Cześć, mam do was poważne pytanie odnośnie pracy. Mieszkam w mieście gdzie jest tragedia przez duże T-e jeśli chodzi o pracę i nie wiem już co robić. Jestem osobą spokojną, trochę aż za być może a tym najtrudniej znaleźć coś powiedzmy dobrego. Przeglądając ogłoszenia widzę same telemarketery, przedstawicieli handlowych itp., czy warto się pchać w coś takiego, czy ktoś z was miał jakiś z tym kontakt ? Nie jestem osobą na pewno mocno wygadaną, nie potrafiłbym czegoś sprzedać chyba, jakoś nie widzę się w tym, ale nie każdy telemarketer chyba wiążę się ze sprzedażą prawda ? To chyba też zależy, ale czy w ogóle warto się pchać w coś podobnego, czy stała pensja "podstawa" oferowana przez niektóre firmy to pic na wodę, czy rzeczywista rzeczywistość ? Sam nigdy osobiście nie startowałem do tego typu prac uważając, że jest to wyzysk i strata czasu, nie daj boże własnej posiadanej kasy, czy rzeczywiście tak jest ? Nie wiem już gdzie i czego szukać. Nie chcę iść też na sprzedawcę ponieważ mam nie zbyt miłe doświadczenia z pieniędzmi i po prostu wolę nie.. ochrona ? Robiłem w tym długo i mówię nigdy więcej.. można dostać wściku chodząc po sklepie i patrząc się 12h na osoby wchodzące i wychodzące ze sklepu. Co robić ?!
Jeśli nie możesz nic zrobić na miejscu pomyśl o zmianie miejsca zamieszkania. To ciężka decyzja i każdy nowy start to wyzwanie. Ale czasem nie ma innej rady, a z perspektywy czasu jej podjęcie okazuje się najlepszym rozwiązaniem. To jedyne co przychodzi mi do głowy.
Niby masz rację, ale w gruncie rzeczy to też nie takie proste:( Na ten start również potrzebna jest kasa, której ja zwyczajnie nie posiadam. Wiadomo żeby wyjechać nim znajdzie się pracę też trzeba gdzieś mieszkać, coś jeść, chociażby przez pierwszy miesiąc zakładając, że znajdzie się pracę przez ten miesiąc właśnie. Nikt nie da dachu nad głową na słowo. Z góry trzeba płacić a możliwość skompletowania takiego grosza jest równa zeru u mnie;/ Po prostu widzisz, jakby na to nie patrzeć to tak źle i tak źle. Nie wymagam od was złotego pomysłu bo taki pewnie nie istnieje lub jestem na tyle ogarnięty, że sam bym go myślę znalazł.. Napisałem raczej co zrobilibyście w mojej sytuacji, jak odnosicie się do ofert, które opisałem ?
Pierwsza sprawa to jaki masz zawód - fach w ręku etc.
Znalezienie pracy to ciężka sprawa - warto popytać znajomych, może w jakimś zakładzie (np produkcja okien czy coś). Jeśli mieszkasz w jakiejś dziurze, to pomyślałbym o poszukaniu czegoś w większym mieście. Fakt trzeba dojechać i wrócić, no ale czasami nie ma wyjścia.
poszukaj roboty jako pomocnik budowlany.
jezeli jestes sumienny i dokladny na pewno popracujesz dluzej, zdobedziesz doswiadczenie a potem juz poleci.
najgorszy jest start
znalezienie pracy pomocnika budowlanego to max kilka dni - tylko trzeba wystartowac w sezonie (kwiecien-maj), w UK dostaniesz te 75-80GBP dniowki na start (brutto, czyli ok. 60 na reke).
Potem wystarczy zlapac jezyk, porobic kursy/nvq i zarabiasz naprawde ladne pieniazki.
Telemarketer, sprzedawca, ochrona - to poważnie cały twój przyszłościowy wybór?
Ty nie powinieneś pracy szukać tylko się poważnie zastanowić gdzie twoje życie idzie. Młody jesteś jak mniemam, a kierunek dupa obrany pełną parą. Bierz manatki, pakuj się, wal do większego miasta, łap jakąś robotę za 1500-2000, wynajmij pokój wśród studenciaków i zacznij szukać weekendowej szkoły/zacznij robić kursy. Wózki widłowe są dobrym początkiem i jesteś w stanie zrobić kurs z jednej pensji.
Zawsze zostaje tak jak Lutz pisze pomocnik budowlany - jedna z najwdzięczniejszych prac dostępnych dla każdego tak po prawdzie. Ale to też raczej większe miasto - łatwiej zacząć.
Ale nigdy - nigdy w życiu - nie ładuj się w młodym wieku w pracę za najniższą bo utoniesz i nigdy już nie wyjdziesz.
Wiadomo żeby wyjechać nim znajdzie się pracę też trzeba gdzieś mieszkać, coś jeść, chociażby przez pierwszy miesiąc zakładając, że znajdzie się pracę przez ten miesiąc właśnie. Nikt nie da dachu nad głową na słowo.
Poważnie nie jesteś w stanie skombinować przed wyjazdem 800-1000zł? Bo tyle ci wystarczy żeby przeżyć. Mała klitka na miesiąc za 300-400zł, za 400-500zł przeżyjesz.
Nikt nie mówił że to będzie start w luksusach, no ale jeśli twoja alternatywa to kariera telemarketera.
Jak słyszę coś takiego jak powyższy cytat to naprawdę zaczynam rozumieć skąd tylu ludzi chętnych do takiej pracy.
na poczatek bierz co popadnie...
ja jak zaczynalem to dzwonilem (jeszcze nie uzywalo sie internetow do szukania pracy) i szukalem co popadnie.
z ogloszen gazetowych.
spojrz na to co dobrze robisz i po prostu prace pod to... wiadomo, ze na poczatek nic ambitnego nie bedzie, ale gdzies trzeba zaczac.
ja np duzo na komputerze gralem, itd itp wiec mialem bardzo dobrze klawiature opanowana i pisalem bardzo szybko. Wiec sila rzeczy szulalem pracy wklepywacza danych. W koncu znalazlem i zatrzymalem sie w tej samej firmie na okolo 4 lata zwiekszajac wynagrodzenie 7 krotnie - od minimum krajowego, wiec tez nie jakies zajebiste pieniadze, wtedy to mialem okolo 600pln na reke...).
i jakos poszlo.
najgorszy jest start i nie szukac raczej pracy bez perspektyw w stylu ochroniarz.. lub lepiej cos na budowie, bo tam jak fach zlapiesz to mozna calkiem niezle zarabiac. Byle nie zostac w miejscu i na cale zycie byc noszacym cegly...
Na studiach zaczynalem od prac magazynowych oraz skladania gazet w drukarni w Agorze, nie ma lekko :>