabawy, obchodzi dziś piętnaste urodziny. Dlaczego jest dla gatunku tak istotna?

Zmiany, które musiały nastąpić

Zbieractwu i niekończącym się poszukiwaniom tego „idealnego dropu” niewątpliwie bardzo sprzyjało wprowadzenie skrytki – kolejnego elementu, który dziś traktuje się jak oczywistość, a którego mimo wszystko brakowało w oryginalnym Diablo. W „dwójce” dodatkowa przestrzeń nie została przesadnie rozbudowana, ale wykluczyła jednocześnie nieustanne kolekcjonowanie przedmiotów na ziemi (choć układanie wzorków z monet i pancerzy miewało swój urok). Połowy rzeczy, które odłożyliśmy do skrzynki, i tak nigdy nie założyliśmy, ale jeśli ktokolwiek potrafił się oprzeć potrzebie ich ciągłego gromadzenia, to... nie, takiej osoby po prostu nie było. Robili to absolutnie wszyscy bez wyjątku. Chomikowaniu znacznie pomogło także wprowadzenie regeneracji zdrowia oraz many – w „jedynce” większość podręcznego ekwipunku zajmowały mimo wszystko mikstury, dzięki którym mogliśmy utrzymać się w walce. W Diablo II wciąż trzeba było wygospodarowywać miejsce na flakoniki, ale nie musiało być ich już tak wiele – w końcu w razie potrzeby mogliśmy chwilę odczekać.

Tyle możliwości! - 2015-06-29
Tyle możliwości!

Mimo to okazji do tracenia życia było jeszcze więcej niż do tej pory. I nie chodzi o ilość czy rodzaje potworów (choć nowy podział na ich rzadkość sprawdził się doskonale), lecz o dość kontrowersyjny w momencie premiery system respawnu przeciwników. Wprowadzane zmiany sprawiały, że na dobrą sprawę gry nigdy nie dało się ukończyć. Odradzający się wrogowie wracali w końcu do życia, o oczyszczonych lochach czy jaskiniach nie było więc mowy. Wiele osób mocno na to narzekało, ale z drugiej strony otworzyło to przed graczami całkowicie nowe możliwości. Farmienie przedmiotów czy optymalizowanie ścieżek, na których zbieraliśmy najwięcej doświadczenia, to dziś nieodłączny element serii, przez spore grono uważany zresztą za esencję gatunku. Innym rozwiązaniem, które fanowska społeczność początkowo również przyjęła z trudem, był sposób, w jaki rozstrzygnięto kwestię śmierci w kampanii single player. W „jedynce” po prostu zapisywaliśmy rozgrywkę w chwili, w której uznaliśmy to za potrzebne (było ich oczywiście całkiem sporo), i w przypadku śmierci wczytywaliśmy odpowiedni plik.

Rozszerzenie uczyniło z Diablo II grę niemal wieczną. - 2015-06-29
Rozszerzenie uczyniło z Diablo II grę niemal wieczną.

W Diablo II zrezygnowano z tego na rzecz odradzania się w mieście... i konieczności maszerowania w kierunku naszego ciała, jeśli nie chcieliśmy stracić posiadanych przedmiotów. Oczywiście dało się to w pewien sposób obejść, resetując grę (ciało samo wracało wówczas do miasta), ale i tak traciliśmy punkty doświadczenia oraz złoto, a do tego trzeba było na nowo przedzierać się przez hordy przeciwników. W ekstremalnych sytuacjach, gdy postanowiliśmy wybrać się samodzielnie po nasze zwłoki i ponownie zginęliśmy, mogliśmy utracić nawet cały dobytek na stałe – opcja resetowania gry przywracała do obozu tylko ostatnie ciało. Jeśli było już ono ogołocone ze sprzętu, żegnaliśmy się z naszym idealnie wyposażonym bohaterem. Ileż to budziło emocji! Osiągnięte już innymi zabiegami przywiązanie do postaci dodatkowo w ten sposób wzmacniano, co w połączeniu z naprawdę świetnym klimatem „dwójki” dało rezultaty, o jakich inne tytuły mogą co najwyżej pomarzyć.

Klasyka klasyk

W sukcesie Diablo II trzeba wyróżnić trzy główne filary – mnóstwo pogłębionych opcji rozwoju postaci, doskonały balans niemal każdego elementu zabawy oraz nieprzyzwoicie rozrośnięty system przedmiotów. Dodajmy do tego także pomniejsze cechy, takie jak świetnie dobrane tempo czy mnóstwo zróżnicowanych potworów oraz krain, w których je napotykaliśmy, i nie sposób dziwić się temu, że tytuł tak mocno zapadł graczom w pamięć. Absolutnie wszystko skrojono w „dwójce” tak idealnie, że nawet dziś – po 15 latach od premiery – mało kto jest w stanie odważyć się na odejście od wyznaczonych wówczas standardów. Oczywiście mamy pewne wariacje, dodatkowe usprawnienia, ale są one efektem ewolucji gatunku. Trzon niezmiennie pozostaje ten sam i bez względu na to, jaka przyszłość czeka serię, to właśnie Diablo II zawdzięczamy najwięcej.